To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - Pan ratuje nasze małżeństwa,jak mu zaufamy.

Anonymous - 2013-10-05, 11:07

interesujące moge prosic o tego linkaz seminarium Joyce Meyer
ja jestem poczatkujaca
pozdrawiam

Anonymous - 2013-10-05, 16:56

https://www.youtube.com/watch?v=t3UWAZUqUHM :-)
Anonymous - 2013-10-05, 21:24

dziekuje Wiki
:-)

Anonymous - 2013-10-25, 20:46

http://mimj.pl/

Naprawdę warto posłuchać ks.Jaworowskiego :-) Polecam posłuchać i zastosować :-)

[ Dodano: 2014-05-13, 22:40 ]
Kolejny etap uzdrawiania...

maj 2014...mój miesiąc urodzinowy...

zatęskniłam znów na Sycharem,Sycharkami i wspólnymi rekolekcjami...
niby byłam w Sycharze,ale od długiego już czasu jakby tak z boku...na dystans?...

jakbym nie do końca wierzyła,ze to ,,coś"tak naprawdę da...

ale zatęskniłam i urodziła się we mnie ta chęć pojechania na rekolekcje...jeszcze nie wiedząc,kto będzie je prowadził i co mnie czeka:)

zamarzyłam też sobie pomimo trudnych nadal relacji odbudowywania małżeństwa z męzem,ze on-mąz pojedzie ze mną...


ciągle nie mogę w to uwierzyć,że on -mąż tam ze mną był...

po tylu latach kryzysu,po 5 latach najwiekszego kryzysu,bólu,cierpień niemiłosiernych,wylanych łez,ranienia siebie nawzajem ,ale i trwania w miłości ponad to,po 5 latach,kiedy to ja przecież sama czołgająca się pojechałam na rekolekcje sycharowskie pierwszy raz...w 2009roku...

teraz pojechał ze mną mój kochany mąż :-D


Słyszycie?Mój mąż odpowiedział na moje zaproszenie!Odpowiedział na moje marzenie,by pojechał razem ze mną w ramach prezentu na rocznicę ślubu,która dopiero w lipcu...

Ależ zły szalał przez ostatni tydzień w naszym domu przed wyjazdem do Konstancina!

Podobno działa przez okoliczności ,jak inaczej nie może!

I zadziałał-akurat tuż przed wyjazdem męzowi przestało pasować,by jechać ze mną,bo w tym samym czasie zaczynał szkolenie i miał wspólny wyjazd słuzbowy z kolegami z pracy.
Ale działają też nasze ANIOŁY i tak się stało,ze szkolenie tym razem było nie w Krakowie,tylko w Warszawie,więc ostatecznie można było pogodzić wyjazd słuzbowy z rekolekcjami. :-D


Nastąpił CUD,ze mój mąż pojechał ze mną na te rekolekcje,tym bardziej,ze od dawna -od 5lat-stał się antykościelny.

To,co tam się działo ,sam Bóg wie najlepiej.

Cudne rekolekcje prowadzone przez pana Guzewicza,osobę świecką idealnie trafiały do naszych serc,topiły je i rozmiękczały...

Byłam tam taka szczęśliwa i dumna,że mąż jest obok mnie,że non stop dziękowałam za to Panu :-D

Przyjmowałam z pokorą również to ,co p.Guzewicz mówił do żon i zdałam sobie sprawę ,jak wiele jeszcze mam do zrobienia dla poprawienia relacji.

Ufałam Panu,że do męza przemawia,zasiewa i w nim swoje słowo,dotyka go,choc mąz się jeszcze ,,bronił",udawał...

Przykład?...tak wiele się działo,tak wiele jest tych przykładów....niby nic tak zewnętrznie-byliśmy ,jak wszyscy na rekolekcjach,ale ja czułam,jak Pan przemienia serce mojego męża....

Była tam cały czas bardzo poruszona,wzruszona i przepełniona szczęściem,że doszliśmy do tego punktu...bycia tam we dwoje...

Raz weszłam do pokoju nagle-mąż akurat już tam był i zastałam go czytającego Pismo Święte,do czego zachęcał nas p.Guzewicz i sam cytowany Święty JAN Paweł II :-D

Mąż widząc mnie,szybko odłożył Pismo.

Innym razem myśląc ,że mąż zapomniał o której konferencja,postanowiłam mu przypomnieć,szłam do pokoju po niego ,a okazało się ,że już był przede mną na sali wykładowej. :-D

Był tak zainteresowany konferencjami,że sam stwierdził,że choć plan był napięty,czas tam szybko zleciał.
A jadąc na te rekolekcje-jechał tylko na basen i odpoczynek,twierdząc,że na konferencje chodził nie będzie...

Nie byliśmy na basenie,bo nie zdążyliśmy,a o 21 niestety nas nie wpuszczono.

Oj działo się wiele...jeszcze inne szczegóły mogłabym opisywać,ale najważniejsze,że byliśmy razem i Pan był z nami :lol: i pomaga nam wyjść z piekła,które było w nas przez tyle lat...

Nie da się wszystkiego opowiedzieć,przekazać...

Mineło 5 lat nieustannej pracy nad sobą,gdzie mąż nie wchodził w ,,to",nie widział problemu i nie robił nic ku naprawie,czas beznadziei,kiedy często nie mogliśmy już nawet patrzec na siebie,mielismy separację nieformalną-domową,czas nicości,czas mojego pogodzenia się z Bogiem,że przez te ,,utracone"lata straciłam szanse na urodzenie drugiego dziecka,pogodziłam się z tym ,wybaczyłam,ogłosiłam mega bezsilność,przepłakałam to ,jak żałobę po straconym dziecku",ale też ufności wielkiej ,,pomimo",że w końcu nasze serca stopnieją i zostaną w jakiś sposób poruszone,uzdrowione,że PAN ma dla nas inny plan,lepszy ,swój...i to się dzieje....Kochałam też męża,jak umiałam i próbowałam ,,wszystkiego",by do niego dotrzeć...nic się nie zmieniało za bardzo...

A teraz same cuda!

Ciągle marzyłam do tej pory ,by pojechać na spotkanie otwarte do ojca Daniela pod Częstochowę...
24maja jadę......z mężem :-D ...chce pojechać....nie prosiłam już tym razem,tylko zapytałam...powiedział-TAK,napisał mi ze szkolenia słuzbowego,na które został w Warszawie

Od niedzieli non stop dzwonimy do siebie,rozmawiamy miło,inaczej...

,,szkolenie"p.Guzewicza zrobiło swoje:))

Jeszcze jedno WAM napiszę,co sprawiło mi ogromną radość.

Zgadnijcie,z kim się spotkaliśmy na korytarzu zaraz na początku po zakwaterowaniu ? :-)

.....z p.Guzewiczem i odniosłam wrażenie,że byliśmy pierwszą parą ,z którą się przywitał,bo tak jak my, dopiero co wchodził do swojego pokoju...

Może pewne rzeczy opisuję tu banalne (dla niektórych),ale ten wyjazd dał mi przeogromną radość!!!

Dziękuję wszystkim Sycharkom -tym mi bardzo bliskim i tym świeżo poznanym!

Dziękuję Ci JEZU!!!!

Anonymous - 2014-05-13, 22:47

Chwała Panu :lol:
Anonymous - 2014-05-14, 07:14

Chwała Panu! :mrgreen:
Anonymous - 2014-05-14, 09:59

Dla kogoś z zewnątrz - nie do wiary :)
Ale to jest właśnie wiara, radość i cud!
Chwała Panu.

Anonymous - 2014-05-14, 10:35

Chwała Panu, aż się wzruszyłam :-)
Anonymous - 2014-05-15, 14:22

CHWALA PANU :-) PAN JEST WIELKI !!!
Anonymous - 2014-05-15, 16:26

Cuda są obecne tylko trzeba je umieć dostrzec :mrgreen:
Chwała Panu :!: :!: :!: :!:

Anonymous - 2014-05-18, 15:06

Chwała Panu!. Jestem tu od niedawna, ale cieszę się Twoim szczęściem. Tak, cuda się zdarzają. To dla nas wszystkich umocnienie w naszej walce o nasze małżeństwa.
Anonymous - 2014-05-19, 20:50

rene napisał/a:
naszej walce


nasza ,,walka"to codzienne umieranie ....od swoich chciejstw,pragnień,marzeń...w imię miłości do drugiego człowieka...

...dopiero wtedy przychodzą cuda,kiedy oddamy wszystko Bogu,opuścimy z pokorą ręce i cierpliwie dając się drugiemu(żony bądżcie poddane mężom,chwalcie,doceniajcie,szanujcie) na maxa- wyczekujmy dobra,które na pewno przyjdzie prędzej,czy pózniej,jesli będziemy potrafili pójść śladami Jezusa...

..innej drogi nie ma na uratowanie małżeństwa...tak dziś to widzę...po swoich doświadczeniach z lat ostatnich...przynajmniej u mnie tak to ,,działa" :-D

Anonymous - 2014-05-20, 11:28

Wiki, pięknie napisane :)
Anonymous - 2014-05-22, 16:32

Dzięki Rene.
W sobotę jadę wspólnie z mężem do Częstochowy i do ojca Daniela-na spotkanie i Msze uzdrawiającą-http://mimj.pl/

Jedziemy z pielgrzymką z Torunia.Są jeszcze wolne miejscówki,jakby ktoś chciał dołączyć:))moge podać namiary na pilota:))



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group