To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - Opowieść o wierze

Anonymous - 2011-02-01, 23:03
Temat postu: Opowieść o wierze
Refleksje na podstawie artykułu z miesięcznika "List"- styczeń 2011

"[i][i][i]Znajomy ksiądz zabłądził gdzieś w lasach Syberii. Był, jak opowiada, bardzo zdenerwowany. Musiał odnaleźć wioskę, w której mieszkają katolicy. Nie było to łatwe. Zrobiło się ciemno i szanse by tę wioskę odnaleźć malały (drogi niestety nie są tu najlepsze).

Gdy w końcu zrezygnował z jeżdżenia tam i z powrotem, z prawa na lewo i z lewa na prawo, zapadła noc. Beznadziejnie. Gdzie przenocować? Gdzie znaleźć schronienie.

Ale nagle w totalnych ciemnościach, w oddali pojawiło się światełko. O tej porze? Tak późno? Po północy ktoś jeszcze nie śpi? Jakaś wioska. Dojechał, czyta napis: nie ta, której szukał. Kolejne rozczarowanie…

Podchodzi do domu, w którym pali się światło i oniemiał….

Drzwi otwarte, ludzie odświętnie ubrani, żadnego zdziwienia na twarzach. Jakby czekali na niego. Jakby wiedzieli, że przyjedzie. (…) Na tym odludziu?

Prowadzą go do pokoju. Na łóżku umierający człowiek. Na twarzy oczekiwanie i pewność, że tak miało być. Spowiedź. Może nie pierwsza, ale za to na pewno ostatnia. Później rozmowa z domownikami, bardzo szczera i otwarta.

Tak powinna wyglądać wiara, dojrzała wiara.

Okazuje się, że umierający przez całe życie prosił Boga, by mógł się wyspowiadać. Ale u kogo? Od dzieciństwa nie widział księdza, nikt nie widział. Pewnie od lat czterdziestych minionego wieku. Ale wierzył i modlił się, i prosił w modlitwie, i wierzył, że wyprosi. I zaraził tą wiarą pozostałych.

A jak umierał i wszyscy wiedzieli, że umiera, że to już koniec, to zrozumieli, że teraz musi coś się stać. No bo skoro tamten umiera, a księdza nie ma, to powinien się pojawić. Bo przecież Bóg zawieść nie może.

I dlatego wszyscy czekali, czekali, nie spali.

Byli przekonani, że się pojawi. Skąd? Nie wiadomo, ale czekali z otwartymi drzwiami…"


Nie napisałam świadectwa...wtedy nie umiałam. Dopiero ta opowieść przypomniała mi moje usilne, rozpaczliwe modlitwy do Boga, aby Ten przemienił serce mojego męża.
Dzisiaj w 14 rocznicę naszego ślubu wiem, że wysłuchał moich modlitw.
Dziękuję Boże....!

Anonymous - 2011-02-01, 23:52

Wspaniale swiadectwo!
Anonymous - 2011-02-02, 01:11

Darów Ducha św z okazji rocznicy :mrgreen:
Anonymous - 2011-02-02, 10:06

Bogu niech będą dzięki. :-D
Anonymous - 2011-02-02, 12:39

Malek bardzo piękne! Ja też chcę takiej wiary, że zanim cokolwiek się stanie będę już ubrana odświętnie czekała na odludziu...
Anonymous - 2011-02-02, 12:43

Piękne świadectwo, Bogu niech będą dzięki. :mrgreen:
Wielu łask bożych na przyszłe lata.

Anonymous - 2011-02-03, 08:45

14 rocznica - to juz sporo !
Malek, latwo by było, gdyby zawsze było dobrze......ale jak bywa źle i udaje się to zło z mocą Boga przerwać - to dopiero jest radość ......i refleksja .....jakie życie jest ciekawe ! A Bóg dobry !
Kolejnych wspólnych lat dobrych, spokojnych i ciekawych juz z innych pododow niz kryzys !! Przytulam Was mocno !! EL.

Anonymous - 2011-02-03, 11:35

Chwała Panu! :-D
http://www.youtube.com/watch?v=TcXyhBDQU14

Anonymous - 2011-02-03, 17:25

Wszystkiego dobrego kochani. :->


będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zginął, a odnalazł się.” Łk 15, 24

Anonymous - 2011-02-03, 21:00

CHWAŁA PANU!
Anonymous - 2011-02-04, 18:24

Chwała Panu Najwyższemu :-)
Anonymous - 2011-02-07, 22:20

Witajcie, przeczytałam ostatnio inny artykuł o wierze, przetłumaczony z j. niemieckiego. wywarł na mnie ogromne wrażenie... jest w nim trochę literówek i błędów najprawdopodobniej tłumacz miał trochę problemów z naszym językiem...
wklejam poniżej.

Temofor dla Afryki

Kiedyś pracowałem jako lekarz , “zaszyty” kilka lat gdzieś w środku “Czarnego Kontynentu” . Pewnej nocy, kiedy słońce już dawno schowało się za horyzont, przetoczyły sie niespodziewanie wokół mnie nastepujące wydarzenia.... ale proszę je lepiej samemu przeczytać.

Właśnie pomagałem pewnej Matce wydać na świat drugie dziecko, to był bardzo ciężki poród, bardzo się przy nim utrudziliśmy i mimo naszych wysiłków nie udało sie uratować życia młodej matce . Umarła i zostawiła nam wszystko co wcześniej posiadała : dużo za wcześnie urodzonego noworodka i starszą “słodziudką” może dwuletnią jej starszą siostrę.
Byliśmy świadomi nowego trudnego wyzwania, w jaki sposób ocalić życie tej maleńkiej istotce ? Nie było Inkubatora, ale nawet gdyby był, byłby i tak nieprzydatny z powodu brako prądu, brakło przecież wszystkiego nawet pożywienia dla noworotków.
Mieszkaliśmy w prowizorycznym Namiocie ale noce były bardzo zimne, szczególnie te przeszywające zimnem nocne wiatry... Mój czarny pomocnik wyszedł i wystarał się natychmiast o poduszeczkę w które staraliśmy sie zaopatrywać wszytkie dzieci, nie było jednak waty by osłonić nią wycieńczoną skórę noworodka. Jedna z kobiet udała się natychmiast w strone ogniska, rozpaliła je, podgrzala na nim wodę by napełnić nią termofor, niestety zaraz wróciła roztrzęsiona- termofor pekł ! - to był nasz ostatni wymamrotała speszona. W naszym zachodnim świecie mówi się “że nie powinno sie płakać za rozlanym mlekiem” , to jedyne co przeleciało mi przez myśl . Nie ma sensu denerwować się z powodu uszkodzonego Termoforu ale skąd wziąć dobry jeżeli takie nie rosną tutaj na okolicznych drzewach , nie jest też możliwe kupienie go w jakimkolwiek Supermarkecie tutaj w środku dżungli.
Powiedziałem więc, weżcie Noworodka między siebie tak ciasno jak to tylko możliwe i połóżcie się jak najbliżej ogniska. Osłaniajcie go szczególnie od lodowatego wiatru, próbująć jak najwięcej dostarczyć mu ciepła.
Następnęgo dnia udałem się do ośrodka dzieci osieroconych , który także znajdowal się na naszym terenie. Jak zwykle też chcieliśmy się tam wspólnie z dziećmi pomodlić, więc opowiedziałem dzieciom także o tym nowym mieszkańcu naszej ziemi który wczoraj z takimi proplemami przyszedł na nasz świat. Opowiedziałem im także o naszym problemie – uszkodzonym termoforze ,problemie w dostarczaniu Noworodkowi ciepła co wiąże się z ryzykiem jego śmierci przy tych nocnych lodowatych wiatrach. Opowiedziałem dzieciom także o tej dwuletniej siostrze małego dziecka , która od dwóch dni nie przestaje płakać za nieżyjącą już matką.
W czasie wspólnej modlitwy, usłyszałem nagle jak mała 10 letnia Ruth nagle powiedziała : “Boże daj nam gorący temofor i nie byłoby dobrze gdybyś dał nam go dopiero jutro, ponieważ do tego czasu to małe dziecko może umżeć, my potrzebujemy go dzisiaj po południu ! ” “ Boże proszę cię również o lalkę dla jej starszej siostry, przecież ty ją także bardzo kochasz” ......... poczułem się jak “złapany w klatkę” , czy potrafią sobie Państwo wyobrazić to uczucie ? Czy powinienem teraz powiedzieć “Amen” jeżeli sam nie wierzę by taka modlitwa była możliwa do spełnienia ? Naturalnie wierzyłem że Pan Bóg ma moc uczynic wszystko ale sa przecież też granice (rozsądku) !nieprawdaż ?
Pomyślałem – jedynym wyjściem żeby ta modlitwa mogła być spełniona , musiałbym niespodziewanie otrzymać paczkę z domu rodzinnego – ale przecież przez 4 lata mego pobytu tutaj nie otrzymałem od nich rzadnej paczki !! Nawet jeżeli ktoś by nawet mi niespodziewanie wysłał paczkę to skąd pewność że akurat pomyśli o termoforze ?

W tym samym dniu po poludniu , gdy właśnie rozmawiałem z moimi “pielegniarkami” otrzymałem wiadomość,że jakieś Auto zatrzymało się pod moją szopą, gdy tam wreszcie dotarłem auto juz odjechało ale przy wejściu stała około 10 kg wielkości paczka. Zdecydowałem się jej sam nie otwierać lecz zabrałem ją do sierocińca. Razem z dziećmi rozwiazywaliśmy wszystkie węzły i rozplątywaliśmy sznurki......., napięcie narastało , przynajmniej 40 par oczu było ciągle nakierowanych na paczkę. Po jej otworzeniu najpierw ukazały się nam dziecinne Szorty , oczy się świeciły gdy rozdawałem je dzieciom . Potem ukazały się starannie popakowane dla naszych pacjentów bandaże. Dzieci przeszywały na wskroś karton z ciekawości gdy ukazało się pudeło pełne rodzynek, które cudownie poprawią nam smak chleba w najbliższy niedzielny obiad . Potem włożyłem rękę jeszcze raz do kartonu trafiając na jakiś nietypowy kształt i pełen zdumienia wyciągnołem nowiótki ,nieużywany jeszcze Termofor !! I w tej chwili sam się rozpłakałem. ... to ja Pana Boga nie prosiłem , nie ufałem , nie wierząc że On może nam tutaj do wnetrza dżungli .... ... nagle pojawiła się mała Ruth przeciskając sie do przodu i zawołała :” jeżeli Pan Bóg przysłał nam Termofor to napewno także musi być tutaj i lalka dla płaczącej dziewczynki ! włozyła swoje rączki do kartonu i rzeczywiście wyciągneła na wierzch mała ale śliczną lalkę. Oczy jej świeciły , popatrzyła na mnie w górę – czy mogłabym z toba pójść- zapytała i dać tą lalkę tej płaczącej dziewczynce ? - ona powinna sie dowiedzieć że Jezus ją bardzo kocha .
Ta paczka szła do nas 5 Miesięcy ! Dzieci z mojego Kościoła w Niemczech zapakowały ja po Dziecinnej Mszy Św, ktoś z dorosłych miał nietypową wewnetrzną potrzebę dołaczyć do niej także Termofor a jedna z dziewczynek z grupy przyniosła swoją mała lalkę .
Pięć miesięcy wczesniej Pan Bóg zaczoł przygotowywać odpowiedź na naszą Modlitwę, na Modlitwę małej czarnej dziewczynki z dalekiej Afryki .

Anonymous - 2011-02-08, 22:07

Te obie opowieści są bardzo piękne!
Dziękuję Wam!!! :-) :-) :-)

Agata

Anonymous - 2011-02-09, 00:07

malek, nie dość że jesteś szczęsciarą masz ciepłe kafelki w łazience!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group