To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Stwierdzenie ważności/nieważności sakramentu małżeństwa

Anonymous - 2015-12-14, 14:10

odnowa napisał/a:
Dzięki hiacynta, ja tak chyba próbuje Was podpytać, żeby się zmotywować, oswoić aby wreszcie to zrobić.. Bo ogólnie sił brak, a trzeba to zrobic


Doskonale Cię rozumiem. Ja się już trzeci rok za złożenie skargi zabieram - z tym samym poczuciem, że "sił brak, ale trzeba zrobić". :-)

Anonymous - 2015-12-14, 19:39

hiacynta napisał/a:
sił brak, ale trzeba zrobić


Trzeba :shock:

Można, ale nie trzeba. Nic nie trzeba. Dlaczego trzeba?

Anonymous - 2015-12-14, 23:47

twardy napisał/a:
Trzeba



Można, ale nie trzeba. Nic nie trzeba. Dlaczego trzeba?

Ano trzeba!
Dlaczego?
bo nieraz potrzeba czasu i zdrowego spojrzenia-by dojść że to jedynie farsa była.
Zatem zamiast żyć dalej farsą-to trzeba właśnie porządek z życiem zrobić.

I tak :
jedni w zdrowym rozsądku porządek w życiu dokonują-inni z farsą po kres swoich dni obcują.

Anonymous - 2015-12-15, 11:09

twardy napisał/a:


Można, ale nie trzeba. Nic nie trzeba. Dlaczego trzeba?


A na przykład dlatego, że dociera do Ciebie, że tak naprawdę było się przez lata oszukiwaną/ym, że druga strona zawarła sakrament dla rożnych korzyści, wygody, bezpieczeństwa i zupełnie nie dorosła do tworzenia małżeństwa i rodziny, co pokazywała w małżeństwie a po rozstaniu wyszło prawdziwe oblicze.

(twardy: poprawiłem cytowanie)

Anonymous - 2015-12-15, 11:51

odnowa napisał/a:
A na przykład dlatego, że dociera do Ciebie, że tak naprawdę było się przez lata oszukiwaną/ym, że druga strona zawarła sakrament dla rożnych korzyści, wygody, bezpieczeństwa i zupełnie nie dorosła do tworzenia małżeństwa i rodziny, co pokazywała w małżeństwie a po rozstaniu wyszło prawdziwe oblicze.


Jeśli ktoś oszukał współmałżonka przed ślubem, ukrywając jakiś fakt, który uznawany jest przez Kościół jako powód do uznania, że sakrament nie został ważnie zawarty, to w porządku. Po to Kościół dał taką możliwość, aby występować w takich sytuacjach do sądu biskupiego.
Oczywiście należy mieć na to dowody - jak w każdym sądzie.

Kilka lat temu, gdy ja zastanawiałem się nad złożeniem sprawy ważności naszego sakramentu w ręce sądu biskupiego, to "Mirakulum" powiedziała mi mniej więcej coś takiego:

"Pamiętaj, że do sądu idziesz złożyć wniosek, przedstawiając dowody na to, że według ciebie wasz sakrament małżeństwa został nieważnie zawarty. Ty masz być o tym przekonany we własnym sumieniu i na tę okoliczność przedstawiasz dowody w sądzie.
Jeśli natomiast idziesz do sądu sprawdzić czy wasz sakrament był ważnie zawarty, bo z tyłu głowy myślisz o tym, że dobrze byłoby być wolnym człowiekiem, móc ułożyć sobie życie z kimś innym, bo czemu masz być do końca życia sam, to idziesz do tego sądu znaleźć wyjście awaryjne."

Sąd to nie poker. Grając w pokera mówi się sprawdzam. Ja postanowiłem nie grać w pokera.

Anonymous - 2015-12-15, 13:40


Anonymous - 2015-12-15, 15:41

twardy napisał/a:
Kilka lat temu, gdy ja zastanawiałem się nad złożeniem sprawy ważności naszego sakramentu w ręce sądu biskupiego, to "Mirakulum" powiedziała mi mniej więcej coś takiego:

"Pamiętaj, że do sądu idziesz złożyć wniosek, przedstawiając dowody na to, że według ciebie wasz sakrament małżeństwa został nieważnie zawarty. Ty masz być o tym przekonany we własnym sumieniu i na tę okoliczność przedstawiasz dowody w sądzie.
Jeśli natomiast idziesz do sądu sprawdzić czy wasz sakrament był ważnie zawarty, bo z tyłu głowy myślisz o tym, że dobrze byłoby być wolnym człowiekiem, móc ułożyć sobie życie z kimś innym, bo czemu masz być do końca życia sam, to idziesz do tego sądu znaleźć wyjście awaryjne."

Sąd to nie poker. Grając w pokera mówi się sprawdzam. Ja postanowiłem nie grać w pokera.


Wszystko prawda, co piszesz. Może się jednak zdarzyć, że sąd zbada (czy "sprawdzi") i uzna dowody za niewystarczające, świadków za mało wiarygodnych i pomimo Twojego "przekonania w sumieniu" o nieważności zawarcia małżeństwa, jednak ważność małżeństwa podtrzyma. Przynajmniej będzie jasność sytuacji, a nie domniemania.

Anonymous - 2015-12-15, 16:36

hiacynta napisał/a:
Może się jednak zdarzyć, że sąd zbada (czy "sprawdzi") i uzna dowody za niewystarczające, świadków za mało wiarygodnych i pomimo Twojego "przekonania w sumieniu" o nieważności zawarcia małżeństwa, jednak ważność małżeństwa podtrzyma. Przynajmniej będzie jasność sytuacji, a nie domniemania.


Sąd oczywiście może uznać i zdecydować w każdą stronę. Od tego jest sąd, aby rozpoznał sprawę i zdecydował.
Ja piszę o czym innym.
Piszę o tym, z jakim nastawieniem idziemy do sądu.

1. Idziemy, bo szczerze uważamy, że nasze małżeństwo zostało zawarte nieważnie. Takie jest nasze przekonanie.
To czy sąd zgodzi się z naszym przekonaniem czy nie, nie ma żadnego znaczenia co do naszej intencji skierowania swoich kroków do sądu biskupiego.

2. Idziemy, bo chcielibyśmy, marzy nam się - wolność. Chodzi nam o uzyskanie możliwości ułożenia sobie na nowo życia. Te powody wystąpienia do sądu, zebranie dowodów na podtrzymanie naszej tezy o nieważności zawartego przez nas sakramentu jest dla nas sprawą wtórną. Czy nie jest to takie trochę nasze nastawienie "Bo mnie się należy jeszcze trochę szczęścia w życiu".

Każdy z nas ma prawo pragnąć dla siebie, dla dzieci szczęścia, ale nie może to być powodem naszego skierowania się do sądu.

Najważniejszy jest fundament naszej decyzji.
Czy tym fundamentem jest nasza Wiara i przekonanie o nieważności zawartego przez nas sakramentu małżeństwa, czy raczej chęć ułożenia sobie życia z kimś innym.

Głęboko we własnym sumieniu, sami musimy sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Później dopiero powinniśmy podejmować decyzję odnośnie skierowania sprawy do sądu biskupiego lub nie.

Anonymous - 2015-12-15, 18:54

twardy napisał/a:
Czy tym fundamentem jest nasza Wiara i przekonanie o nieważności zawartego przez nas sakramentu małżeństwa, czy raczej chęć ułożenia sobie życia z kimś innym.

twardy,
nie jestem zwolennikiem orzekania o nieważności zawarcia małżeństwa, potocznie "kościelnych rozwodów".
Jednak, są sytuacje w których dobrze, że można odwołać się do Sądu Biskupiego w sprawie swojego sakramentu małżeństwa.

Jednoznacznie odrzucam przypadek opisany przez Ciebie jak 2 - idziemy do sądu biskupiego bo marzy nam się wolność, bo jest ktoś inny, bo mamy dosyć samotności - czyli idziemy po "rozwód kościelny" a nie po stwierdzenie nieważności zawarcia małżeństwa.

Jednak oprócz pkt 1 - Idziemy, bo szczerze jesteśmy przekonani o nieważności zawarcia małżeństwa, jest jeszcze inny przypadek :
- mamy wątpliwość co do jego ważności.
Nie jesteśmy sądem biskupim, nie jesteśmy wprawieni w prawie kanonicznym, dlatego nie jesteśmy przekonani, ale mamy wątpliwość.

Mąż/żona nie dba o rodzinę, nie dba o współmałżonka, żyje swoim życiem, lub swoimi decyzjami rozkłada życie rodziny pod każdym względem. Nie dojrzały/a psychicznie do małżeństwa ?
Skoro teraz, to w trakcie zawierania małżeństwa również.
Jest to powód ? może ? może nie ?

Zresztą, prawo kanoniczne przechodzi taką liberalizację w tym zakresie, że nawet mając najszczersze intencje można pogubić się co jest a co nie jest powodem nieważności zawarcia małżeństwa, a tym samym nie mieć przekonania co swojej decyzji.

Dlaczego więc być sędzią we własnej sprawie ?

Jeżeli nie kierują nami złe intencje, to chyba wystarczy ?

Anonymous - 2015-12-15, 19:09

Zgadzam się z Tobą GregAN.

Nie wszystko można wyrazić dokładnie wyłącznie pisząc. Chyba, że napisze się książkę, a i tak wszystkich problemów, możliwości się nie poruszy.

Dobrym wypośrodkowaniem problemu podejścia do tego tematu, może być Twoje ostatnie zdanie:

GregAN napisał/a:
Jeżeli nie kierują nami złe intencje


Chociaż można teraz zastanawiać się co to znaczy "złe intencje". ;-)

Anonymous - 2015-12-16, 11:41

A co jest złego w tym, że ktoś poddaje pod osąd specjalistów kwestię ważności zawarcia swojego małżeństwa i myśli, że jeżeli owi specjaliści uznają (w sumie, jeżeli w całym Kościele działa Duch Św., to dlaczego w sądzie biskupim ma nie działać?), że małżeństwo nie zaistniało, to może jeszcze kiedyś dane mu będzie mieć sakramentalną rodzinę???
Anonymous - 2015-12-16, 13:47

hiacynta napisał/a:
A co jest złego w tym, że ktoś poddaje pod osąd specjalistów kwestię ważności zawarcia swojego małżeństwa i myśli, że jeżeli owi specjaliści uznają (w sumie, jeżeli w całym Kościele działa Duch Św., to dlaczego w sądzie biskupim ma nie działać?), że małżeństwo nie zaistniało, to może jeszcze kiedyś dane mu będzie mieć sakramentalną rodzinę???


Nic, jeśli nie kierują nami złe intencje.

Anonymous - 2015-12-16, 20:57

Hiacynta, jakoś tak się perfidnie dopytujesz. Po pierwsze poczytaj KK i tematy pokrewne z uznawaniem nieważności,.Mam wrażnie ze wpadłaś na forum narobic anbarasu,bo Tobie jest żle i niedobrze i ktoś z nas jest w obowiązku Tobie zameldować o opcjach i propozycjach fajnego życia.


Sory kotuś ale przyjemne i rozkoszne życie , to niestety jest okupione . Okupione albo grzechem , albo mocnymi wyrzeczeniami.
Wybór leży po twojej stronie.

Anonymous - 2015-12-17, 06:52

GregAN napisał/a:


Mąż/żona nie dba o rodzinę, nie dba o współmałżonka, żyje swoim życiem, lub swoimi decyzjami rozkłada życie rodziny pod każdym względem. Nie dojrzały/a psychicznie do małżeństwa ?
Skoro teraz, to w trakcie zawierania małżeństwa również.
Jest to powód ? może ? może nie ?



Między innymi to miałam na myśli...

Jeśli chodzi o "mój przypadek", to myślę o tym ubieganiu się nie dlatego, że w szafie chowam już kolejnego mężczyznę, że chce mieć "drogę wolną", ale dlatego, że uważam, że mąż swoją niedojrzałością rozwalił moje życie i dzieci i że to wszytko przez lata było tylko ułudą i wielkim oszustwem wobec mnie..



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group