To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - ... Kiedy spadasz głową w dół...

Anonymous - 2012-01-22, 09:22

Cytat:
A ja znów kontra, wybaczcie! Mi się to świadectwo nie podoba. Wolałbym by go nie było i nie było tego grzechu. Giaurze73, jestem pewien, że o niebo byłoby piękniejsze świadectwo Twojej żony.


Orsz, rozumiem w jakis sposob Twoje odczucie, bo odnosisz sie do wlasnych doswiadczen i Twoje wlasne emocje rzutuja na widzenie świata...Twoje wlasne skrzywdzenie.

Cytat:
Z tej przyczyny, że ja jeszcze nie zauważyłem rzeczywistej Twojej skruchy, żalu, bólu, zadośuczynienia

nie musisz Ty tego widziec :)
Niepokoi mnie, ze masz jakieś duze wymagania względem zony, chcesz by w jakis sposob "odpokutowała" swoje czyny....

Cytat:
Otóż w momencie, kiedy zauważyłem nie tyle jej żal, ból, ale chęć przełamania samej siebie, przekroczenia granic które uważała za nieprzekraczalne, kiedy zauważyłem zgodę na poporządkowanie sie moim potrzebom. A ja jestem bardzo wymagający, niestety. Pewnie jej sprawiłem tym dodatkowy ból, ale wydaje mi się to nieuniknione i naturalne. Ja nie robię tego specjalnie.


wet za wet, oko za oko? Troche tak mi to pobrzmiewa, jakby teraz cierpienie zony oczyszczało Twoje cierpienie, kojarzy mi sie to z zemstą
to naturalna owszem nasz ludzka skłonność....ale tylko ludzka....a my mamy byc blisko z Panem Bogiem
mamy przekraczac swoje mozliwosci...wybaczac
to dluuugi proces...wymagajacy czesto wsparcia i ludzkiego a na pewno Boskiego.

wymagajac zbyt wiele od zony i zadajac jej ból....wrocisz do tego samego...bo milosci nie buduje sie na bólu...koło się zamknie, a swoim przebaczeniem możesz przerwać cierpienie w waszym domu

nie wiem co rozumiesz przez "przekraczanie nieprzekraczalnych dotad granic"?
jesli madre postawienie granic...by np zona zerwala z grzesznym zyciem, zerwanie kontaktu z obiektem itp....to jest ok....do bedzie budowalo Was oboje.

Pogody Ducha.

Anonymous - 2012-01-22, 10:14

Ten tekst, powinien być pod obydwoma świadectwami, pod którymi osieliłem się coś napisać.
Po pierwsze dziękuję za krytykę. Napisałem prawdę o sobie, o swoich uczuciach. Święty nie jestem. Gdybym był, prawdopodobnie nie znałbym SYCHARA i nic tu nie pisał.
I nic więcej nie napiszę. Nie chcę się tłumaczyć, ani wchodzić w spory. Najpierw rzeczywiście muszę sie pomodlić, odbudować więź z Bogiem. Ale w meritum niewiele chyba to zmieni.
Jedna tylko jeszcze sprostowanie, bo jak przeczytałem swój tekst-nie o to mi chodziło.
Cytat:
Wybacz Giaur73, jeśli moje słowa ranią Cię, bo nie piszesz tego czego ja oczekuje np tylko ze względu na skromność i niechęć wchdzenia w szczegóły

Ta "skromność" i " niechęć wchodzenia w szczegóły" oczywiście nie dotyczy mnie, tylko potencjalnie Giaura73. Być może właśnie te cechy jego charakteru zadecydowały o tym, że nie ma tego czego oczekuję, czego potrzebuję. To miałem na myśłi w tym zdaniu.

Anonymous - 2012-01-22, 10:38

ojjjj Orsz... a Ty dalej swoje..... jak nagrana i sluchana bez konca TA SAMA plyta.... :shock:
czekam na dzien kiedy zmienisz plyte na pelna milosci, uwielbienia i dziekczynienia za to co MASZ, dzis , tu i teraz!!! kiedy otworza Ci sie oczy i serce na PRAWDE ale ta Boza, a nie Twoja....

dane nam jest SLOWO i mamy to slowo wypelniac a nie interpretowac po swojemu, nie szukac sprawiedliwosci, kary i ukojenia w czyims bolu....
jeszcze tego nie widzisz... ale zadajac cierpienie swojej Zonie rozdrapujesz ciagle i ciagle swoja przysychajaca rane...

i wiesz.... miales kiedys racje.... Twoja Zona jest na najlepszej drodze do swietosci.... Ty jeszcze nie....

Anonymous - 2012-01-22, 10:50

Orsz napisał/a:
Wiesz w którym momencie zacząłem sie czuć lepiej, zacząłem odbudowywać swoją więź z żoną? Otóż w momencie, kiedy zauważyłem nie tyle jej żal, ból, ale chęć przełamania samej siebie, przekroczenia granic które uważała za nieprzekraczalne, [b][b]kiedy zauważyłem zgodę na poporządkowanie sie moim potrzebom. A ja jestem bardzo wymagający, niestety.
[/b]
- wiesz orsz tym powaliłeś mnie z nóg,dla mnie to po prostu niewolnictwo a nie miłośc i myslę ,że to co podała Mirakullum jest mi bliższe sercu,albo się wybacza albo sie kogoś niszczy wymaganiami.Wiem ,ze zdrada moze boleć,że zdrada to ogromne zło ale tez wiem ,że ten zaistniały fakt musiał mieć jakies podłoże.Takie mysli wywołał u mnie twoj post,nie znam cię ale wzbudzasz we mnie lęk.Piszesz do Giuara,ze to zonie należy się wsparcie a nie jemu sorry ja uważam ,że oni razem budują lub nie wspólnotę małżeństwa i to ,że chca jest najważniejsze a nie to kto co powinien.Niech Bóg ma ich w opiece.
A tak apropo czy pytałes żonę ,na ile ty jestes spełnieniem jej marzeń lub wymagań,może ona tez jest bardzo wymagająco i co :?:

Anonymous - 2012-01-22, 11:21

Orsz napisał/a:
I nic więcej nie napiszę. Nie chcę się tłumaczyć, ani wchodzić w spory. Najpierw rzeczywiście muszę sie pomodlić, odbudować więź z Bogiem. Ale w meritum niewiele chyba to zmieni.


obrazisz się i zabierzesz zabawki ? - to dziecinne

Co tak boli że nie chcesz się tłumaczyć , wchodzić w spory?

Orsz to nie spory , to dyskusja , może jak kilka osób które między innymi przeżyły, albo jak ja, dotąd przeżywają zdradę małżonka (bo ona sie dzieje nadal ), otworzy Ci oczy,
że błądzisz,
że zmierzasz donikąd ,
że dokładasz sobie i żonie dodatkowych cierpień.

Skąd wiesz że odbudowanie więzi Z Bogiem w meritum nic nie zmieni ????

Ja , jak wielu tu na forum dajemy świadectwo , że właśnie to zmieniło w nas wszystko .

Może napiszą tu ci co zdradzali , i jak twoja żona od jakiegoś czasu próbują

zadośćuczynić współmałżonkowi , i spotykają się z taka postawą jak Twoja.

Co myślą ?,co czują ? .

Pogody Ducha Orsz

zostań nie uciekaj Bóg ma dla Ciebie fantastyczny plan , i dar pełnego wybaczenia żonie , Tylko trzeba naprawdę Go szukać, a znajdują go pokorni , którzy sercem wyznają Panie niech się Twoja wola spełnia , a nie moja .

Anonymous - 2012-01-22, 12:21

Orsz napisał/a:
Napisałem prawdę o sobie, o swoich uczuciach. Święty nie jestem. Gdybym był, prawdopodobnie nie znałbym SYCHARA i nic tu nie pisał.

ale warto poznać choc krótki tekst czy te uczucia warte sa tego by je pielegnowac

a tu link
http://poradnikdomowy.pl/...wybaczania.html

Anonymous - 2012-01-22, 12:24

Orsz napisał/a:
Napisałem prawdę o sobie, o swoich uczuciach. Święty nie jestem.

i w ten sposób spójrz na zonę . Pozwól jej wypowiedzieć o swoich uczuciach i postaraj sie zrozumieć(jesli bedzie gotowa o uczuciach mówic).Ja długo nie umiałam i nadal nie wiem czy dobrze i we własciwy sposób o uczuciach mówię .Jestem człowiekiem tak jak Twoja zona w drodze najpierw do Pana Boga , a potem ma nadzieje ,że zblizy sie i do Ciebie.
Daj czas wg woli Pana Boga , nie waszej woli ludzkiej

Orsz napisał/a:
odbudować więź z Bogiem. Ale w meritum niewiele chyba to zmieni.
nie masz pojęcia co sie wyrabia w człowieku kiedy czuje sie coraz bliżej Boga.
Zapewne każdy inaczej, bo każdy ma swoje możliwości i swoje za uszami i różny czas każdemu potrzebny . Ja wiem po sobie ,że od kwietnia 2011 roku (chyba tyle jestem na krokach), a teraz dzieja sie cuda we mnie samej a mam nadzieje na dalsze i to taka nadzieje ,ze ho ho :mrgreen: , bo z Bogiem wszystko mozliwe , tylko a nas cos nie tak , bo na ile Bogu pozwalamy tyle mamy

Anonymous - 2012-01-22, 21:23

Mirakulum napisał/a:
Może napiszą tu ci co zdradzali , i jak twoja żona od jakiegoś czasu próbują

ta prosta piosenka i jej słowa wyrażaja wsio

warto orsz bys wysłuchał

http://www.tekstowo.pl/pi...,this_love.html

Anonymous - 2012-01-22, 21:33

Orsz widze odebrałeś pw
Anonymous - 2012-01-23, 11:55

Witaj Orsz
Nie piszę już na forum z różnych względów… przede wszystkim dlatego, że nie czuję się kompetentna do doradzania komukolwiek. Zresztą zwyczajne życie rodzinne zajmuje mi wystarczająco dużo czasu :-) .

Moje świadectwo też jest na forum…wyraziłam, to co chciałam w sposób mi bliski, bez zbędnych słów. Jeżeli komuś też było niewystarczające, to tylko jego problem…
Orsz Ty oczekujesz wzruszenia przy czytaniu świadectw? Dla mnie życie jest prawdziwym świadectwem a nie słowa. Chcesz to na priva napiszę Ci wzruszające świadectwo…w końcu jestem humanistką. Tylko czy o to chodzi, o te szczegóły, o wynurzenia? Każdy przypadek ma inny przebieg i inne emocje.
Nawiążę do niedzielnego kazania….do łowienia ryb/ludzi potrzeba cierpliwości, wytrwałości,… ale i ciszy, a nie zbędnego paplania. Za dużo już go w życiu miałam.

Mój mąż napisał swoje świadectwo grubo ponad rok temu. Przez ten czas człowiek może kroczyć tak różnymi ścieżkami…
Orsz wyszukujesz dla siebie drażliwości na tym forum?
To stąpanie po kruchym lodzie…wiesz przecież. Wywoływacze są bardzo indywidualne. Nawet jak przejdziesz proces przebaczenia to lepiej ich unikać. Nie trawisz zdradzaczy, to nie czytaj co piszą. Po co czytasz o ich przemianie skoro i tak traktujesz ich jak ludzi gorszej kategorii, którzy mają już do końca życia chodzić na kolanach w „worku pokutnym”, a ich nawrócenie i tak nic nie zmienia?
Ja od mojego męża tego nie oczekuję, bo jest przede wszystkim moim partnerem, a nie tym który musi robić wszystko co sobie wymyślę. Takie jednostronne życie to jedno wielkie wyniszczanie i siebie i innych. Potrzeba nam małżonka tylko do robót domowych i głaskania? Czy może jednak do wspólnego życia i pomocy w rozwoju?
Myślę, że z mężem dbamy i jeżeli już to spełniamy swoje „zachcianki” wzajemnie.

Bóg wybaczył mojemu mężowi a ja nie mam? Mąż zerwał ze starym życiem i o to przecież chodzi chyba większości z nas na tym forum. Potem mozolne, wspólne naprawianie wszystkiego, co pewnie w różnym stopniu, ale razem popsuliśmy.

Życie rodzinne „pokutne” trochę przypomina mi moje szczeniackie „chodzenie”. Chłopak zrobiłby dla mnie wszystko, ale ja za to najchętniej gazetą bym go zabiła. :-) Na dłuższą metę dasz radę tak żyć?

Wiesz dla mnie i dla wielu innych na tym forum zdrada małżonka jest straszną traumą- piszę jest, bo nie da się o niej zapomnieć. Można tylko ją zaakceptować. To proces nawet na lata. Jest też momentem rozpoczynania poznawania siebie i innych. Zazwyczaj prawda o sobie wcale nie jest przyjemna, ale to zawsze prawda. Co z nią zrobimy to już nasza sprawa. Inni też nas zawiedli i to również boli, ale po co nam było żyć w jakiejś ułudzie? Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Pewnie ta „prawda” będzie jeszcze długo nas bolała, ale ja już wolę ten ból niż fikcję.

Orsz masz swój sposób na życie, jak każdy z nas, ale już wiem, że jak jestem blisko Boga, to wszystko jest dużo prostsze i radośniejsze.

Na koniec piszę świadectwo mojej rodziny, bo tylko tak chcę napisać. Przy wielu troskach, chwilach jeszcze bardzo trudnych, mam taki aktualny obraz mojej rodziny, który zostanie mi chyba do końca życia:
Nasze dorastające dziewczynki przytulające się do taty, który bawi się ich włosami….czego ja nigdy nie doświadczyłam z moim ojcem oraz codzienne korytarzowe mecze piłkarskie męża z synem. Hałas, drzwi już podniszczone, ale wiem, że moja rodzina żyje. Czy można to zastąpić słowami?

Anonymous - 2012-01-23, 13:11

ehhh..... piekne.....
i lzy same cisna sie do oczu... lzy radosci...

Anonymous - 2012-01-23, 16:28

Małgosiu -dzięki za świadectwo ,zycia codziennego-pieknie to ujełas w prostych przykładach.Zyczę radości i spełnienia na każdy dzień waszego wspólnego życia. :lol:
Anonymous - 2012-01-23, 20:11

Gosiu uściski serdeczne dla Ciebie męża i dzieci

Pogody Ducha

Anonymous - 2012-01-24, 06:58

Orsz napisał
Cytat:
Otóż w momencie, kiedy zauważyłem nie tyle jej żal, ból, ale chęć przełamania samej siebie, przekroczenia granic które uważała za nieprzekraczalne, kiedy zauważyłem zgodę na poporządkowanie sie moim potrzebom. A ja jestem bardzo wymagający, niestety. Pewnie jej sprawiłem tym dodatkowy ból, ale wydaje mi się to nieuniknione i naturalne. Ja nie robię tego specjalnie. Ja ją chce znów pokochać, a ta droga wymaga oczyszczenia i im więcej desperacji z jej strony tym lepiej. Ja to zauważam i doceniam. Nie tyle świadomie, co po prostu odżywam wewnętrznie, jakby coś rodziło się na nowo, innego.
Ten aspekt cierpienia, własnego odkupieńczego, zadośćuczyniającego bólu ma ogroną rolę. Warto go moim zdaniem uwypuklić. On jest najwspanialszy, najcenniejszy. Jest niezbędny, bo krzywda Twojej żony jest przeogromna. Powiem otwarcie. Twój los Giaurze73 w wymiare doczesnym jest w tym momencie naprawdę mało istotny. Liczy się Twoja rodzina, Twoi najbiżsi. Gdybyś pokazał ogrom Twojego obecnego krzyża niechybnie by mnie poruszył i miałbym doświadczenie rzeczywistego cudu nawrócenia, determinacji naśladowania Chrystusa. Ale tego mi brakuje.



to brzmi jak fragment Innego Świata Herlinga Grudzińskiego.
Czy Ty Orsz przebaczyłeś swojej Żonei, czy może stosujesz przemoc wobec niej????

[ Dodano: 2012-01-24, 06:59 ]
Dzięki Giaur za piękne świadectwo!!!!!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group