Świadectwa - pustynia
Anonymous - 2008-04-22, 13:29
Ja sie pragne nie bac:))))) I dobrze, bo sobie na pytanie odpowiedzialam dotyczace milosci. Napisalam, ze mnie moj maz nie kocha i poszlo....bo tak jest przeciez. Ktos uzalezniony kocha to co mu zaspokojenie daje, jego skolatanej psyche....a mu to daje narkotyk.
Anonymous - 2008-04-23, 10:30
ekola napisał/a: | Tylko przy tej huśtawce myśli - która "ja" jest prawdziwa? No i własnie - czego ta "ja" tak naprawdę pragnie? |
Ekola tez miałam z tym duży problem....długo żyłam w apatii, w przekonaniu, że ja i tak nic na to nie pordzę, a sprawy z którymi sobie nie radziłam niepostrzeżenie gromadziły się w spory stosik....
Tak sobie to rosło, a ja tak tkwiłam w "świętej" zgodzie na to....
Niczego tak naprawdę nie pragnęłam....
Szatan to wykorzystał i podsuwał mi jakieś..."niegrożnie" pomysły, żeby złagodzić ból tej wegetacji...
W końcu wszystko zawiodło, nawet te szatańskie pomysły.....nie mogło być gorzej....a od natłoku myśli aż z czachy dymiło...
Wierzę, że to spotkało mnie po COŚ....na początek po to, żeby zapragnąć zmiany....
Wtedy wszystko potoczyło się jakby bez mojego udziału....
Moja sąsiadka(raczej lużno związana z Kościołem-mądra kobieta), znalazła to forum, a nie szukała żadnych informacji związanych z tym tematem.....po prostu SAMO jej wyskoczyło....i ona też uwierzyła, że to nie przypadek, więc podała mi adres tej strony , a wiedziała, że mam tego typu problemy....
W tym czasie nie przyszło nawet do głowy, żeby szukać czegoś takiego, wszystko rozgrywało się w mojej głowie....nie wiedziałam jeszcze o zdradzie....rosnące we mnie poczucie winy, nie rozmawialiśmy ze sobą...szukałam w tym czasie jak rozwiązać problem antykoncepcji(mąż swego czasu naciskał mnie, żebym zgodziła się na antykoncepcję hormonalną).....itp
Lena też mi SAMA "wyskoczyła" i wspierała mnie w najtrudniejszych chilach, dziękuję też El za spotkanie i wsparcie...i wszystkim forumowiczom....
To forum właśnie przygotowało mnie na wiadomość o zdradzie....mimo, że ból i tak był potworny....
Pojawiali się wokół mnie ludzie i sama też modliłam się już nie tak beznadziejnie...coraz więcej nadziei było w moim różańcu, koronce do Miłosierdzia Bożego.... już szukałam...czytałam...
Bardzo pomogły mi ZAPRAGNĄĆ na nowo Boga kazania ks. Piotra Pawlukiewicza...., też tu na forum ktoś polecał:
http://www.choinski.pl/zatoka/
Trzeba podać hasło- liberalizm
a użytkownik- zatoka
Wracając do cytatu....już po tym jak dowiedziałam się o najgorszym...takie huśtawki nastrojów też mi się zdarzały i chyba większości z nas...od nienawiści prawie....do.... nie mówię miłości....ale do myśli...przecież to słaby człowiek, nieświadomy nawet samego siebie...
Takie huśtawki rzeczywiście rozkładają człowieka.....
Ekola pytasz która jesteś prawdziwa.....?? w tej całej huśtawce??
Pewnie to są uczucia...a więc powierzchnia Ciebie...a co jest głębiej?? tak naprawdę na samym dnie..??
Jak ja tam kiedyś zajrzałam były same rany....istne pobojowisko, kompletna niemoc....
Nie znalazłam żadnych pragnień....
Teraz nadal spotykają przykrości ze strony męża, ale jest ich jakby mniej, tak jakby się uspokoił.....zdarzają się krzyki i prowokacje i też boli, z tym, że już nie przywiązuję do tego wagi, nie nakręcam się...a ból niech w jego intencji będzie...
To nie jest tak, że wszystko będzie pięknie, a mąż zamieni się w Anioła, ale jak pisałam nie będzie to już takie ważne....
Sama świadomość, że jestem słaba cieszy mnie...bo będzie mi to przypominać, że mam oddać wszystko JEMU. Mam świadomość też, że będą ciągle pojawiały się następne rzeczy do oddania..... i to może być bolesne...(zdemaskowanie własnego egoizmu może boleć) dlatego proszę Maryję, żeby szczególnie w tych chwilach była blisko....
Anuszka napisał/a: | Ja sie pragne nie bac:))))) |
Anuszka...boisz się, że nie kocha.....?
W Tobie jest MIŁOŚĆ, Ona może uzdrowić.....uspokoić.....przytulić czule...
Pozdrawiam
a
Anonymous - 2008-04-28, 10:01
A mój maż twierdzi,że kocha dwie kobiety, nie miał jednak problemu,żeby odejść z dniz na dzień, z zaskoczenia, bo ja nic nie wiedziałam o jego zdradzie. Stwierdził,że nie może mnie dłuzej oszukiwać i odchodzi. Ja nie miałam nawet szansy...
Anonymous - 2008-04-28, 10:17
Halszko...odszedł.....ale czy to znaczy , że przestał Cię kochać??
Myślę, że nie....
Odszedł, bo jak sama piszesz nie chciał oszukiwać, miał wyrzuty sumienia....
A to, że Cię opuścił może spowodować następne wyrzuty sumienia......
Więc jest duża szansa, że w końcu się opamięta....
Teraz....dla własnego spokoju zostaw go z tym.....
Zadbaj o siebie, wykorzystaj ten czas.....i najlepiej w kierunku swojego własnego piękna....wewnętrznego i zewnętrznego.
Będzie dobrze
a
Anonymous - 2008-04-28, 15:13
Tylko skoro on faktycznie kocha dwie to moze byc i tak, ze bedac z tamta mysli o Halszce, a bedac z Halszka mysli o tamtej. Bez watpienia Halszka to ta prawowita. Ludzie lubia sie gnatwac, zakopywac po uszy w czyms chorym. I zatanawiajace, ze dorosli ludzie wierza w basnie-typu, zona nie jest oki, ale ta z 3 pietra ...o z ta bylbym szczesliwy bez dwoch zdan. Przeciez nie ma tak.
[ Dodano: 2008-04-28, 16:15 ]
Bo szczescia i spelnienia nie ma w drugim czlowiek. Drugi moze byc tylko pomoca dana od Boga. ktora ma na celu zbawienie. No i wychodzi z tego, ze nalezy dziekowac Bogu za tych trudnych partnerow, tych co sa chorzy, zdradzaja nas, ponizaja, traktuja instrumentalnie, bo dzieki nim zblizamy sie do Boga.
Anonymous - 2008-04-28, 17:01
Święta racja Anuszka!!!
Martwić powinni się ci , którzy żyją łatwo miło i przyjemnie , bo Pan Bóg chyba o nich zapomniał ;). A kogo miłuje temu krzyże zsyła...Trudna to prawda i niepojęta dla nas-zwykłych śmiertelników .
Przeczytałam kiedyś takie zdanie, ze ,,Ufać to ...mówić nie rozumiem Cię Panie ,ale jestem Ciebie pewna." Pewna ,ze nigdy nie zawiedziesz , nie zostawisz , nie zdradzisz ...bo TY wiesz ,co jest najlepsze dla naszego zbawienia .
Warto zaufać .Pozdrawiam .Miriam.
Anonymous - 2008-04-28, 17:58
Miriam...to chyba tez nie jest zupełnie tak jak piszesz....czy miło i przyjemnie znaczy bez Boga?
Żyje miło i przyjemnie właśnie z Bogiem....dzięki Bogu.
Nie zsyła krzyży tylko tym których miłuje, bo miłuje wszystkich...powiedziała bym raczej.... zsyła krzyże tym od których czegoś oczekuje
Anonymous - 2008-04-28, 18:04
A może troche inaczej............ Pan Bóg to starszy już Gość......... i nie mściwy.To chyba raczej "kusy" prubuje róznych sposobów aby rozsadzić to co dobre,co miłe,co godne rekami,myslami,zachowaniami naszymi albo naszych bliskich........... a Pan Bóg tak sobie patrzy z góry i sobie myłsi...... no ciekawe dokąd jeszcze zajdzie,co jeszcze wymyłśi aby z "kusym" wiekszą sztamę trzymać............
Anonymous - 2008-04-28, 18:18
Racja ...i kusy ma w tym udział,ale mnie sie zda ze w tym "łatwym" właśnie,a odemnie zależy czy pójde na łatwizne i wybiore zła drogę,czy też trochę sie natrudze, czasem pocierpie,ale pójde dobra drogą zgodną z Bożą wolą.
Tak czy inaczej wydaje mi sie ze choć pisaliśmy inaczej.....myślimy podobnie
Anonymous - 2008-04-28, 19:11
Ty nalog to tak jakbys opcje z Hioba opisywal. Czyli Bog stoi obok i patrzy, a kusy gniecie czlowieka i im ten czlowiek wiecej zniesie i nie podda sie kusemu tym wieksza chwale Bogu odda.
Lena napisalas: " nie zsyla krzyzy tylko tym, ktorych miluje, bo miluje wszystkich....powiedziala bym raczej....zsyla krzyze tym, od ktorych czegos oczekuje".
Mysle, ze nie do konca. Daje nam krzyze, bo to wedlug jego planu ma nam posluzyc do zbawienia. Zblizyc nas do niego. Na ludziach nie da sie do konca oprzec. Lapie sie wiatr w zagle, kiedy zaczyna sie dostrzegac, ze w Bogu tylko oparcie, czlowiek drugi za slaby jest. I o to Bogu chodzi. A o tym oczekiwaniu, ze On od nas czegos chce-mysle, ze bardzo czesto tak. Skoro widzi, ze dusza jest chocby waleczna, to powiedzmy da jej utrapienia, ktore jezeli czlowiek pokona oddadza mu chwale i przydusi tym kusego.
Amysle, ze bezczynnie nie czeka i nie przyglaad sie, ze zawsze zsyla lodz ratunkowa.Bardzo wiele od nas zalezy.
Anonymous - 2008-04-28, 19:41
Anuszka napisał/a: | Lena napisalas: " nie zsyla krzyzy tylko tym, ktorych miluje, bo miluje wszystkich....powiedziala bym raczej....zsyla krzyze tym, od ktorych czegos oczekuje".
Mysle, ze nie do konca. Daje nam krzyze, bo to wedlug jego planu ma nam posluzyc do zbawienia. Zblizyc nas do niego. |
o tym własnie pisze.... zbliżyć nas,bądź pomóc innemu w zbliżeniu...przez nas
Anonymous - 2008-04-28, 20:48
Chyba jednak nie umiem pisac o Bogu
Anonymous - 2008-04-30, 14:31
Myślę,że Pan Bóg doświadczajac nas pomaga nam sie do niego zblizyć. Całe życie miałam problem z modlitwą - niby chciałam się modlić, próbowałam, ale jakoś mi to nie szło... nie chciało się... nie ten czas... myśli ulatowały w inną stronę...
Teraz nie potrafię żyć bez modlitwy.
Ktoś na rekolekcjach w Cichocinku powiedział - straciłem współmażonka, ale zyskałem Boga...i tak jest w moim przypadku
Anonymous - 2008-05-06, 11:07
Takie miejsce we mnie jest....może to Oaza ?, a przecież pustynia miała być....
Dni mijają....czasem serce wali mi ze strachu, to znów myśli.....niechciane przelatują przez głowę, śmieję się, płaczę, wściekam....a Ono ciągle jest...
Wcale się nie zmieniłam, przecież...nadal i bezsilna i bezradna jestem....a Ono ciągle jest...
Podoba mi się, że już nic nie muszę....a beznadziejność ....uciekła....
Póki co będę tylko piła....bo może.... pustynia znów za chwilę....
Jak bardzo chce się pić, to taka Woda smakuje wyjątkowo.....mniam....mniam....
Pozdrawiam
a
|
|
|