To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Właśnie się dowiedziałam/łem, że...

Anonymous - 2012-05-28, 09:11

Anula1 napisał/a:
No i okazało się, że zdjęcie obrączki miało wymiar olbrzymi - w tym dniu mój mąż przekonał się,m że naprawdę kocha inną kobietę i nie chce już z nami żyć. Było to 2 lata temu.
Teraz od miesiąca jestem po rozwodzie a w czasie ostatniej rozprawy powiedział sędzinie, że spotykał się z wieloma kobietami. Strasznie zmieniła mu się optyka widzenia - nasze dzieci już nie muszą jeździć na wszystkie wycieczki z klasa i chodzić z klasą do kina i teatru - to według niego rozpusta. Więc jak najniższe alimenty. Na szczęście moi chłopcy są rozsądniejsi od niego mają 8 i 10 lat i zrezygnowali z kieszonkowego i słodyczy.
A ja po jego wyprowadzce znalazłam mnóstwo opakowań po narkotykach.
Podobno przestał pić - ale jak widać znalazł sobie środek zastępczy.
A my mamy spokojne wieczory. Więc nie pasuję już tu do WAS kochani.Bo ja nie chcę naprawy małżeństwa. Owszem Pan Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo, ale ja to rozumiem tak, że w takim razie mamy prawo do godnego życia. I teraz z dziećmi żyjemy tak jak należy. Już nie musimy się bać i wstydzić. I nikt z nas nie szydzi.

Anulo, co Ty piszesz? - to na czerwono.

"Pasuję, nie pasuję" ...

jesteś w związku niesakramentalnym?

Anonymous - 2012-05-28, 14:20

Pamiętam do dziś, gdy dowiedziałem się, że Żona mnie nienawidzi. Że odeszła ode mnie. Była obok, ale nie wiedziałem, że tak naprawdę już psychicznie rozstała się ze mną. Pomogły mi to uświadomić Rekolekcje, które tu dość często polecam..

http://spotkaniamalzenskie.blogspot.com

Przed wyjazdem nie wierzyłem w uzdrowienie Małżeństwa. Tym bardziej, że z Żoną łączy Nas tyle wspólnych wartości a mimo to nic Nam niby nie pomaga. Nawet Bóg, nawet niby też i modlitwa czy życie wspólnotowe, tj. Odnowa w Duchu Świętym.

A jednak. Trzeba było tylko cierpliwego oczekiwania i wkroczenia Ducha Świętego w Nasze życie. Okazało się, że źródłem problemu był brak wybaczenia ze strony Żony. Tu znalazł furtkę dla Naszego Małżeństwa - szatan. Wykorzystał ją bardzo brutalnie.

Dziś już Małżeństwo ma się o wiele lepiej. Jest uzdrowione. Ba, uzdrawiane każdego dnia, na nowo. Dziś nie muszę wierzyć lub nie w Uzdrowienie, bo Pan dotyka Nas codziennie. Jednak, gdy zabraknie modlitwy... to tak, jakby zabrakło leków, gdy choruje Dziecko. Grozi Mu śmierć...

Anonymous - 2015-11-01, 16:55

mojego małżeństwa nie da się już uratować, pewności na 100 % nigdy nie ma

ale ile można zdradzać ? dwa razy to mało ?

8 lat małżeństwa, w tym przerwa między jednym romansem a drugim tylko 2 lata

Anonymous - 2015-11-02, 14:09

Sylwia tylko nawrócenie jest w stanie zmienić ta sytuację
Anonymous - 2015-11-04, 20:20

sylwiam81 napisał/a:
pewności na 100 % nigdy nie ma

ale


Więc zawsze jest nadzieja ;-)

Anonymous - 2015-11-09, 09:24

Witam. To mój pierwszy post, chociaż przyznam się, że czytuję forum od dawna, oglądam świadectwa, itd. Chyba do napisania "zmobilizował mnie" wpis sylwiam81, bo.... jestem dokładnie w takiej samej sytuacji, identycznie dwa razy mąż odchodził, dwa razy dowiadywałam się o niewierności i też pomiędzy jednym a drugim odejściem tylko dwa lata odstępu.
Chciałabym jakoś Cię podnieść na duchu tudzież inne osoby. Wiem, że wszystko co nas spotyka można przekuć albo w dobrą albo w złą stronę. Te dwa odejścia stały się dla mnie ogromną łaską uzdrowienia mojej relacji z Bogiem, jestem przekonana, że bez tego tkwiłabym dalej w takiej bylejakości, letnim pojmowaniu wiary. Myślę jednak, że najwięcej zmian Pan Bóg dokonał we mnie i dokonuje nadal. Kiedy patrzę z perspektywy czasu jak złą czasem osobą byłam to dziękuję Bogu za ten kryzys. Otworzył mi oczy na wiele moich wad, na złe pojmowanie małżeństwa, wiary, sprawił, że wewnętrznie dojrzałam, zobaczyłam wiele złych i niszczących dla nas obojga decyzji, brak komunikacji, stawianie na swoim, walka o materialny byt kosztem rodziny i szczęścia itd.
I wiesz nie wiem co będzie dalej, jest ciężko, zostałam sama z dzieckiem, ale Pan Bóg i Mateńka bardzo się troszczą o nas, doświadczam tego ciągle. Pomimo ogromu cierpienia duchowego związanego z przeżywaniem związków męża z innymi kobietami, samotności, chłodu z jego strony, staram się walczyć z pokusami szatana, aby się odciąć, zostawić go, potępić, nie odzywać się, itd. Wiem, że zależy mu na tym, żeby doprowadzić do rozwodu i tak bardzo boję się tego, ale wierzę, że moje trwanie w czystości, modlitwa, zawierzenie i łaska płynąca z sakramentu małżeństwa uratuje nas przed rozpadem. Pozdrawiam wszystkich, jak dobrze, że istnieje taka inicjatywa i możemy się wspierać :-)

Anonymous - 2015-11-09, 13:20

Myślę, że dlatego tu jesteśmy bo po ludzku nasze sytuację były lub są beznadziejne. Gdyby można to było załatwić własnymi siłami, rzeczywiście Sychar nie byłby dla nas. Ale kiedy nic już nie można naprawić własnymi siłami pojawia się przestrzeń dla Boga i Jego działania. Jezus kiedy uzdrawia w Ewangelii bardzo często podkreśla wiarę uzdrawianych, bez naszej wiary On nic dla nas nie uczyni. Jezus prosi nas: "Nie bój się, wierz tylko" (Łk 8, 50)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group