To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - napisałam pozew o rozwód...

Anonymous - 2015-12-31, 20:52

siasianna napisał/a:
Chciałabym żeby to było takie proste. Ksiądz, mediator... A męża jak przekonać?
Siłą?
On się śmieje z poradni, psychologa.
Twierdzi, że wszystko moja wina bo całe swoje życie dostosował do mnie. Za wszystko mnie obwinia.
Nie jestem niewinna. Wiem o tym. Chociażby to gotowanie.
Chce nam pomóc.
TYLKO, ŻE TYLKO JA TEGO CHCE !!!!!!!!!!!!!
Mam rzucić pracę? Być w domu dlatego, że go dziecko wkurza?

Mam go trzymać na siłe?
Jak mu tak źle to po co się męczy?


Gdybym ja trafiła do Sycharu wcześniej, nie zgodziłabym się na rozwód. A Twoje małżeństwo nie jest nawet w jednej dziesiątej tak trudne jak moje. Mimo to szukałabym innych rozwiązań, choć wydawało mi się, że wyczerpałam wszystkie środki. Nie traciłabym nadziei - a ze mną to się właśnie stało i dlatego dałam mężowi odejść. I kicha. Oczywiście da się żyć po rozwodzie, ale przechodzi się naprawdę przez ciemny tunel, pełen strachów i zasadzek :cry:

Anonymous - 2015-12-31, 21:26

Powiedział, że papiery rozwodowe podpisze bez problemu tylko mam wszystko załatwić.
Anonymous - 2015-12-31, 21:50

A Ty chcesz tego?
Naprawdę?

Anonymous - 2015-12-31, 21:59

Nie chce to chyba normalne. Ale..
Jestem już wykończona ciągłym narzekaniem, obwinianiem.
Darciem się do mnie przy dziecku, przeklinaniem.
Nawet przy rodzicach się nie hamuje.
Poważne decyzje podejmowaliśmy razem, myśleliśmy, dyskutowaliśmy. Tak mi się wydawało, że razem.
Wiecie ile razy usłyszałam, że samochód kupiliśmy zły bo JA taki chciałam. Że przeprowadził się do mnie bo JA tak chciałam. Tych sytuacji mogę wymieniać milion...

Anonymous - 2015-12-31, 22:09

siasianna,
nie rób tego, jesteście młodymi ludźmi, młodym małżeństwem, dopiero tak naprawdę zaczynacie życie. Jak Ciebie czytam to mam wrażenie, że ciągle sobie robicie na złość. Chcesz rozwodu to Ci dam. Przepraszam, że tak piszę, ale to są moje odczucia. Wiele bym dzisiaj dała, aby mąż był w domu.
Dzisiaj siedzę samotnie w Sylwestrową noc i chce mi się płakać.
Ty masz duże szanse, aby wszystko jeszcze naprawić.

Anonymous - 2015-12-31, 22:13

Ciągle tylko słyszę JA, JA, JA, ...
Wiem, że jest Ci trudno z mężem, którego nie rozumiesz (a on Ciebie), ale czy spróbowałaś zrozumieć męża? Jakoś tak postąpić, żeby teraz tylko on podejmował decyzje? Jeżeli jest taki niezadowolony, że nie on podejmuje decyzje, to pozwól mu podejmować wszystkie decyzje samemu.
Przecież w sprawie rozwodu też nie chce sam podjąć decyzji, tylko zrzuca to na Ciebie.

Czytałaś jakieś książki, słuchałaś jakiś wykładów? Od Twojego cierpienia samo nie zrobi się lepiej.

Anonymous - 2015-12-31, 22:18

Dorota 6 napisał/a:
siasianna,
nie rób tego, jesteście młodymi ludźmi, młodym małżeństwem, dopiero tak naprawdę zaczynacie życie. Jak Ciebie czytam to mam wrażenie, że ciągle sobie robicie na złość. Chcesz rozwodu to Ci dam. Przepraszam, że tak piszę, ale to są moje odczucia. Wiele bym dzisiaj dała, aby mąż był w domu.
Dzisiaj siedzę samotnie w Sylwestrową noc i chce mi się płakać.
Ty masz duże szanse, aby wszystko jeszcze naprawić.


Albo zepsuć do końca. Nie wolno podejmować w taki sposób żadnej decyzji, a co dopiero o rozbiciu rodziny. Dobrze Ci radzimy kochana siasianna :-)
Widzę, że jest CI ciężko, tym bardziej w takich emocjach nie można działac, bo emocje opadną i zostanie co...? Żal, smutek i pustka.

Anonymous - 2015-12-31, 22:18

Miałam spotkania z psychologiem, który nakierowywał mnie jak dawać pole manewru mężowi aby to On podejmował decyzje. Mąż kazał mi darować sobie te gierki bo powiedział, że nie jest głupi i nie zrzucę na niego całej odpowiedzialności.
Anonymous - 2015-12-31, 22:22

Nie siedzę tylko i udaje cierpiącą.
Jak pisałam od półtora roku staram się znaleźć rozwiązanie. Poradnia, psycholog.
Czytam Jacka Pulikowskiego, słucham ks. Pawlukiewicza, ks Szustaka.
Wynajęłam mieszkanie - zrezygnowaliśmy z wynajęcia.

Anonymous - 2015-12-31, 22:26

siasianna napisał/a:
Wynajęłam mieszkanie - zrezygnowaliśmy z wynajęcia.


Czyli nie postawiłaś granic.
Dalej jest tak, jak chce Twój mąż.

Anonymous - 2015-12-31, 22:28

siasianna napisał/a:
Nie siedzę tylko i udaje cierpiącą.
Jak pisałam od półtora roku staram się znaleźć rozwiązanie. Poradnia, psycholog.
Czytam Jacka Pulikowskiego, słucham ks. Pawlukiewicza, ks Szustaka.
Wynajęłam mieszkanie - zrezygnowaliśmy z wynajęcia.


No dobrze, próbuj dalej. Nie od razu Kraków zbudowano. Tutaj nikt Ci nie powie, żebyś się rozwiodła, ale podpowiedzą Ci co robić, jak pomóc sobie i mężowi. Tylko trzeba uważnie słuchać. Twoja sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna :-/

Anonymous - 2015-12-31, 22:35

"Robimy sobie na złość"
???

Jacku...
Mam mu dać możliwość podejmowania decyzji SAMEMU
A gdy nie chciał wynająć mieszkania nie postawiłam granic i zostało tak jak On chce...

Anonymous - 2015-12-31, 22:37

Siasianno

To jest Twoje życie. Obyś potem nie musiała siedzieć w święta czy sylwestra sama i nie żałowała, że się pośpieszyłaś z decyzją.

Anonymous - 2015-12-31, 22:42

Nie oczekuje poparcia w papierach rozwodowych.
Gdyby tak było w ogóle bym tu nie zaglądała.

Nie mam już pomysłu co robić.
Najgorsze, że bardzo chce poprawy, ale ze strony męża nie ma inicjatywy, a mam wrażenie, że jest coraz gorzej.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group