To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - 4 lata w separacji, chce wrocic do zony.......

Anonymous - 2015-12-29, 08:06
Temat postu: 4 lata w separacji, chce wrocic do zony.......
Witam juz jakis czas czytam rozne tu tematy ktore mnie interesuja i nawet tu i tam pisalem. Chyba nadszedl czas abym i ja sie otworzyl bo czuje ze wybudzilem sie ze zlego snu. Zdradzilem zone ale ona o tym niewiedziala ale napewno cos czula. Nasze malzenstwo trwa juz 25 lat a ja po 22 latach wyprowadzilem sie z domu. Zanim sie wyprowadzilem to juz od chyba 3 lat powoli powoli zaczynalo sie wielkie nieporozumienie, klotnie, w amoku nerwow wymiany slow nawet podnioslem reke na zone ale zaznaczam nigdy nie uderzylem to byly pchniecia zlapanie mocnym ruchem czy szrpniecie.
Az w koncu niepotrafilismy sie zrozumiec i zdecydowalem sie wyprowadzic. Dzis wiem ze zona od poczatku malzenstwa nie czula sie w pelni spelniona i szczesliwa i dzis wiem ze chyba ja bylem tego powodem. Alkohol i rozne zabawy ktore konczyly sie zazdroscia powodowaly ze nigdy nie bylo prawdziwie malzenskiej milosci i zrozumienia. Dzieki niej zaczelem chodzi intensywnie do Kosciola dzieki niej nauczylem sie wielu rzeczy ktore sa wazne w zyciu ale niestety wtedy niedocieralo to do mnie i jak to w zyciu jest ze dzis kiedy jest zapuzno wiem ze stracilem ogromny skarb ktory byl zaraz obok mnie. Po wyprowadzeniu sie niestety nie oswiecilo mnie opamietanie sie i przez nastepny rok dalej zylem jak kawaler czyli alkohol kobiety zabawy, podobalo mi sie to ze wiele kobiet widzialo mnie i jakby same adorowaly mnie. Dopiero po roku czasu nagle cos mnie ruszylo zaczelem wspominac ogladac zdjecia narodziny naszych dzieci bo bylem przy narodzinach i pamietam dokladnie te momenty. Zaczelem chodzic do lekarzy psychologow na spotkania AA itp. Dzis mysle ze dokladnie juz wiem co narobilem jak ja upokorzylem i zadalem wiele ran. Byl czas ze mialem dosc samego siebie nieumialem patrzec w lustro co za dran zemnie i niedosc ze zniszczylem swoje zycie to jeszcze zycie zony i dzieci po czesci takze. Nie potrafilem z tym zyc i 2 razy probowalem pozegnac sie z tym swiatem ale niestety Pan Bog ma tu na ziemi chyba jakies zadanie dla mnie. Zrozumialem w koncu ze musze cos zrobic i zaczelem walczyc o moja zone o porozumienie sie z Bogiem. Niestety zona nie reaguje na zadne moje proby doslownie NIC. Staram sie to rozumiec bo rzeczywiscie chyba jestem zlym czlowiekiem. Co mi daje nadzieje to to ze moja zona nie okresla sie tez ze niechce miec zemna kontaktu ze niechce mnie znac czy tym podobne, a prosilem niejednokrotnie o rozmowe aby wyjasnic pewne sprawy i jesli ma tak byc to rostac sie w zgodzien tak jak trzeba a nie w zlosci. Ale od ponad roku nie dochodzi do zadnej rozmowy. W zamian zato zaczelo sie bawic w detektywa pisala i nawet dzwonila do kobiety z ktorymi mialem kontakty. Sklamala muwiac im rozne rzeczy a te natomiast w zlosci i w zemscie niestworzone rzeczy zaczely opowiadac. Te rzeczy dotarly do osob odrebnych w mej okolicy a nawet rodziny a teraz jestem figura Casanovy i niewiem czego jeszcze......
Odizolowalem sie od wszystkich ludzi w sumie od zycia. Teraz tylko praca i dom a wekendy hmmm przykre to ale zapracowalem sobie nato wszystko sam i niemam do nikogo pretensji. Ale ja sam niewiem co mam robic??? Czy starac sie dalej o jej wzgledy? Czy walczyc o druga szanse? Czy cokolwiek robic bo moze ja denerwuje moje zachowanie? Moze byloby lepiej zaprzestac moim probom i nie odzywac sie tak dlugo az ona to zrobi? Co robic???
A moze odpuscic bo poprostu jest zapuzno i zmarnowalem swoje zycie.

Anonymous - 2015-12-29, 09:38

Witaj na forum darecki11. Cieszę się ,ze zdecydowałeś sie opowiedzieć swoja historię. Pamiętaj jednak, aby nie podawać zbyt wielu szczegółowa, aby nie stać się rozpoznawalnym w realu. Czytałeś już trochę nasze forum, wiec wiesz jakie jest stanowisko Sycharu w kwestii małżeństwa.
My tutaj staramy się naprawiać małżeństwa z Bogiem.
Jakie Ty masz z Nim relacje? Na ile jest ważny w Twoim życiu?
Piszesz, że zrozumiałeś wiele spraw, zobaczyłeś własne zaniedbania. Czy w związku z tym pojednałeś się z Nim w sakramencie spowiedzi?
To jest krok, od którego kazdy z nas powinien rozpocząć swoją drogę.

darecki11 napisał/a:
A moze odpuscic bo poprostu jest zapuzno i zmarnowalem swoje zycie.


Nigdy nie jest za próżno na naprawianie własnego życia, na naprawienie wyrządzonych krzywd. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, jedyne co go powstrzymuje w tym aby działać w naszym życiu jest brak naszej zgody na to działanie. Jeśli wiec wyrazisz ową chęć i zgodę naprawy, to Bóg przyjdzie z całą swoja mocą, aby Ci w tym pomóc, choć musisz się niestety przygotować na to, ze nie będzie to sprint (choć czasem i tak bywa), ale bieg długodystansowy.
Popatrz, Bóg nie pozwolił Ci umrzeć, choć sam się o to starałeś, abyś miał możliwość poukładania tych wszystkich spraw.

Piszesz, ze próbujesz od dłuższego czasu przeprowadzić rozmowę z żoną, jednak nie udaje Ci się to. Może warto wiec napisać do niej list, w ktorym opiszesz swoje przemyślenia, w którym przeprosisz i porosisz o wybaczenia?
Jest wiele możliwości kontaktu.

Piszesz również, że jesteś sam z tym wszystkim. Może warto rozejrzeć się i poszukać naszego ogniska w okolicy, aby móc się spotkać i porozmawiać z osobami myślącymi podobnie?

Pozdrawiam i otaczam modlitwą

Anonymous - 2015-12-29, 10:03

Pierwszy krok już zrobiłeś - zobaczyłeś siebie prawdziwego i wiesz nad czym musisz popracować. Taka zdolność do refleksji nie każdemu jest dana. Ty to masz, to cenne. Eh, gdyby mój mąż tak siebie prawdziwego też zobaczył :-?
Anonymous - 2015-12-29, 10:16

Darecki fakty są takie jak nie podejmiesz próby-to do reszty swych dni będziesz żałować że nigdy nie zdobyłeś się na odwagę.
Zatem działaj chłopie-os obie już wiele wiesz,pracuj by dawne nie wracało-i swoim postępowaniem daj również zonie uwierzyć i zaufać

pozdrawiam

Anonymous - 2015-12-29, 13:29

Darecki11, uważam, że jeśli żona nie podjęła przez ten czas żadnych kroków prawnych, jeśli robi śledztwo, to na dnie Jej serca została miłość i pamięć o wspólnie przeżytych latach. Ode mnie mąż odszedł niedawno, ale też po 22 latach małżeństwa i nadal go kocham, ale czuję się bardzo zraniona. Gdybyś był Jej obojętny, po co chciałaby się narażać na odkrywanie zabliźnionej rany, dzwoniąc do Twoich dawnych zdobyczy?

Rana u Niej jest wielka i nieufność w Twoją zmianę pewnie też, ale tak jak pozostali powiem Ci walcz, nawet jeśli na początku Żona będzie Cię ignorowała, odrzucała. To takie ludzkie i kobiece, mówić NIE, bo chce się zobaczyć na ile Ci wystarczy zapału do walki. Na ile jest dla Ciebie ważna. Musisz Ją przekonać, że Twoja zmiana jest trwała i szczera.

Ja już dziś gdzieś napisałam, że nie chcę powrotu męża, jeśli się nie nawróci i nie zechce żyć wg przykazań bożych. Jeśli Twoja żona była Ci wierna, kochała i starała się to też wcześniej nie uwierzy. Musisz też zrozumieć,że potrzebuje czasu. Nie będzie tak, że rzuci Ci się na szyję, jak zobaczy, że idziesz do Spowiedzi lub Komunii Św. To Twoja postawa musi Ją przekonać i wytrwałość w walce o Jej miłość. Tak jak i Ja boi się kolejnej zdrady, upokorzenia i bólu, który już zna i wie jak ciężko go pokonać.

Też uważam, że list byłby dobry rozwiązaniem, ale najpierw popracuj nad sobą, zbierz siły, przemyśl wszystko, byś był gotowy na walkę, która Cię czeka. List nie może być prośbą o litość i użalaniem się nad sobą , tylko szczerym spojrzeniem na własne błędy i zapewnieniem, że zdałeś sobie z nich sprawę, szczerze chcesz to naprawić, a Twoja zmiana jest trwała i świadoma. No i że nadal Ją kochasz...
Żona na pewno będzie Cię wystawiać na próby. A Twoja walka musi być nieprzerwana, ale nie nachalna. Ona też potrzebuje czasu. Módl się za siebie i za Nią. Bóg daje niewyobrażalną siłę i kieruje nami tak, by było dobrze, bo On wie co czuje ta druga osoba, co zadziało się w Jej życiu i sercu w czasie rozłąki.

Powodzenia! Jak wiele zon tutaj chciałabym, by mój mą tez kiedyś otrzeźwiał z amoku i zaczął walczyć o nasze małżeństwo i rodzinę.

Masz nasze wsparcie, wiec głowa do góry! Ale czas musisz sobie i swojej żonie dać.

Anonymous - 2015-12-29, 13:46

Witaj Darecki11 na FP.

Jesli myślisz poważnie o naprawie i odrodzeniu małżeństwa, to pierwszą Osobą, która może Ci w tym pomóc jest Bóg.

zenia1780 napisał/a:
igdy nie jest za próżno na naprawianie własnego życia, na naprawienie wyrządzonych krzywd. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, jedyne co go powstrzymuje w tym aby działać w naszym życiu jest brak naszej zgody na to działanie. Jeśli wiec wyrazisz ową chęć i zgodę naprawy, to Bóg przyjdzie z całą swoja mocą, aby Ci w tym pomóc, choć musisz się niestety przygotować na to, ze nie będzie to sprint (choć czasem i tak bywa), ale bieg długodystansowy.



Droga, która przed nami - prowadzi przez zmianę siebie - czyli dokładnie tego, kogo mogę zmienić ja i kogo możesz zmienić Ty. Zenia napisała, że będzie to bieg długodystansowy - w moim przypadku - jest to raczej marsz długodystansowy, czasem spacer - albo piesza pielgrzymka, wtedy lepiej można usłyszeć Boga, siebie i drugiego człowieka.

Dobrze, że trafiłeś do WTM SYCHAR - spotkasz tu wiele zaprawionych w drodze ludzi. Powodzenia. :-D

Anonymous - 2015-12-29, 15:51

hubcia576 napisał/a:
Witaj Darecki11 na FP.

Jesli myślisz poważnie o naprawie i odrodzeniu małżeństwa, to pierwszą Osobą, która może Ci w tym pomóc jest Bóg.

zenia1780 napisał/a:
igdy nie jest za próżno na naprawianie własnego życia, na naprawienie wyrządzonych krzywd. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, jedyne co go powstrzymuje w tym aby działać w naszym życiu jest brak naszej zgody na to działanie. Jeśli wiec wyrazisz ową chęć i zgodę naprawy, to Bóg przyjdzie z całą swoja mocą, aby Ci w tym pomóc, choć musisz się niestety przygotować na to, ze nie będzie to sprint (choć czasem i tak bywa), ale bieg długodystansowy.



Droga, która przed nami - prowadzi przez zmianę siebie - czyli dokładnie tego, kogo mogę zmienić ja i kogo możesz zmienić Ty. Zenia napisała, że będzie to bieg długodystansowy - w moim przypadku - jest to raczej marsz długodystansowy, czasem spacer - albo piesza pielgrzymka, wtedy lepiej można usłyszeć Boga, siebie i drugiego człowieka.

Dobrze, że trafiłeś do WTM SYCHAR - spotkasz tu wiele zaprawionych w drodze ludzi. Powodzenia. :-D


Jezus przemierzając drogi Palestyny obserwował codzienne życie ówczesnych ludzi i mówił do nich: „Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wiele jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znają.” (Mt 7,13–14)


Najkrótsza droga wiedzie na manowce, najdłuższa z powrotem.


Najwięcej zielonych świateł jest na drodze do piekła.

Anonymous - 2015-12-29, 18:23

JolantaElżbieta napisał/a:
Pierwszy krok już zrobiłeś - zobaczyłeś siebie prawdziwego i wiesz nad czym musisz popracować. Taka zdolność do refleksji nie każdemu jest dana. Ty to masz, to cenne.


Dokładnie tak.

Darecki, skoro jesteś już obudzony i w końcu przejrzałeś na oczy to może warto wykorzystać tę Twoją formę życia i zmierzyć się z zadaniem które na Ciebie czeka.
Próba odzyskanie rodziny, miejsca w niej jakie przysługuje mężowi i ojcu jest po takim czasie dość dużym wyzwaniem, lecz z całą pewnością jest w zasięgu Twoim możliwości.

Jakie masz stosunki ze swoim dziećmi? Czy miałeś je gdy byłeś poza domem?
Prawidłowo odzyskane relacje z nimi mogą stać się furtką dla dalszych Twoich poczynań, tzn. kontaktów z żoną.
Nie wiem na ile alkohol skomplikował Twoje życie, czy masz pracę, czy możesz się utrzymać..to dość ważne kwestie.

Dobrze by żona i dzieci widziały w Tobie mężczyznę który mocno stoi na nogach, jest siebie świadomy, można na nim polegać oraz może stać się oparciem dla innych.
Na dodatek sam ma coś do zaoferowania, a nie np. szuka wsparcia bo sam sobie nie radzi. Jak jest naprawdę, sam musisz się z tym skonfrontować.

Żona przez 4 lata seperacji nauczyła się sobie radzić sama, zatem niechętnie utraci to co pewnie z wielkim trudem wypracowała...mam nadzieję, że rozumiesz co chcę przekazać.

Jeśli żona nie jest gotowa, bo np. nie wierzy w Twoją przemianę, boi się że powielisz schemat, nie ufa Tobie, dobrze by było gdybyś napisał jej o swoich odczuciach a także o tym że wiesz jak ją i dzieci skrzywdziłeś.
Uznanie swoich win, zrozumienie swoich czynów otwiera nawet najbardziej nieufne serca.

Zachęcam Cię do podjęcia takich prób, nie jednej. Ważne jest natomiast by nie być nastawionym tylko na sukces, brać pod uwagę że to może potrwać, nie zrażać się i nie dezerterować.
Nieugięta postawa, stawanie się przyjacielem, wsparciem dla swojej rodziny może zaowocować tym, że odzyskasz ku uciesze Was wszystkich swoje miejsce wśród bliskich.

Anonymous - 2015-12-29, 21:13

kenya napisał/a:
Żona przez 4 lata seperacji nauczyła się sobie radzić sama, zatem niechętnie utraci to co pewnie z wielkim trudem wypracowała...mam nadzieję, że rozumiesz co chcę przekazać.

Darecki może i nie wiedzieć - ale mu podpowiem bom doznał sam tego na własnej skórze. ;-)
Co prawda Darku(chyba tak mogę?) o jeden rok mniej byłem poza domem-ale nie zmienia to faktu(bycia poza).
Zatem przez trzy lata moja Pani -czuła się z tym bardzo dobrze ze mnie brak,na tyle fajnie że jej sie już nie chciało męża i związku(ba nawet do tej pory).
Zatem trudny to orzech do zgryzienia.
Ale przy pocieszeniu napisze tak
kobieta-kobiecie nie jest równa.
To że ja na taka trafiłem-nie znaczy że twoja chce tego samego.
Przechodząc do meritum-napisze kolejny raz.
Gdy nie podejmiesz próby,gdy tego nie wykonasz(bez wzgledu jak będzie)-będziesz płuł sobie w brodę do ostatnich dni.
Bo na dziś przynajmniej ja mam w tej materii spełnienie:
że dokonałem wszystkiego,próbowałem wszystkiego,wkładałem starania we wsio
i przynajmniej problem nie jest po mojej stronie.
Jedno istotne nie podejmuj prób-nie zmieniwszy swego postępowania,rozumowania,działania-jakimi do tej pory (robiąc to) doprowadziłeś do rozłamu.

Działać może tylko człek jaki na błędach uczony po wielu wnioskach świadomie zmienia siebie i chce naprawić co spitolone do tej pory

powodzenia w działaniach i zasada zawsze jutro może być lepsze od dziś

Anonymous - 2015-12-29, 21:41

Dziekuje wam z calego serca za pouczajace wypowiedzi, naprawde dziekuje to tylko slowa ale maja sile w sobie i daja nadzieje. Niektorzy pytali o pare rzeczy wiec sprubuje to w paru zdaniach wam ukazac. Alkohol przyczynil sie strasznie do sytuacji ktora teraz jest. Z moimi dziecmi mam bardzo dobry kontak przez caly czas. Ze starszym dzieckiem w sumie codziennie a z mlodszym w sumie tez. Przyjezdzaja do mnie regularnie i zawsze sie smiejemy czy robimy inne rozne rzeczy. Mam prace i dbam o swoje zycie finansowe, place pieniazki na mlodsze dziecko a starszemu dziecku pomagam jak moge zawsze i one o tym wiedza ze maja we mnie w kazdej kwesti pomoc. Modle sie prawie codziennie bynajmniej staram sie modlic codziennie to zrobilo sie w miedzyczasie dla mnie tak wazne jak woda na swiecie. Do Kosciola na Msze niestety niechodze staram sie w tygodniu gdzie niema tych ludzi co mnie znaja i nienajlepiej dzis na mnie patrza. Pozatym zawsze slucham mszy niedzielnej w TV. Ostatnio udalo mi sie wytrwac do konca odmawiajac Nowenne Pompejanska z czego naprawde bylem bardzo dumny i szczesliwy ze wytrwalem do konca. To chyba by bylo tyle a jesli cos zapomnialem to moze nastepnym razem uzupelnie.

Teraz ja chcialbym cos dodac a natomiast chodzi mi o wiare o Boga o zrozumienie was tu wszystkich i tych ktorzy czuja milosc do naszego Pana. Staram sie poczuc to co kazdy z was lub prawie kazdy z was, kupuje ksiazki i Biblie czytam ale jakos ta sila Boza ta najprawdziwsza wiara niedociera do mnie i jestem czlowiekiem ktory szybko rezygnuje ale ucze sie cierpliwosci bo chcialbym to zrozumiec i to bardzo bo jesli juz mam zyc do konca sam to choc to dla siebie samego chce naprawic aby w koncu zaznac spokuj mego umyslu bo to strasznie boli.
Moze niedoroslem do tego daru aby czuc te milosc Boga lub niezauwazam tego a moze wcale nierozumiem co czytam. Tak naprawde to niewiem co czynic jak postepowac?!! Poprzez jakie postepowanie poczuje ze moge byc dobrym lepszym czlowiekiem???!!!

Ktos z was napisal ze musze uzbroic sie w dluga droge i ze moja zona bedzie potrzebowac czasu i ze to bedzie dluuuuga droga, tak wiem o tym i mysle ze przygotowany jestem bo od wielu meisiecy mysle o tym ze niemusze sie do niej odrazu wprowadzac ze niemusze jej tak odrazu mieszac w tym co sobie juz sama zbudowala, tak jestem na to przygotowany. Straszna radosc bym odczul gdyby dala mi te szanse a wtedy to moge nastepne lata dac jej czas nato aby kiedys powiedziala, teraz mozemy sprobowac. Hmmm rozmarzylem sie ale coz jesli tak nie bedzie to chcialbym jej i innym pokazac ze zrozumialem swe bledy i potrafje zyc jak prawdziwy katolik ale najbardziej dla samego siebie.


Pragnę się cały przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie....

Anonymous - 2015-12-29, 22:25

darecki11 napisał/a:
Moze niedoroslem do tego daru aby czuc te milosc Boga lub niezauwazam tego a moze wcale nierozumiem co czytam.



A to w jakim miejscu teraz jesteś nie jest dowodem na boską opiekę nad Tobą?
Nie staraj się rozumieć. Poczuj że jesteś już zaopiekowany.

Prosiłeś Boga by pomógł Ci wyjść z Twoich uzależnień pewnie nie raz, na spotkaniach AA, czy też podczas modlitw.
I oto masz dowód, zmieniasz się, KTOŚ podał Ci rękę...ale teraz czas na Twoją pracę, zaangażowanie, budowanie siebie, odzyskiwanie mocy, wkład własny jednym słowem.
Wiem, że nie jest Ci łatwo ale w moim odczuciu, czytając to co piszesz - rokujesz dobrze :-)

Darecki, skoro masz kontakt z dziećmi, skoro bywają u Ciebie, podziel się z nimi tym jakie są Twoje marzenia względem żony a ich matki.
Dzieci z reguły lubią mieć rodziców razem.

Może zaproponujesz spotkanie u Ciebie, zaprosisz żonę i dzieci np. na samodzielnie ugotowany obiad/kolację, kawałek ciasta i kawę, cokolwiek.
Rozważ to.
Można "uwieść" własną żonę z pomocą własnych dzieci. ;-)

Anonymous - 2015-12-30, 00:02

kenya napisał/a:
Można "uwieść" własną żonę z pomocą własnych dzieci.

Hee ...Kenya kiedyś czytałem podobne słowa,zdania,teksty - jak głos z niebios.
Dzisiaj niestety jestem świadom słowa "można"
co nie oznacza że da radę i każdą :-P :-P

pozdrawiam

Anonymous - 2015-12-30, 07:52

kenya, naipierw dziekuje za rady sa poniekad uzyteczne ale najbardziej cieszy mnie fakt ze ktos czyta co pisze co mysle. Dziekuje.
Jesli chodzi o temat mojej sytuacji to starsze dziecko (22 lata) wie co czuje co mysle i co najbardziej teraz bym chcial ale niestety niemoze wiele zrobic jesli jej mama a moja zona czuje sie bardzo zraniona. Mlodsze dziecko (14 lat) to chyba sami wiecie przechodzi wiek troche taki pyskaty i jest wszystko wiedzaca i obrazliwa jak kiedys kazdy z nas he he he.
Zone juz nieraz w ostatnim pol roku zapraszalem na objad czy do restauracji ale za kazdym razem slysze rozne wymowki a to ze niemoze albo zle sie czuje lub ze chce odpoczac po tygodniu pracy albo ma zaplanowane i i i... Nawet w niedziele po swietach zaprosilem ale jak zawsze odmowa.
Dlatego niewiem co juz mam robic zniechceca mnie to a tak jak od pol roku teraz zyje to w mym zyciu jeszcze nigdy tak nie zylem. Nie jest to powodem do tego aby ona reagowala rzucajac mi sie na szyje absolutnie nie i jestem tego swiadom ale napewno kazdy z was przezyl juz to pozytywne uczucie jesli ktos cos dobrego o was powiedzial, nie ze zaraz ma to stac sie regularna sprawa ale sluchanie jaki to ja zly czlowiek jestem od lat a nigdy dobrego slowa takze daje kopa. Jest to prawda ale ile mozna, wiem tez ze jesli da ona mi druga szanse to bedzie to zycie jakby w celibacie dla mnie kazdy muj ruch czy jakiekolwiek wyjscie bedzie wyjatkowo analizowane. Nie bedzie to latw ei wiem o tym ale ja itak juz bede nosil Krzyz do konca mych dni wiec chcialbym moc naprawic choc po czesci to co popsulem wynagrodzic jej na rozne sposoby aby to ona poczula ze rzeczywiscie okazuje pokore i ja Kocham. Wiem ze nigdy nie zapomni ale moze wybaczy. Musze konczy bo czas nagli do pracki a przy okazji jeszcze nigdy nie bylo tak ze praca to moja rozrywka uwielbiam chodzic do pracy bo tam rozmawiam z ludzmi jestem miedzy ludzmi i czasem nawet sie smieje.

Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę. Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeżeli pragnie – napój go. Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group