To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mam pytania?

Anonymous - 2015-12-28, 17:21

GosiaH napisał/a:
Nie cytuję poniżej PŚ jako wytłumaczenie tego, co powiedział ksiądz Dziewiecki.
Ale poddajmy pod rozwagę ten tekst zwracając uwagę, że dziecko to też człowiek w poniższym cytacie!

Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela


Dziecko zwlaszcza w wieku niemowlecym niczego nie rozdziela, to dorosli powinni ponosic odpowiedzialnosc za wlasne czyny, jakkolwiek trudna i niewygodna ta odpowiedzialnosc jest. Ucieczka od tej odpowiedzialnosci zas - nie jest z pewnoscia Bogu mila. Alimenty o ktorych slyszalem w jednej z konferencji nie sa poniesieniem odpowiedzialnosci, to psi obowiazek wynikajacy z litery prawa. Obowiazek wobec dziecka wykracza daleko poza sprawy materialne.

Anonymous - 2015-12-28, 17:29

GosiaH napisał/a:


Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela


Hmmm...to czy nie jest przypadkiem tak, ze to własnie mąż rozdziela to co Bóg złączył pod pretekstem dziecka z niesakramentalnego związku?
Czyli przedkłada swoje "ja" nad sakrament

Anonymous - 2015-12-28, 17:52

"....nie róbmy z małżeństwa czegoś boskiego...". Wiecie kto to powiedział?

A ta sakramentalna żona wraca do sakramentalnego męża bo co?
Bo się nawróciła? Czasami mnie takie słowa śmieszą....i szczerze nie wierzę a taką argumentację powrotu.

Notabene jeśli ten mąż na nią czeka i jest gotowy ją przyjąć to powinien to zrobić bez żadnych warunków - bo jeśli stawia warunki tzn. że nie jest gotowy jej przyjąć.

Oddanie dziecka jest karygodne pod względem moralnym bo skoro dorośli sobie 'edycja moderatora' życie to nie powinni tego robić dziecku.

Reasumując - matka powinna zostać z dzieckiem i najlepiej je wychować. Wychować przy udziale biologicznego ojca (jeśli chce)

Anonymous - 2015-12-28, 18:49

Dla mnie to taka... Opóźniona aborcja.
Zapytam przewrotnie co za różnica czy pozbedziemy się dziecka przed porodem czy po?
Ok.. Ma szansę na adopcje, ale tylko szansę.. Jeśli dziecko jest niepełnosprawne to szanse na adopcję są bliskie zera.
Wolałabym do końca życia być sama niż wrócić do takiego męża. Nie wrozylabym sukcesu takiemu małżeństwu.

Anonymous - 2015-12-28, 18:49

to sytuacja matki dziecka, a co z nawróconym ojcem, który ma dzieci w niesakramentalnym związku, w którym jest od lat i ma żonę sakramentalna, która jest sama z jakiś tam powodow i nie chce mieć z nim do czynienia co tez rozumiem? Zostawić te dzieci i kobietę? niech sobie radzą i poświęcić życie na odzyskiwanie zony? Czy to nie mrzonki i walka z wiatrakami? Czy takie działanie jest odpowiedzialne czy raczej ryzykowne bo narażające na problemy i cierpienie wiele osób w imię, no wlasnie czego. Czy człowiek odpowiedzialny ryzykuje kosztem innych? Rozwiązanie logiczne ksiedza jest takie by zostawić dzieci te i tę kobietę i walczyć o żonę. Tak rozumiem to. Ale skąd taki meżczyzna ma wziąźć siły na takie wyrzeczenie i walkę, jak się nie załamać, nie poddać, znieść to? Rozłąkę z dziećmi i ich krzywdę, z kobietą, którą daży uczuciem bądź też zwykłym ludzkim przywiązaniem, poczuciem odpowiedzialności wobec nich, które przecież jest i zobowiązuje. Czy też ma prawo burzyć może spokój sakramentalnej żonie, która przez ten czas już go sobie wypracowala? Burzyć to wszystko, rozdrapywać, czy o to chodzi? Czy Bóg jest wtedy po jego stronie? A jesli żona go pogoni na dobre to co wtedy- samotność czy powrót do dzieci? Do tej kobiety, ale co jako białe małżeństwo? Przecież normalnie jest, że w tej sytuacji ona może kazać puknąć mu sie w głowę. Oszalał. Jakie wyjście z takiej sytuacji. Myślę, że małżonkowie osób z sychar są w bardzo komfortowej sytuacji, żona, mąż czeka, modli się, kocha. A co z tymi, którzy nawracają się w trudniejszych warunkach, co mają robić, gdzie szukać wsparcia? Kiedy nie ma żadnych grup wsparcia? Myślę tu też o swojej sytuacji, o której nie chcę pisać, ale wiem że sytuacje są naprawdę trudne, i tak naprawdę trudno znaleźć rozwiązanie tylko pytanie jak i gdzie można je znaleźć. Czy jest to mozliwe? Czy tylko konczy się na zadawaniu pytań, refleksji i nic poza tym. Gdzie szukać woli Boga w tym wszystkim w takiej a nie innej sytuacji. Czy sami możemy to zrobić? Jak ją znaleźć i mieć pewność że to jest właśnie to? Czy ktoś zna odpowiedzi na te pytania?
Anonymous - 2015-12-28, 19:03

lustro napisał/a:
ja wiem, że bardzo by było wygodnie dla modów, żeby zamknąć dyskusję Twoim postem do mnie :lol: ale chyba nie miałas takich złudzeń?


Lustro,
to, że jesteś nastawiona wrogo do modów to dla mnie (i chyba nie tylko dla mnie) nie tajemnica, ale te Twoja sprawa.
Poświęcam swój prywatny czas jak i inni moderatorzy (oczywiście z własnego wyboru) na to aby użytkownicy forum mieli możliwość uzyskania pomocy w trudnych chwilach swego życia, a także podyskutowania na różne inne tematy - jeśli im to pomaga.

Nie biorę udziału w dyskusji w tym wątku, ponieważ nie jest to wątek, w którym mógłbym pomóc komuś w jego kryzysie małżeńskim. Zresztą nikt tutaj, w tym wątku nie szuka takiej pomocy.
My moderatorzy również jesteśmy ludźmi, którzy mają swoją wrażliwość. Mężczyźni również.
Na dyskusję na ten temat nie mam czasu. Poświęcam go i tak na czytanie wszystkich postów i akceptowanie ich.
Tak widzę tu swoją rolę i na to sam się zdecydowałem.
Nie piszę tu również dlatego, że nie chcę aby mnie spotkało to, co spotyka tego moderatora, który zabiera głos w dyskusji w jakimkolwiek wątku i pozwoli sobie mieć inne zdanie niż dyskutanci.
Nie chcę być drugim Jackiem, którego zaszczuliście i na którym wieszaliście nie raz psy.
Tylko dlatego, że miał inne zdanie na jakiś temat.

Twoje słowa mnie dotknęły.
Przykro mi, że tak oceniasz wykonywaną przez nas pracę i poświęcany czas, również dla Ciebie.
Naprawdę mi przykro.

Anonymous - 2015-12-28, 19:11

Twardy

zdumiewasz mnie
i zdecydowanie przeceniasz i mnie i moje uczucia do modów

ja poczułam się dotyknieta zachowaniem Zeni pod moim adresem
tym bardziej, że nie napisałam nic takiego, co mogło by ją uprawniać do takich tekstów w moją stronę
ale tak jak piszesz - to juz moja sprawa

czy przypadkiem nie za wiele słów z powodu jednego zdania - Twardy?

Anonymous - 2015-12-28, 19:11

[quote="ryan"]"....nie róbmy z małżeństwa czegoś boskiego...". Wiecie kto to powiedział?

A ta sakramentalna żona wraca do sakramentalnego męża bo co?
Bo się nawróciła? Czasami mnie takie słowa śmieszą....i szczerze nie wierzę a taką argumentację powrotu.

Więc czym jest nawrócenie w takich przypadkach? Przecież ludzie modlą się za siebie i za innych. Czy jest więc łaska nawrócenia, o której pisal Jan Paweł II czy to takiego sakramentalnego małżonka, który nie koniecznie ma czy może wracać do tego co było przed całym złem? czym jest nawrócenie osoby w związku niesakramentalnym również, kiedy ta sama może nigdy nie była związana ślubem ale jest w tej sytuacji stroną?
Co oznacza że się nawróciła? Czy to że widzi całe zło zamętu, żałuje, że stało się to udziałem tylu osób? Chce to naprawić ale nie widzi możliwości? że klapki z oczu opadły? zmieniła myślenie? Co dalej? Nawracajcie się i wierzcie w ewangelię i co dalej? Czy to nawrócenie czy wymysł, jak to rozpoznać?

Anonymous - 2015-12-28, 19:28

[quote="ryan"]"....nie róbmy z małżeństwa czegoś boskiego...". Wiecie kto to powiedział?

A ta sakramentalna żona wraca do sakramentalnego męża bo co?
Bo się nawróciła? Czasami mnie takie słowa śmieszą....i szczerze nie wierzę a taką argumentację powrotu.

A gdyby ta żona powiedziała Ci, że zrozumiała, że to Ty zawsze będziesz jej mężem i że to razem z Tobą przez Bogiem będzie rozliczać się z tego do czego się wobec Ciebie zobowiązała. Gdyby powiedziała Ci, że nie musisz jej wierzyć i to rozumie, ale jednak nie pozostaje jej nic innego w życiu jak tylko Cię kochać, czy to razem z Tobą czy w oddali to czy to by było takie smieszne? A gdyby jednoczesnie pokazała Ci to dziecko i powiedziała, że paradoksalnie dzięki temu dziecku, które jest darem od Boga i które ja uratowało od zatracenia teraz z Tobą o tym rozmawia to też byś się śmiał? Że gdyby nie to dziecko to by może nigdy nie dowiedziala się że jej powołanie jest kochać Cię aż do śmierci, to co?

Anonymous - 2015-12-28, 19:43

lustro napisał/a:
zdumiewasz mnie
i zdecydowanie przeceniasz i mnie i moje uczucia do modów


Rzeczywiście, przeceniłem Cię, bo liczyłem chociażby na słowo "przepraszam" z Twojej strony.
No cóż....

Anonymous - 2015-12-28, 19:45

twardy napisał/a:
lustro napisał/a:
zdumiewasz mnie
i zdecydowanie przeceniasz i mnie i moje uczucia do modów


Rzeczywiście, przeceniłem Cię, bo liczyłem chociażby na słowo "przepraszam" z Twojej strony.
No cóż....


za co mam Ciebie przeprosić Twardy?

Anonymous - 2015-12-28, 19:49

lustro napisał/a:
za co mam Ciebie przeprosić Twardy?


Jeśli sama tego nie wiesz, to ja nie mam zamiaru Ci tego tłumaczyć.

Anonymous - 2015-12-28, 19:50

aneczka2812 napisał/a:
ryan napisał/a:
"....nie róbmy z małżeństwa czegoś boskiego...". Wiecie kto to powiedział?

A ta sakramentalna żona wraca do sakramentalnego męża bo co?
Bo się nawróciła? Czasami mnie takie słowa śmieszą....i szczerze nie wierzę a taką argumentację powrotu.

A gdyby ta żona powiedziała Ci, że zrozumiała, że to Ty zawsze będziesz jej mężem i że to razem z Tobą przez Bogiem będzie rozliczać się z tego do czego się wobec Ciebie zobowiązała. Gdyby powiedziała Ci, że nie musisz jej wierzyć i to rozumie, ale jednak nie pozostaje jej nic innego w życiu jak tylko Cię kochać, czy to razem z Tobą czy w oddali to czy to by było takie smieszne? A gdyby jednoczesnie pokazała Ci to dziecko i powiedziała, że paradoksalnie dzięki temu dziecku, które jest darem od Boga i które ja uratowało od zatracenia teraz z Tobą o tym rozmawia to też byś się śmiał? Że gdyby nie to dziecko to by może nigdy nie dowiedziala się że jej powołanie jest kochać Cię aż do śmierci, to co?


Aneczka
Dobrze to napisałaś
to nie jest żadna fikcja literacka, ani bajka...tak w zyciu naprawdę bywa

czasem zaczyna się od - powinnam zawsze być z Tobą, bo jestem Twoja zoną i tak byc powinno...

fajnie było by zacząć od czegos o wiele wznioślejszego i piekniejszego, ale tak nie jest

i co wtedy - mąż zaczyna od zatrzaśnięcia drzwi przed nosem zonie, bo ma na ręku nie jego dziecko?

Anonymous - 2015-12-28, 19:53

twardy napisał/a:
lustro napisał/a:
za co mam Ciebie przeprosić Twardy?


Jeśli sama tego nie wiesz, to ja nie mam zamiaru Ci tego tłumaczyć.



:mrgreen: podobnie niejednokrotnie wygląda rozmowa z mężami :mrgreen:

Twardy...i to tyle na temat właściwej komunikacji? :roll:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group