To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mam pytania?

Anonymous - 2015-12-28, 15:15

lustro napisał/a:
panowie panami...ja bym wolała, żeby wytłumaczył mi to ten, kto publicznie głosi takie tezy
racja Lustro.
Tylko autora tutaj nie ma a panowie poklaskujacy temu są :-/

Anonymous - 2015-12-28, 15:16

aneczka2812 napisał/a:
Tak pytam bo chciałabym zrozumieć sytuację kiedy takie jednak rozwiązanie jest przyzwoite? Czy jest to możliwe? a że mówimy o tym w odniesieniu do wiary i Boga czy taką rodzinę, która decyduje się wspólnie na oddanie dziecka do domu dziecka i żyje dlugo i szczęśliwie w ogóle można nazwać rodziną katolicką? i brać z niej przykład? potrzebuje konkretny przykład który usprawiedliwa taki czyn i pozwala potemm spokojnie patrzeć w wspólną przyszłość by obronić argument księdza?

Nie jestem wyrocznią, mam tylko swoje zdanie :
- oddanie dziecka do domu dziecka, jest dla mnie porzuceniem dziecka, zrzuceniem z siebie odpowiedzialności, ucieczką od problemu a jednoczesny powrót do męża wygodnictwem.

Nikt nie przymuszał zony do zdrady i rodzenia dzieci innego mężczyzny,
to była wspólna decyzja zony i jej kochanka.
Nie możne przymusić męża, do akceptacji ich decyzji, jej owoców i w efekcie przejęcia odpowiedzialności za wychowanie dziecka.
Jeżeli nie czuje się na siłach, by podołać temu wyzwaniu, obawia się że nie spełniłby się w roli ojca dla tego dziecka, to lepiej niech to powie od razu.
Nic na siłę.

Zauważ, że według KK, zdrada małżeńska jest tak dużym przewinieniem wobec małżeństwa, że usprawiedliwa decyzję o pozostaniu w separacji do końca życia.

Chociaż zaleca wybaczenie i pojednanie się z osobą która zdradziła (ale nie tak jak piszesz - z mężem który nie chce przyjąć dziecka spoza małżeństwa !).

Klauzula Mateusza też mówi - "poza grzechem wszeteczeństwa".

Dlatego, mąż nie chcący przyjąć żony z jej dzieckiem ani od strony KK ani ze strony "ludzkiej" nie popełnia przestępstwa, ani grzechu.

Może dywagować co do intencji męża odrzucającego powrót żony z przychówkiem - na ile jest to chęć zemsty, na ile chęć uniknięcia kłopotów, wydatków, chęć wygodnego życia, a na ile jego nieumiejętność pogodzenia się z sytuacją która go przerosła. Pewnie mieszanka wszystkiego na raz, podejmując decyzje sam, wewnętrznie nie będzie do końca przekonany od swojej szczerości co do intencji.

Tu nie ma automatu :
- albo mąż przyjmuje żonę z dzieckiem, albo żona oddaje dziecko do domu dziecka.

Istnieją alternatywy :
- znalezienie odpowiedniej rodziny dla dziecka, niekoniecznie powiązane z adopcją,
- wychowywanie dziecka jako samotna matka,
- "białe małżeństwo" z innym (??? trochę potraciłem się po wczorajszym Liście odczytanym na mszy)

Tą decyzję musi podjąć żona, jako odpowiedzialna matka.
Dobrze, by mąż mógł ją wesprzeć i uwolnić od tego dylematu, ale nie można nakazać mu tego.

Przesłanką która moze pomóc żonie-matce, w jej decyzji może być czas.
Czas jest najlepszym lekarzem,
może uzdrowi psyche zranionego męża i da mu siłę do przyjęcia i żony i dziecka ?

Jeżeli jeszcze ten czas wypełnić poszukiwaniem Boga, wsłuchaniem się w Ducha Św. to może ten czas nie będzie czasem straconym ;-)

Anonymous - 2015-12-28, 15:29

aneczka2812 napisał/a:
i czy taka postawa mężą bez oceniania jej nie daje żonie moralnego prawa do wychowywania dziecka wspólnie z jego ojcem? i że to wydaje się być najlepszym rozwiązaniem i wolą Pana Boga w tej sytuacji i na ten moment?

sorry, ale odwoływanie się do "moralnego prawa" w takiej sytuacji wydaje się być cokolwiek ograniczone.
Byłoby to dawanie sobie usprawiedliwienia do odejścia od męża, może od innych dzieci w wyniku szantażu.
Takie danie mężowi "propozycji nie do odrzucenia".

Jeżeli wczoraj byłaś na mszy, to usłyszałaś że istnieją sytuacje szczególne, kiedy po ludzku rozstanie wydaje się niemożliwe np wychowanie dziecka.
Wtedy jednak, trzeba pozostać w "białym małżeństwie" :cry:

To może jednak lepiej poczekać aż mężowi przejdzie zadra ?

Anonymous - 2015-12-28, 15:33

A ja spytam przewrotnie: A z taką żoną można zbudować coś naprawdę dobrego, trwałego i błogosławionego?

pytanie przewrotne, ale odpowiem- z żoną można bo się nawróciła jak napisałam

Anonymous - 2015-12-28, 15:37

Jacek-sychar napisał/a:
Aneczko

Coś mi się wydaje, ale czy Ty nie szukasz u nas usprawiedliwienia? :shock:


Nie Jacku szukam odpowiedzi

Anonymous - 2015-12-28, 15:38

lustro napisał/a:


panowie panami...ja bym wolała, żeby wytłumaczył mi to ten, kto publicznie głosi takie tezy



monis napisał/a:

lustro napisał/a:
panowie panami...ja bym wolała, żeby wytłumaczył mi to ten, kto publicznie głosi takie tezy
racja Lustro.
Tylko autora tutaj nie ma


W czym wiec problem? Ksiądz głoszący te tezy podał również swój adres kontaktowy w tych konferencjach, jeżeli ktoś chciałby z nim porozmawiać o tym co mówił. Może wiec uczciwie będzie zwrócić się bezpośrednio do niego?

Anonymous - 2015-12-28, 15:40

zenia1780 napisał/a:
lustro napisał/a:


panowie panami...ja bym wolała, żeby wytłumaczył mi to ten, kto publicznie głosi takie tezy



W czym wiec problem? Ksiądz głoszący te tezy podał również swój adres kontaktowy w tych konferencjach, jeżeli ktoś chciałby z nim porozmawiać o tym co mówił. Może wiec uczciwie będzie zwrócić się bezpośrednio do niego?


Żaden problem Zeniu :-D
jak poczuję taka nieodpartą potrzebe, to na 100% dotrę do księdza Dziewieckiego.
A póki co, to rozmawiamy o tym na tym forum.

Anonymous - 2015-12-28, 15:48

Jaka zgrabna wymówka.
Sama chwile wcześniej napisałaś, ze chciałabyś porozmawiać o tym z tym kto te tezy głosi.

lustro napisał/a:


ja bym wolała, żeby wytłumaczył mi to ten, kto publicznie głosi takie tezy



Już nie chcesz?
Zawsze lepiej porozmawiać za plecami niż oko w oko?

Anonymous - 2015-12-28, 15:52

zenia1780 napisał/a:
Jaka zgrabna wymówka.
Sama chwile wcześniej napisałaś, ze chciałabyś porozmawiać o tym z tym kto te tezy głosi.

lustro napisał/a:


ja bym wolała, żeby wytłumaczył mi to ten, kto publicznie głosi takie tezy



Już nie chcesz?
Zawsze lepiej porozmawiać za plecami niż oko w oko?


Zenia

Cieszę się, że doceniasz mój "kunszt" wypowiedzi :mrgreen:

ja wiem, że bardzo by było wygodnie dla modów, żeby zamknąć dyskusję Twoim postem do mnie :lol: ale chyba nie miałas takich złudzeń?

Oczywiście, że wolała bym, żeby mi to wytłumaczył autor wypowiedzi, niż panowie stąd.
Ale nie potrafię się oprzeć urokom dyskusji ;-)

i jakoś żadnych pleców nikogo tu nie widzę - forum jest publiczne, autor wypowiedzi tez moze tu napisac i może czytać...do woli.

Anonymous - 2015-12-28, 16:17

GregAN napisał/a:
Zauważ, że według KK, zdrada małżeńska jest tak dużym przewinieniem wobec małżeństwa, że usprawiedliwa decyzję o pozostaniu w separacji do końca życia.

"...I odpusc nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...

GregAN napisał/a:
Nikt nie przymuszał zony do zdrady i rodzenia dzieci innego mężczyzny,
to była wspólna decyzja zony i jej kochanka.
Nie możne przymusić męża, do akceptacji ich decyzji, jej owoców i w efekcie przejęcia odpowiedzialności za wychowanie dziecka.
Jeżeli nie czuje się na siłach, by podołać temu wyzwaniu, obawia się że nie spełniłby się w roli ojca dla tego dziecka, to lepiej niech to powie od razu.
Nic na siłę.
"

Zgadzam sie, nie ma takiego obowiazku. Brak umiejetnosci przebaczenia nie jest powodem do pietnowania kogos, to z pewnoscia nie jest latwe. Jednak jezeli sie przebaczylo, chce sie budowac od nowa, propozycje o jakich byla mowa, sa krotko piszac - niechrzescijanskie i nieludzkie.

Przy okazji, moglby ktos wkleic link do konferencji księdza Dziewieckiego w ktorej o tym mowil? Jestem ciekaw argumentacji, o ile jakakolwiek byla. Dla mnie to niedorzeczne, nieludzkie i niechrzescijanskie, ale fajnie byloby poznac argumenty "przeciwnej strony barykady".

Anonymous - 2015-12-28, 16:24

lustro napisał/a:
ja wiem, że bardzo by było wygodnie dla modów, żeby zamknąć dyskusję Twoim postem do mnie :lol: ale chyba nie miałas takich złudzeń?


Bynajmniej. Chciałam dać Ci tylko możliwość wyjaśnienia "u źródeł", brak, której sugerowałaś. Ale jak widzę , nie do końca masz ochotę się z tym skonfrontować, wbrew własnym pierwotnym wpisom. Widać jednak nie do końca jesteś otwarta na dyskusję, jak sugerujesz. A szkoda.

Anonymous - 2015-12-28, 16:27

Jacek-sychar napisał/a:
Aneczko

Coś mi się wydaje, ale czy Ty nie szukasz u nas usprawiedliwienia? :shock:


Nie Jacku szukam odpowiedzi. W tym temacie, w swoim życiu, szukam od lat autorytetu wsrod kaplanów dotyczących spraw trudnych związanych z malżeństwami sakramentalnymi i niesakramentalnymi. Jest duży zamęt z tym w kościele. Jest Sychar, są duszpasterstwa niesakramentalnych, które też rożnią się od siebie, różne poglądy, opinie, inne cele i wszystko jakieś takie i nielogiczne i niespójne, albo po prostu trudne, nie wiem. Na forach katolicy kłócą się o to, krytykuja i Sychar i duszpasterstwa niesakramentalnych, a bo takie podejście złe a i takie niewlaściwe. Wspomniany ksiądz wydaje mi się ze wszystkich najbardziej prawdziwy i normalny, a tu nagle taka gafa i po prostu sama nie wiem już komu ufać w tm zakresie. Czy tu nie ma zagrożenia nieuwzględniania w tych trudnych sytuacjach ludzkich slabości, możliwości i natury czlowieka? Czy z kolei duszpasterstwo niesakramentalnych nie skupia się zbyt bardzo na nich, na słabościach i ograniczeniach?. Wierz mi że bardzo bym chciała żeby Kościół jesli jest to możliwe się określił w tym zakresie, a czasami przychodza takie myśli, że nawet Pan Bóg ma z tym problem, sama nie wiem. BY kościół choć wytłumaczył właściwie słowa Jana Pawła II o duszpasterstwie niesakramentalnych bo i tutaj widzę swobodę w tym, pomijanie pewnych rzeczy, nie wyjaśnianie. I tak wspomniany ksiądz wydaje mi sie mówić jak najbardziej do rzeczy, że tak powiem, a tu nagle takie coś... Chciałam by to zostalo obronione, wytłumaczone ale jak widać być nie może. W necie można nie raz znaleźć opinie że sychar to trochę taka sekta, ale dzięki tej dyskusji widzę i jestem przekonana, że nie ma z sektom nic wspólnego, każdy ma tu swoje zdanie, podlądy, dyskutuje, argumentuje, zgadza się lub nie, nie broni bezkrytycznie księdza, ktory może jako człowiek tylko tak sobie palną, że tak powiem bo to też tylko człowiek w koncu. Szukam odpowiedzi, autorytetow, przewodników, którzy odpowiedzą na moje pytania, które nurtuje moją głowę i serce

Anonymous - 2015-12-28, 16:32

Ależ ku czemu burzliwa dyskusja??
Ksiądz jest tylko człowiekiem-jako człowiek a zarazem ksiądz wypowiada własne zdanie w danym temacie(interpretuje).
Bo przecież w piśmie świętym nie ma wprost odpowiedzi na dany temat i dane pytanie.
Zatem analizujemy(tak samo ksiądz),gdzie analiza jest nakierowana podług własnych odczuć.
W tym przypadku(księdza) odczucie i zdanie idzie do ludzi-ludzie przyjmują je i interpretują podług własnego widzenia tematu.
Dlatego zawsze mogą byc i zazwyczaj są zdania podzielone.
Wniosek:
poza prawami wiary,poza tym co zapisane jako słowa Boże-reszta to tylko odczucia(interpretacja)
w tym przypadku-tych jakim Bóg nakazał misję.
Misję głoszenia wiary.
A czynnik ludzki drzemiący w nas (nawet księżach)jest taki jak u każdego śmiertelnika w życiu
raz dobrze..raz żle .

Anonymous - 2015-12-28, 16:41

Nie cytuję poniżej PŚ jako wytłumaczenie tego, co powiedział ksiądz Dziewiecki.
Ale poddajmy pod rozwagę ten tekst zwracając uwagę, że dziecko to też człowiek w poniższym cytacie!

Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group