To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mam pytania?

Anonymous - 2015-12-28, 00:49
Temat postu: Mam pytania?
Witajcie dzielne dziewczynki i wspaniali mężczyźni. Mam do Was pytanie. Słucham wypowiedzi dzisiaj ks. Dziewieckiego i bardzo mi się, że tak powiem podobają, w tym rozwiązania jakie proponuje w przypadkach trudnych.
I tak pojawilo się jedno ale... ksiądz opisuje sytuacje małżeństwa sakrammentalnego gdzie zona ma drugiego faceta, z którym ma dziecko, może nawet mają ślub cywilny ale nawraca się, mąż prawdziwy czeka więc dogadują się, że ona oczywiście do męża wraca, mają wspólne też dzieci, no ale mąż absolutnie nie chce jej nieślubnego dziecka wychowywać i a do tego prawo Ojciec biologiczny dziecka też nie chce sam wychowywać i w takiej sytuacji propozycja księdza jest taka - żeby to dziecko oddać do adopcji żeby ta rodzina cała, to małżeństo sakramentalne mogło żyć jak Pan Bóg przykazał. Proszę o komentarze bo trochę się pogubiłam z tym. Z góry dziękuje

Anonymous - 2015-12-28, 01:29

przepraszam, nie pogubiłam się, tylko chcę znac Waszą opinię na temat oddania dziecka do adopcji w tym przypadku, czy uważacie że jest to dobre czy złe rozwiązanie
Anonymous - 2015-12-28, 06:29

Aneczko, ponieważ rekolekcje, których słuchasz, miały miejsce ponad dwa lata temu, więc na forum niejednokrotnie o tym dyskutowaliśmy od tamtego czasu.
Można dostrzec takiego rozwiązania zarówno zalety, jak i wady, mając świadomość, że jest to z definicji sytuacja zła, próbująca naprawić potężne zamieszanie, będące konsekwencją złych działań ludzkich. Tutaj nie ma wyłącznie dobrych rozwiązań.
Każda taka sytuacja powinna być przez osoby uczestniczące w dramacie przemodlona i rozeznana, jaka jest wola Pana Boga w tym temacie, bo nie powinno się takich rozwiązań stosować automatycznie do każdego podobnego przypadku.
No i jeszcze wiara - w to, że jeśli działam zgodnie z wolą Pana Boga, to sytuacje po ludzku nie do zaakceptowania będą przez Niego zaopiekowane tak, aby wszystko się działo z jak najmniejszą krzywdą dla osób w tym uczestniczących. I o to też warto nieustająco się modlić.

Anonymous - 2015-12-28, 11:44

Dla mnie brzmi to absurdalnie, niechrzescijansko i nawet po ludzku nieodpowiedzialnie. To zyjacy i czujacy efekt ludzkiego grzechu, ale rowniez niedojrzalosci i nieodpowiedzialnosci, efekt kryzysu za ktory jak piszecie odpowiedzialne sa dwie osoby. Nie wydaje mi sie, aby dalo sie zbudowac prawdziwe szczescie na krzywdzie niewinnej istoty, nie da sie przeciez o tym zapomniec, mozna co najwyzej udawac, ze wszystko jest w porzadku.
Moje pytanie jest inne, moze ktos poszerzy moje horyzonty ;) Czy jest sytuacja, w ktorej oddanie takiego dziecka do adopcji moze byc Bogu mile? Jakis, chociaz teoretyczny, przyklad?

Anonymous - 2015-12-28, 12:04

Pavel napisał/a:
Moje pytanie jest inne, moze ktos poszerzy moje horyzonty ;) Czy jest sytuacja, w ktorej oddanie takiego dziecka do adopcji moze byc Bogu mile? Jakis, chociaz teoretyczny, przyklad?


Pavle
Bóg chce dla nas zawsze dobra. Niestety my czasami wiemy lepiej, co dla nas będzie dobre. I stąd biorą się różne tragedie życiowe.
Jeżeli pojawia się dziecko pozamałżeńskie, to zawsze jest tragedia. Dla tego dziecka i dla jego rodziców. Również dla sakramentalnych małżonków rodziców tego dziecka. Wyobraź sobie, że Twoja żona ma dziecko z innym mężczyzną. Jak Ty byś się czuł? A jak by się czuła żona tego kowalskiego? Ja nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Dlatego czasami lepszym wyjściem może być oddanie takiego dziecka do adopcji, żeby wzięli je ludzi spragnieni dziecka. Wtedy wbrew wszystkiemu jakoś ta sytuacja się nawet po ludzku prostuje. Dziecko mieszka w kochającej rodzinie. Rodzice uwolnieni zostali pośrednio od błędów swojego szukania szczęścia. Również lepiej myślę czują się małżonkowie kowalskich, bo znika silna więź łącząca kochanków. Pojawia się wtedy płaszczyzna umożliwiająca naprawę małżeństw pogubionych małżonków.

Anonymous - 2015-12-28, 12:23

Pavel,
mamy sytuację :
- żona postawiła zdradzić męża, ( nie mieszaj do tego kryzysu w małżeństwie, to zupełnie odrębna kwestia)
- w efekcie zaciążyła i urodziła dziecko,
- mąż wie o tym (sukces !), że nie jest ojcem biologicznym,
po drodze może być jeszcze rozwód, małżeństwo cywilne żony lub konkubinat lub też nie.
Jeżeli konkubinat lub ślub zony - to trzeba założyć, że się rozpadł, żona jest "samotną matką".

co Ty być proponował takiej żonie, w przypadku kiedy mąż nie chce podjąć się wychowywania dziecka ze zdrady ?

- zostać samotną matką ?
- oddać dziecko ze zdrady do adopcji i wrócić do męża i pozostałych dzieci ?

Pamiętaj, ze ostatnio pojawiła się jeszcze trzecia droga:
- znaleźć faceta który podejmie się wychowania dziecka, i zostać z nim w "białym małżeństwie" :roll:

Anonymous - 2015-12-28, 12:37

Ja mam pytanie - czy sakramentalny maż nie bierze za zonę tą konkretną kobietę na tzw. dobre i złe?
w zdrowiu i chorobie
w dobrej i złej doli

i czy to dziecko pozamałżeńskie nie jest swego rodzaju egazminem z miłości bliźniego?

nie jest jak choroba żony? nie jest tą złą dolą?
i czy to jest świadectwo chrześcijańskiego postepowania przed Bogiem, ale co gorsza - przed światem?

bezduszny relatywizm - tak niestety ja widzę takie propozycje
pozbywanie się krzyża
zwalnianie się od ponoszenia konsekwencji
i to ma byc budowanie? ... czego?
szcześcia swojego na...? nieszcześciu innych
podobno tak sie nie da...?

czy nie jest tak, że cokolwiek uczyniliście temu najmniejszemu mnieście uczynili?

Wiem - zaraz się dowiem, że autorytet się w tej sprawie wypowiadał i nie wolno podważać nauki KK...

niczego nie podważam - gorszy mnie, mnie maluczką, takie stawianie spraw

Anonymous - 2015-12-28, 12:49

A ja jestem tylko ciekawa kto z was był kiedykolwiek w domu dziecka?
Kto z was widział porzucone dzieci?
Kto z was wyciągnął choć raz ręke by pomóc?
Kto wie, jak wyglądają te procedury adopcyjne?

I jak to jest fajnie być porzuconym dzieckiem? I czekać aż ktoś pokocha.....

Tak łatwo radzić oddać dziecko.......temu kto nie ejst w takiej sytuacji.

Ja nie tyle jestem zgorszona co oburzona takimi radami.

Anonymous - 2015-12-28, 12:52

lustro napisał/a:
Ja mam pytanie - czy sakramentalny maż nie bierze za zonę tą konkretną kobietę na tzw. dobre i złe?
w zdrowiu i chorobie
w dobrej i złej doli

i czy to dziecko pozamałżeńskie nie jest swego rodzaju egazminem z miłości bliźniego?

no, niby tak,
ten niedobry maż, bierze odpowiedzialność za żonę.
ale dlaczego akurat musi brać odpowiedzialność za jej przychówek, który zacznie mu znosić do domu ?
Może, ale czy musi...

Również zgoda, co do faktu, ze dziecko pozamałżeńskie jest egzaminem z miłości bliźniego.
Jest to egzamin przed którym staje mąż.
Żona ten egzamin z miłości bliźniego, już wcześniej zlała, dlatego teraz mąż przed nim staje.
Czy on musi go zdać ?

Jeżeli zleje go tak samo jak żona, no to jest problem,
Kto jest winien za oblane egzaminy - żona ? mąż ? obydwoje ?
Kto ma prawo do terminu poprawkowego ?

Anonymous - 2015-12-28, 12:54

Lustro

Jeżeli mąż zdecyduje się przyjąć swoją wiarołomną żonę razem z nieślubnym dzieckiem, to chwała mu i niech to dziecko chowa się w tej rodzinie jak najlepiej. Mówimy tutaj jednak o sytuacji, gdy mąż (np. bo może być i odwrotnie), nie daje sobie rady z tą sytuacją?
Pamiętajmy, że jedni łatwo przebaczają a inny bardzo trudno.

Polecam tutaj książkę Jerzego Grzybowskiego Małżeńskie temperamenty. Ona tłumaczy zachowanie się ludzi o różnych temperamentach.

Anonymous - 2015-12-28, 12:57

monis napisał/a:
Ja nie tyle jestem zgorszona co oburzona takimi radami.


A może Monis powinna być zgorszona i jednocześnie oburzona niemoralnym zachowaniem się jednego z małżonków, którego wynikiem jest właśnie to nieślubne dziecko?
Przecież teraz mówimy o sprzątaniu po rozlanym mleku. A zawsze lepiej jest, jak to mleko się nie wyleje wcale!

Anonymous - 2015-12-28, 13:00

aneczka2812 napisał/a:
przepraszam, nie pogubiłam się, tylko chcę znac Waszą opinię na temat oddania dziecka do adopcji w tym przypadku, czy uważacie że jest to dobre czy złe rozwiązanie

Jacku takie było pytanie.

Nikt nie pytał o ocenę moralną zdrady, której wynikiem jest nieślubne dziecko.

Anonymous - 2015-12-28, 13:06

monis napisał/a:
Nikt nie pytał o ocenę moralną zdrady, której wynikiem jest nieślubne dziecko.


Ale tutaj się cale zło zaczęło! I wszystko inne jest tylko tego konsekwencją.

Anonymous - 2015-12-28, 13:12

Jacek-sychar napisał/a:
monis napisał/a:
Ja nie tyle jestem zgorszona co oburzona takimi radami.


A może Monis powinna być zgorszona i jednocześnie oburzona niemoralnym zachowaniem się jednego z małżonków, którego wynikiem jest właśnie to nieślubne dziecko?
Przecież teraz mówimy o sprzątaniu po rozlanym mleku. A zawsze lepiej jest, jak to mleko się nie wyleje wcale!


Ja rozumiem, że tym mlekiem do sprzątnięcia, dla zrobienia porządku, jest wałsnie to dziecko...?
Czyli niewinny człowiek
Ten maluczki, najmniejszy...bezradny, bezsilny, zdany na łaskę innych

Ja już pytałam w innym wątku i zapytam tu po raz wtóry

czy sakrum małżeństwa jest wiekszym sakrum niż sakrum życia ?
Czy człowiek, w sowjej istocie, nie jest nawiekszym sakrum...nie jest ukoronowaniem stworzenia?
I co daje prawo przedkladania sakrum małżeństwa ponad sakrum życia ludzkiego?

Czy zona znosi do domu "efekty zdrady"?...a nawet jeżeli, to czy nie taki własnie krzyż męża?
Dlaczego ma być on zwolniony od noszenia swojego krzyża?
Skoro trwanie w wierności małżeńskiej stało się udziałem wielu forumowiczów i jest to ich krzyz w tej sytuacji, w jakiej są, to czy przyjęcie takiego dziecka nie jest takim krzyżem?

I czy nie wydaje sie to ponad ludzkie siły?
Tak trwanie w wierności jak i przyjęcie nieślubnego dziecka?

GregAN - to, że ktoś upadł nie znaczy, że inni mają także upadać.
Moze lepiej dzwigac się wspólnymi siłami, niz mówić - a ona pierwsza upadła.

Ona/On, mąż/żona należy stosowac zamiennie...tu chpdzi o zasadę, a nie o płec.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group