To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak żyć w samotności?

Anonymous - 2015-12-28, 00:23

mare1966 napisał/a:
Tak Twardy ,
ale Ty jakby już pogodziłeś się chyba z tą sytuacją , że żona nie wróci .
No chyba , że się mylę ?


No właśnie się mylisz.
Co to znaczy pogodzić się?
Jeśli uznałbym, że już nie ma szans i żona nie wróci, to można byłoby powiedzieć, że pogodziłem się z tym, ale ja tak nigdy nie uznałem.
Wszystko jest jeszcze możliwe, bo to nie ja, ale Bóg decyduje co będzie.

Cytat:
Wydaje mi się , że uczciwie by było i głosić na forum
że nie zawsze będzie ten "szczęśliwy koniec"
w postaci "powrotu małzonka" .


Nigdy nie pisałem, że do każdego małżonka na pewno powróci jego współmałżonek.
Nigdy też nie pisałem i nie napiszę, że na pewno nie wróci, bo znam wielu sycharków, do których małżonkowie wrócili i są szczęśliwymi małżonkami.

mare1966 napisał/a:
Myślę nawet , że powrót byłby już czasem trudniejszy niż niepowrót ,
stąd łatwość "trwania w nieoczekiwaniu" .


Owszem łatwo trwać, gdy nie liczy się już na powrót współmałżonka, ale to nie mój przypadek ;-)
A że powrót byłby trudniejszy niż niepowrót, to ja sobie doskonale zdaję z tego sprawę.
Właśnie te ostatnie lata przeznaczam na przygotowanie się do takiego powrotu.
Właśnie dlatego, że wtedy dopiero rozpoczęłaby się "orka na ugorze". Ja ten swój ugór staram się nawozić, uprawiać, aby w przyszłości zebrać lepszy plon.

mare1966 napisał/a:
Wreszcie staż kilkuletni to jednak nie 20 czy 30 letni małżeński .
Mimo wszystko inna perspektywa ,
mniej lat tej samotności ,
dzieci są itd.


Zgadzam się, to rzeczywiście dwie inne sytuacje, ale jednak możliwości postępowania do wyboru są identyczne w obu przypadkach.
Oczywiście, że łatwiej żyć samemu przez np. 20 lat niż 50 lat. Ale co to zmienia?

Anonymous - 2015-12-28, 00:35

STOPka napisał/a:
żeby lepiej mi się żyło, spało, żebym nie miotała się. chciałabym zacząć żyć - normalnie.


Masz normalne oczekiwania.
Obecnie jednak aby to osiągnąć, potrzebujesz więcej czasu.
Czas nie goi ran, ale je zabliźnia.
Niestety nie pomogę Ci w tym ani ja, ani ktoś inny. Tylko czas.
Daj czas czasowi.

STOPka napisał/a:
twardy napisał/a:
a resztę pozostawić Bogu i to bez wyznaczania Mu czasu i metody.
trudne to


Wiem, ale wiesz już nad czym powinnaś pracować.
Bardzo pomaga w tym program 12 kroków.

Anonymous - 2015-12-28, 03:45

A mi sie wydaje ze skoro minęło 11 miesiecy a on nie złożył pozwu to nie jest taki pewny decyzji, bo inaczej co go niby powstrzymuje? Na co czeka? moj maz wyprowadził sie kilka miesiecy temu i tez sobie nie radzę z samotnością, nie mam dzieci, ze znajomych tez mnie nikt nie rozumie i rodzina, szczególnie bracia doradzają rozwód, ale każdy wie swoje, tylko niestety nie korzystam z zycia a trwam, co jest bardxo ciężkie tak jak piszesz, ale moze należy poczekać jeszcze na rozwój sytuacji, moze Bog jednak pomoże, czemu akurat nam miała by nie pomoc? Moze zamieni sie to w cos lepszego? Trzeba przetrwać
Anonymous - 2015-12-28, 08:49

STOPka napisał/a:
twardy, a jeśli małżonek bardzo często podkreśla, że dla niego sakrament małżeństwa nie jest ważny to czy jest szansa na odrodzenie tego małżeństwa?
jest szansa - moje, odrodzone, małżeństwo jest takim przypadkiem.
Anonymous - 2015-12-28, 09:39

STOPko czytałam cały Twój wątek jakbym go sama napisała. Z tą tylko różnicą, że w moim przypadku mąż jest w domu ciałem, bo emocjonalnie odszedł ode mnie. Dwa lata temu zaczął odchodzić powoli, bo nie mógł/nie chciał/nie umiał poradzić sobie z tym co mu zrobiłam.


I właśnie wczoraj wykrzyczałam cały swój ból, swoje prośby, swoje obawy zwiazane z tym, ze nie może/nie chce/nie umie mi wybaczyć. Powiedział, ze po ludzku sie nie da. A jak widać z pomocą boską nie chce/nie umie.

Dla niego też nie ma znaczenia nasz sakrament, jak twierdzi - w 2013 nasze małżeństwo tez nie miało dla mnie znaczenia. Nie miało, faktycznie. Teraz ma.

Ale nie chciałam o sobie - chciałam Ci podziękować za ten wpis. Marne pocieszenie, ale dzięki temu wiem, że nie jestem sama, że te Święta nie tylko dla mnie były trudne. Bardzo trudne.
Przytulam Cie wirtualnie.

Anonymous - 2015-12-28, 09:44

Stop-ko, mocno Cię przytulam! Wiem co czujesz.... Jaki to straszny ból... Mój mąż nie mieszka ze mną od Lipca... Ode mnie też się wszyscy odsunęli.

Kochana! Nie poddawaj się! Ja mojemu mężowi powiedziałam, że nie dam Mu rozwodu. Nie ma na niego liczyć i już!
Pamiętaj: "A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony" Mt 24,13-14
Dla mnie to jak obietnica... Ciężko trwać w wierze, ale warto! Możesz być pewna jednego- Jezus idzie z Tobą trzymając Cię mocno za rękę i wycierając twoje łzy w Twojej drodze krzyżowej! On zna doskonale Twoje cierpienie!
To co mi pomaga to bliskość Boga i posiadanie kierownika Duchowego.
Sycharki! W takich sytuacjach posiadanie Kierownika Duchowego to naprawdę duża pomoc od Boga!
W trudnych momentach łapię za różaniec, Pismo Święte lub modlitewnik (mam świetną aplikacje w telefonie- wiecie, że nawet Sycharowska modlitwa o Odrodzenie małżeństwa tam jest? :mrgreen: )
Stop-ko z Bogiem wszystko jest możliwe. Trzeba Mu zaufać choć to trudne, bo ja też się tego uczę dopiero...

Anonymous - 2015-12-28, 10:47

[quote="twardy"]Wszystko jest jeszcze możliwe, bo to nie ja, ale Bóg decyduje co będzie.[/quote


Czy Bóg decyduje za twoją żonę ?
Czy Bóg układa nam życie , we wszystko ingeruje ?
Czy raczej daje nam wolną wolę i prawo wyboru ,
prawo CIĄGŁEGO wyboru .

Człowiek owszem reaguje na przeróżne bodźce
czy to naturalne ( patrz psychologia jako nauka , relacje , oddziaływania )
czy nadprzyrodzone ( dar łaski takiej czy innej )
ale nie jest moim zdaniem
"prowadzony po sznureczku" .

Uważam też , że dla Boga ważniejsze jest uratowanie CZŁOWIEKA
niż uratowanie małżeństwa .
Małżeństwo nie ma duszy nieśmiertelnej , nie jest osobą ,
nie jest nawet wieczne ( w pojęciu katolickim ) .
Jest drogą , zamierzonym sposobem na życie ( dwójkami )
i metodą na rozmnażanie się .

Małżeństwo jest związkiem ZADANIOWYM ,
zadaniowo zmiennym .
Okres szczególnej intensywności przypada na odchowanie dzieci .
Kobieta ( w szczególności ) nie może czekać w nieskończoność .
Dzieci rosną pomimo kryzysu czy rozstania rodziców .
Czas płynie , nawet nasze komórki umierają . :mrgreen:
Za 10 lat to już inny człowiek jakby .
I masz rację ........... ugór .

Ja podziwiam twoją postawę Twardy .
W sumie każdy kto się upiera przy małżeństwie
jest uważny za trochę nienormalnego
i nie jest rozumiany przez otoczenie
( to do STOPki i innych :mrgreen: )
ale twój staż
i podejście
to już "wariackie" po całości . :->


Zapytam tylko o jedno .
Odpowiesz albo nie , no forum lub na priw .
Gdyby można było cofnąć czas
- czy drugi raz wybrałbyś tą samą kobietę na żonę ?



--------------------------------------------------------------------------------

STOPka
11 miesięcy to długo i NIEDŁUGO .
Mąż nie podjął nawet kroków formalnych .

Natomiast , cokolwiek on zrobi
to TY jesteś OSOBNYM CZŁOWIEKIEM
i musisz się nauczyć żyć i brać odpowiedzialność
za własne życie .
Przecież kiedyś męża nawet nie znałaś .......... i też żyłaś .
To tylko jakiś facet , całkiem podobny do milionów innych . :mrgreen:
Tak samo pokręcony jak ty sama .

Anonymous - 2015-12-28, 10:55

utka2 napisał/a:
I właśnie wczoraj wykrzyczałam cały swój ból, swoje prośby, swoje obawy zwiazane z tym, ze nie może/nie chce/nie umie mi wybaczyć. Powiedział, ze po ludzku sie nie da. A jak widać z pomocą boską nie chce/nie umie.



Po ludzku też się da .
Czas pomaga , ale i czasowi trzeba pomóc i trochę zechcieć .

Anonymous - 2015-12-28, 10:56

Tusia1987 napisał/a:
(mam świetną aplikacje w telefonie- wiecie, że nawet Sycharowska modlitwa o Odrodzenie małżeństwa tam jest? :mrgreen:


Podziel się z nami co to za aplikacja. Też chętnie skorzystamy :-D

Anonymous - 2015-12-28, 11:01

Wszyscy zdradzający tak mówią, że przysięga przed Bogiem nie ma dla nich znaczenia, że właściwie to są niewierzący i że nigdy nie kochali swoich współmałżonków. Mówią to samo z małymi modyfikacjami, tak żeby dokopać albo usprawiedliwić swoje odejście :-(
Anonymous - 2015-12-28, 11:01

Tusia1987 napisał/a:
posiadanie kierownika Duchowego
Tusia - w czym właściwie taki kierownik duchowy pomaga? Mam chyba poważny kryzys wiary w Boże Miłosierdzie (a raczej uważam ze ono jest, ale nie dla mnie...) i zastanawiam sie nad rozmową z księdzem. Dany ksiadz na pewno jest kierownikiem duchowym dla innych, tylko o co w tym chodzi?
Anonymous - 2015-12-28, 11:04

Modlitewnik po prostu modlitewnik. Ikonka to czarno białe złożone ręce. Wpisz po prostu do wyszukiwarki "modlitewnik" powinno Ci wyskoczyć jako jedno z pierwszych :). Tam jest caaaaaaaaała masa modlitw. Różne kategorie: koronki, Nowenny, Różne, Litanie. Polecam :mrgreen:
Anonymous - 2015-12-28, 11:16

Cytat:
Po ludzku też się da .
Czas pomaga , ale i czasowi trzeba pomóc i trochę zechcieć .
Mare - cięzko mi w to wierzyć. Chociaż też jestem zdania ze "chcenie" załatwia większość sprawy. On nie chce. Odniósł sie do moich "pretensji" mailowo (pewnie mam szpiega w tym kompie, wiec pewnie to przeczyta) i poinformował mnie smsem - odpisałam, ze mówiłam wielokrotnie, ze nie będę czytać maili, bo to nienormalna forma komunikacji między małżonkami. Odpisał, ze w takim razie nie będzie mnie więcej wysłuchiwał. Bo nie.

To nie jest ludzkie - takie pokłady nienawiści nie są już ludzkie, boskie też nie ... A ja nie mam siły się modlić. Chociaż cały czas mam nadzieję - mimo szargania emocjonalnego przez ostatnie dwa lata. Wiec też w jakimś stopniu nienormalna jestem.

Dzięki ze odpowiedziałeś.


A co do aplikacji - ja polecam aplikację na telefon - "Słowo Boże" - jest codzienna ewangelia i ogromna ilość modlitw

Anonymous - 2015-12-28, 11:23

JolantaElżbieta napisał/a:
Wszyscy zdradzający tak mówią, że przysięga przed Bogiem nie ma dla nich znaczenia, że właściwie to są niewierzący i że nigdy nie kochali swoich współmałżonków. Mówią to samo z małymi modyfikacjami, tak żeby dokopać albo usprawiedliwić swoje odejście



Bo w sumie to prawda .
Przysięga albo nie miała nigdy znaczenia , albo ma ale nie na tyle duże
aby się nią kierować przy wyborze : przysięga czy nowe szczęście .
Jeśli jakieś ma to są inne wyjścia :
"Bóg zrozumie" albo "Bóg jest miłosierny" ( to w ostateczności ) .
Zresztą "dopiero ta miłość jest prawdziwa" itp.

I owszem , bardzo często tak jest , że nigdy nie kochali , to też prawda .

I wcale nie koniecznie aby dokopać czy usprawiedliwiać się .
Przecież i tak jesteśmy im całkowicie obojetni ,
a przynajmniej jesteśmy przeszłością .
No chyba , że tak z zemsty . ;-)
Taka dodatkowa satysfakcja . :mrgreen:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group