To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Potrzebuje wsparcia, bo opuściła mnie nadzieja

Anonymous - 2015-12-29, 10:36

Zgadzam się z JolantaElżbieta, wychodz do ludzi. Zostaw go, niech myśli bez popedzania. Kingo ja pisałam do męża, bo czułam, że muszę, bo zdałam sobie sprawę, że to ja więcej nabroiłam w tym małżeństwie, zdałam sobie sprawę, że muszę podjąć walkę. Każdy człowiek jest inny, znamy swoich mężów, ja wiem, że mój mąż tego potrzebował, chociaż się nigdy nie wypowiedział w tym temacie.
Ja też przez długi czas wszystko analizowałam, zastanawiałam się jak będzie, co on robi. To nie jest dobre, to nas niszczy. Módl się do Boga, aby zabrał od Ciebie te natrętne myśli.
Koniecznie wychodż, spotykaj się z ludźmi, a jak spotkasz męża, to sama zobaczysz, że rozmowa się ułoży.
Trzeba zostawić wszystko Bogu, ale od czasu do czasu, trzeba coś samemu zrobić.
Myślę, że jak mamy bć razem z naszymi mężami to będziemy, tylko nie wiadomo kiedy, nie znamy zamysłów Boga. Kingo trzymaj się !

Anonymous - 2015-12-29, 19:23

My oboje zawiniliśmy, ale Jego zachowane jest niewspółmierne do sytuacji, poza tym na początku wielokrotnie wyciągałam rękę, proponowałam chociaż wspólną kawę, a teraz się usunęłam i to też nie działa. pomimo kilku miesięcy nie ma żadnej reakcji, więc wydaję mi się, że ten pozew jest już pewny. Jeszcze słucham co chwilę moich braci, którzy uważają, że jestem nienormalna jeżeli myślę, że mój mąż zmieni zdanie, bo przecież jego zachowanie jest oczywiste, a dla mnie to niewyjaśniona sprawa i nie umiem wyzbyć się nadziei. Kłótnie są wszędzie, ale nie są powodem tak daleko idących skutków. Nie ustaje w modlitwie i czekam dalej, a żyć normalnie nie umiem i obawiam się, że już umieć nie będę. Dziś poszłam na spacer, było słońce, mieszkam w bardzo urokliwym miasteczku, myślałam, że spacer nad rzeką i świeże powietrze poprawi mi humor, ale usiadłam na ławce i zastanawiałam się czy jest w ogóle możliwe, abym kiedykolwiek jeszcze umiała być szczęśliwa.
Anonymous - 2015-12-29, 23:36

Dowiedziałam się od mojej kuzynki, że mąż chodzi i mówi nieprawdę na mój temat, tak jakby chciał się wybielić, podobno jest mu teraz dobrze, ja już naprawdę nie mam nadziei i nie wiem co mam robić, jak tu zawierzyć i ufać przy takiej krzywdzie.
Anonymous - 2015-12-30, 09:23

Kinga11 napisał/a:
Dowiedziałam się od mojej kuzynki, że mąż chodzi i mówi nieprawdę na mój temat, tak jakby chciał się wybielić, podobno jest mu teraz dobrze, ja już naprawdę nie mam nadziei i nie wiem co mam robić, jak tu zawierzyć i ufać przy takiej krzywdzie.


Normalnie zawierzyć, jak ojcu. Przy takiej krzywdzie trzeba się do Ojca przytulić i popłakać i nie martwić się. Niech sobie mąż gada, że mu dobrze. Może sam chciał to na głos usłyszeć? Mój też tak gada, a wygląda jak chmura gradowa. NIech się tam tarza w tej swojej "dobrośći". W życiu nie chodzi tylko o to, żeby "było mi dobrze". Zresztą jak długo może być "mi dobrze"? To jest dane raz na zawsze???

Anonymous - 2015-12-30, 10:51

Kinga11,
nie bierz sobie do serca co mówi mąż, mój mąż też na początku mówił o mnie różne rzeczy.
Mówi tak, bo chce się wybielić, usprawiedliwić dlaczego odszedł, ale czy mu jest dobrze? Widać, że mąż jest jeszcze na początku drogi, przyjdzie czas, że przestanie się tak wybielać.
Myślę, że nie jest mu tak dobrze jak mówi. Nie bierz nigdy jako pewnika, co on mówi, jak się zachowuje, to może być maska, a rzeczywistość może być inna.

Kingo, mąż ma do Ciebie jakiś żal, wiem, że nie wszystko co mówi jest prawdą, ale na pewno leży mu coś na sercu, może warto abyś się zastanowiła o co mu chodzi. Przemyśl to, przecież odszedł i na pewno był powód. Kingo, może To właśnie Ty będziesz musiała zawalczyć o męża? Piszę to, abyś wiedziała, że czasami warto przełamać dumę i to odrzucenie, które boli. Tak jak Ci pisałam, w moim przypadku, to ja przepraszałam męża. Na razie czekam. Ale w Wigilię przyszedł do mnie z kwiatami, do syn z prezentem, coś zaczyna drgać w jego sercu.
Właśnie teraz warto przytulić się do Boga i ufać, jak najmocniej.

Anonymous - 2015-12-30, 10:54

Dorota 6 napisał/a:
Tak jak Ci pisałam, w moim przypadku, to ja przepraszałam męża. Na razie czekam. Ale w Wigilię przyszedł do mnie z kwiatami, do syn z prezentem, coś zaczyna drgać w jego sercu.


Dziekuję Ci Dorota 6 - za cenne świadectwo - bardzo mnie buduje.

Anonymous - 2015-12-30, 15:03

Dziękuje za słowa wsparcia od Was! Bardzo mi pomagają, warto posłuchać bardziej doświadczonych i ochłonąć. Z pewnością to dobrze się kiedyś skończy tak jak piszę Elżbieta. Wiem, że powinnam uzbroić się w cierpliwość, tak mi jej brak na codzień, Dorota ja bardzo walczyłam o moje małżeństwo, ale odnosiło to za każdym razem odwrotne skutki i nie mogłam dojść do siebie potem, dlatego teraz od kilku miesięcy przybrałam postawę milczącą, ale jak widać też nic to nie zmieniło. A teraz poza modlitwą nie wiem co mam robić, więc czekam w strachu i słucham codziennie jaka to jestem głupia, że o to walczę i że nie mam godności. Dziś moi znajomi wyjechali nad morze na sylwestra, było dla mnie miejsce w samochodzie, ale nie miałam sił z nimi jechać i tak pewnie bym im go zepsuła. Mam nadzieję, że latem pojadę nad morze i będę choć trochę szcześliwa a przynajmniej spokojniejsza
Anonymous - 2015-12-30, 16:26

Kinga11 napisał/a:
Dziękuje za słowa wsparcia od Was! Bardzo mi pomagają, warto posłuchać bardziej doświadczonych i ochłonąć. Z pewnością to dobrze się kiedyś skończy tak jak piszę Elżbieta. Wiem, że powinnam uzbroić się w cierpliwość, tak mi jej brak na codzień, Dorota ja bardzo walczyłam o moje małżeństwo, ale odnosiło to za każdym razem odwrotne skutki i nie mogłam dojść do siebie potem, dlatego teraz od kilku miesięcy przybrałam postawę milczącą, ale jak widać też nic to nie zmieniło. A teraz poza modlitwą nie wiem co mam robić, więc czekam w strachu i słucham codziennie jaka to jestem głupia, że o to walczę i że nie mam godności. Dziś moi znajomi wyjechali nad morze na sylwestra, było dla mnie miejsce w samochodzie, ale nie miałam sił z nimi jechać i tak pewnie bym im go zepsuła. Mam nadzieję, że latem pojadę nad morze i będę choć trochę szcześliwa a przynajmniej spokojniejsza



Będzisz, będziesz, skoro, nawet ja jak to już raz powiedziałam, trudny przypadek, daję sobie radę. Raz lepiej, raz gorzej, ale umiem się już śmiać :-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group