To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - kryzys spowodowany działaniem złego i może opętaniem

Anonymous - 2015-12-25, 22:59

Szaraczku piszesz że kochałeś dwie kobiety :shock:

ja kobieta, żona sakramentalna, jak to czytam to :

nie dziwię się twojej zonie , że nadal tak myśli o Tobie .

Przecież piszesz o miłości do Niej i w tym samym zdaniu, na tym samym poziomie, ustawisz ten amok do obcej kobiety. :-(

czy to widzisz ????

Anonymous - 2015-12-26, 00:04

Miraculum
Niektórzy faceci tak maja, że potrafią kochać 2 kobiety.
W niektórych krajach nawet jest do zupełnie legalne (do 4 żon)...
Ale teraz juz zupelnie poważnie....
Szaraczek, po co ogrywacie z żona taką "szopkę"?

Anonymous - 2015-12-26, 11:18

grzegorz_ napisał/a:
Szaraczek, po co ogrywacie z żona taką "szopkę"?

Czasami to nie jest odgrywanie szopki-tylko strach przed podjęciem decyzji.
Wóz albo przewóz

Anonymous - 2015-12-26, 13:07

balwanek1 napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
Szaraczek, po co ogrywacie z żona taką "szopkę"?

Czasami to nie jest odgrywanie szopki-tylko strach przed podjęciem decyzji.
Wóz albo przewóz


Bałwanek

Rozumiem , że wiele rodzin żyje z rozsądku, niby razem, ale osobno.
Nie komentuję tego, bo jest wiele powodów za utrzymywaniem takiego stanu
bo dzieci, bo mieszkanie, bo sakrament, bo....
ale w przypadku Szaraczka to jednak stan dość dziwny.
Rozwód się dokonał, a na zewnątrz tak jakby nic sie nie stało....
Jeśli żona Szaraczka chciała rozwodu, to nie rozumiem, dlaczego nadal mieszka z nim?

Anonymous - 2015-12-26, 14:15

[i]Szaraczku piszesz że kochałeś dwie kobiety :

ja kobieta, żona sakramentalna, jak to czytam to :

nie dziwię się twojej zonie , że nadal tak myśli o Tobie .

Przecież piszesz o miłości do Niej i w tym samym zdaniu, na tym samym poziomie, ustawisz ten amok do obcej kobiety. :-(
[/i]

Ja jestem szczery, TAK BYŁO... ale już nie od 5 lat nie jest. Kocham moją żonę, mimo ,że czasami sprawia mi wiele przykrości i bólu, a po kochance pozostała garstka popiołu, i wręcz uczucie,delikatnie mówiąc ,wielkiej niechęci.
Mi chodziło o coś innego, Lubię mielone mogła tym rozwodem męża nastraszyć, u mnie to zadziałało jak zimny prysznic.

Anonymous - 2015-12-26, 14:39

Szaraczek napisał/a:
Lubię mielone mogła tym rozwodem męża nastraszyć, u mnie to zadziałało jak zimny prysznic.

Szaraczek, zostałeś nastraszony, ale relacje do dobrych nie powróciły. Bo rozwód to nie jest "bat na niegrzecznych mężów", straszaczek taki, a niech się przestraszy to tamtą rzuci. Bzdura! Nie zwalcza się dżumy cholerą. A rozwód to paszport do piekła. Szaraczek, poraniliście się tak bardzo, że Wasze małżeństwo to teraz właśnie taka "szopka". I bardzo Cię proszę, nie sugeruj rozwodu jako metody na wyjście z kryzysu, bo tak właśnie włazi w małżeństwo zły. Kryzys zwalczamy metodami moralnie dopuszczalnymi i zgodnymi z Bożą logiką działania, i tego w Sycharze się uczymy.

Anonymous - 2015-12-26, 16:23

No,chyba temu szaraczkowi pogoda zamieszała w głowie, przecież to nie Wielkanoc, tylko Boże Narodzenie. Przyznaję się do błędu: mea culpa, przed rozwodem broniłem się prawie dwa lata. nawet sędzina proponowała aż do końca instytucję separacji.
"Rozwód to paszport do piekła" - to słowa Ojca Pio, wielokrotnie mówiłem to mojej żonie, a także pisałem do kuzynki mojej żony (kuzynkę tę wybrała żona na świadka oskarżenia, co ciekawe, w polskich sądach najczęściej nie czytają odpowiedzi na pozew, nie oglądają zdjęć, nie wysłuchują podsłuchów, tylko od tego mają świadków).
Żona za wszelką cenę chciała rozwodu, tłumaczyłem Jej cierpliwie, a nawet sędzina, że w Polsce rozwód jest potrzebny tylko do zmiany nazwiska lub do ponownego ożenku. Resztę załatwia separacja, o ile jest ku temu przyczyna( u nas akurat w tym momencie, w marcu 2012 nie było żadnej przyczyny).
Czuję się nadal, starym już "Sycharowcem", gdziekolwiek jestem, walczę z powiedzeniami : "mój były mąż, lub była żona". Gdy ktoś prosi mnie o radę, kategorycznie odrzucam rozwód, w przypadku Lubięmielony, miałem inne intencje lub coś mi się pomieszało....Pozdrawiam!

Anonymous - 2015-12-27, 12:29

Witajcie po świętach - ja próbowałam je przeżyć z rodziną, w wierze, z nadzieją. Nie do końca się udało. Część świąt spedziliśmy z moją mamą, część z mamą i rodziną męża. Ja wczoraj nie wytrzymałam, chciałam wrócić do domu, nie chciałam nocować. W domu był płacz i wyrzucenie z siebie wszystkich złych emocji. Mąż nadal nie jest szczęśliwy, twierdzi że mnie nie kocha, że chyba chciałby spróbować być z inną kobietą. Pytałam o kogo chodzi, mówi że to tak ogólnie, że chce innego życia. Gdy pytam czego dokładnie, co chce zmienić to nie wie. Mówiła o tym, że nie czuję szacunku jako żona, jako kobieta. Że ja nie mam oparcia w mężu jako mężu. Czuje się odrzucona, jak doklejona do jego życia. Że nie jestem w stanie cieszyć się z wiadomości o szczęśliwym życiu współpracowników i rodziny bo wewnątrz czuje jakbym była pustym naczyniem. Że potrzebujemy czasu tylko dla siebie, życia takiego jak nam obojgu odpowiada.

Poprosiłam o szybszy powód do domu, bo bolała mnie znowu głowa i chciałam w spokoju odpocząć. Mąż naskoczył na mnie, czy ja jestem normalna, a teściowa skomentowała, że ja zawsze się źle czuję. Zrobiło mi się przykro. Nikomu nie życzę boreliozy i dopóki sama nie zachorowalam, też uwazałam że to ludzie sobie wymyślają symptomy. U mnie objawia się chorobą skóry, ale to można przykryć i częstymi zawrotami głowy i częstym bólem głowy. I rzeczywiście ostatnim razem jak byliśmy u rodziny męża źle się czulam, ale więcej nie pamiętam takich sytuacji. Mój mąż też tak twierdzi, że źle się czuje gdy tam mamy jechać. Zapytałam go czy to on tak uważa czy teściowa, bo ja sobie tego nie wymyślam, nie raz zbierał mnie z podłogi w łazience bo nie byłam w stanie sama dojść do łóżka. I mąż w sumie nie wiedział. Dla mnie to jasny sygnał kto podkopuje moją pozycję, kto mu wskazuje moje wady i kto 'nie wtrąca sie' w nasze życie i w nasz kryzys.

Cały ten czas śni mi się Matka Boską, raz ona jako ona, raz siostry zakonne pomagające potrzebującym, w 1 dzień świat był chrzest dziewczynki, o imieniu Maria a mężowi przyśniło się przekazywanie opętania. Nie uczestniczył w tym, patrzył z boku. Dla mnie to znak, że dobrze zinterpretowałam sytuację, że powrót do boga, odmawianie różańca jest dobrą drogą. Powiedziałam o opetaniu mężowi. Zgodził się że coś się z nim dzieje, ona sam nie wie co i dlaczego tak się zachowuje. Był nawet że mną na mszy.

Anonymous - 2015-12-27, 14:45

LubięMielone napisał/a:
Dla mnie to jasny sygnał kto podkopuje moją pozycję, kto mu wskazuje moje wady i kto 'nie wtrąca sie' w nasze życie i w nasz kryzys.


LM, a jeśli się mylisz i niesłusznie oskarżasz teściową?

LubięMielone napisał/a:
Powiedziałam o opetaniu mężowi. Zgodził się że coś się z nim dzieje, ona sam nie wie co i dlaczego tak się zachowuje.


No a co miał się nie zgodzić? Opatrzenie przez Ciebie tej sytuacji taką właśnie etykietką jest nawet wygodne dla niego. Dla Ciebie w pewnym sensie także.
Może się w tym zawrzeć cały repertuar niedorzecznych zachowań i będzie to "uzasadnione".
On nie będzie musiał się z niczego tłumaczyć a Ty niczego dociekać ani odkrywać....ani też głębiej przyglądać się sobie oraz swoim reakcjom. ;-)

Podpisałaś tę rozdzielność majątkową?
Sugestia by takową podpisać z całą pewnością nie jest dowodem na szczerość małżonka.
Jest raczej ewidentną próbą zrobienia znaczącego kroku w kierunku przygotowania sobie gruntu pod inną rzeczywistość.

Proponuję zejść na Ziemię i dokonać obserwacji z innego miejsca.

Anonymous - 2015-12-27, 15:28

grzegorz_ napisał/a:
Drogie Panie

Chciałybyście (poza Gosią) aby mamusia upominała synusia wtedy gdy synowa o to poprosi.
A co by było, gdyby synuś poszedł ze skargą do mamusi na swoją żonę?
Też powinna upomnieć synową, że np obiadów nie chce gotować, że w domu nieposprzątane, że seks za rzadko ....itd


A to to chyba skarga na służącą, a nie na żonę..., a tak w ogóle to chyba jest różnica między nieposprzątanym mieszkaniem a cudzołożeniem? W tym pierwszym przypadku to raczej skarga małego chłopaczka...,który mógłby chyba też posprzątać?? , natomiast jeśli chodzi o cudzołóstwo to - grzeszących upominać-

Anonymous - 2015-12-27, 16:12

W żadnym momencie nie usprawiedliwialam ani siebie ani męża. Może mnie zdradza a może chce mnie zdradzić. Nie chodzi o to w całej tej sprawie. Teściową oskarżam o brak zainteresowania swoim dzieckiem w należyty sposób - nasze małżeństwo naszą sprawą, ale to jej syn. Widzę że mąż ma problem, nie potrafi sobie poradzić ze sobą, zatraca się w używkach, i ona też to zauważyła. Ale nie reaguje, nie wiem co nią kieruje.

Wybaczcie, ale ją podzieliłam się z Wami moją historia nie po to żebyście mi radzili że trzeba zejść na ziemie, że trzeba się zatroszczyć o siebie, że mężowi to lub tamto jest na rękę, mi tym bardziej. To jest forum katolickie, potrzebuje pomocy i wsparcia dobrym słowem jak męża przywrócić na łono rodziny, odnowić w nim naszą miłość i uratować małżeństwo.

I odpowiadam - tak mamy ustaloną rozdzielność majątkową. I tak boli mnie ta sytuacja,, ale w obecnej chwili wydawała się najlepszym rozwiązaniem.

Anonymous - 2015-12-27, 17:00

LM czy poczułabyś się lepiej gdybyś w odpowiedzi przeczytała, że owszem,

teściowa knuje przeciwko Tobie a mąż ponad wszelką wątpliwość nosi w sobie znamiona opętania?

Jeśli zależy Ci tylko na potwierdzeniu Twoich przypuszczeń i utwierdzeniu Cię w przekonaniu, że jest tak jak myślisz bądź wyobrażasz sobie, należało to napisać wprost w pierwszym poście, oszczędzając sobie i innym niepotrzebnych nieporozumień.


LubięMielone napisał/a:
To jest forum katolickie, potrzebuje pomocy i wsparcia dobrym słowem jak męża przywrócić na łono rodziny, odnowić w nim naszą miłość i uratować małżeństwo.


I uważasz że nie zgłębiając istoty sprawy, nie poznając powodów mężowskiego zachowania, możesz mu zapodać taki zestaw słów, który odnowi w nim miłość do Ciebie i uratuje małżeństwo?
Coś w rodzaju zaklęcia lub coś w tym stylu?

Wsparciem nie jest poklepywanie kogoś po plecach ,
wspaciem jest także b u d z e n i e kogoś, gdy ten tkwi w letargu i obudzić się żadną miarą nie chce.
A Ty LM śpisz i śnisz i wkurzasz się gdy ktoś chce przerwać Ci ten sen i zwrócić uwagę, że sen to nie życie.

Ale ostatecznie to Twój wybór...jeśli chcesz śnić, śnij. :-)

Anonymous - 2015-12-27, 18:15

grzegorz_ napisał/a:
Rozwód się dokonał, a na zewnątrz tak jakby nic sie nie stało....
Jeśli żona Szaraczka chciała rozwodu, to nie rozumiem, dlaczego nadal mieszka z nim?

Nie potrafię na to Grzechu odpowiedzieć.
Choć po ludzku mam podobnie-państwową separację i nadal wspólny dach.
Nie są mi obce (jak pisze szaraczek) osobne pokoje,nie jest mi obce co ja robię nic ci do tego bo jakie masz ku temu prawa.
Zdobyłem się kiedyś na odwagę i zadałem pytanie.
Skoro nie chcesz już niczego,skoro skresliłaś nas wspólnie,skoro jestem dla ciebie tylko byłym mężem:
dlaczego nie odejdziesz??
nie zaczniesz nowego życia?
nie ułożysz sobie jego z kimś kochanym-wartościowym?
Odpowiedz mnie powaliła!
O nie ,nie odejdę byś miał tak łatwo-zostanę by cię wkurzać każdego dnia

Jak widzisz Grzechu życie nie jest proste i nie ma w nim prostych rozwiązań

Anonymous - 2015-12-27, 18:26

LubięMielone napisał/a:
To jest forum katolickie, potrzebuje pomocy i wsparcia dobrym słowem jak męża przywrócić na łono rodziny, odnowić w nim naszą miłość i uratować małżeństwo.

LM
A jak chcesz przywrócić go gdy on sam nie zechce?
Prawda jest taka czasem udaje się reaktywować związek(nawet po latach),ale czasem nic już z tym nie da się zrobić.

Najważniejsza jest wiedza na temat obecnego stanu,nie dział fantazji,nie dział odpychania prawdy,nie dział zatykania uszu nic nie chce słyszeć złego.

Wiedza o faktycznym stanie pozwala nam na dalsze decyzje
-albo żyjemy nadzieja że coś się kiedyś odmieni
-albo odpychamy od siebie nadzieję -bo czasem to nas boli.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group