To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - dziecko z niesakramentalnego związku

Anonymous - 2015-12-21, 11:38

Mare...no i popatrz jak subiektywnie oceniasz innych i wmawiasz im coś czego nie ma ?

Dzieci Joanny chca mieć kontakt ze swoją najmłodszą siostrzyczką. I boja się. że go stracą jak by jej sie cos stało. A ponieważ są dorosłe chcą wskazania ich jako prawnych jej opiekunów w razie takiej sytuacji.
I jak się to ma do tego, co Ty o nich napisałeś?



Joanna


Myślę, ze to dobrze Ci zrobi na dziś - zajmij swoją głowę uporządkowaniem swojego życia.
Z jednej strony sprawy formalno-prawne, z drugiej strony - duchowe.
Czy Twój partner jest formalnie ojcem dziecka? Tak w dokumentach?
Jeżeli nie - moze warto to uporządkować?
I ciekawe, co wtedy on zrobi. Bo to się wiąże z kwestiami finansowymi oraz obowiązkami.
Poszukaj sobie prawnika, który Ci będzie umiał mądrze poradzić a potem, nim podejmiesz ostateczną decyzje...pomódl się, żeby była ona właściwą.

Zastanów się poza tym nad sobą.
Czy jesteś wierząca? Czy nie jest tak, że potrzebujesz oparcia w Bogu?
Jak Ci się żyje w takim nieuporządkowaniu?
I czy może jednak warto by się zastanowić nad uporządkowaniem swojego życia...dla Ciebie i dla Twoich dzieci?
Pomimo buntu jaki się w nas rodzi na początku to jednak dobry kurs - kurs na Boga.

GregAN chciał Ci powiedzieć, tak przynajmniej ja to odczytałam, że nie twój partner Cię oszukał, tylko Ty sama siebie oszukałaś wierząc w iluzję.
Niestety.
On oszukiwał swoją żonę...a wszystkie inne panie po niej same dały się oszukać.
Nie chcemy wierzyć, że może nas spotkać to samo, co nasza poprzedniczkę ( o której na ogół wiemy i to sporo od kowalskiego). A potem się okazuje, że oszukiwałyśmy się same, bo chciałyśmy wierzyć, że nas to nie spotka.
To bolesne doświadczenie, ale przecież można to wszystko zostawić za sobą, uporządkować swoje życie i iść do przodu.

Anonymous - 2015-12-21, 11:40

mare1966 napisał/a:
Joanna75 napisał/a:
notariusz (nie wiem czy taka możliwość istnieje) miałby zapewnić moim starszym dzieciom opiekę rodzicielską nad małą siostrą w razie mojej śmierci.


Pierwszeństwo ma zapewne ojciec dziecka .
......... no i dlaczego tak pesymistycznie akurat w tym aspekcie :roll:


Ma ojciec dziecka, jak jest jego ojcem...a nie jak się miga od tego

I dlaczego miało by być optymistycznie?
Może raczej jest realistycznie...? I może realizm jest tu najlepszy?

Anonymous - 2015-12-21, 12:09

Cytat:
Czy Twój partner jest formalnie ojcem dziecka? Tak w dokumentach?

Jeżeli nie - moze warto to uporządkować?

I ciekawe, co wtedy on zrobi. Bo to się wiąże z kwestiami finansowymi oraz obowiązkami.

Prawnie jest jego dzieckiem, nosi też jego nazwisko. Sprawy finansowe, prawie domknięte czekam na rozprawę na skutek jego apelacji od zasądzonych alimentów. Udział w obowiązkach z jego strony nie istnieje. Wszelka pomoc jaką dotychczas uzyskałam raczej wymuszona. I coraz mniej mam siły, aby cokolwiek od niego egzekwować.
Tak, bardzo chciałabym uporządkować swoje życie. Na dziś, w mojej ocenie najlepsze co mogłabym wymyśleć to skupienie się na dzieciach i pracy. Czy jestem wierząca? Myślę, że tak. Wszelkie tragedie, jakie miały miejsce w mojej rodzinie (5 pogrzebów najbliższych osób, w krótkim okresie) odbieram jako lekcję. Zawsze w życiu kierowałam się myślą, że Bóg ma dla nas określony plan. On pomimo naszych ziemskich przewinień bardzo na kocha. A to co dzieje się wokół ma zawsze głębszy sens.

Anonymous - 2015-12-21, 12:15

lustro napisał/a:
GregAN chciał Ci powiedzieć, tak przynajmniej ja to odczytałam, że nie twój partner Cię oszukał, tylko Ty sama siebie oszukałaś wierząc w iluzję.

Niestety.

On oszukiwał swoją żonę...a wszystkie inne panie po niej same dały się oszukać

Tak, patrząc na to z perspektywy czasu masz rację, uwierzyłam w iluzję. Trudno było w tamtym czasie zachować zimną krew. Przetoczył się przez moje życie jak czołg. Wszedł w każdą jego sferę, był dosłownie wszędzie i nie akceptował sprzeciwu. Gdy spotkał się z oporem jeszcze bardziej się starał. Jeszcze mocniej walczył.

Anonymous - 2015-12-21, 12:32

Joanna75 napisał/a:

Prawnie jest jego dzieckiem, nosi też jego nazwisko. Sprawy finansowe, prawie domknięte czekam na rozprawę na skutek jego apelacji od zasądzonych alimentów. Udział w obowiązkach z jego strony nie istnieje. Wszelka pomoc jaką dotychczas uzyskałam raczej wymuszona. I coraz mniej mam siły, aby cokolwiek od niego egzekwować.


Wniosek z tego prosty - nie oczekuj już od niego nic jeśli chodzi o jego zaangażowanie.
Po co masz sobie robić złudzenia po raz kolejny?
Przecież ofiarą tych własnych złudzeń zawsze jesteś i będziesz Ty.
Oszczędź sobie tego.

Joanna75 napisał/a:

Tak, bardzo chciałabym uporządkować swoje życie. Na dziś, w mojej ocenie najlepsze co mogłabym wymyśleć to skupienie się na dzieciach i pracy.



I to jest dobry kierunek.
Tu się mówi - zajmij się sobą.

Joanna75 napisał/a:

Czy jestem wierząca? Myślę, że tak.


Więc poszukaj tej relacji z Bogiem.
To na prawdę dobry fundament do robienia życiowych porządków. Do budowania swojego szczęśliwego świata.

Jesteś, tak jak większość tu obecnych, porzucona przez kogoś kogo kochałaś (kochasz) i ufałaś, i budowałaś na tym kimś swoje plany...
wszystko runęło, bo i fundament nie taki i materiały kiepskie, jakby trochę zwędzone z innej budowy...
niemal wszystkim tu obecnym coś takiego się przytrafiło
Jest jedna różnica - tym kimś nie był Twój sakramentalny mąż
I to nawet lepiej, bo nie wiąże Cię z kimś takim przysięga. To w sumie dobra wiadomość w tym wszystkim :->
na szczęście nie musisz trwać w wierności, postawie miłości i otwartości wobec kogoś takiego, tego szczęścia większość tu obecnych nie ma

Anonymous - 2015-12-21, 15:24

lustro napisał/a:
Ma ojciec dziecka, jak jest jego ojcem...a nie jak się miga od tego



I dlaczego miało by być optymistycznie?

Może raczej jest realistycznie...? I może realizm jest tu najlepszy?



Lustro ,
opiekę nad dzieckiem reguluje prawo .
Jak widzisz okazuje się , że facet jest formalnie ojcem .
I jakby co będzie miał ( i ma teraz ) pewna prawa z tym faktem związane .
Ja nie analizuję jego moralnego prawa , tylko FAKTY .
Tu więc punkt dla mnie jak sadzę .

Dalej też nie pojęłaś moich słów .
"Optymistycznie" odnosi sie do długości życia autorki wątku ,
bo niby czemu miałaby dopiero co rodząca kobieta ,
nagle pożegnać sie z tym światem ?

Natomiast sama autorka gdzieś pisała wcześniej,
że ten kontakt z dziećmi nie jest najlepszy .
Ale powiedzmy , że jest inaczej .
Powiedzmy , że przydarza się jej nieszczęście , choć niby czemu ?
Małą bierze córka , która sama już może zostać mamą .
Ja widzę tu jednak pole do kolejnych kłopotów , Ty nie ?

Super , że "partner" jest niesakramentalny i nie trzeba być wierną ,
ale został jeszcze niestety sakramentalny i to powtórnie żonaty , z tego co pisze Joanna .
Może głowa rozboleć od tego labiryntu problemów .
A jakby i oni dziecko sobie zrobili ? :-?
Masakra jakaś .

Anonymous - 2015-12-21, 15:29

lustro napisał/a:
Jest jedna różnica - tym kimś nie był Twój sakramentalny mąż

I to nawet lepiej, bo nie wiąże Cię z kimś takim przysięga. To w sumie dobra wiadomość w tym wszystkim

na szczęście nie musisz trwać w wierności, postawie miłości i otwartości wobec kogoś takiego, tego szczęścia większość tu obecnych nie ma



Ale dziwnie to brzmi .
Znaczy reszta , czyli MY tu wszyscy MUSIMY . :mrgreen:

Anonymous - 2015-12-21, 15:38

Joanna75, Bardzo zagmatwane to twoje życie, ale nie z takich kłopotów wychodziliśmy.

Teraz wg mnie najwazniejsze to zając się formalno-prawną sytuacją córeczki. Trzeba uregulować sprawy alimentów, odwiedzin, weekendów itp.
Jak, gdzie i kiedy też trzeba uregulować.

Niestety, Twój partner życiowy okazał się Piotrusiem Panem i nic nie zapowiada ze wyrośnie ze swoich krótkich majtek.

Teraz Ty powinnaś zacząć odbudowę swojego życia. Postaw na solidny fundament, a dom się nie zachwieje.

Wychowuj córeczkę najlepiej jak potrafisz i nie wierz w statystyki.....

Ja wychodzę z założenia ze nic nie dzieje się przypadkiem. I że trzeba brać byka za rogi choć to boli....nieraz bardzo.....nieraz się nie udaje, nie ma sensu tak po ludzku ale to Bóg nas prowadzi.
Tylko Jemu zaufać trzeba.
Ale jak to zrobić??

Anonymous - 2015-12-21, 18:40

Wiesz mare...daj juz sobie spokój ze snuciem czarnych scenariuszy.

Nie rozumiesz co mówi kobieta, to trudno.
Mnie jakos nikt nie musi tłumaczyć, co autorka wątku ma na mysli. Jakos to rozumiem.
Moze po prostu chcę zrozumiec ?

Punktuj sobie sam dla siebie ile chcesz.
Dla mnie ważniejsze jest, żeby w jakis spoósb pomóc konkretnej osobie, niż snuć dywagacje.

Anonymous - 2015-12-21, 18:43

mare1966 napisał/a:
lustro napisał/a:
Jest jedna różnica - tym kimś nie był Twój sakramentalny mąż

I to nawet lepiej, bo nie wiąże Cię z kimś takim przysięga. To w sumie dobra wiadomość w tym wszystkim

na szczęście nie musisz trwać w wierności, postawie miłości i otwartości wobec kogoś takiego, tego szczęścia większość tu obecnych nie ma



Ale dziwnie to brzmi .
Znaczy reszta , czyli MY tu wszyscy MUSIMY . :mrgreen:


Nie mare
nie musicie - chcecie :mrgreen:
a Joanna nie musi chcieć ;-)


I dokładnie pojełam, że chodzi Ci o długośc zycia autorki watku.
Sądząc z wieku jej starszych dzieci jest w podobnym wieku do mnie...i do Ciebie mare też :mrgreen:
jej córeczka ma zaledwie 2 i pół roku...czyli do pełnoletności jest jakies blisko 16 lat...prawda?
dodaj sobie do swojego wieku 16 lat i powiedz - bedziesz wtedy zył, bedziesz w pełni sprawny, silny i młody?
Powiedz mi, że bedziesz żył za tydzień, mare ;-)

Jej podejście do tego teamtu, a właściwie jej dzieci, jest bardzo rozsądne i racjonalne.
Są rzeczy na tym świecie, które warto regulować i zabezpieczac za wczasu.

Anonymous - 2015-12-21, 18:59

lustro napisał/a:
Wiesz mare...daj juz sobie spokój ze snuciem czarnych scenariuszy.
lustro napisał/a:
Nie rozumiesz co mówi kobieta, to trudno.
Mnie jakos nikt nie musi tłumaczyć
lustro napisał/a:
Punktuj sobie sam dla siebie ile chcesz.
sorry lustro, mimo całej mojej sympatii do Ciebie, muszę zwrócić uwagę, że ciężko się Ciebie czyta w tym wątku.
Nie wiem czemu zachowujesz się jak samozwańczy adwokat Joanny i wydaje Ci się, że musisz jej bronić przed wszystkimi uwagami innych( zwłaszcza marka), które nie są zgodne z Twoim tokiem myślenia.
Nie ustawiaj nas po kątach proszę, bo nie masz przecież monopolu na słuszność i rację.
Daj na luz kochana, pozdrawiam! :mrgreen:

Anonymous - 2015-12-21, 20:49

Gianna

mnie tez się ciężko czyta chocby takie wypowiedzi

Jacek-sychar napisał/a:

Joanna75 napisał/a:
Mam bardzo mądre dzieci.

Tak, widzę to. Wolą mieszkać z tatą. :mrgreen:
Na ich miejscu, też bym tak wybrał.


mare1963 napisał/a:

Co do relacji starsze rodzeństwo o ta malutka .
Niestety jest ona jakby widomym owocem
rozpadu ich rodziny .
Tym bardziej tragiczne , że to dziecko samo w sobie
CAŁKOWICIE niewinne niczemu .
Dodatkowo tak duża różnica wieku sprawia ,
że poniekąd odebrane starszym zostało to poczucie więzi
że to ich matka .
Taka rywalizacja , której nie mogą wygrać .
Jakby szybko pojawiły się wnuki , to i one stracą "babcię" .
Tak , tak , tak ........... bolesne i trudne
i niewiele już teraz chyba można zrobić


Tyle razy tu się pisze, że to forum pomocowe, że mamy nieśc pomoc...

Nie pouczam tu nikogo, ani nie jestem adwokatem. Nie bronie te Joannz, bo ona tego po prostu nie potryebuje.
Nie rozumiem dlaczego tak uważasz.
Hamuję czarnowidztwo niektórych...owszem. Ranice opinie ferrowane ot tak.

Może troche rozumiem Joannę. Ale chyba min po to się tu ludzie pijawiają? żeby ktos ich też zrozumiał.
I staram się jej pomóc .

Bo przecież nie ma spraw na tym świecie, których nie dało by sie rozwiązać, gdy na sojusznika weźmie się sie Boga.

Anonymous - 2015-12-22, 09:36

lustro napisał/a:

Może troche rozumiem Joannę. Ale chyba min po to się tu ludzie pijawiają? żeby ktos ich też zrozumiał.
I staram się jej pomóc .

Bo przecież nie ma spraw na tym świecie, których nie dało by sie rozwiązać, gdy na sojusznika weźmie się sie Boga.


Lustro

No tak, masz rację.
Ale to nie zmienia faktu, że pewne rzeczy warto nazwać po imieniu. Nawet, jeżeli to boli.
Bo piszemy tutaj o uporządkowaniu życia: sobie i naszym dzieciom. A może głównie właśnie naszym dzieciom.
Przecież to Ty wielokrotnie pisałaś do mnie, że mój mąż nie jest moim mężem. W sposób napastliwy i agresywny. I że tak nie mam go nazywać.
Fakt. Nie jest. Ale to bardzo bolało i boli.
A przecież ani Jacek, ani Marek nie są ani agresywni, ani napastliwi. Ani nie nakazują Joannie robić tego, czy tamtego.
Więc miarkuj swoje reakcje.

Joanno

Masz trudną sytuację. Ale akurat w Twoim przypadku Bóg, los czy co tam wpisz - okazał się bardzo sprawiedliwy.
Zabrałaś ojca dziecku, męża żonie.
Zostałaś sama ze swoimi konsekwencjami. Z dziećmi z małżeństwa i ich ranami do wyleczenia, z samotnym wychowaniem pozamałżeńskiego dziecka.
Bardzo trudna sytuacja.
Ale możliwa do udźwignięcia.
Stało się, zrobiłaś jak zrobiłaś.
Ale teraz, dzisiaj masz szansę na uporządkowanie swojego życia.
Bądż sama podstawą, oparciem dla wszystkich Twoich dzieci. Cudowną i wspierającą mamą. Wprowadź do swojego życia Boga, zaprowadź w swoim życiu i w życiu swoich dzieci ład i porządek.
I najtrudniejsze.
Zostaw w spokoju ojca Twojego najmłodszego dziecka. Raz, że nie ma z kim budować i od kogo wymagać. Dwa, że bycie z nim zaburza porządek Twojego życia i życia Twoich dzieci. Zostaw go w rękach Boga. Niech Bóg zrobi z nim to, co uzna za stosowne. To sprawa tego człowieka i Boga.
To najtrudniejsze do przyjęcia, bo wymaga odpuszczenia kontroli nad czyimś życiem.
Ale Ty masz swoje życie. Masz dzieci i masz dla kogo żyć i prostować swoje ścieżki.
Samotność. To jest ta konsekwencja, z którą prawdopodobnie będziesz musiała żyć.
Ale da się, wierz mi. Samotność ma różne oblicza, także te dobre.
Życzę Ci, aby te Święta stały się dla Ciebie i Twoich dzieci początkiem dobrego kontaktu z Bogiem, i początkiem nowego ładu, nowego otwarcia na dobro i pokój.
Wszystkiego dobrego Joanno.

Anonymous - 2015-12-22, 10:25

Renta

chyba nie czytałaś dokładnie, co i jak pisałam w tym wątku

można nazwać coś po imieniu w rozmaity sposób, sama dobrze o tym wiesz i do dziś jak widać masz o to do mnie żal
wiec nie dziw się, że wyciągnęłam naukę z tego, co się stało i zmieniłam sposób nazywania spraw

ale mówienie - tak, masz mądre dzieci, bo wolały mieszkać z Twoim mężem...jest nazywaniem spraw po imieniu czy zwykłym wbiciem szpili?
Po co?
Komuś to pomogło?
w czym?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group