To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - dziecko z niesakramentalnego związku

Anonymous - 2015-12-20, 22:58

lustro napisał/a:
Powiem Ci Jacku, że nie spodziewłam się, że z Twojej strony, człowieka madrego i zrównoważonego, i moderatora - a to już zobowiazuje do czegoś wiecej...padną słowa tak podłe.



Podłe ?
Ja tu nie widzę niczego podłego .
Na miejscu tych dzieci też bym ....... matkę ,
bo ona wcześniej to zrobiła .
Zarzucanie komuś podłość musi mieć naprawdę mocne podstawy ,
bo inaczej to ........ przewrotność powiedzmy .

Anonymous - 2015-12-20, 22:59

Wspaniałość mojego małego dziecka i dwojki pozostałych polega na tym, że sa moje i dla mnie wspaniale, jak zapewne Twoje dla Ciebie. Nie byly tematem rozważania związki moich dzieci, tylko relacje miedzy nami. Czy syn zawiódł sie na kobietach , skoro o 5 lat jest z ta sama dziewczyną? A o jego problemach wiem na bieżąco więcej niż ojciec mieszkający przez ścianę.
Anonymous - 2015-12-20, 22:59

mare1966 napisał/a:
Dane ( czyli FAKTY ) które przytoczył Jacek ,
są prawdziwe
i bardzo wiele mówią o roli ( wpływie ) ojca
na wychowanie ( ukształtowanie ) postaw
tak synów , jak i córek .

Czy się to Paniom podoba czy nie
to wpływ ojca jest często ( nie twierdzę , że zawsze oczywiście )
ale decydujący .
Ojciec ma podświadomie dla dziecka "wyższą rangę" od matki .
Wiem , że większość z Was się nie zgodzi ;-)
ale to Wasz problem .


No cóż, ja się zgadzam. W pierwszych latach życia ważniejsza jest matka, dla starszego dziecka - raczej ojciec.
Dlaczego?
Rolą matki raczej jest wspieranie, a rolą ojca raczej wymaganie. Przynajmniej kulturowo tak raczej jest.

A w życiu dziecka najważniejsze nie jest, czy ma ojca, czy matkę.
Ale to, czy dziecko ma w życiu porządek, czy nieład.
Wiara w Boga, życie z dekalogiem wprowadza zawsze ład.
Dysfunkcyjna rodzina, czy brak matki i/lub ojca czyli opiekunów wprowadza nieład.

Anonymous - 2015-12-20, 23:07

Jacku

po pierwsze - Ty sam powinienes wiedzieć, że przekroczyłeś pewna granicę "dobrego smaku" w swojej wypowiedzi. A nie zauwazyłes tego, bo nikt Cie nie kontroluje?
Ile razy sam innym zwracałes uwage na to, żeby do rozmówców zwracac się tak, żeby ich nie krzywdzić? A teraz sam stosujesz takie chwyty? Ty - mod?
I jakie ma znaczenie ile jest kobiet na forum w kontekscie takiego Twojego zachowania?

po drugie - pytałam Cię czy to dotyczy tylko porzuconych przez ojców, czy wogóle dzieci rosnacych przez ojców? nie dostałam odpowiedzi

po trzecie - też masz trudne relacje z dziecmi, maja do Ciebie pretensje i zal (jak sam piszesz). I nawet jak sie one poprawiają stopniowo, to jednak stale traktują Cie jak koło ratunkowe, mało wygodne, ale da sie czasem wytrzymać, gdy w domu (do którego stale jednak wracają) trwają niewygodne zwieruchy.
I powiem Ci - to wcale nie jest ani dobre, ani wychowawcze, że dziecko jest raz tu, raz tu, w zalezności od sytuacji - gdzie wygodniej. Ty powinienes to wiedzieć.

po czwarte - dla równowagi, sa na pewno badania o wpływie braku matki na dziecko - przytoczysz?

ach...i po piate - rodziny patchworkowe a świadectwo Ani i Andrzeja...jest według Ciebie jakaś jedna oczywista prawda, czy moze jest rózne w zalezności czy to patchwork uznany przez KK czy nie...dla rozwoju dziecka?

Anonymous - 2015-12-20, 23:08

Olga1968 napisał/a:
63% - nieletnich samobójców pochodzi z domów bez ojca.
90% - wszystkich bezdomnych dzieci i dzieci uciekających z domów to dzieci wychowywane bez ojca.
71% - uczniów rezygnujących z nauki na poziomie szkoły średniej pochodzi z domów bez ojca.
85% - dzieci wykazujących zaburzenia zachowania to dzieci wychowywane bez ojca.
70% - młodzieży w państwowych placówkach opiekuńczych pochodzi z domów bez ojca.
85% - gwałcicieli motywowanych chęcią rozładowania złości wychowało się bez ojca.
75% - dzieci w wieku dojrzewania w ośrodkach odwykowych wychowywało się bez ojca.
85% - młodych przestępców w więzieniach pochodzi z rodzin bez ojca.
80% - nastolatków w szpitalach psychiatrycznych pochodzi z rozbitych rodzin.

No to ja też się muszę odnieść do tych statystyk, na przykładzie mojego własnego dziecka




Błąd Olgo .
Pojedynczy przypadek ma unieważnić dane zbiorcze ?

Ale ja tobie odpowiem .
Twój syn mieści się w tych pozostałych procentach
uzupełniających do 100 % .
Czyli odpowiednio w 10 , 29 , 15 % itd.
Zatem wszystko się zgadza .

Anonymous - 2015-12-20, 23:09

Moim zdaniem, dla dziecka najważniejsze jest, aby pozostał z tym z rodziców, który wprowadza ład i porządek (najczęściej kontynuuje starą rodzinę).
Kiedy odszedł mój mąż, to na mnie spadł ciężar utrzymania w tzw. kupie rodziny. Po roku mogę stwierdzić, że udaje się.
Ale to ja musiałam stać się OPOKĄ dla dzieci i filarem rodziny. Czyli być taką matką/ojcem. Dla mnie to było dobre, bo musiałam się skupiać na budowaniu i łączeniu, a nie na rujnowaniu.
Rodzina żyje i ma się dobrze. Nawet się niedługo powiększy (o synową i jej rodzinę).
Ale ojciec znalazł się poza rodziną. Tak wybrał. Konsekwencje ponieśliśmy wszyscy.
Najwyższa wartość - rodzina- przetrwała i ma się dobrze. I to jest sukces ostatniego roku. :-D

Anonymous - 2015-12-20, 23:26

Joanna75,
bardzo Ci współczuję sytuacji w której się znalazłaś T i Twoja córka.
Błędy, złe wybory, złe decyzje dotyczą nas wszystkich, niektórzy mają trochę więcej szczęścia lub opatrzności Boskiej, żeby w porę zrewidować swoje decyzje, bądź unikać sytuacji w których takie decyzje trzeba podejmować.
Jednak, wbrew temu co już tutaj zostało napisane, nie uważam żeby Twoja sytuacja była beznadziejna.

Wiele zależy od tego jak uporządkuje się swój sposób widzenia świata, celów dla których żyjemy.

Pozwól, ze na początek spróbuje spojrzeć na Twoją sytuację, według tego jak tutaj, na tym forum postrzegamy małżeństwo.
Może to będzie trywialne, może stwierdzisz, że to oderwane od rzeczywistości, bo przecież obserwujesz co innego, jednak :
- piszesz "mój były mąż" - tutaj nie piszemy "były". Skoro było zawarte sakramentalne ("kościelne") małżeństwo to jest on nierozerwalne i żaden sąd cywilny nie zmieni tego faktu, niie zwalnia ze ślubów przed Bogiem.
- "jego żona" - w odniesieniu do obecnej partnerki męża - nie jest nią. Jest jedynie kobietą uwikłaną w niesakramentalny związek z Twoim mężem.
- ojciec najmłodszej córki jet dla Ciebie "emocjonalnym mężem" - nie jest ani mężem fizycznym ani emocjonalnym. Jest Dla Ciebie bliską osobą, którą darzysz uczuciem, jest ojecem Waszego dziecka. Nic więcej. Stety czy niestety, tak jest.
- Czy był jest Twoim partnerem ?
Skoro, cały czas był i jest w związku małżeńskim, to nie mógł być w prawdziwym związku z Tobą. Może to była relacja rokująca na związek ale trudno byłoby to, nawet tak po ludzku, nazywać związek
- nie oszukał Ciebie, nie oszukał Twoich starszych - jego obietnice od samego początku były nierealne, sprzeczne z przyrzeczeniem, ślubem , zobowiązaniami które miał wobec innej kobiety, innego dziecka. Nie można oczekiwać, że ktoś sprzeniewierzy się innej osoby na naszą korzyść... Takie oczekiwanie jest sprzeczne samo w sobie. Ponadto, co warte są obietnice, nawet realizowane skoro niszczą inne osoby ?
- jego druga kochanka - na pewno odkrycie tego faktu było bardzo bolesne dla Ciebie. Pewnie podobnie bolesne jak dla jego żony fakt, że Ty byłaś jego kochanką. Czy to było oszustwo wobec Ciebie ... patrz punkt wyżej. Wasza relacja nie mała żadnych cech zobowiązującego związku..

Taka perspektywa, trochę zmienia optykę na sytuację Twojego męża, Twojego małżeństwa... nie uważasz ?
Dlatego proponuję, odrzuć złe emocje które , gdzieś tam przebujają się w Tobie.
Wybacz temu facetowi, nie miej do niego pretensji, wymagań, zastrzeżeń.
Pomoże,
Na pewno.

Największy problem, jaki odczytuję z Twoich postów, to kwestia najmłodszej córki, nie Twojej sytuacji. (może się mylę, jeżeli tak to sprostuj proszę)
Proszę, nawet błagam - nie traktuj Twojej najmłodszej córki w oderwaniu od Twoich dzieci z małżeństwa.

Dlaczego :
- podobnie jak Jacek, uważam, że teorie psychologów sprzed killkunastu, luib nieco więcej, lat zostały zweryfikowane przez rzeczywistość. O ile kiedyś, raczej w wyniku zapotrzebowanie społecznego' twierdzili, że istnieje "szczęśliwe dzieciństwo po rozwodzie", to dorosłe historię takich osób zweryfikowały ją.
Nie jest istotne jak dzieci dogadywały się z nową kobietą/facetem w życiu rodzica, ważne jak fakt rozpadu ich rodzinny wpłlynął na ich postrzeganie świata, psychikę.
Można oczywiście dyskredytować wszelkie badania, również te przytoczone przez Jacka.
Jednak, trwanie w odrzuceniu przesłania które pokazują te przytoczone tutaj oraz dziesiątki może setki czy tysiące podobnych, jest błędem.
Już kiedyś przytaczałem na tym forum wyniki, na chybił trafił znalezionego badania które pokazało przede wszystkim jedno - nie ma takiego rozwodu który nie odbił się negatywnie, w opinii badanych ( dorosłych dzieci z rozwiedzionych rodzin) na ich życiu. Są zaburzenia osobowości, utrata poczucia swojej wartości, nieufność, lęk przed otwarciem się w związkach lub..po prostu powielanie schematu łatwiejszego rozwiązania niż trud naprawiania popsutej relacji w związku.
Popatrz na małżeńską córkę Twojego kowalskiego - zaczęła "samorealizację" w oderwaniu od "oczekiwań" rodziców i porzuciła szkołę. Zaczęła od buntu wobec rodziców, zaczęła poszukiwać innej drogi. Gdzieś się zagubiła w obliczu rozpadu rodziny. Jakieś inne fakty z jej życia ? - miłostki, nadmierna agresja lub może depresja ?

Dlatego, pomimo, ze Twoje starsze dzieci wydają się być już dorosłe, to one wciąż potrzebuj Ciebie, potrzebują Twojego świadectwa jak postępować w życiu.
Popatrz, już teraz zaczynają upatrywać w tej małej bezbronnej istotce konkurentkę do majątku....
Postaraj się to poskładać...

Tylko... jak ?
Wiesz, tu na forum życie wydaje się być prostsze niż na innych forach.
Tu jest jasny cel życia.
Jest jeden "Partner", i to taki który nigdy nie zawodzi.
Taki któremu zaufać to nie ryzyko.
Taki związek to nie związek z "partnerem o podwyższony ryzyku"
Ten "Partner" jest nawet ważniejszy od męża/żony :roll:

Trudno Ci proponować właściwych relacji pomiędzy ojcem dziecka a dzieckiem, lub Tobą,
dopóki relacja Twoja z "Partnerem" - Bogiem, jest gdzieś z tyłu....

Tak po ludzku, dziecko powinno mieć i matkę i ojca.
Każde.
Ale... takich którzy dają dobry przykład, świadectwo a dopiero w dalszej kolejności - właściwe wykształcenie, właściwe warunki materialne.

( hm, córka potrafi już recytować Tuwima, potrafi mówić po angielsku - Gratuluję ! :-D
Jest to efekt Twojej dużej pracy,
jednak, popatrz co pisałaś o starszej córce kowalskiego - jako pozytywny wpływ rozpadu rodziny podałaś jej oderwanie się od życzeń rodziców i samorealizacje...
Jak inaczej postrzegamy takie same sytuacje w odniesieniu do innych i siebie :-/ )

Anonymous - 2015-12-20, 23:43

Olga1968 napisał/a:
, wybacz, to Twój partner ma z Tobą dziecko, a nie jego żona, więc nie wymagaj od kobiety, by niańczyła owoc zdrady i rozpadu jej małżeństwa. To zbyt dużo jak dla tej kobiety. Nie skazuj jej na oglądanie Twojej córki, bo jeszcze raz powtarzam, to jest Wasze dziecko a nie jej. Ona nie ma obowiązku, by gościć nieślubne dziecko męża pod swoim dachem.

Daleka jestem od stawiania takich wymagań. W kwestii żony mogę jedynie stwierdzić, że nigdy nie będzie tak jak kiedyś i dla nikogo nie będzie normalnie. A skoro pozwoliła wrócić, to z całą świadomością przyjęła na siebie ból z tym związany. Odwiedziny w jej domu? Kiedyś zapewne do tego dojdzie. Jak to pogodzić? To jego problem, ani mój, ani jej.

Anonymous - 2015-12-21, 09:42

renta11 napisał/a:
A w życiu dziecka najważniejsze nie jest, czy ma ojca, czy matkę.
Ale to, czy dziecko ma w życiu porządek, czy nieład.
Wiara w Boga, życie z dekalogiem wprowadza zawsze ład.
Dysfunkcyjna rodzina, czy brak matki i/lub ojca czyli opiekunów wprowadza nieład.


I tym można podsumować dyskusję.
Dziecko z patologicznej rodziny na pewno ma gorszy start w zycie niż
dziecko wychowywane w miłości i spokoju przez jednego rodzica.
Podobnie, to oczywista oczywistość, że dziecko wychowane w kochającej sie rodzinie ma lepszy "posag na życie" niż dziecko wychowane przez jednego rodzica.

Anonymous - 2015-12-21, 10:22

GregAN napisał/a:
nie oszukał Ciebie, nie oszukał Twoich starszych - jego obietnice od samego początku były nierealne

Tu się nie zgadzam, bo po latach okazało się, ze wchodząc w związek ze mną obiecywał dozgonną miłość byłej kochance. Doskonale znał moją sytuację i był to też czas gdy mogliśmy się jeszcze wycofać, zgodnie też z moją propozycjaą.
GregAN napisał/a:
Wiesz, tu na forum życie wydaje się być prostsze niż na innych forach.

Tu jest jasny cel życia.

Jest jeden "Partner", i to taki który nigdy nie zawodzi.

Taki któremu zaufać to nie ryzyko.

Taki związek to nie związek z "partnerem o podwyższony ryzyku"

Ten "Partner" jest nawet ważniejszy od męża/żony

dlatego też poddaję się Jego woli, moje pojawienie się na forum to próba zrozumienia, możliwość oceny sytuacji oraz pozycji dziecka ze związku pozamałżeńskiego z drugiej strony, od strony osoby żony tzw. ojca nawróconego.
Cytat:
Popatrz, już teraz zaczynają upatrywać w tej małej bezbronnej istotce konkurentkę do majątku....

Postaraj się to poskładać

i tu bardzo się mylisz...notariusz (nie wiem czy taka możliwość istnieje) miałby zapewnić moim starszym dzieciom opiekę rodzicielską nad małą siostrą w razie mojej śmierci.

Anonymous - 2015-12-21, 10:29

Joanna75,
podam przykład z życia :
- nieślubne dziecko panny i żonatego - obecnie jest to dorosła osoba, bardzo dobrze wykształcona a ponadto mająca ten "ład życiowy" o którym wspominała renta11,
Ojciec dziecka był obecny w jej życiu, aktywnie wspomagał matkę w wychowaniu.

Kiedyś spotkałem ojca i dziecko na mszy. :shock:
Hm, udawał ze mnie nie widzi, ale nie dziwie się, to był temat "tabu".
Może i dobrze, że nie obnosił się tym faktem.

Żona - ciężko chora, dziecko podobnie, pełne pretensji wobec wszystkich, nie opuścił je, nie rozwiódł się, opiekował się nimi, był traktowany jak ostatnie... natomiast nieślubne dziecko było jeszcze gorzej określane.
Obecnie, po jego śmierci, jedynie te nieślubne dziecko opiekuje się niedołężną żoną ( dziecko nie chce słyszeć o przyrodnim rodzeństwie)
Żona, z religią tak od święta, dziecko z małżeństwa zupełnie odeszło od Boga.

Tak naprawdę, to jedynie te nieślubne "mu się udało".
Można, nawet z w takiej "beznadziejnej" sytuacji wybrnąć.
Kwestia uporządkowania, wprowadzenia ładu życiowego, w życie swoje a następnie w życie dziecka.

Podobno wychowanie dziecka zaczyna się na kilkanaście lat przed jego urodzeniem :mrgreen:

Anonymous - 2015-12-21, 10:37

Joanna75 napisał/a:
GregAN napisał/a:
nie oszukał Ciebie, nie oszukał Twoich starszych - jego obietnice od samego początku były nierealne

Tu się nie zgadzam, bo po latach okazało się, ze wchodząc w związek ze mną obiecywał dozgonną miłość byłej kochance. Doskonale znał moją sytuację i był to też czas gdy mogliśmy się jeszcze wycofać, zgodnie też z moją propozycjaą.

no, tak obiecywał jednej kochance, obiecywał drugiej ale przede wszystkim na początku ślubował żonie, miał zobowiązanie wobec rodziny którą stworzył. Dlatego jego obietnice nie miały realnego punktu zaczepienia. Takie sobie gadanie na wiwat, obiecanki cacanki a komuś tam...radość.

Joanna75 napisał/a:
Cytat:
Popatrz, już teraz zaczynają upatrywać w tej małej bezbronnej istotce konkurentkę do majątku....

Postaraj się to poskładać

i tu bardzo się mylisz...notariusz (nie wiem czy taka możliwość istnieje) miałby zapewnić moim starszym dzieciom opiekę rodzicielską nad małą siostrą w razie mojej śmierci.

To fajnie ze się pomyliłem :mrgreen:
Obawiam się, że najpierw ojciec dziecka musiałby wyrazić na to zgodę, czyli praktycznie zrzec się , lub ograniczyć swoje prawa opieki nad córcią.
Może to jest kierunek ?

Anonymous - 2015-12-21, 10:54

Lustro

Cytat:
Fajnie jest kogos wdeptywać w ziemię?



Bolesną i trudną prawdę nie jest nigdy "fajnie" przekazywać .
W skrajnych przypadkach można stracić głowę
i to dosłownie .
Dużo fajniej jest być " fajnym , współczującym , rozumiejącym i wspierającym " .
Zyskujemy sympatię otoczenia , a czasem nawet miano przyjaciela dla takiej osoby .

Kiedy "widzę " osobę załamaną , pogubioną i w rozpaczy
.......... to nie czas wtedy na trudne sprawy i prawdy .
Wtedy rzeczywiście potrzebne są inne słowa czy gesty .
Wg. mnie nie mamy tutaj takiego przypadku .



Moim zdaniem , dzieci nie mamy mieć "dla siebie" .
Naszą rolą jest przygotować je do samodzielności i puścić wolno .
Nie trzymać , nie uzależniać , nie uwiązywać emocjonalnie .
Przekazać pewne wartości , stworzyć możliwosci rozwoju ,
starać się przynajmniej .
Ale potem zrobić miejsce dla ich przyszłych małżonków .
Tego niestety nie rozumie część matek , często określających siebie
a błędnie
mianem "za bardzo kochających" .


Co do relacji starsze rodzeństwo o ta malutka .
Niestety jest ona jakby widomym owocem
rozpadu ich rodziny .
Tym bardziej tragiczne , że to dziecko samo w sobie
CAŁKOWICIE niewinne niczemu .
Dodatkowo tak duża różnica wieku sprawia ,
że poniekąd odebrane starszym zostało to poczucie więzi
że to ich matka .
Taka rywalizacja , której nie mogą wygrać .
Jakby szybko pojawiły się wnuki , to i one stracą "babcię" .
Tak , tak , tak ........... bolesne i trudne
i niewiele już teraz chyba można zrobić


Bardzo wysokie są koszty łamania przykazania "nie cudzołóż" .
Nadspodziewanie wysokie .

Anonymous - 2015-12-21, 11:04

Joanna75 napisał/a:
notariusz (nie wiem czy taka możliwość istnieje) miałby zapewnić moim starszym dzieciom opiekę rodzicielską nad małą siostrą w razie mojej śmierci.


Pierwszeństwo ma zapewne ojciec dziecka .
......... no i dlaczego tak pesymistycznie akurat w tym aspekcie :roll:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group