To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - dziecko z niesakramentalnego związku

Anonymous - 2015-12-19, 10:41
Temat postu: dziecko z niesakramentalnego związku
Jestem tą kobietą, która cudzołożyła i ma dziecko pozamałżeńskie. Zdecydowałam się tu pisać, aby zrozumieć postępowanie ojca mojego dziecka. Powinnam zatem zacząć od początku. Obydwoje byliśmy w związkach małżeńskich, moje przechodziło kryzys w związku z wypaleniem, nawarstwionymi problemami, jego kryzys wynikły z jego zdrady. Wdaliśmy się w romans, moje małżeństwo na skutek zdrady (dwójka dzieci) rozpadło się i ostatecznie zakończyło się rozwodem. On odszedł od żony (jedno dziecko) i kiedy okazało się że zaszłam w ciążę zamieszkaliśmy razem. Różnie między nami bywało, ale kochaliśmy się i planowaliśmy wspólną przyszłość... po 10 miesiącach od urodzenia dziecko wszystko rozpadło się, on odszedł. Wraca do żony... i nie to jest dla mnie bolesne, gdyż jestem w stanie to zrozumieć, bo to para wierząca i praktykująca, ściśle związana z Kościołem. Natomiast boli mnie, ze byłam przez Niego oszukiwana przez cały czas trwania związku, bo było niezakończone małżeństwo i jednocześnie zażyłe relacje z byłą kochanką...
Nasze wspólne odwiedza dziecko dwa razy w tygodniu na dwie-trzy godziny i na tym zainteresowanie się kończy. Nie interesuje go opieka w czasie choroby dziecka, praktycznie nie chce jej zabierać do siebie. Czy to tak powinno wyglądać? Odwiedza tylko w moim mieszkaniu i zdarzały się przypadki, że przesiadywał do północy i kład się z dzieckiem i ze mną do łóżka. Mała bardzo kocha swojego tatę i staram się wychowywać ją, aby niezależnie od sytuacji kochała ojca i jego szanowała. Nie potrafię odnaleźć się w tej sytuacji, dziecko jest dla mnie najważniejsze, co mam zrobić aby ono jak najmniej na tym ucierpiało. Ma dopiero 2,5 roku nie chce stwarzać jej pozorów rodziny, której nigdy mieć nie będzie...a z drugiej strony chwile które spędzamy we troje to dla niej wielka radość.

Anonymous - 2015-12-19, 11:27

Witaj Joanno na naszym forum.

Na początek chciałbym Ci przypomnieć, że zgodnie z naszym regulaminem, staramy się chronić naszą tożsamość. Dlatego pisząc pamiętaj, żeby nie podawać szczegółów, które pozwoliłyby na identyfikację Ciebie i Twojej rodziny.

Rzeczywiście "trochę" zagmatwaliście sobie życie. Niestety zawsze zdrada prowadzi nie do poprawienia sobie życia, tylko do jego komplikacji.
Rozumiem, że chciałabyś dla swojej córki stworzyć jak najlepsze warunki do życia. Czy jednak w obecnej sytuacji da się to zrobić? Nie piszesz jednak, co stało się z dwójką Twoich starszych dzieci. Jakoś nie widzę ich w tej sytuacji. Czyżby ich problem rozpadu Twojego małżeństwa już nie dotyczył? Boję się, że ich sytuacja nie jest wcale lepsza. Też stracili swoich rodziców żyjących razem.
A czy jest szansa, żebyś Ty wróciła do swojego męża? Moim zdaniem, to byłoby najlepsze wyjście. Twoja najmłodsza córka miałaby wtedy namiastkę rodziny żyjącej razem. Mogłaby się wtedy nauczyć właściwych wzorców rodzinnych. Oczywiście mogłaby odwiedzać swojego tatę, oczywiście poza Waszym domem.
Rozumiem, że ojciec Twojej najmłodszej córki stara się jakoś uczestniczyć w jej życiu. Czy jednak takie wizyty u Ciebie w domu są właściwe? A to kładzenie się razem do łóżka. Twoja córka ma dopiero 2,5 roku i wytrzymuje do północy? Czyli on się kładzie do łóżka ze swoim dzieckiem, czy z Tobą?
Nie rozumiem tego wszystkiego.

Próbuj czytać nasze forum. Jest tutaj bardzo wiele przykładów kryzysów i możliwych dróg wyjścia z nich. Niech błędy innych (ale i sukcesy) będą dla Ciebie nauką. Polecam Ci również nasze rekolekcje. Nagrania z tych konferencji zamieszczone są tutaj:
http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/
Mimo, że nazywają się rekolekcje, są pięknymi wykładami nad relacjami małżeńskimi, oczywiście podanymi z uwzględnieniem nauki Kościoła Katolickiego.

Pozdrawiam i życzę Ci rozwagi i mądrości przy rozplątywaniu swojej sytuacji życiowej.

Anonymous - 2015-12-19, 11:45

Moje dzieci małżeńskie to już dorosłe osoby 21 i 18 lat. Bardzo ciężko przeżyły rozstanie rodziców, szczególnie starsze. Z biegiem czasu udało nam się to ułożyć, dużo ze sobą rozmawiamy i staramy się jak najwięcej czasu spędzać razem mimo, iż nie mieszkamy razem. Bardzo zaprzyjaźniły się z moim byłym partnerem i też czują się przez niego oszukane.Czy mogłabym wrócić do męża? Nie, emocjonalnie moim mężem jest były partner - ojciec najmłodszej. Sytuacje w trakcie odwiedzin córki są stwarzane przez niego. w trakcie odwiedzin staram się wycofywać, aby nie przeszkadzać. Natomiast mogłabym oczywiście temu się sprzeciwić, bo wiem że to nie w porządku wobec jego żony i nie jest mi z tym dobrze, ale każdy dotychczasowy mój sprzeciw skutkował brakiem odwiedzin. Nawet całymi miesiącami. A dziecko tęskni i to bardzo... Więc jest to bardzo, bardzo trudne...
Andrzej - 2015-12-19, 12:27

Witaj Joanno,
warto przeczytać książkę "SYCHAR. Jak kochać nieślubne dzieci?":
http://www.wydawnictwofides.pl/book,91.html
http://sychar.org/pismo/i...ubne-dzieci.jpg
http://sychar.org/pismo/i...ubne-dzieci.jpg
i obejrzeć świadectwo Andzreja i Ani:
https://youtu.be/EUYY4MaBybc
https://youtu.be/x7h6xuf1_gM
Warto ufać Bogu, że razem z Nim uda się wszystko tak poukładać, że było na swoim miejscu, tak jak On to chce widzieć. :)

Anonymous - 2015-12-19, 12:29

Joanna75 napisał/a:
Moje dzieci małżeńskie to już dorosłe osoby 21 i 18 lat. Bardzo ciężko przeżyły rozstanie rodziców, szczególnie starsze. Z biegiem czasu udało nam się to ułożyć, dużo ze sobą rozmawiamy i staramy się jak najwięcej czasu spędzać razem mimo, iż nie mieszkamy razem.


Joanno
Nie wierzę, że udało się to Wam ułożyć. Moje dzieci też są mniej więcej w takim wieku. Nie są już takie same. W jakiś sposób są "dzikie" i na swój sposób wstydzą się tego, co się stało.

Polecam Ci następującą książkę:
Jim Conway, Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości. Wydawnictwo Logos, Warszawa 2010

Pierwsza jej część jest dostępna w internecie:
http://www.rozwinacskrzyd...%20rodzicow.pdf

A swoja drogą nie mogę zrozumieć, jak emocjonalnie możesz czuć, że Twoim mężem jest drugi partner a nie mąż sakramentalny. Ale patrząc po mojej żonie, to widzę, że masz podobnie.

Anonymous - 2015-12-19, 14:09

Z moimi starszymi poukładało się, ale nie znaczy, że jest tak jak przed rozwodem. Natomiast porównując sytuację sprzed kilku lat jest dużo lepiej.
Cytat:
A swoja drogą nie mogę zrozumieć, jak emocjonalnie możesz czuć, że Twoim mężem jest drugi partner a nie mąż sakramentalny
to trudne... czasami dwie osoby nie powinny brać ślubu pomimo, że pojawia się dziecko. Teraz wiemy o tym obydwoje. Natomiast drugi partner był dla mnie i przyjacielem, kumplem, partnerem, doradcą, może nawet trochę ojcem. A dziecko owocem naszej wielkiej miłości. Tak on mówił kiedyś. Tylko pytam dlaczego teraz nie interesuje się dzieckiem? Dlaczego ogranicza się tylko do zabawy? Nie interesuje gdy jest chore, nie chce jej zabierać, wręcz nie ma problemu gdy nie widzi dziecka miesiąc. Czy jego żonie taki układ odpowiada, ja gdy byliśmy ze sobą motywowałam go do spotkań z jego starszym dzieckiem. Rozmów i wręcz spotkań z żoną gdy chodziło o ważne sprawy dziecka?
Anonymous - 2015-12-19, 14:13

Joanno

Utrzymywanie kontaktów z osobą, z która ma się dziecko, bardzo rani małżonka tej osoby (w Twoim przypadku bardzo rani żonę ojca Twojej najmłodszej córki). Za każdym razem, jak on wychodzi do swojej córki, to ona pewnie zastanawia się, czy jeszcze wróci. Boi się, że Ty będziesz próbowała nakłonić go do zostania z Tobą.
Posłuchaj może tej konferencji:
https://www.youtube.com/w...eature=youtu.be

Anonymous - 2015-12-19, 14:35

Proponuję aby zabierał ją do siebie. Z żoną i jego rodziną nie utrzymuję żadnego kontaktu, nie mam kontaktu też z babcią mojego dziecka ale nie utrudniam dziecku, i proponuję aby ją zabierał do swojej rodziny. Jest ogromna różnica pomiędzy dorosłymi a dziećmi. Dzieci nie są odpowiedzialne za sytuację, natomiast dorośli (mam na myśli jego żonę) znają ją sytuację i konsekwencje od samego początku. Wyrażając zgodę na powrót w momencie gdy pojawia się poza małżeńskie dziecko świadomie skazują się na cierpienie i życie w niepewności.
To małżeństwo przechodziło kryzys po pierwszej zdradzie, ja byłam kolejną.

Anonymous - 2015-12-19, 16:03

Może to złośliwe, co napiszę, ale to trochę taka
pseudo-katolicka moralność (mam na myśli twojego byłego partnera).
Jest z żoną sakramentalną, ale po drodze kilka kobiet (pewnie będą i następne),
kościół, komunia, a zainteresować się swoim dzieckiem....nie łaska

Anonymous - 2015-12-19, 17:15

Joanna75 napisał/a:
Natomiast boli mnie, ze byłam przez Niego oszukiwana przez cały czas trwania związku, bo było niezakończone małżeństwo i jednocześnie zażyłe relacje z byłą kochanką...


Joanno, ciężar kiedyś podjętej przez Ciebie decyzji i jej konsekwencje odczuwasz dopiero teraz, widząc Twoje 2,5 letnie dziecko wychowywane w niepełnej rodzinie.

Jest natomiast zaskakujące, że boli Cię fakt , że mężczyzna który zdradzał swoją żonę już wcześniej, zanim poznał Ciebie, później robił to z Tobą, finalnie okazał się być kimś kto nie dotrzymał obietnic danych Tobie.
Uważałaś że ktoś kto nieuczciwie postępuje wobec innych kobiet może okazać się uczciwy wobec jednej szczególnej, Ciebie?
To rodzaj naiwności, w takim przypadku, mieć takie właśnie oczekiwania.

Podejrzewam także że w czasie najwyższej aktywności waszego romansu, ów mężczyzna zaniedbywał także swoje dziecko z którym została jego żona.
Wiem, że empatia budzi się nieśmiało dopiero wtedy gdy samemu doświadcza się cierpienia, którego nie było się świadomym gdy inni z naszego powodu cierpieli...

Jeśli chodzi o dzieci tego mężczyzny, wszystkie jego dzieci są skrzywdzone, łącznie z Twoim dzieckiem - to wynik nieodpowiedzialnych decyzji dorosłych, w tym twoich własnych także.

Zwraca uwagę natomiast Twoje lekkie traktowanie cierpienia dzieci z Twojego małżeństwa, lakoniczne konkluzje obrazują Twój lekki stosunek do ich przeżyć oraz skupienie się na własnych rozterkach po tym jak zostałaś porzucona.
Joanno, gorycz przez głównie Ciebie przemawia, choć z drugiej strony troska o jakość życia Twojego pozamałżeńskiego dziecka jest jak najbardziej uzasadniona.

Anonymous - 2015-12-19, 17:43

Joanno, czy wysłuchałaś konferencji, którą polecał Ci Jacek-sychar?

Tej: https://youtu.be/M6FaotoITQs
.

Anonymous - 2015-12-19, 17:58

Tak, oczywiście to i wiele innych... i przerażające jest zwolnienie z odpowiedzialności za nowe życie w imię odpowiedzialności za małżonka. Czy faktycznie jest przyzwolenie aby te dzieci oddawać do adopcji bo mąż/żona pozwolił wrócić ale nie akceptuje dziecka innego/innej?
Akurat tego nie rozumiem. Natomiast wiem, że mój były mąż choć nie praktykujący nigdy by na to nie pozwolił. On żyje zgodnie z zasadą:" dziecko nie powinno ponosić konsekwencji za czyny dorosłych" A jego żona nie chce nawet słyszeć o moim dziecku.

Anonymous - 2015-12-19, 18:08

Joanna75 napisał/a:
przerażające jest zwolnienie z odpowiedzialności za nowe życie w imię odpowiedzialności za małżonka.


A dla mnie przerażające jest zwolnienie się z przysięgi małżeńskiej i układania sobie życia z kimś innym.

Anonymous - 2015-12-19, 18:47

Joanna75 napisał/a:
przerażające jest zwolnienie z odpowiedzialności za nowe życie w imię odpowiedzialności za małżonka. Czy faktycznie jest przyzwolenie aby te dzieci oddawać do adopcji
zgadzam się z Tobą Joanno, że to brzmi strasznie zwłaszcza dla kobiety, dla matki.
Ale wkraczamy tu w sferę sakrum. Małżeństwo zawarte przed Bogiem jest sakramentem, przysięgą, którą złożyliśmy małżonkowi.
Ta przysięga zobowiązuje.
I jeśli powołujemy nowe życie, łamiąc ją, to niestety sami jesteśmy przerażająco nieodpowiedzialni.
Wiem, że to prawda bolesna i często dociera do nas "po fakcie", kiedy już krzywda została wyrządzona.
Wybacz, ale zapytam: czy Ty chcesz "posprzątać" w swoim życiu i przywrócić należyty ład, czy...?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group