To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Kryzys młodego małżeństwa

Anonymous - 2015-12-17, 14:56
Temat postu: Kryzys młodego małżeństwa
Witam wszystkich, mam nadzieję,że znajdę tu kogoś kto pomoże mi wybrnąć z sytuacji, w której się znaleźliśmy. Na forum dotarłam w trakcie poszukiwania poradni rodzinnej. Szczerze mówiąc pisząc każde z tych słów, czy logując się zatrzymywałam się zastanawiając czy jest jakikolwiek sens podejmować temat, ponieważ sytuacja wydaje mi się beznadziejna. Jednak pragnienie tworzenia szczęśliwej rodziny dodaje sił do podjęcia walki po raz kolejny. Jesteśmy małżeństwem od roku, od 7 miesięcy jesteśmy rodzicami cudownego synka. Wszystko zaczęło się walić odkąd wzięliśmy ślub i urodził się Skarbuś. Mąż zmienił się nie do poznania. Zawsze starał się być miły, dobry. Po ślubie i po porodzie zaczął mówić,że już jestem jego i nie mogę odejść i zaczął zachowywać się dokładnie jak swój ojciec- typowy dyktator. W ich rodzinie od pokoleń każde małżeństwo się rozpada, chłopcy są wychowywania w atmosferze,w której kobieta jest niewolnicą, ma wszystko robić sama, mężczyzna ma tylko pracować a resztę czasu leżeć. Wyzywają kobiety, nie mają w ogóle szacunku do płci przeciwnej. Mąż zawsze to negował,ale po ślubie i po porodzie zaczął zachowywać się identycznie. Na mojej głowie jest gotowanie, sprzątanie, pranie, itd.oraz całodobowe zajmowanie się dzieckiem. Ponad to studiuję zaocznie a mąż nie pomaga mi w niczym,bo uważa,że powinnam być wdzięczna za to,że zarabia. Z jego pieniędzy nie kupiłam sobie jeszcze nic, chodzę w podartych butach a On kupuje sobie nowe gry na komputer, bo On na to pracuje. Jeśli czegoś nie kupią moi rodzice nie mam nic. Kiedy proszę go o to,żeby przypilnował dziecko chociaż pół godz. w tygodniu,bym mogła się umyć wyzywa mnie i mówi ciągle co ze mnie za matka,że każe mu się zajmować dzieckiem. Używa regularnie takich słów, których ja nie powiedziałabym nawet do najgorszego wroga. Po każdej kłótni mówi,że chce mu się rzygać jak mnie widzi, itd. Kłótnia nie jest dla niego sposobem do rozwiązania problemu,ale sytuacją, w której trzeba sprawić drugiej osobie jak najwięcej bólu. A kiedy doprowadza mnie do płaczu nie przytula mnie, jak kiedyś, tylko dodaje "sama tego chciałaś". Tłumaczę mu,że potrzebuje jego pomocy,ale On wtedy przeklina,krzyczy,wyzywa mnie. Po dniu lub dwóch złość mu przechodzi i udaje,że nic się nie stało a kiedy mam żal do Niego mówi,że miał nerwy i powinnam się zachowywać normalnie a nie obrażać jak księżniczka. Kiedyś byłam pewną siebie, szczęśliwą dziewczyną, przez te pół roku i to jak zachowuje się mąż sprawił,że nie chce wychodzić z domu i ciągle płaczę. Nie mam już sił, nie wiem co zrobić. Proszę doradźcie mi coś.
Anonymous - 2015-12-17, 15:19

mlodamama, witaj na forum.
to dobre miejsce na podzielenie się bólem i na otrzymanie wsparcia.
Pisząc tu, zwróć uwagę na to, by nie podawać szczegółów identyfikujących ciebie i twoją rodzinę - staramy się w ten sposób chronić i siebie i bliskich.

Bardzo trudna jest relacja, o której napisałaś.
Czy czytałaś może książkę, którą wzajemnie sobie polecamy tutaj - Dobson "Miłość wymaga stanowczości" ? Warto, dla ciebie to, wg mnie, na teraz, podstawowa lektura.

Napisałabyś coś więcej o twojej relacji z Bogiem ?
To też bardzo ważne

PS. Nie zrozum mnie żle, ale czy ty jesteś w sakramentalnym związku?

Anonymous - 2015-12-17, 16:21

Nie, jesteśmy tylko po ślubie cywilnym. Mąż nie chce wziąć ślubu w mniejszym kręgu rodziny. Powiedział,że dopiero jak odłożymy część pieniędzy weźmiemy ślub kościelny,żeby zorganizować wesele jak wszyscy. Wiele razy podejmowany był ten temat,nie tylko przeze mnie, ale mąż jest nieugięty. Z dzieckiem chodzę do kościoła co niedzielę, chyba,że źle się czuję lub jestem już naprawdę bardzo zmęczona to posłucham w radiu. Mąż był tylko na chrzcie dziecka. Dziękuję za poradę, na pewno skorzystam i zapoznam się z lekturą.
Anonymous - 2015-12-17, 16:25

Młoda mamo doświadczasz przemocy psychicznej

jeśli nic z tym nie zrobisz będzie tylko gorzej

Anonymous - 2015-12-17, 16:46

mlodamama napisał/a:
ponieważ sytuacja wydaje mi się beznadziejna


Biorąc pod uwagę to, że nie masz ślubu kościelnego Twoja sytuacja nie jest taka zła, a na pewno lepsza niż wielu osób z forum

mlodamama napisał/a:
Po ślubie i po porodzie zaczął mówić,że już jestem jego i nie mogę odejść i zaczął zachowywać się dokładnie jak swój ojciec- typowy dyktator.


Może trzeba mu uświadomić , że możesz odejść i że nie jesteś jego niewolnica?

mlodamama napisał/a:
Po dniu lub dwóch złość mu przechodzi i udaje,że nic się nie stało a kiedy mam żal do Niego mówi,że miał nerwy i powinnam się zachowywać normalnie a nie obrażać jak księżniczka.


Typowy przemocowiec. Może to on powienien się NORMALNIE zachowywać, a nie jak świr?

mlodamama napisał/a:
Kiedyś byłam pewną siebie, szczęśliwą dziewczyną


Możesz znowu taka być !
Nie masz 60 lat, nie masz ślubu kościelnego, nie masz 5ki dzieci ...

Anonymous - 2015-12-17, 16:59

MłodaMAmo

Grzegorz_ chciał Ci przez swój post przekazać, że my bardzo cenimy małżeństwa sakramentalne, które uważamy za nierozerwalne.

Rozumiem, że Ty chciałabyś ratować swój związek, aby Twój synek miał pełną rodzinę.
Tak jak napisały GosiaH i Mirakulum, powinnaś postawić jak najszybciej granice. Również polecam książkę Dobsona. Właśnie pojawiło się jej wznowienie.

Polecam również:
Ks. dr Marek Dziewiecki, Czy warto brać ślub? Małżeństwo: dobro osobiste i społeczne
Mieczysław Guzewicz, Małżeństwo na krawędzi

Wieczorem polecę Ci jeszcze z dwie-trzy pozycje.

Anonymous - 2015-12-17, 17:17

Mlodamamo, współczuję. Mogę sobie wyobrazić, co przeżywasz. To jest jedna z takich sytuacji, kiedy trzeba iść po profesjonalną pomoc, do specjalistów, bo bardzo trudno samodzielnie sobie radzić z przemocą w małżeństwie.
Może masz w okolicy jakiś Ośrodek Interwencji Kryzysowej - tam Ci podpowiedzą, co dalej robić, a można tam zabrać dziecko, gdybyś nie miała, z kim synka zostawić. Nie czekaj i nie licz na cud, bo lepiej nie będzie.

Anonymous - 2015-12-17, 17:46

hiacynta napisał/a:
Nie czekaj i nie licz na cud, bo lepiej nie będzie.


Oczywiście możesz zamiast posłuchac rady, czekać ....30-40 lat.
Alkoholicy, przemocowcy czasem sie zmieniają w wieku 60-70 lat, gdy zdrowia
zaczyna brakować i gdy żona jako opiekunka nabiera dla nich wartości

Anonymous - 2015-12-17, 18:04

grzegorz_ napisał/a:
hiacynta napisał/a:
Nie czekaj i nie licz na cud, bo lepiej nie będzie.


Oczywiście możesz czekać ....30-40 lat.
Alkoholicy, przemocowcy czasem sie zmieniają w wieku 60-70 lta, gdy zdrowia
zaczyna brakować i gdy żona jako opiekunka nabiera dla nich wartości


Grzegorz czy osobiście poznałeś alkoholików, przemocowców, którzy się zmieniają? Skąd takie progi wiekowe? Wiesz znam wielu, w tym wielu w wieku 30- 40 lat, którzy się nawracają i podejmują próbę przemiany serca i życia. To fakty.

Anonymous - 2015-12-17, 18:08

hubcia576 napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
hiacynta napisał/a:
Nie czekaj i nie licz na cud, bo lepiej nie będzie.


Oczywiście możesz czekać ....30-40 lat.
Alkoholicy, przemocowcy czasem sie zmieniają w wieku 60-70 lta, gdy zdrowia
zaczyna brakować i gdy żona jako opiekunka nabiera dla nich wartości


Grzegorz czy osobiście poznałeś alkoholików, przemocowców, którzy się zmieniają? Skąd takie progi wiekowe? Wiesz znam wielu, w tym wielu w wieku 30- 40 lat, którzy się nawracają i podejmują próbę przemiany serca i życia. To fakty.


"Podejmują próby" , czy "się zmieniają", bo to nie to samo.
Ps.
Niektórych marskość wątroby dopada wcześniej.

Anonymous - 2015-12-17, 18:14

To co dla jednych jest chlebem powszednim, dla innych może być wielkim życiowym wyzwaniem.

Żeby zrozumieć, trzeba przeżyć, a pogarda w tym nie pomaga.

Anonymous - 2015-12-17, 19:21

Młoda mamo

Z tej sytuacji jest tylko jedna droga - ucieczka do przodu, czyli jak najdalej od męża.
A potem terapia z pytaniem "dlaczego wybrałam takiego człowieka?"
Dobrze, że to nie jest mąż sakramentalny i Ty nic nie musisz.
Czy chcesz, aby Twój syn w przyszłości zachowywał się w taki sposób?
Geny już odziedziczył, zachowania nie musi. I tutaj jest Twoja ogromna rola.
Także dla dziecka i z powodu dziecka - UCIEKAJ.
Bo dzisiaj jeszcze możesz mieć sily. Za dwa lata z dwojką dzieci - możesz ich nie mieć.

Anonymous - 2015-12-17, 23:00

hubcia576 napisał/a:
Żeby zrozumieć, trzeba przeżyć, a pogarda w tym nie pomaga.


Hubcia,
To nie pogarda.
Uważam tylko, podobnie jak Renta, że kobieta ze związku z przemocowcem, czy alkoholikiem powinna uciekać. Jeśli nie ze względu na siebie, to choćby ze względu na dziecko. Myślenie, że miłość, albo modlitwa odmieni męża to złudne nadzieje.
Mąż sam musi chcieć się odmienić. Czasem tym impulsem do zmiany może być
to, że zostanie sam.

Anonymous - 2015-12-17, 23:03

Miłość może odmienić ,tylko że to ma być twarda miłość , a jak trzeba to na odległość.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group