To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Muszę chyba być bardziej stanowcza.

Anonymous - 2015-12-22, 13:03

Nie miałam obietnicy że wróci ,
tylko że nie mam się Go bać,

bo jeśli wróci to nawrócony.


:mrgreen:

Bóg daje nam wszystkim wolna wolę

Anonymous - 2015-12-22, 13:09

Mirakulum napisał/a:
Nie miałam obietnicy że wróci ,
tylko że nie mam się Go bać,

bo jeśli wróci to nawrócony.


:mrgreen:

Bóg daje nam wszystkim wolna wolę


Ale w powrót męża wierzyłaś sama? I trochę mu w tym pomagałaś, prawda?

Ja bym też tak chciała, ale wiem, że jeśli mój mąż ma wrócić, to tylko nawrócony, bo w takim stanie jak jest teraz to niemożliwe, wiem. Tylko mnie chodzi o tę wiarę w jego nawrócenie. Gdzieś tam pod spodem ona we mnie też drzemie. Ale nie jest większa nie tylko jak ziarnko gorczycy, nie jest nawet taka jak ziarnko maku :-/

Anonymous - 2015-12-22, 13:13

Nasz Bóg jest Bogiem rzeczy niemożliwych

Jak mnie, taki kamlot poruszył,
nie ma opcji , że z innymi ludźmi, nie próbuje bez ustanku zrobić tego samego :mrgreen:

Anonymous - 2015-12-22, 13:21

Mirakulum napisał/a:
Nasz Bóg jest Bogiem rzeczy niemożliwych

Jak mnie, taki kamlot poruszył,
nie ma opcji , że z innymi ludźmi, nie próbuje bez ustanku zrobić tego samego :mrgreen:


Tak, ale sam bez człowieka nic nie zrobi, al Ty sama chciałaś Go odnaleźć i powiedziałaś "tak". I chodzi o to tak :-)

Anonymous - 2015-12-22, 17:18

Oj, ja bym też tak chciała. Takiej niezachwianej wiary w nawrócenie i powrót męża. Na ten moment jest mu tak wygodnie jak nigdy. Wymiksował się z problemów wielodzietnej rodziny i wrócił do kawalerskiego stanu. Dziś usłyszałam, że rozwód mu jest niepotrzebny bo jest mu tak dobrze jak jest. Ne wiem jak czytać jego zachowanie? Chciałabym mieć podręcznik z etapami zachowań zdradzacza, mogłabym się przygotować emocjonalni. A teraz jak na karuzeli raz milutko raz arogancko i sarkastycznie. Coraz bardziej tęsknię.... i czuję się odrzucona, niechciana. Gdyby nie dzieci, wskoczyłabym pod koĺdrę i wstała w nowym roku.
Anonymous - 2015-12-24, 07:09

I jak mówiła moja Ciocia :evil: przed Świętami działa ze zdwojoną siłą.

Ja płaczę...., w sercu ból i smutek.
Wczoraj po raz pierwszy zobaczyłam mojego męża rozanielonego jak nastolatek. Zachowuje się jak nowożeniec. Zapomniał już o domu,dzieciach, ich tęsknocie i zupełnie nie ma dla nich czasu, a ja patrzę na buzie zmienione smutkiem i tęsknotą za tatą.
Mąż powiedział ze szczęściem w oczach, że razem z kowalską przygotowują Święta, razem gotują,sprzątają. Śpieszy się do niej jakby sama nic nie mogła zrobić bez niego.
A ja ucharana, zmęczona i teraz jeszcze zdołowana. Nigdy nie pomagał poza ubieraniem choinki, czasami pomocą dzieciom w porządkowaniu pokoju. A teraz kowalska ćwiczy go jak swojego męża i do tego on jest szczęśliwy.
Mąż zupełnie nie widzi swojej ignorancji wobec dzieci. Wczoraj wpadł na moment wieczorem to zamiast zapytać czy coś pomóc, oprawić choinkę to położył się u dzieci w pokoju i oglądał z nimi fragment meczu. Mały tak się w niego wtulił, że aż serce mi się ściskało. Trwało to chwilę, bo zaraz się zerwał i stwierdził, że musi już iść bo ma mnóstwo do zrobienia.

Mąż kowalskiej wyjechał z dziećmi do swoich rodziców, tak jak mówił. Dzielny człowiek!
Nie umiem sobie wytłumaczyć jak matka może cieszyć się przygotowaniami do Świąt, kiedy spędzi je bez dzieci? Czy można aż tak zamknąć serce na macierzyństwo?
Jest mi podwójnie trudno, bo patrzę na ból własnych dzieci a jeszcze noszę ciężar tych opuszczonych przez matkę.
Jak to działa? Czy mój mąż i kowalska mają serca z kamienia? Czy już nic nie pamiętają z wcześniejszego życia? Kiedy się obudzą?

Dzisiaj tylu ludzi będzie płakać przy wigilijnym stole z powodu ich czynu, a oni potrafią być szczęśliwi?

To najtrudniejsze Święta w moim życiu! Tak bardzo bym nie chciała płakać dla moich dzieci, ale wątpię czy mi się uda.... Boże zasiądź do stołu wigilijnego z nami i wszystkimi zranionymi zdradą mojego męża i kowalskiej....

Czy kiedyś będzie łatwiej?

Nie wiem jak przeżyję dzisiejszą Wigilię i obecność mojego męża?

Anonymous - 2015-12-24, 08:48

AniZ

To będą dla Ciebie najtrudniejsze Święta. Ale spróbuj się jakoś zebrać w sobie dla dzieci, aby nie dokładać im smutku.
Jesteśmy bardzo silne, choć nie zawsze sobie z tego zdajemy sprawę.
Pamiętasz u Szustaka "chomikowe szaleństwo" ? posłuchaj tego.
Pomodlę się za Ciebie i wszystkich opuszczonych.

Anonymous - 2015-12-25, 09:56

Pan Bóg jest WIELKI!!!
Muszę Wam o tym napisać , bo sama nie wierzę. Wczorajsza Wigilia w moim domu to cud Boży! Tak bardzo Mu dziękuję!

Od rana byłam tak rozbita, że płakałam i w domu przy gotowaniu, w samochodzie jak wracałam ze sklepu i znów w domu. Ubierając choinkę z dziećmi wszystko wypadało mi z rąk. Kiedy zbiłam trzecią bombkę rozpłakałam się jak dziecko... Płakałam chyba z pół godziny. Dzieciaki mnie tuliły, a najmłodszy pocieszał :" mamo nie martw się każdemu się zdarza zbić bombkę, jak Ci odkupię piękniejsze..". Nic mi nie wychodziło. czas płynął a ja jeszcze nie skończone porządki, do dokończenia gotowanie, a ja mam dół jak najgłębsza studnia świata. Mąż wpadł do domu rano, sarkastycznie skomentował, że jestem w powijakach i tyle, pojechał...
Oddałam wszystko Panu, bo już brakowało mi sił i czułam że nie daję rady a tak bardzo chciałam by dzieci miały spokojna Wigilię.

I stał się cud. Dostałam siły, dzieciaki trochę rozrabiały, ale pomagały. Wyrobiłam się na czas przyjazdu mojego męża. Jak wszedł to był już po Wigilii z kowalską, miał smutną minę, spuszczoną głowę i czerwone, zapłakane oczy. Tak, jak przypuszczałam były łzy zamiast wielkiego szczęścia....Posadziłam go przy stole z boku, nie jak zawsze jako głowę rodziny. Złożyłam życzenia wszystkim, a potem on. Podziękowałam dzieciakom za wsparcie, za pomoc i on też im podziękował i powiedział, że chciałby byśmy za rok się spotkali w takim samym składzie przy wigilijnym stole. Jak składaliśmy sobie indywidualnie życzenia, to życzyłam mu potrzebnych łask do nawrócenia i opamiętania a mój mąż na to , że ten dom już nigdy nie będzie taki sam i jego. Powiedziałam tylko, że ten dom zawsze będzie jego i że na niego czekamy. Popłakał się, aż musiał wyjść z pokoju. Powiedziałam mu, że bardzo się za niego modlę i nie ustanę w tej modlitwie, a on , że tez się modli bo nie dałby rady inaczej.
Wiedziałam, że Pan Bóg puka do jego serca.

Dalej już poszło spokojnie, zjedliśmy. Oczywiście zachwycał się na głos potrawami, czego nigdy wcześniej nie robił. Dzieciaki śmiały się przy stole, chętnie opowiadały, cieszyły się z prezentów. Mąż nawet pamiętał o prezencie dla mnie. Ja też mu kupiłam książkę i dzieci od siebie też. Siedział u nas trzy godziny. Wcześniej myślałam, że zje i ucieknie, bo kowalska sama w domu bez dzieci.. Nawet przyjechał na Pasterkę do naszego kościoła...

Jak wychodził podziękowałam mu, że był i że naprawdę zachował się super nie burząc atmosfery.

Pan jest Wielki! Tak bardzo mu dziękuję! Dzieciaki szczęśliwe i ja też. Dzisiaj u nas kolędowanie i będzie pełno gości. Mąż powiedział, że nie wie czy przyjedzie jeszcze w Święta, ale zobaczy.

Nie łudzę się, że taka Wigilia zmieni decyzję mojego męża i nagle wróci, ale już jestem pewna, że Pan puka do jego serca i wiem, że mój mąż jest w takim stanie emocjonalnym, że potrzebuje Boga, więc mu kiedyś otworzy. Dostrzega powoli to co było dobre w naszym związku i domu i chyba tęskni. A przecież decyzja o zerwaniu i powrocie będzie dla niego jeszcze trudniejsza niż odejście z domu...

Po raz pierwszy poczułam wczoraj taką ludzką bezsilność, że wszystko oddałam Panu i On zadziałał najpiękniej, jak mogłam sobie wymarzyć. Miałam spokojną, rodzinną Wigilię z uśmiechem dzieci. Muszę nauczyć się tak żyć na co dzień.

Życzę Wam wszystkim takiej umiejętności oddawania Panu i siebie i problemów. Ja muszę się tego nauczyć.
Mam nadzieje, że w Waszych domach tez zadziały się takie cuda?
Błogosławionych kolejnych dni świątecznych.

Anonymous - 2015-12-28, 13:20

Naprawdę tak bardzo się cieszę że tak pięknie przeżyłaś Wigilię. Pozdrawiam.
Anonymous - 2015-12-28, 17:42

Wigilia i Pierwszy Dzień Świat były super, jak z bajki. Niestety w drugi dzień znów :evil: zadziałał. Mój mąż nie wywiązał się z bardzo ważnej obietnicy wobec dzieci. Wyłączył komórkę, nie oddzwaniał mimo moich telefonów, smsa. Sprawa była beznadziejna, dopiero ok 22.30 raczył oddzwonić i całe szczęście, że nie ja odebrałam tylko mój syn i wykrzyczał mu, co sądzi o jego zachowaniu. Na co mój mą powiedział: że nie rozumie o co nam chodzi? Przecież przyjechałby następnego dnia rano i przywiózł, co obiecał?

Pewnie zrobili sobie upojny dzień z kowalską, więc oboje wyłączyli komórki. Ale to mnie już naprawdę nie obchodzi. Dla mnie ważne, żę nie wywiązał się z obietnicy i zobowiązania wobec syna.
Przyjechał, wysłuchał moich krzyków i w końcu zaczął się tłumaczyć, że chciał przyjechać jutro rano, bo nie ma pieniędzy na paliwo, a od kowalskiej nie będzie pożyczał, że nie może jej przecież powiedzieć, że jest zupełnie bez kasy. A mi może? Co stałam się teraz przyjaciółką do zwierzeń?

Powiedziałam mu tylko, że to była ostatnia sprawa w której mu zaufałam i że zamiast pokazać kowalskiej, co oznacza odpowiedzialne rodzicielstwo on robi to, czego ona chce i cofa się emocjonalnie, zachowuje się jak nastolatek. Ale to i tak nie dotarło. Powiedziałam tylko, ze nie rozumiem, co to za związek skoro nawet w życiowych sprawach nie mają do siebie zaufania?
Mój mąż wchodząc do domu wypuszcza powietrze, widzę, że staje się sobą bo przy kowalskiej ciągle gra. Kowalska też nie mówi mu o konfliktach ze swoim mężem. Chory związek... Jestem pewna, że nie da się grać przez całe życie,a oni oboje urządzają przed sobą teatr. Od męża kowalskiej wiem, że ona się wstydzi mojego męża, nie chce by jej dawni sąsiedzi dowiedzieli się prawdy co zrobiła i z kim. Stara się utrzymać w tajemnicy, nie być ocenianą, odrzucaną przez jedyne towarzystwo jakie tutaj ma. Aczkolwiek i pojawili się nowi znajomi, których odwiedzają z moim mężem razem, ale najczęściej są to ich koledzy z wyjazdów, którzy wiedzieli o ich romansie.
Wiem, że znów analizuję, ale to kolejna rzecz, która mi się nie mieści w głowie. Dla mnie taka "wielka miłość" powinna być budowana na bezwzględnej szczerości, zaufaniu, a oni mają od początku przed sobą tajemnice. Powinni chodzić dumni z siebie nawzajem i lekceważyć co mówi otoczenia, a ona nie? Mój mąż gra zamożnego, aby jej pewnie nie przestraszyć, nie spłoszyć, bo ona ma wymagania, lubi luksus.

Amok trwa.

Cieszę się, że Święta za mną. Teraz zamierzam zadbać o siebie i dzieci. Młodsze dzieciaki dziś wyjechały, więc mój mąż nie będzie miał pretekstu, żeby nas odwiedzać i zamierzam mu dać pełen luz. Niech nacieszą się wolnością, bo kowalska też bez dzieci jeszcze przez półtora tygodnia. Wierzcie mi, że nie mieści mi się w głowie, że kowlaska ani razu nie zadzwoniła do męża aby dowiedzieć się co z dziećmi? Urządza sobie upojne dni z moim mężem-kochankiem a wcale nie pomyśli o dzieciach. To jakaś patologia!?
Czy ktoś a Was potrafi mi wytłumaczy ć takie postępowanie matki? Ja ciągle nad tym myślę, bo nie umiem sobie wyobrazić co jest w jej sercu, głowie? Zostawiła dzieci i jest jej dobrze? Przecież nawet zwierzęta dbają o swoje małe?

Tak wybrali, niech żyją swoim pustym życiem jeśli to daje im szczęście.

Ja się cieszę, bo mój dom nagle stał się pogodny, pełen ludzi i przyjaciół moich dzieci. Jest wesoło. I tak zamierzam spędzać kolejny rok. Postanowiłam, że zacznę naukę języka angielskiego o czym marzyłam a nigdy nie miałam czasu.
Mam czasami doła, ale idę już tylko z Bogiem, bo wiem, ze w Nim siła.

Wam tego też życzę.

Anonymous - 2015-12-28, 19:24

AniN napisał/a:
Wczoraj po raz pierwszy zobaczyłam mojego męża rozanielonego jak nastolatek. Zachowuje się jak nowożeniec. Zapomniał już o domu,dzieciach, ich tęsknocie i zupełnie nie ma dla nich czasu, a ja patrzę na buzie zmienione smutkiem i tęsknotą za tatą.
Mąż powiedział ze szczęściem w oczach, że razem z kowalską przygotowują Święta, razem gotują,sprzątają. Śpieszy się do niej jakby sama nic nie mogła zrobić bez niego.
A ja ucharana, zmęczona i teraz jeszcze zdołowana. Nigdy nie pomagał poza ubieraniem choinki, czasami pomocą dzieciom w porządkowaniu pokoju. A teraz kowalska ćwiczy go jak swojego męża i do tego on jest szczęśliwy.
Mąż zupełnie nie widzi swojej ignorancji wobec dzieci. Wczoraj wpadł na moment wieczorem to zamiast zapytać czy coś pomóc, oprawić choinkę to położył się u dzieci w pokoju i oglądał z nimi fragment meczu. Mały tak się w niego wtulił, że aż serce mi się ściskało. Trwało to chwilę, bo zaraz się zerwał i stwierdził, że musi już iść bo ma mnóstwo do zrobienia.
Jak ciebie czytam to mam wrażenie że to moja historia . Mój mąż też spędził wigilię 3 godz. z synem a pozostałe dni świąt u Kowalskiej . Z czego co 15 min sms od niej w czasie wigili. Też trzeba mieć tupet żeby w wigilię wysyłać smsy wiedząc że jest z rodziną . Tak na niego wpłynęła już .Nawet nie zadzwonił w pozostałe dni świąt i się nie zainteresował . Wiem co czujesz bo ja to samo przechodzę . Jak można mieć taką znieczulicę do własnych dzieci ?Jak można kochać obcą kobietę bardziej od własnych dzieci ? Właściwie kochający ojciec to by takich rzeczy swoim dzieciom nie zrobił . w głowie mi się nie mieści . Tylko za parę lat powiedzą że dzieci mają ich w nosie , no niestety na własne życzenie .Mi się wydaje że oni są pod presją tych kobiet , chcą się przypodobać im , że im tak na nich zależy . Oni nie myślą racjonalnie .Z reguły jak się opamiętają jest już za późno , bo palą po drodze wszystkie mosty
Anonymous - 2015-12-28, 23:08

Obrączko,
to, co piszesz to dokładny obraz mojego męża. Kowalska tresuje go dokładnie tak, jak wyszkoliła swojego męża, który sprzątał, gotował, robił zakupy i opiekował się dziećmi a ona chodziła z koleżankami, do kina, na imprezy w weekendy i żaden sprzeciw męża nie miał znaczenia. Teraz ma dokładnie tego , czego chciała , czyli mojego męża= nowe ciało w łóżku, wolność, brak obowiązków, nikt nic nie chce, nie hałasuje w domu, bo nie ma dzieci. A poza tym mój mąż robi wszystko, czego ona sobie zażyczy, pracuje od rana do nocy. Ona też wczoraj jak odwoziliśmy syna na wyjazd, dwa razy dzwoniła i pytała o której będzie, za ile będzie. No nie daj Boże, żeby za bardzo spodobało mu się w domu?Mój mąż przy wigilijnym stole powiedział,że " zapomniał kupić mąki więc karpia usmażył w panierce z bułki tartej". Nawet moje dzieci zareagowały śmiechem, bo on nigdy nic w kuchni nie zrobił poza naleśnikami. A już fakt, że zapomniał kupić mąki? To, kto jest panią domu? Jak w kuchni może nie być mąki przed Świętami?

A jak mąż kowalskiej przed ich wyprowadzką mówił, że ona nic w domu nie robi, to mój mąż twierdził, że on tak specjalnie mówi... A mówił prawdę!

Czekam tylko kiedy mój mąż zalegnie chorobą i nie będzie mógł zarobić dodatkowych pieniędzy, by ich utrzymać i zapewnić realizacji jej zachcianek. Wtedy tak szybko, jak się wyprowadziła od męża tak szybko będzie wracać, albo znajdzie nowego zamożniejszego. Mój mąż na takie stwierdzenie odpowiada, że on ją wtedy rozszarpie jeśli zobaczyłby ją z innym. A co jeśli tym innym będzie jej ślubny mąż? Tego fantazja mojego męża nie przewiduje.

Ci nasi mężowie założyli chyba zaślepiające gogle i nie da się ich tak łatwo zdjąć. Mój mąż zburzył tak dużo, zrezygnował z domu, dzieci, wielu znajomości by z nią być, że teraz przekonuje sam siebie i wszystkich wokół, że jest szczęśliwy. A ja widzę, że nie, że gra. A nich sobie gra, ja już nie zamierzam żyć jego życiem, emocjami i problemami. Dorosły to on przestał być, ale jest pełnoletni, więc niech odpowiada za swoje czyny. Zanim się nie nawróci nie zmądrzeje, a jak 11 lat odchodził od Jezusa, to tak szybko chyba nie wróci na Jego ścieżki. Chociaż Bóg może wszystko...

Pewnie jeszcze nie jednym nasi mężowie nas zranią lub zaskoczą.
Dziś ja już nie dzwoniłam do męża, bo i po co jak nie ma dzieci. A on dzwonił od rana już 4 razy i pyta, czy coś wiem jak u nich, czy dojechali, czy rozmawiałam itd. No, jaki troskliwy tatuś? Oczywiście przy okazji pyta, czy jestem w domu. Sprawdza? A może głodny i chce wpaść na zupkę? A ja poszłam z córką na basen i tak się zrelaksowałam jak dawno nie. W tym czasie dzwonił 2 razy. A niech teraz sobie dzwoni, może zatęskni chociaż za dziećmi.

Obrączko, chyba nic innego nam nie pozostaje jak czekać i wykazywać obojętność, dużo cierpliwości i spokoju gdy nasi mężowie zaatakują. Oprócz Boga nikt nie jestem w stanie ich przyprowadzić do domu. Ja już wiem, że nie chcę by mąż wrócił do domu, bez pojednania z Bogiem, bez świadomej decyzji o życiu wg bożych przykazań. Jak to zrobi to będę wiedziała, że naprawdę żałuje i że więcej już mnie nie zdradzi. Nie chcę ponownie przeżywać tego samego, wolę być sama z dziećmi. Jestem pewna, że Bóg to wie.

Anonymous - 2015-12-29, 10:25

AniN napisał/a:
Oprócz Boga nikt nie jestem w stanie ich przyprowadzić do domu. Ja już wiem, że nie chcę by mąż wrócił do domu, bez pojednania z Bogiem, bez świadomej decyzji o życiu wg bożych przykazań. ........ Nie chcę ponownie przeżywać tego samego, wolę być sama z dziećmi. Jestem pewna, że Bóg to wie.


dokładnie :mrgreen:

Anonymous - 2015-12-30, 00:20

Mirakulum, ale jak to się stało, że Twój mąż w końcu się nawrócił?
Jak się dokonało to poruszenie jego serca?
Powoli, etapami - przebłysk wiary, coraz więcej modlitwy, mieszanie się działań grzesznych z dobrymi, jeszcze więcej modlitwy i w końcu coraz więcej dobra, wychodzenie na prostą?
Czy może opadnięcie klapek z oczu: Rany, co ja zrobiłem? i deklaracja: teraz nie będę już żył w grzechu ciężkim - i powrót?

Serio, nie wiem, jak wygląda nawrócenie człowieka, który trwale żyje w grzechu ciężkim....



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group