To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Potrzebuje wsparcia-klasyka problemu

Anonymous - 2015-12-10, 15:54

Bety napisał/a:
Sonix, czy w ramach stawiania granic przestałaś odzywać się do "męża" ( to nie jest Twój sakramentalny mąż)i nadal robisz mu śniadanie?

Bety:

Przestalam sie odzywac bo kazda nasza rozmowa prowadzi do tego samego ze ja lapie sie kazdego przejawu jego narmalnosci w stosunku do mnie jako sygnalu na szanse dla nas... ze jeszcze niby jest cos do uratowania a potem blagam o to by faktycznie mi taka szanse dal. Nie umiem z tym wygrac, z tym uczuciem, nie umiem sie powstrzymac. By tak nie bolalo wole milczec niz dawac sie prowokowac.
Sniadania.. nie chce pokazac ze jestem wredna i dlatego sie do niego nie odzywam tylko dlatego ze nas juz nie ma. A sniadania, kolacje tak jak i pranie, sprzatanie w domu jest czyms co traktuje jako normalne obowiazki w domu gdzie mieszkam. Nie moge z nim walczyc do rozprawy sadowej.. ale tez nie musze sie godzic na to ze on mnie traktuje jak smiecia. Rozumiem ze koniec ze sniadankami. Kolacje i lunche musza zostac jak podaje je dziecia to i jemu musze zrobic...
Staram sie wykazac przed sadem ze ja nadal opiekuje sie domem i dziecmi a on zarabia pieniadze. Zapisuje kazda jego forme zaangazownia w sparwy dzieci godziny powrotu jego do domu zaangazowanie w sprawy domu etc. On w sadzie dowodzi ze ja siedze tylko i pachne a wszystko spoczywa na jego barkach..
Co mam robic?

Co do okreslenia maz-poprostu jest mi tak latwiej go opisywac niz podawac jego imie lub pisac moj partner zyciowy etc. Tak bede go opisywac bo tak o nim mowie w zyciu realnym a nie tylko na forum.

Anonymous - 2015-12-11, 00:18

No i jest pytanie, czy tych dwoje ludzi, z których bynajmniej jedno KOCHA, trzeba zozdzielić bo nie bylo sakramentu, czy raczej pomóc aby ŚWIADOMIE sakrament zawrzeć mogli?
Ja bym obstawał za drugim. Kalkulacja jest prosta, będzie Pani zadowolona, bedzie Pan zadowolony i będą DZIECI zadowolone.
sonix4 napisał/a:
On w sadzie dowodzi ze ja siedze tylko i pachne a wszystko spoczywa na jego barkach..

A dlaczego tak dowodzi?? Zmyśla, czy coś w tym jest???

Anonymous - 2015-12-11, 01:29

ha ha dobre. Na to nie wpadlam. Czy cos w tym jest? Tak - kasa i regularna walka o dzieci. Przepraszam ze sie smieje ale jego nigdy w domu nie ma a dzieci od poczatku byly przy mnie. Tatus to model 5 minutowy ktory oferuje dziecia zabawe i jest najlepszym tata na swiecie a ja pozostaje z dziecmi 99% czasu :)
Wyobrazasz sobie ze dzisiaj po raz pierwszy sie mnie zapytal czy ja mam jakies plany i czy on moze wyjsc z domu? Az mnie wmurowalo.
Jednak musze przyznac ze tak do konca nie wiem czy to tylko tworczosc adwokatki w tym pozwie czy tez jego inicjatywa a wiec powstrzymam sie w tym miejscu od rzucania gromami. Zaczelam robic liste kto co robi w domu i ile czasu on jest w domu a ile spedza faktycznie z dziecmi a nie kolo nich.. i zalamalam sie tym co odkrylam!! Jego nie ma w zyciu naszych dzieci!! Zawsze myslalam ze jest cudownym ojcem ale teraz nawet ten mit jakos nie pasuje mi do tego co widze na chlodno. Przykre. Jakos naszlo mnie zwatpienie.. o co ja walcze? Poza najwazniejsza rzecza dla mnie by dzieci mialy rodzine i nie cierpialy? To o co? To nie problem ze mnie zdradzal, to nie problem ze ja robilam cos zle bo nawet gdybym tego nie robila to i tak by to nie przetrwalo.. On jest mega pokaleczony a widziec tego nie chce lub faktycznie nie widzi. Jak nie widzi to uwaza ze z nim wszytko ok.. Jak ok to po co cos w sobie zmieniac. I bedzie kolejny zwiazek a potem kolejny i tak dalej.. To tak jak z alkoholikiem ktory uwaza ze nie pije. A wiec po co walcze? Skoro nic sie nie zmieni. Odciagniemy w czasie kolny kryzys a potem nastepny i nastepny. Rozum podpowiada mi ze plote glopoty a wiara daje mi sile by ufac ze tak byc nie musi ale obecnie emocje podpowiadaja ze nie warto.. Trzeba pogodzic sie z tym ze wybralam nieodpowiedniego faceta, ktory do roli ojca i meza sie nie nadaje. Ja go nie zmienie on tego nie chce wiec co mam zrobic? Jutro idziemy do psychologa by on wyjasnil co ja robie zle w moim zyciu i bym mogla nad soba pracowac. Zeby wszystko bylo jasne to nie ma nic wspolnego z ratowaniem naszego zwiazku gdyz jak sam powiedzial to juz koniec. Nawet podkreslil to przed psychologiem tak stanowczo ze o zadnej zmianie decyzji nie ma mowy. Oby jutro zaswiecilo slonce.

Anonymous - 2015-12-11, 06:44

Dabo napisał/a:
No i jest pytanie, czy tych dwoje ludzi, z których bynajmniej jedno KOCHA, trzeba zozdzielić bo nie bylo sakramentu, czy raczej pomóc aby ŚWIADOMIE sakrament zawrzeć mogli?


Pytanie jest czy oni w ogóle będą chcieli ŚWIADOMIE sakrament zawrzeć? Aby zawrzeć sakrament - potrzeba świadomego ślubowania miłości, wierności i życia aż do śmierci.

Sonix4 pisałaś, że porozmawiasz z księdzem u siebie w parafii i rozmawiałaś?

Anonymous - 2015-12-11, 12:07

Jakos trace nadzieje na wasze wsparcie. Mam wrazenie ze musze odpierac wasze ataki zamiast szukac tutaj wsparcia i pomocy. Hubcia576 - jezeli nie rozmawialam z ksiedzem to nie nalezy mi sie pomoc? Jezeli nie mamy slubu koscielnego to tez nie mam prawa tutaj prosic was o pomoc i wsparcie? Przepraszam ale na chwile obecna nie mam sily na dewagacje na temat mojej religijnosci tak jakby to od niej bylo uzaleznione moje prawo do bolu i ewentualne prawo do ratowania mojego zwiazku.. Mam nadzieje ze wasze doswiadczenie pomoze innym tak jak to widzialam na innych stronach gdzie prowadziliscie dialog z osobami cierpiacymi i pomagaliscie jak tylko mogliscie dzielac sie swoja wiedza i doswiadczeniem. Dziekuje za cieple slowa ktore tutaj sie znalazly i daly mi troche wsparcia-jednakze mysle ze dla mnie bedzie lepiej zakonczyc na tym moj watek. Zycze Wam wszystkim duzo pomyslnosci z okazji zblizajacych sie Swiat.
A tak przy okazji Hubcia576 - tak, skontaktowalam sie z Ksiedzem..

Anonymous - 2015-12-11, 12:34

Sonix4 - Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki.

Chcesz iść drogą, którą podejmujemy w SYCHARZE? Chcesz uporządkować swoje życie, czy dalej brnąć w to co Ci szczęścia nie daje?

Oczywiście możesz otrzymać pomoc i otrzymasz jeśli tylko zapragniesz nawrócenia i wybierzesz drogę prawdy i miłości, czyli podążania za Jezusem.

sonix4 napisał/a:
Przepraszam ale na chwile obecna nie mam sily na dewagacje na temat mojej religijnosci tak jakby to od niej bylo uzaleznione moje prawo do bolu i ewentualne prawo do ratowania mojego zwiazku.


Po ludzku bardzo współczuję ci tego co przeżywasz, rozumiem Twój ból i cierpienie. Po ludzku wiem, że w szczególności biorą się one z nadziei pokładanej w człowieku, a człowiek zawodzi bo jest słaby.

Żeby próbować pomóc, trzeba poznać.

Anonymous - 2015-12-11, 12:35

sonix4, przykro ze tak się stało w Twoim wątku. Tutaj jest forum katolickie. I dla niektórych to jest najważniejsze.....ślub sakramentalny a niestety Ty go nie masz i niestety dla niektórych tu jedyną pomocą będzie namawianie Cie do ślubu koscielnego by potem coś działać.

I niestety, ale nie dostaniesz tu zielonego swiatła, by pozostać w związku niesakramentalnym. Nawet gdy teraz
nie mozesz wziąć ślubu kościelnego , gdyż najpierw musiałabyś w sądzie biskupim wzieść sprawę o nieważność pierwszego małżeństwa.

Wg nauki KK powinnaś pozostać samotna.

Ale do rzeczy.....

To, że tak pogmatwało Ci sie życie, że nie masz ślubu w żadem sposób nie odbiera Ci prawa do odczuwania bólu, cierpienia i smutku.
Masz do tego pełne prawo.....

Tak się nieraz dzieje,że gmatwa się wtedy, gdy odejdziemy od Boga. Bo chce po swojemu i wpadam po uszy....

Ale mozna z tego wybrnąć i po ludzku i po Bożemu:))Na szczęście można.

Ja ze swojej strony poleciłabym Ci postawienie granic. Nie błagać, nie skonleć, jak piszesz....
Dać jasno do zrozumienia ze nie godzisz się na zdrady, na traktowanie domu jak hotel, może i dać brak przyzwolenia na obsługę typu pranie, gotowanie....nie wiem co u ciebie zadziała.

Osobny punkt to opieka nad dziećmi. Zapisuj wszystko, zbieraj paragony-faktury na zakupy. wszystko co ewentualnie mogłoby Cie umocnić w sądzie. Rozumiem ze będzie to sprawa o ustalenie opieki nad dziećmi.

Umacniaj się Bogiem jak najbardziej potrafisz. On Ci wskaze drogę, pomoże nią kroczyć...tylko chcij:)
Oddaj Mu swoje grzechy, oddaj mu swoje cierpienia.....

Gdy dasz Bogu swoją niemoc to znajdziesz rozwiązanie, dostaniesz narzędzia...

Tylko tak naprawdę sama musisz sobie odpowiedzieć czego chcesz??

Anonymous - 2015-12-11, 13:43

Sonix,
sprostowanie:
jest to forum katolickie, ale nikt tu Cię nie namawia do ślubu kościelnego z obecnym partnerem. Byłoby to w obecnej sytuacji jakby namawianie do popełnienia "harakiri".
Gołym okiem widać, z tego co piszesz, że Twój "mąż" nie jest na to gotowy. Więc nie ma mowy o ślubie kościelnym, gdzie potrzebna jest wola obu stron.
Poza tym Ty jesteś JUŻ żoną sakramentalną.

Namawiamy natomiast do uporządkowania swojej relacji z Bogiem, bowiem uporządkowanie to zaskutkuje tym, że ułożą się też inne sprawy. Prawie wszytscy, jak tu jesteśmy doświadczaliśmy sytaucji prawie bez wyjścia- gdy nawracaliśmy się na ścieżki Boga, sytuacje się klarowały.

Namawiamy do pracy nad sobą, którą to pracę zrozumiałaś jako nieodozywanie się do "męża".

Ni obrażaj się, ale mam wrażenie, że szukasz poparcia jedynie słusznej, swojej koncepcji na życie, a jak jej nie dostajesz, to czujesz się niezrozumiana.
Ja nauczyłam się pytać Boga, jak On widzi moje życie i prosić Go, aby dodał mi sił spełniać Jego Wolę. Tak jest mi lepiej, bo ja sama nie umiałam pokierować swoim życiem, aby było ono szczęśliwe. Do tego właśnie Cię namawiam.

Anonymous - 2015-12-11, 13:50

Nasze pytania nie są atakiem, lecz próbą pomocy, abyś stanęła w Prawdzie wobec swojego życia.

Czasem taka Prawda bywa trudna- jak np. to, że Twój ślub kościelny jest ważny dopóki Sąd Kościelny nie stwierdzi, że był nieważnie zawarty. Grzegorz ładnie to wyjaśnił.

Anonymous - 2015-12-11, 13:54

Ja myślę, że Sonix juz dostałaś odpowiedź i narzędzia od Boga- w postaci tego forum.
Tutaj jest dużo konferencji, polecanych lektur, kazań i materiałów- pytanie tylko (kolejne), czy jesteś gotowa pójść tą drogą, bo to oznacza czasem "jazdę bez trzymanki"- całkowite przebudowanie swojego wnętrza i sposobu życia, całkowite nawrócenie z dotychczasowej drogi.

Anonymous - 2015-12-11, 14:43

sonix4 napisał/a:
Jakos trace nadzieje na wasze wsparcie. Mam wrazenie ze musze odpierac wasze ataki zamiast szukac tutaj wsparcia i pomocy. Hubcia576 - jezeli nie rozmawialam z ksiedzem to nie nalezy mi sie pomoc? Jezeli nie mamy slubu koscielnego to tez nie mam prawa tutaj prosic was o pomoc i wsparcie? Przepraszam ale na chwile obecna nie mam sily na dewagacje na temat mojej religijnosci tak jakby to od niej bylo uzaleznione moje prawo do bolu i ewentualne prawo do ratowania mojego zwiazku.. Mam nadzieje ze wasze doswiadczenie pomoze innym tak jak to widzialam na innych stronach gdzie prowadziliscie dialog z osobami cierpiacymi i pomagaliscie jak tylko mogliscie dzielac sie swoja wiedza i doswiadczeniem. Dziekuje za cieple slowa ktore tutaj sie znalazly i daly mi troche wsparcia-jednakze mysle ze dla mnie bedzie lepiej zakonczyc na tym moj watek. Zycze Wam wszystkim duzo pomyslnosci z okazji zblizajacych sie Swiat.
A tak przy okazji Hubcia576 - tak, skontaktowalam sie z Ksiedzem..


Sonix4
oczywiście, że masz prawo oczekiwac wsparcia i uwierz, że zdecydowana większośc chce Ci go udzielić.

Jesteś w bardzo trudnej sytuacji, bo...zamotałaś swoje życie w piekny supełek.
Powoli powinnas dążyć do rozsupłania...węzeł po węźle...
Bardzo trudno żyje się w nieuporządkowaniu. Nawet jak z tego nie zdajemy sobie sprawy, to ma to swój niebagatelny cięzar.

Mysle, że powinnas wrócić do sprawy unieważnienia małżeństwa. To taki bagaż, który ciągnie się za Tobą i na 100% nie pomaga Ci w zyciu.
Sama zobaczysz, że ulży Ci, jak uporządkujesz tą sprawę.
I to jest jedna sprawa...ważna, bo od czegoś trzeba zacząć prostowanie dróg.

A teraz sprawa praktyczna - czy masz swojego prawnika?
Jeżeli Twój mąż ma adwokata, dobrego od spraw rodzinnych, to powinnas jednak podejśc do sprawy poważnie.
I tak jak pisze monis - zbieraj dowody na poparcie dla siebie w sądzie. Zastanów sie nad świadkami.
I koniecznie poszukaj prawnika.

Dobry prawnik to taki, który potrafi być gnojem i grać nieczysto...nie dlatego, żeby tak robił. Ale dlatego, żeby nie dał się zaskoczyć drugiej stronie.

Anonymous - 2015-12-11, 15:01

lustro napisał/a:
do sprawy unieważnienia małżeństwa.
- lustro czy chodziło Ci o zbadanie ważności małżeństwa lub stwierdzenie jego nieważności?

lustro napisał/a:
Dobry prawnik to taki, który potrafi być gnojem i grać nieczysto..


Dla mnie dobry prawnik - to taki, który bierze pod uwagę i szanuje wartości, którymi ja się kieruję, rozumie, że w sprawach rodzinnych - ważny jest człowiek i rodzina - a nie jego prawniczy wynik. Oczywiście jeśli jest dobry jako prawnik - to zna dobrze prawo i wie jak się nim posługiwać - jest jednak w tym uczciwy.

Anonymous - 2015-12-11, 15:07

hubcia576, znowu łapiesz za słówka?? ;-)

Dobry prawnik to taki, który bedzie szanował swojego klienta, jego poglądy, ale tez nie da się zapędzić w kozi róg drugiej stronie. I nie da się jej zaskoczyć, ale nie da się też zaskoczyć swojej stronie....

Muszą być jasno postawione zasady co chce się osiagnąć i jak.

Anonymous - 2015-12-11, 15:12

Cytat:
hubcia576, znowu łapiesz za słówka?? ;-)


Monis - widzę różnicę i o tym pisałam.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group