To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - WIELOWĄTEK - nasze dylematy moralne i nie tylko

Anonymous - 2015-12-12, 11:56

mare1966, rozmowa była o zwierzakach w żłóbku i dzieleniu się opłatkiem ze zwierzetami ..... no ale mniejsza już tym:)
Anonymous - 2015-12-12, 14:38

Stokrotka10101 napisał/a:
MatkBoska , była Świeta, dlatego , że nie zrobiła awantury Bogu , że kazał iej w takich warunkach ✓odzić



Nie dlatego , że Bogu
........ ...tylko że Józefowi nie zrobiła . :mrgreen:

Anonymous - 2015-12-12, 14:46

Stokrotka10101 napisał/a:
no właśnie przyszło mi to do głowy. Jaki byłby efekt. przecież ze wszystkich ludzi na świecie jest to osoba z którą mamy największy problem.


My z nią mamy problem, a nie ona z nami.
Efekt mógłby być np. totalnie olewczy.
Chyba ważniejsze jaki skutek taka decyzja spowoduje w nas, a nie po tamtej stronie. Tamtą stronę, efekty i skutki jej dotyczące, należy zupełnie spokojnie zostawić Bogu. Tak dziś uważam.

Ja pewnego grudniowego wieczoru pojawiłam się w progu kochanki mojego męża może nie z opłatkiem, ale ze słowami: Nie życzę Ci źle. Trzeba oddać, że mnie wpuściła i spokojnie wysłuchała.
A sam mój krok znaczył dla mnie dość dużo, zważywszy, że akurat była w 5 miesiącu ciąży z moim mężem. Dla mnie to był trudny i ważny krok, i coś mi to pomogło w sobie samej przejść czy pokonać. A dla tamtej pani? Myślę że wachlarz możliwości jest bardzo szeroki, od obśmiania się po refleksję. Ale naprawdę nie mam pojęcia i nie chcę wiedzieć.
To totalnie nie moja sprawa.
Moją sprawą było to co dla mnie to znaczyło.
Taki malutki egoizm 8-) 8-) 8-) dla odmiany :-P

Anonymous - 2015-12-12, 15:37

moc nadziei napisał/a:
Stokrotka10101 napisał/a:
no właśnie przyszło mi to do głowy. Jaki byłby efekt. przecież ze wszystkich ludzi na świecie jest to osoba z którą mamy największy problem.


My z nią mamy problem, a nie ona z nami.
Efekt mógłby być np. totalnie olewczy.
Chyba ważniejsze jaki skutek taka decyzja spowoduje w nas, a nie po tamtej stronie. Tamtą stronę, efekty i skutki jej dotyczące, należy zupełnie spokojnie zostawić Bogu. Tak dziś uważam.

Ja pewnego grudniowego wieczoru pojawiłam się w progu kochanki mojego męża może nie z opłatkiem, ale ze słowami: Nie życzę Ci źle. Trzeba oddać, że mnie wpuściła i spokojnie wysłuchała.
A sam mój krok znaczył dla mnie dość dużo, zważywszy, że akurat była w 5 miesiącu ciąży z moim mężem. Dla mnie to był trudny i ważny krok, i coś mi to pomogło w sobie samej przejść czy pokonać. A dla tamtej pani? Myślę że wachlarz możliwości jest bardzo szeroki, od obśmiania się po refleksję. Ale naprawdę nie mam pojęcia i nie chcę wiedzieć.
To totalnie nie moja sprawa.
Moją sprawą było to co dla mnie to znaczyło.
Taki malutki egoizm 8-) 8-) 8-) dla odmiany :-P


Moc nadziei, możemy sobie podac ręce, bo ja pewnie też bym tak zrobiła :oops:

Anonymous - 2015-12-12, 17:21

Ech, ja tak zrobiłam i nie odwrócę. Czy bym powtórzyła? Hm, chyba tak.
Ale dlatego, że to mi pomogło. Bo w relacjach po tamtej stronie oczywiście zero zmiany.

I dla jasności od razu mówię, że na dnie mojego serca była mała (ale kłująca) okruszynka ułudy, że tym gestem jednak zmienię coś w postawie tej pani, że to właśnie zaprocentuje refleksją. Ta okruszynka to chyba coś, co było naiwnością czy głupotą, i uczę się akceptować w sobie i w tej historii także tę okruszynkę.
Ale zdecydowanie pozostałe 98% było tylko dla mnie samej. :-P

Anonymous - 2015-12-12, 18:05

moc nadziei napisał/a:
Ech, ja tak zrobiłam i nie odwrócę. Czy bym powtórzyła? Hm, chyba tak.
Ale dlatego, że to mi pomogło. Bo w relacjach po tamtej stronie oczywiście zero zmiany.

I dla jasności od razu mówię, że na dnie mojego serca była mała (ale kłująca) okruszynka ułudy, że tym gestem jednak zmienię coś w postawie tej pani, że to właśnie zaprocentuje refleksją. Ta okruszynka to chyba coś, co było naiwnością czy głupotą, i uczę się akceptować w sobie i w tej historii także tę okruszynkę.
Ale zdecydowanie pozostałe 98% było tylko dla mnie samej. :-P


Może kiedyś sama dojdzie do tej refleksji jak on ją zostawi dla ciebie :-)

Anonymous - 2015-12-12, 19:48

Cytat:
Ale zdecydowanie pozostałe 98% było tylko dla mnie samej. :-P


Moc nadziei, a możesz się podzielić do czego Tobie to było potrzebne, dlaczego to zrobiłaś dla samej siebie?
Próbuję zrozumieć, bo ja chyba funkcjonuję w jakimś innym czasookresie i właśnie trudno mi zrozumieć, do czego to mogłoby być potrzebne, bo ja przecież też mam podobną sytuację, ale kochance to nawet ręki nie podam (z różnych powodów, nie żeby żywić nienawiść, czy coś, bo i modlę się za nią, ale żeby moją postawą dwuznaczną nie osłabić dzieci). :->

Anonymous - 2015-12-12, 20:49

Metanoja1 napisał/a:
Moc nadziei, a możesz się podzielić do czego Tobie to było potrzebne, dlaczego to zrobiłaś dla samej siebie?


MocN napisała przecież :
moc nadziei napisał/a:
I dla jasności od razu mówię, że na dnie mojego serca była mała (ale kłująca) okruszynka ułudy, że tym gestem jednak zmienię coś w postawie tej pani


Po co żony chodzą do kochanek ?
jedne aby im nawtykać i wytargać za kudły
inne aby prosić, aby zostawiła męża
a jeszcze inne aby się przekonać, że kochanka nie jest lepsza (wizualnie)

Anonymous - 2015-12-12, 20:55

A nie upraszczasz za bardzo, Grzegorzu?
Anonymous - 2015-12-12, 20:59

Na pozór taka akcja nie ma sensu i wygląda dziwnie, ale w dłuższej perspektywie okazuje się, że ma. Ja się przekonałam, że moje zachowanie, które wyglądało na bezsensowne w ciągu ostatniego roku, przed rozwodem i po rozwodzie - po upływie czasu zyskało na jakości, że tak się wyrażę. Każde z niech jest omodlone - zawsze prosiłam Pana Boga, żeby je jakoś mądrze wykorzystał, bo mnie się potem wydawało, że zrobiłam głupio, ale teraz nie żałuję. :-)
Anonymous - 2015-12-12, 21:28

Grzegorzu, możesz się powstrzymać przed tanimi komentarzami, które mogą kogoś dotknąć? Ja nie zadałam pytania moc_nadziei po to, by ktoś ją ranił.
Anonymous - 2015-12-12, 22:18

Metanoja1 napisał/a:
Grzegorzu, możesz się powstrzymać przed tanimi komentarzami, które mogą kogoś dotknąć? Ja nie zadałam pytania moc_nadziei po to, by ktoś ją ranił.


Masz racje Metanoja
powinienem dodać 4 opcję :
aby z kochanką kulturalnie porozmawiać (tak jak M.N.)
zbadać jej intencje, powiedzieć, że rozbija rodzine itp

Anonymous - 2015-12-12, 23:05

Grzegorz - jak to jest patrzeć i nie widzieć miłości tylko widzieć przez cyniczne filtry? Daje to pokój wewnętrzny?
Anonymous - 2015-12-12, 23:37

Nie, nie zbadać jej intencje. Szczerze mówiąc, sama myśl o tym budzi we mnie niesmak. Bleh.
O rozbijaniu rodziny też nie musiałam jej informować - to jakbyś informował kogoś kto centralnie wcelował w ludzi na przystanku, że chyba troszkę wjechał na chodnik 8-)
"Jeśli wiesz co mam na myśli, Króliku"...

Poszłam tam by zamknąć pewien etap w moim życiu. Wyrazić wprost prosto w oczy moją postawę wobec konkretnej sytuacji dotykającej moją rodzinę, i zrobić to w miarę bez emocji. I bez nienawiści - to było chyba bardzo ważne dla mnie.
Udowodnić samej sobie, że jestem w stanie właśnie w taki sposób zamknąć dany etap.
Udowodnić samej sobie, że nie ma we mnie obawy - m. in przed wyśmianiem, wykpieniem.
Pomogło. W moim przypadku.
Ruszyłam dalej.

Chyba trudno mi coś więcej o tym pisać. Miłego wieczoru..!!!! (piszę to nieco z procentami, więc wiecie... jutro się wszyssssstkiego wyprę :-P )
:mrgreen:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group