To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pierwsze Święta bez Żony/ męża....

Anonymous - 2015-12-29, 15:23

Tusia1987 napisał/a:
Ja gdyby nie Bóg nie przeszłabym tych Świąt... Zastanawiam się jak ktoś kto rozbija małżeństwo może spokojnie spędzać święta z moim mężem... Bez żadnych wyrzutów sumienia itd... Wiedząc, że żona tego człowieka może nie mieć nawet gdzie iść na Wigilię...

Trzeba mieć serce z kamienia... Śpiewać być może kolędy Jezusowi, któremu się na pewno ta sytuacja nie podoba...

taka trochę obłuda... :roll:

Ale muszę Wam powiedzieć, że czułam bardzo opiekę Jezusa... Poszłam do Komunii Świętej na Pasterce i wręcz czułam jak On tuli moje zranione serce...


Jak większość z nas nie dała by rady bez Boga. Ja cztery miesiące temu myślałam, że świat się skończył, a dzisiaj dziękuję Bogu za to doświadczenie, trudne, bolesne, rozpaczliwe. A jednak dziękuję, bo odkryłam tyle rzeczy - o sobie też.

A tak na marginesie Tusiu, wyrzuty sumienia nikogo nie ominą. To Bóg wybiera miejsce i czas :-?

Anonymous - 2015-12-29, 15:31

Tusia1987 napisał/a:
Ja gdyby nie Bóg nie przeszłabym tych Świąt... Zastanawiam się jak ktoś kto rozbija małżeństwo może spokojnie spędzać święta z moim mężem... Bez żadnych wyrzutów sumienia itd... Wiedząc, że żona tego człowieka może nie mieć nawet gdzie iść na Wigilię...

Trzeba mieć serce z kamienia... Śpiewać być może kolędy Jezusowi, któremu się na pewno ta sytuacja nie podoba...

taka trochę obłuda... :roll:

Ale muszę Wam powiedzieć, że czułam bardzo opiekę Jezusa... Poszłam do Komunii Świętej na Pasterce i wręcz czułam jak On tuli moje zranione serce...


Tusia, zajmij sie Ty sobą,a zobaczysz że świat jest piękny, wokół Ciebie zyczliwi Ci ludzie......zostaw Ty ich w spokoju kochana kobieto:-D

Anonymous - 2015-12-29, 16:09

Dobrze, już dobrze... Mój mąż jak wytresowany piesek mówi jej wszystko o mnie... Widać, że ona jest tak nudna, że musi sobie jakoś ubarwiać życie :mrgreen:
Ale macie racje, szkoda życia na jakąś desperatke i niedojrzałe wyobrażenia mojego ślubnego na temat miłości :lol:

Anonymous - 2015-12-29, 21:59

Tusiu,
ja dołączam do grona, które będzie Ci radzić żebyś nie myślała tyle o kowalskiej Twojego męża. Wierz mi, że nie sądzę by ich Wigilia była taka idealna jak myślisz. Często nasza wyobraźnia podsuwa nam zupełnie inne scenariusze niż wygląda rzeczywistość. My porzucone żony myślimy, że nasi mężowie to tylko fruwają ze szczęścia nad ziemią i sypiają na płatkach puchu a życie z kowalską spełnia ich wszystkie oczekiwania.
Fakt faktem, że na początku amok trwa, ale ja po moim mężu widzę, że wcale nie jest tak sielsko i wyrzuty sumienia przebijają się przez ten amok i to coraz częściej, a jestem pewna, że za chwilę krótszą lub dłuższą będzie mu znacznie ciężej i trudniej niż mi. Nie da się żyć z takimi wyrzutami sumienia, to zabija od środka. I wierz mi, nie ma ludzi, którzy potrafią zapanować nad takimi wyrzutami. Mogą oszukiwać wszystkich wokół, ale sami siebie nie oszukają. Ty znając swojego męża też to dostrzeżesz.

To może głupie co napiszę, ale od kiedy postawiłam jednoznaczną granicę mężowi, nie opowiadam nic o sobie i nie pytam, teraz on sam wypytuje. Mówi do mnie spokojnym i łagodnym tonem, nawet delikatnie zdjął sadzę z mojego policzka. Dziś bez proszenia przyjechał zabezpieczyć zewnętrzny kran przed zimą. Jestem zaskoczona taką zmianą. Nawet się nie łudzę jakimkolwiek zwrotem spraw, ale jest spokojnie i bez ataków i cenię to bardzo. Zobaczymy jak długo?

Tak jak Jola ,doszłam do wniosku, że ten kryzys musiał się zdarzyć by uratować nasze małżeństwo i rodzinę i oczywiście małżeństwo kowalskich. W moim domu jest teraz spokojniej, mam więcej czasu dla dzieci, nie ma takich sporów jak były wcześniej, dzieciaki potrafią się śmiać , grają razem i nawet nie kłócą się między sobą. Ciągle jest pełno ludzi, kolegów moich dzieci. Wszystko robię ze spokojem, bez presji, a nie pod dyktando mojego męża, ciągle nerwowo pod ostrzałem.
Mój mąż bez wstrząsu nigdy nie przyznałby się do zdrady, nigdy nie doceniłby jaką ma rodzinę i dom, nigdy nie zatęskniłby za Bogiem brodząc w takim bagnie. A dla mnie to też odnowa, odnowa duszy i więzi z Bogiem, uświadomienie sobie moich błędów, a przede wszystkim tego, że moim centrum uwagi ciągle był apodyktyczny i niezadowolony mąż, a nie Bóg. Jeśli chodzi o rodzinę kowalskich, to nie są tak wierzący jak my. Kowalska praktycznie nie chodzi do kościoła, ale nie chcę jej oceniać. Tak samo jak mój mąż zdradzając co chwilę, nie opamiętałaby się nigdy.

Nie wiem jak długo potrwa sielanka mojego męża, ale Bóg wie ile czasu potrzeba, by to wszystko uzdrowić, by doprowadzić do pojednania obu rodzin i przywrócić rodziców opuszczonym i zranionym dzieciom. I ja już ufam w pełni...

Tusiu, myślę że i Ty dojdziesz do podobnych wniosków jak my z Jolą. Do tego trzeba dużo przemyśleń, dołów i wzlotów, a refleksja przychodzi jak już jesteśmy trochę silniejsi niż Ty dzisiaj.

Niestety nie ma innego sposobu by przejść tą naszą drogę zdradzonych żon. Trzeba swoje wypłakać, wykrzyczeć, popaść w nostalgię, obwinianie, gniew. To jedyna droga do zdrowienia. U mnie to idzie dość szybko i sama się temu dziwię, ale myślę, że dzieciaki dają mi kopa, bym się szybko zebrała w sobie. Nie mogę być dla nich ciężarem i nie chcę by ciągle się mną martwiły. Jak teraz jednego dnia czułam się bardzo źle z powodu choroby, to widziałam strach w ich oczach, co chwilę któreś przychodziło i pytało jak się czuję, głaskało mnie, tuliło się. Nic nie mówili, ale wiedziałam że boją się że mogą zostać sami.

Tusiu, wiem, że odbierzesz to jak slogan, ale naprawdę zacznij co wieczór przypominać sobie najdrobniejsze miłe rzeczy, które zdarzył Ci się danego dnia. Co Ci się udało, co sprawiło Tobie radość lub wywołało uśmiech lub uczucie ulgi, przyjemności i dziękuj za to Bogu. Na początku kryzysu to jedna, dwie rzeczy dziennie, a potem odkrywasz że ciągle ich przybywa. Dziękuj i proś o opiekę kolejnego dnia. Pod Bożym płaszczem jest spokojnie, bezpiecznie i błogo.

Anonymous - 2015-12-29, 22:24

Mój mąż z kolei miał chwilę otrzeźwienia... Mówił, że Kowalska Go skrzwydziła, że sama doszła do wniosku, że nie będzie potrafiła żyć z myślą, że rozbiła czyjeś małżeństwo... Nie bardzo wierzyłam, że może mieć aż tak ludzkie odruchy. Mój mąż sam przyznał, że gdyby Go kochała nie podrzucała by mi dowodów zdrady... Tak tylko Jemu strzelała w kolano... Aż tu nagle mój mąż miał wrócić do mnie, nie wrócił... Znowu zachowuje się egoistycznie... I po tym widzę, że ma z nią kontakt. Zresztą byli widziani przez koleżankę mojej siostry...

Mój mąż najpierw przy mnie jeździł po jej opinii jak po łysej kobyle... A teraz? Echhh...
Macie rację... Nie powinnam się skupiać na nich...To trudne ale trzeba się nauczyć... :roll:

Anonymous - 2015-12-29, 22:51

Tusiu, mój mąż jest daleko za Twoim w jakichkolwiek przemyśleniach na temat wad kowalskiej i ewentualnego powrotu.

Ale myślę, że Twój się po prostu waha. Jeszcze do końca się nie odciął do tamtej, a boi się lub jeszcze nie do końca wyobraża sobie powrót. Jego kowalska też pewnie mimo przemyśleń brnie dalej. Co to da ,że ma przebłyski i wyrzuty sumienia? Gdyby dojrzała emocjonalnie to za tym poszłyby czyny, czyli definitywne zerwanie i odcięcie się od Twojego męża? Jeśli wcześniej sama podsuwała Ci dowody zdrady męża, to przecież chciała rozpadu Waszego związku, walczyła o faceta. Nie jestem pewna, czy uzmysłowienie sobie przez Twojego męża dlaczego tak robiła przedtem wystarczy, by go dosunąć od niej na zawsze? Może za moment nie będzie już taki oburzony, a pomyśli, że to uroczo że kowalska o niego walczyła?

Musisz obserwować, stawiać granice i nie pozwalać się ranić, ale jednocześnie nie odcinać męża. Jak czytam forum, to pojawiają się opinie, że nie należy w tym etapie atakować kowalskiej, tylko przemilczeć swoje. Mąż musi sam wyciągnąć wnioski, żeby Ci nie zarzucił że to Twoja opinia i starasz się go przekonać. Nadejdzie moment, że otrzeźwienie będzie rzeczywiste i ocena kowalskiej też przybierze inny wymiar. Musisz czekać i tyle.

Nabieraj sił, byś potem dała radę z odbudową powalonej budowli...Waszego związku.

Anonymous - 2015-12-30, 09:56

coraz mniej mam nadziei na odbudowę tej budowli.... Myślę, że na zgliszczach tej budowli stawiają sobie inną już budowlę. Nową... Wątpię w jej trwałość.... Bo to budowane bez najmocniejszego fundamentu- bez Boga.

Ale cóż...
Na razie zaczynam żyć jutrzejszym Sylwestrem :mrgreen:

Anonymous - 2015-12-30, 11:28

Dziewczyny jakie te nasze historie podobne.................. ech
Mój mąż też gra mega szczęśliwego................ ale ja znam go bardzo dobrze i wiem że aż taki szczęśliwy nie jest .................. w styczniu będzie rok jak się wyprowadził ....niby cały czas romans trwa, kochanka jest super, ekstra itd. ..................ale na pewno jest jakieś "ale" bo ja to widzę jak odwozi córcię lub przyjeżdża do córci i czasem spędza 2 czy 3 godziny w naszym domu ........ Ufam Bogu, że uda mu się wyprowadzić dobro z tego kryzysu i cały czas wierzę że mąż wróci, że będziemy mogli odrodzić nasze małżeństwo ;-) ...............tylko trzeba czekać................. zajmować się sobą, córcią.
Mi również bardzo pomaga Nowenna Pompejańska (kończę drugą) ....to takie ukojenie, wyciszenie, połączenie z Panem poprzez Matkę Najświętszą..........
Za chwilę Nowy 2016 Rok i wejdźmy z w niego z głęboką wiarą że będzie lepszy od tego kończącego się :mrgreen: czego wszystkim Sycharkom życzę :lol:
p.s jak dobrze że jest Sychar, że jest to forum....................bo tak jak wielu z Was pisze...znajomi i rodzina mówią niemal wszyscy jednym głosem: "jesteś młoda, dobra, wykształcona itd. ....jeszcze ułoższysz sobie życie.......a on po tym co Ci zrobił, co cały czas robi !!! zapomnij o nim !!! itd...................jak mnie te "życzliwe uwagi" denerwują ................. On jest moim mężem i ja chcę jego ............... wiadomo, że wtedy jak się nawróci..............poczekam

Anonymous - 2015-12-30, 12:20

BjD - niestety ja też zauważyłam, że schemat działania przy romansach lub grzechach nieczystości jest ten sam...

Jest to wmawianie sobie przez naszych mężów takich oczywistych bzdur...
Mój mąż twierdzi, że nie widział Kowalskiej od paru miesięcy.
Czy tak wygląda miłość?
Kiedyś był otwarty na pomoc drugiemu człowiekowi... Dziś? Jeszcze niedawno nie chciał mnie z ramion wypuszczać... Dziś?
I nagle zaczęło mu wszystko przeszkadzać jak pojawiła się ona...
Brak słów, brak nut.... :-/

Anonymous - 2015-12-30, 12:47

Tusia1987 napisał/a:
BjD - niestety ja też zauważyłam, że schemat działania przy romansach lub grzechach nieczystości jest ten sam...

Jest to wmawianie sobie przez naszych mężów takich oczywistych bzdur...
Mój mąż twierdzi, że nie widział Kowalskiej od paru miesięcy.
Czy tak wygląda miłość?
Kiedyś był otwarty na pomoc drugiemu człowiekowi... Dziś? Jeszcze niedawno nie chciał mnie z ramion wypuszczać... Dziś?
I nagle zaczęło mu wszystko przeszkadzać jak pojawiła się ona...
Brak słów, brak nut.... :-/


A co u Ciebie? Co dzisiaj robisz i jak planujesz Sylwestra? Leżeni do góry kółeczkami i jakieś fajne filmy? Bo ja jestem dzisiaj tak zajęta, że nie mam czasu sie podrapać, czochram sie w biegu :mrgreen:

Anonymous - 2015-12-30, 12:56

Oj Jolu... Ty i te Twoje mistrzowskie hasła!!! Jesteś "Miszczu" jak to młodzi mówią :mrgreen: :mrgreen:
W Sylwestra wychodzę :). I to na imprezę :mrgreen: .
A na 0:15 jedziemy na Mszę Św. więc ten rok zacznę w najlepszym towarzystwie jakie mogłabym sobie wymarzyć. :mrgreen:

Anonymous - 2015-12-30, 13:12

Tusia1987 napisał/a:
Oj Jolu... Ty i te Twoje mistrzowskie hasła!!! Jesteś "Miszczu" jak to młodzi mówią :mrgreen: :mrgreen:
W Sylwestra wychodzę :). I to na imprezę :mrgreen: .
A na 0:15 jedziemy na Mszę Św. więc ten rok zacznę w najlepszym towarzystwie jakie mogłabym sobie wymarzyć. :mrgreen:


Oooo super. A ja pierwszy raz w życiu pójdę sobie na Mszę o północy. A potem urządzam sobie ucztę w swoim towarzystwie. Mam zaległe filmy do pooglądania. W tym mój ulubiony: Przeminęło w wiatrem. Już dawno się przymierzałam, żeby go sobie przypomnieć, a w Sylwestra zalegnę na mojej nowej kanapie, postawię sobie ciasteczka i wino musujące zwane popularnie szampanem - najbardziej lubię Martini - i będę "se" świętować.
Oczywiście po Mszy. Wcześniej muszę uporządkować chałupkę, bo po świętowaniu Bożego Narodzenia jakieś koty mi biegają po chacie i nie mam czasu się nimi zająć. :oops:

Tusiu, życzę Ci, żeby w Twoja śliczna główka była zajęta zabawą - oczywiście bądź człowiekiem, nie hulaj za bardzo :mrgreen:

Anonymous - 2015-12-30, 13:26

A dziękuję Jolu... Też Ci życzę w takim razie szampańskiego relaksu! Ja chyba 1 stycznia będę patrzeć na filmy... Jak się wyśpię :).

Moja główka śliczna, bo fryzura poprawiona :mrgreen:

Anonymous - 2015-12-30, 13:39

Jakże miło,się Was czyta dziewczyny :mrgreen:

Wspaniałej zabawy i dobrych filmów:))



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group