To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pierwsze Święta bez Żony/ męża....

Anonymous - 2015-12-01, 14:14

Dziś byłam u lekarza... Ostatnie dni koszmarnie się czułam... Totalne dno... Czułam się jakby ktoś mi usiadł na klatce piersiowej...Ból niesamowity... Wieczne zawroty głowy... Wesołe Miasteczko za free...
Po schodach na drugie piętro dramat żeby wejść i wieczne drętwienie kończyn... Zrobili mi ekg... Co się okazało? Prawdopodobnie kręgosłup mi poszedł.... Nie potrafię podnieść czegoś co waży 4 kg bez zawrotów głowy... Najgorzej jest gdy siedzę sama w domu... Każde schylenie się czy podniesienie czegoś przynosi mi ból... Może histeryzuje, ale przeraża mnie to, że w wieku 28 lat mam już takie problemy i ze wszystkim zostaje sama... Mam rodzinę - fakt, ale nie mogę wiecznie prosić o pomoc osób, które nie raz same potrzebują pomocy... Na męża nie mam co liczyć... Choć jeszcze nie dawno zapierał się, że nawet jeśli się rozejdziemy będę mogła liczyć na Jego pomoc to tak nie jest... :(

Anonymous - 2015-12-01, 14:50

Tusia

Przestań żyć mężem. Ciągle na nim wisisz, choć go nie ma.

A kręgosłup potrafi płatać niezłe figle. Wiem, bo jestem człowiekiem doświadczonym przez swój kręgosłup. Dwa lata temu tak mi wysiadł, że musiałem mieć operację. Ale jest już dobrze. No, może za dużo powiedziane. Każdą zmianę pogody czuję w nim. Szczególnie ostre spadki ciśnienia. :-?
Ale chodzę, tylko nie mogę dźwigać żadnych ciężarów.

Anonymous - 2015-12-01, 14:56

A może to takie nerwicowe bóle, omdlenia czy dławienia w piersiach....drętwienie nóg czy rąk....
może to wcale nie kręgosłup...

miałaś RTG?
bo ekg to serce bada.....

Tusia1987 napisał/a:
Na męża nie mam co liczyć... Choć jeszcze nie dawno zapierał się, że nawet jeśli się rozejdziemy będę mogła liczyć na Jego pomoc to tak nie jest... :(
jakoś trudno mi uwierzyć, ze pomimo rozstania mąż by Ci pomagał.....
Kto jest takim bohaterem? Wspaniałym rycerzem pomagajacym....

Zejdź na ziemię Tusiu kochana i przestań się zajmować tym mężem.
Zajmij się sobą bo nawet Twój organizm zawołał o pomoc....

Anonymous - 2015-12-01, 15:13

Jacku chyba jeszcze powiszę... Niestety.... Zapisałam się na kurs stylizacji paznokci... O czym myślę na kursie? Po co ja go robię skoro zaraz mogę zostać sama z rachunkami i nie będę miała za co kupić materiałów... Dwa lata temu wzięliśmy kredyt... Na mnie oczywiście... I teraz pytanie- w razie jakichkolwiek rozpraw jak to wygląda?? Wiem, że kiedyś była potrzebna zgoda małżonka... Dziś się boję, że mój mąż się wypnie i powie, że nie wiedział nic o tym kredycie... A na umowie jest mój podpis... Czasami się łapie, że nie tyle co sobie nie będę umiała poradzić bez mojego "kochaniutkiego mężusia" który zmienił się w totalnego egoistę co z problemami finansowymi itd. Zostałam sama na mieszkaniu... Na razie mąż opłaca rachunki, ale skoro nie dotrzymał przysięgi jaką mam pewność, że zaraz mnie nie kopnie w tyłek... ? Nie zostawi z wszystkimi rachunkami, z kredytem itd??
Anonymous - 2015-12-01, 15:34

Tusia

Wtedy wniosek o separację z wyłącznej winy męża, do tego alimenty na Ciebie (bez ograniczeń czasowych).
Spokojnie, będzie Pani zadowolona. :lol:

Anonymous - 2015-12-01, 18:51

Monis trafiłam do lekarza z ostrymi bólami w okolicach klatki piersiowej i pleców, z omdleniami i odretwieniem kończyn... Pierwsze co Pani Doktor wysłała mnie na ekg... Potem jak okazało się, że EKG wyszło dobrze a zobaczyła moje plecy stwierdziła, że to będzie kręgosłup... Dostałam skierowanie na badania krwi... Zobaczymy...
Anonymous - 2015-12-01, 19:08

Tusia

Twój organizm daje Ci znac, że przeginasz i sama sobie robisz krzywdę.
Tak się sklada, że kregosłup to nerwy i mozna miec z nim bardzo powazne problemy w wyniku długotrwałego stresu.
Przećwiczyłam to kilka razy na sobie, uwierz.
Poza tym przy takim stresie wysiada najsłabszy element...u Ciebie byc moze to kregosłup.

Nie masz innego wyjścia jak zadbać o samą siebie, uspokoić sie, oderwać od męża...myslami się oderwać, emocjami...
To się na prawdę da.

Zastanów się, czy warto przypłacić to sporymi problemami zdrowotnymi.
A to co piszesz, to wygląda na piękną klasyczną nerwicę.

Teraz pora na Ciebie. Ty jesteś najważniejsza.


A czy Ty rozmawiałas z jakims dobrym prawnikiem na temat chocnby kredytu?
Wiesz, że lepsza wiedza, bo wiadomo na co i jak sie przygotować, niz takie gdybanie?

Anonymous - 2015-12-01, 23:07

Niestety z prawnikiem nie rozmawiałam... Zdaję sobie sprawę, że muszę się przygotować na każdą okoliczność... Narazie brak mi sił.. Jestem na etapie wypierania ze świadomości jakiejkolwiek możliwości rozwodu... Mój mąż od początku znajomości wiedział, że ja rozwodów nie uznaje... Taka już jestem...
Co do mojego stanu zdrowia... Moje problemy już się zaczęły w maju... Bóle brzucha.... Wtedy kochanka mojego męża wylewała swoje żale... Szkoda, że w moim kierunku... I tak to trwa od maja... Właściwie od kwietnia kiedy kryzys się zaczął.

Anonymous - 2015-12-01, 23:16

Tusia1987 napisał/a:
Niestety z prawnikiem nie rozmawiałam... Zdaję sobie sprawę, że muszę się przygotować na każdą okoliczność... Narazie brak mi sił.. Jestem na etapie wypierania ze świadomości jakiejkolwiek możliwości rozwodu... Mój mąż od początku znajomości wiedział, że ja rozwodów nie uznaje... Taka już jestem...
Co do mojego stanu zdrowia... Moje problemy już się zaczęły w maju... Bóle brzucha.... Wtedy kochanka mojego męża wylewała swoje żale... Szkoda, że w moim kierunku... I tak to trwa od maja... Właściwie od kwietnia kiedy kryzys się zaczął.



Przeczytaj jeszcze raz swoje motto Tusiu :-)

Jesteśmy tu wszyscy z Tobą, wspieramy Cię, przejdziesz przez to i będziesz doskonale mocna :-)

Anonymous - 2015-12-02, 06:53

Ja też bede bez żony pierwsze swieta bede je spedzał samotnie :(
Anonymous - 2015-12-02, 08:18

Tusia1987, ni to wygląda na klasyczną nerwicę.
A kręgosłup wysiada bo też nie daje rady dźwigać wszystkich codzienności.
Tych fizycznych i tych psychicznych.
Tak jak żoładek, brzuch.

Po prostu co za dużo to niezdrowo i organizm się buntuje.

Reagowałam podobnie na kłopotu. Większe i mniejsze.

Idź do prawnika i zdobądź wiedzę odnośnie tego kredytu. A także odnośnie alimentów, separacji.
Wiedza to klucz do jakiegoś działania.

A niewiedza to wieczne kłopoty, gdybanie i wpędzanie sie w coraz gorsze samopoczucie.

przeczytaj swoje motto:))

Anonymous - 2015-12-02, 15:44

Mimo wszystko boję się... Boję się świąt i tego, że będę ciężarem dla moich bliskich w te dni... Jeszcze niedawno mój mąż planował ze mną remont naszej sypialni... Dziś? Nie mam motywacji do niczego... :( Zapisałam się niby na kurs... Momentami mam takiego powera... Za chwilę siadam i mówię: To bez sensu, życie bez niego jest bez sensu... Taka totalna bezsilność...
Anonymous - 2015-12-02, 15:51

Tusia baczność!
Od męża mentalnie odmaszerować! Zająć się sobą.

A poważniej teraz.
5 lat temu byłem na tym samym etapie. Dopóki rozdrapywałem rany, nie miałem siły żyć. W końcu odpuściłem mentalnie i daję radę! Ale musisz zacząć żyć samodzielnie. A Ty jak taternik uczepiony na linie do męża.

Anonymous - 2015-12-02, 16:11

Jacku... U mnie nie bardzo tak idzie... Ja z Arkiem codziennie się widuję w pracy...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group