To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Apel o pomoc - wspólna terapia małżeńska

Anonymous - 2015-11-20, 01:37
Temat postu: Apel o pomoc - wspólna terapia małżeńska
Witajcie

jesteśmy od ponad roku w kryzysie, nie bede opowiadac na czym polega, bo to strasznie trzeba by opisywac szczegolowo, ogolnie lecze sie psychiatrycznie, i niestety moj stan sie nie poprawia, maz nie za bardzo chce mnie wspierac, przestaje na kilka m-cy sie modlic, i wtedy jest jeszcze gorzej, jest niemily, zmienia plany, nie chce ze mna spedzac czasu, jest obojetny, unika mnie, dochodzi do przepychanek...., rekoczynow...

jak jest po spowiedzi to przez chwile jest dobrze, lepiej, modlimy sie razem
ale ja zyje nadal w lęku i boje sie ze znow sie to powtorzy, i 'probuje' przekonac meza albo moze nawet namowic go na terapie malzenska, niestety on jest strasznie negatywnie nastawiony do terapii, kiedys chodzil na terapie dda, i na jakis czas mu pomogla, ale teraz sie wg mnie cofnal...., bo zachowuje sie jakby tez mial depresje, nie chce mu sie dbac o dom, itp. zyje tylko praca...., a ja stracilam prace.....i teraz w ogole nie mam sily szukac pracy, a najgorsze ze z jednej strony chce ratowac malzenstwo, ale na swoich warunkach, bo juz jestem wyczerpana tym co sie miedzy nami dzieje, pootrzebuje poczucia bezpieczenstwa, czulosci...., i dla mnie oprocz wspolnej modlitwy pomogla by nam terapia, ale jak namowic meza do terapii? jak byc stanowcza i powiedziec mu ze to jest wazne i ze bez tego nie damy rady (? czy taki argument moze byc?)
mialam juz sie wyprowadzac,ale nie mam gdzie...., nie czuje sie dobrze, zeby teraz sie wyprowadzac gdzies, i siedze z nim i jest to jakiegos rodzaju uzaleznienie

nie mówie, że maz jest wszedzie zły, ale po prostu to sie powtarza zbyt czesto, np. jego chwiejnosc i jego zmiennosc (którą tez ja mam i mnie szczegolnie drazni w nim) i juz kombinuje gdzie by pojsc, szukam wszedzie pomocy, a tak naprawde zapisuje sie sama do roznych psychologow, ze moze cos mi to pomoze, ale nie pomaga, bo mysle ciagle ze powinnnismy pojsc razem, tak sie nie da dluzej zyc, byly juz rozmowy rozwodowe, o podziale majatku, i tak w kolko....
to jest tak wykanczajace psychicznie, ze nie wiem....
co robic? myslalam zeby spotkac sie z kims ze wspolnoty, i poradzic, ale z kim?
czy namawiac meza? to juz sie stalo jakąś moją obsesję, żeby namowic męża....
a jak on odmawia to.... (eh, mam chore zachowania)
proszę o radę
dziękuję
Kasia

Anonymous - 2015-11-20, 07:46

catherine80, witaj na forum.

Na początek, chciałabym zwrócić twoją uwagę na to, byś pisząc tutaj nie podawała szczegółów identyfikujących ciebie czy twoich bliskich, po prostu dla bezpieczeństwa. Internet nie jest anonimowy, mimo wszystko ...

Napisałaś, że jesteś w terapii psychiatrycznej.
Napisałaś również "a tak naprawde zapisuje sie sama do roznych psychologow"
Czy masz stałą opiekę?
Bo ja odniosłam wrażenie, że poszukujesz terapeuty, a wiem, z doświadczenia, że jak już się trafi na tego swojego terapeutę, który pomaga, któremu się ufa, to terapia, to jest jednak długotrwały proces.
Może przez formę wypowiedzi tutaj takie wrażenie odniosłam, bo jednak pisane słowo jest inne niż rozmowa

I myślę, że warto podejść do naszego ogniska. Tam spotkasz ludzi, którzy otoczą opieką, ale i opiekuna duchownego, który może poprowadzić ...
Sprawdź tu http://sychar.org/ogniska/ czy masz w pobliżu nasze ognisko

Anonymous - 2015-11-20, 08:23

Witaj Catherine80.

Przytulam Cię na powitanie :-)

Anonymous - 2015-11-20, 10:05

Caterina

Mam wrażenie , że strasznie się szarpiesz, pojawiają się zarzuty wobec męża od takich...powiedzmy mało poważnych, np że nie chce się razem z Tobą modlić, aż po te najcięższe czyli przemoc.
W takim chaotycznym stanie nic nie zmienisz. Musisz sobie to jakoś uporządkować w głowie i potem rozpocząć robić porządek przede wszystkim w swoim życiu.

catherine80 napisał/a:
jego chwiejnosc i jego zmiennosc (którą tez ja mam i mnie szczegolnie drazni w nim) i juz kombinuje gdzie by pojsc, szukam wszedzie pomocy, a tak naprawde zapisuje sie sama do roznych psychologow, ze moze cos mi to pomoze, ale nie pomaga, bo mysle ciagle ze powinnnismy pojsc razem


Nie kombinuj, nie zmieniaj psychologów, nie szukaj "wszędzie" tylko skup się na terapii. Nie oczekuj, że pójdziesz do psychologa i po jednym spotkaniu zmieni nie tylko ciebie ale i Twoje małżeństwo.
Z takim nastawieniem terapia małżeńska też nie ma sensu.

Anonymous - 2015-11-20, 10:52

catherine80 napisał/a:
.....jest niemily, zmienia plany, nie chce ze mna spedzac czasu, jest obojetny, unika mnie, dochodzi do przepychanek...., rekoczynow...

&
Cytat:
quote="catherine80"]czy namawiac meza? to juz sie stalo jakąś moją obsesję, żeby namowic męża....
a jak on odmawia to.... (eh, mam chore zachowania)[/quote


Kasiu, zapytam wprost - kto jest inicjatorem tych, jak piszesz chorych zachowań?

Anonymous - 2015-11-21, 00:12
Temat postu: odpowiadam
kenya napisał/a:
catherine80 napisał/a:
.....jest niemily, zmienia plany, nie chce ze mna spedzac czasu, jest obojetny, unika mnie, dochodzi do przepychanek...., rekoczynow...

&
Cytat:
quote="catherine80"]czy namawiac meza? to juz sie stalo jakąś moją obsesję, żeby namowic męża....
a jak on odmawia to.... (eh, mam chore zachowania)[/quote


Kasiu, zapytam wprost - kto jest inicjatorem tych, jak piszesz chorych zachowań?


No ja jestem inicjatorem
Tylko teraz miałam na myśli zachowania juz nie wobec męża al we obcych ludzi wstyd m iii iii tym pisac na forum

Anonymous - 2015-11-21, 00:26

Tak masz racje szarpie sue umawiam sie do kilku psychologów co wiem ze nie jest dobre ale iii tam to robię i jestem nachalna jak ludzie nie chca juz dluzej ze mną rozmawiać i podobnie jak mąż nie chce to potrafię byc mexzaca
Nie wuemna czym mam sue juz skupić id roku skupiam sie na nim i doszlam ze jestem uzależniona od niego juz wiele razy myślałam zeby odchodzuc ale die boje on grozi rozwodem

Czy ja mogę mu postawić warunek albo terapia wspolna albo separacja? To zadlugo trwa a ja znow zle się czuje i myśl eee o szpitalu tak masz racje mam chaos ale sama sobie go tworze i nie umiem z tego wyjsc
="grzegorz_"]Caterina

Mam wrażenie , że strasznie się szarpiesz, pojawiają się zarzuty wobec męża od takich...powiedzmy mało poważnych, np że nie chce się razem z Tobą modlić, aż po te najcięższe czyli przemoc.
W takim chaotycznym stanie nic nie zmienisz. Musisz sobie to jakoś uporządkować w głowie i potem rozpocząć robić porządek przede wszystkim w swoim życiu.

catherine80 napisał/a:
jego chwiejnosc i jego zmiennosc (którą tez ja mam i mnie szczegolnie drazni w nim) i juz kombinuje gdzie by pojsc, szukam wszedzie pomocy, a tak naprawde zapisuje sie sama do roznych psychologow, ze moze cos mi to pomoze, ale nie pomaga, bo mysle ciagle ze powinnnismy pojsc razem


Nie kombinuj, nie zmieniaj psychologów, nie szukaj "wszędzie" tylko skup się na terapii. Nie oczekuj, że pójdziesz do psychologa i po jednym spotkaniu zmieni nie tylko ciebie ale i Twoje małżeństwo.
Z takim nastawieniem terapia małżeńska też nie ma sensu.[/quote]

Anonymous - 2015-11-21, 00:47

GosiaH napisał/a:
catherine80, witaj na forum.


Na początek, chciałabym zwrócić twoją uwagę na to, byś pisząc tutaj nie podawała szczegółów identyfikujących ciebie czy twoich bliskich, po prostu dla bezpieczeństwa. Internet nie jest anonimowy, mimo wszystko ...

Napisałaś, że jesteś w terapii psychiatrycznej.
Napisałaś również "a tak naprawde zapisuje sie sama do roznych psychologow"
Czy masz stałą opiekę?
Bo ja odniosłam wrażenie, że poszukujesz terapeuty, a wiem, z doświadczenia, że jak już się trafi na tego swojego terapeutę, który pomaga, któremu się ufa, to terapia, to jest jednak długotrwały proces.
Może przez formę wypowiedzi tutaj takie wrażenie odniosłam, bo jednak pisane słowo jest inne niż rozmowa

I myślę, że warto podejść do naszego ogniska. Tam spotkasz ludzi, którzy otoczą opieką, ale i opiekuna duchownego, który może poprowadzić ...
Sprawdź tu http://sychar.org/ogniska/ czy masz w pobliżu nasze ognisko

Witaj Gosiu
Ale to jak pisze nie podajac nazwiska imienia to chyba nie jest sob kim jestem?
Jestem pod opieką ale kilku isob naraz kombinuje i sama tworze ogromny chaos którego nie umiem przestać znow mój stan sie pogarsza bo mąż raz dobry dla mnie raz olewczy a jak olewczy to ja bardzo przezywam

Czy to możliwe ze mogę sue zle czy przez zachowania męża? Jaj trafiłam do szpitala to sue obraził ze uciekłam z domu przed nim to chore nie?

A czy chore jest namawianie go ba terapie jak nie xhce? To juz się stalo moja obsesja

Poprawiłam cytowanie

Anonymous - 2015-11-21, 08:33

catherine80, a ja odniosę się to terapii psychiatrycznej. Jak długo trwa? - czy dostałaś leki, ktore nie dzialają?


Odnosze podobne wrażenie jak grzegorz - że sie szarpiesz, to tu to tam. Tak samo terapia psychologiczna jak i terapia psychiatryczna potrzebują czasu zeby zadziałały. Po jednym - dwoch spotkaniach z psychologiem nie spodziewaj sie cudów, bo ich nie będzie. O ile psychiatra moze trafić z lekami w pierwszym podejściu (mi sie tak udało) i po dwóch tygodniach widzisz poprawę, o tyle psycholog potrzebuje więcej czasu, zeby cie efektywnie poprowadzić. A co najważniejsze - to przed Tobą jest mnóstwo pracy w takiej terapii.


Co do naciskania meża - wiesz, z większością facetów jest tak, ze naciskanie daje odwrotny skutek. Dlaczego? - po pierwsze nie lubią być zmuszani do czegokolwiek, szczególnie jak nie widzą od razu efektów (bo w większości to zadaniowcy), a po drugie - poddanie sie "sterowaniu" przez kobietę troche ich kastruje. Mężczyzna musi poczuć ze to on podejmuje decyzje, on wybiera co jest dobre dla niego i żadna baba nie będzie nim kierować. Dlatego moja rada - oddaj mu "poczucie" że to on podejmuje decyzje. Przedstaw oczekiwania - ale nie wszystkie na raz, pojedynczo - i poczekać na reakcję. Użyj namacalnych argumentów, takich które zrozumie w tej swojej zadaniowości i poczekaj. Co oczywiście nie musi być gwarantem sukcesu, bo jest jeszcze jedna ważna sprawa - to czego ty chcesz wcale nie musi być dla niego ani najlepsze, ani pomocne ...
I z tym sie trzeba pogodzić - on ma wolną wolę, on ma możliwość wyboru, jest dorosły, z jakimś bagażem zyciowym, z jakimiś doświadczeniami, zranieniami, planami. I niekoniecznie muszą się pokrywać z Twoimi. Ale mogą :)


I co najważniejsze, a co znajdziesz niemal w co drugim wpisie na forum - zmiana musi sie najpierw zadziać w Tobie, bo tylko na siebie masz wpływ. Drugiego człowieka nie zmienisz, dopóki on nie będzie chciał dokonać tej zmiany.


I na koniec - czytając Twoją historię miałam poczucie, ze czytam o sobie. O sobie rok - półtora roku temu. Tak samo sie szarpałam, tak samo nie miałam pracy, tak samo nie widziałam żadnego wyjscia. I poukładało sie. Zawsze twierdze ze mam bardzo małą wiarę, ale najwyrażniej w połączeniu z odmiawianiem różańca to wystarczyło :)

Anonymous - 2015-11-21, 11:27

catherine80 napisał/a:
A czy chore jest namawianie go ba terapie jak nie xhce? To juz się stalo moja obsesja


Nie jest dobre namawianie męża na terapię. Propozycja wspólnej terapi może paść, ale obsesyjne nawoływanie do podjęcia drogi którą Ty wyznaczyłaś jest rodzajem presji wynikającej z Twojego niepogodzenia się z odmową, nieakceptacji czyjegoś prawa do wolności.
Trafnie nazywasz obsesją swoje dążenie do realizacji swoich własnych celów, bez uwzględnienia celów bliskiej osoby.
Faktycznie nie dziwię się że Twój mąż czuje się osaczony i że próbuje się izolować od Ciebie, ciężko na to pracujesz.

Teraz sprawa wspólnej modlitwy która dla Ciebie jest gwarantem, sama nie wiem czego.

Modlitwa jest bardzo osobistą, niemal intymną częścią duchowego życia każdego człowieka, zatem wymóg by modlić się razem jest ewidentnym naruszeniem czyjejś wolności.
Jeśli do tego dochodzi represjonowanie męża bo on nie chce razem się modlić , czy razem brać udział w terapii to mamy obraz Ciebie, która nie otrzymując tego czego CHCE i czego WYMAGA, popada w złość wyrażającą się czasem rękoczynami.

Czy wg Ciebie to jest słuszna droga do tego by poczuć się lepiej i stworzyć lepsze relacje z mężem?

Kasiu, nie mamy tutaj męża by jemu coś zasugerować, ale jesteś tutaj Ty.

To Twoje życie i Twoje zdrowie, zatem najsłuszniej byłoby zająć się naprawą jakości swojego własnego życia oraz swojego zdrowia.
Dopóki będziesz uważała że twórcą Twojego dobrostanu MUSI stać się mąż a nie Ty sama, dopóty będziesz błąkać się po bezdrożach...tak robisz teraz.
Nie oczekuj od innych tego czego nie chcesz oczekiwać od siebie.

ps. Kasiu, czy dotyczą Cię jakiejś nałogi?

Anonymous - 2015-11-21, 11:37

catherine80, sama czujesz, że się szarpiesz i nie tylko siebie, ale i męża
zauważ, że swój stan równowagi warunkujesz tym, czy mąż zechce iść, czy nie

czyli twój stan psychiczny uzależniasz od męża- jak on chwiejny, to ty też chwiejna, jak on stabilny to ty też

tutaj potrzebna jest stabilność niezależna od czynników zewnętrznych- i to się da zrobić wysiłkiem i praca nad sobą. Może spróbuj kilku czynników naraz, taką "zmasowaną" akcję: praca z psychologiem, modlitwa (mi najbardziej pomógł różaniec), Msza o uwolnienie i uzdrowienie i kontakt z Sycharem (rozmowy telefoniczne z ludźmi) .
Mi to wszystko bardzo pomogło.
Odkryłam, że gwarancją mojej stabilności emocjonalnej jest Bóg.
Ale też potrzebna jest CIĄGŁA praca nad sobą - ja mam program 12 kroków, choć sam warsztat już skończyłam, ale wciąż codziennie pracuje nad sobą na postawie programu. Ta praca się nie kończy, a efekty są zdumiewające :-)

Anonymous - 2015-11-21, 11:41

krótko mówiąc catherine80 zostaw naciskanie męża i pracuj sama nad sobą

Kenya ma rację, naciski i osaczanie przynoszą wręcz odwrotny skutek.

Anonymous - 2015-11-22, 01:32

kenya napisał/a:
catherine80 napisał/a:
A czy chore jest namawianie go ba terapie jak nie xhce? To juz się stalo moja obsesja


Nie jest dobre namawianie męża na terapię. Propozycja wspólnej terapi może paść, ale obsesyjne nawoływanie do podjęcia drogi którą Ty wyznaczyłaś jest rodzajem presji wynikającej z Twojego niepogodzenia się z odmową, nieakceptacji czyjegoś prawa do wolności.
Trafnie nazywasz obsesją swoje dążenie do realizacji swoich własnych celów, bez uwzględnienia celów bliskiej osoby.
Faktycznie nie dziwię się że Twój mąż czuje się osaczony i że próbuje się izolować od Ciebie, ciężko na to pracujesz.

Teraz sprawa wspólnej modlitwy która dla Ciebie jest gwarantem, sama nie wiem czego.

Modlitwa jest bardzo osobistą, niemal intymną częścią duchowego życia każdego człowieka, zatem wymóg by modlić się razem jest ewidentnym naruszeniem czyjejś wolności.
Jeśli do tego dochodzi represjonowanie męża bo on nie chce razem się modlić , czy razem brać udział w terapii to mamy obraz Ciebie, która nie otrzymując tego czego CHCE i czego WYMAGA, popada w złość wyrażającą się czasem rękoczynami.

Czy wg Ciebie to jest słuszna droga do tego by poczuć się lepiej i stworzyć lepsze relacje z mężem?

Kasiu, nie mamy tutaj męża by jemu coś zasugerować, ale jesteś tutaj Ty.

To Twoje życie i Twoje zdrowie, zatem najsłuszniej byłoby zająć się naprawą jakości swojego własnego życia oraz swojego zdrowia.
Dopóki będziesz uważała że twórcą Twojego dobrostanu MUSI stać się mąż a nie Ty sama, dopóty będziesz błąkać się po bezdrożach...tak robisz teraz.
Nie oczekuj od innych tego czego nie chcesz oczekiwać od siebie.

ps. Kasiu, czy dotyczą Cię jakiejś nałogi?


Wspaniale mnie rozgryzlas ze jak nie ma tego co chce to popadam w zlisc irytację
Ja to wiem wszystko na rozum to c ooo napisalas ze to jest zle ze uzależniam od męża czy cis zrobię czy nie ale jak on jest t ooo naprawde nie umie nic iii nnego robic wsiakam w niego i tyle
Nie umiem przestać go prosić naciskać wymuszać i powie ze najgorsze ze zachowuj we su eee jyz podobnie do innych nawet obcych ludzi ck mnie przeraza
Czy to jest uzależnienie od męża? Myślałam o wyprowadzce ale z powodów finansowych rodzinnch nie bardzo mam gdzie poza tym boje się ze nie dam rady bo znow sue di kogoś przykleję i będę meczaca okropnie sid tego boje im dluzej siedzę w rej sytuacji tym gorzej bo ani poszukiwaniem pracy sue nie zajmę ani niczym
I tylko mój stan die pograza latam od jednego psychologa do drugiego do lekarza który jyz nie wie jak pomoc i sxukam osoby przy której moznaby pogadać plus mąż i cos ustalic co dalej jakbym powiedziała jak mąż sie zachowywał jak byłam w szpitalu to tez nie uznalsbys to z aż zdrowe

A czy mieszkając razem można nsucxyc sie nie oczekiwać? Ja widzę czarno bialo alb ooo wyprowadzka i wtedy uczę się zyc sama niezależnie a przy nim marnuje czas i przy każdej syt dochodzi di tego samego wiec nie jest to konstruktywne
Czy w tym cis złego ze chce triche czasu z nim spędzić? A ha jestem w związku i czuje sie mega samotna
A jeszcze ck do mieszkania oddzi eee lnie to max mnie straszy ze jak się wyprowadzę to złoży o rozwód

Kończę bo dużo pisze
Dxiekuje za odp
Nałóg jaki mam to palenie
Kasia

Poprawiłam cytowanie

Anonymous - 2015-11-22, 01:36

I powiem ze.ze bardzo mi trudno pracować nad sobą jak on ma podobne wady zachowania do moich Z ktorym iii sama musze walczyć
Czuje sie okropnienueszczesliwa w tym malznst we ie


Bety napisał/a:
catherine80, sama czujesz, że się szarpiesz i nie tylko siebie, ale i męża
zauważ, że swój stan równowagi warunkujesz tym, czy mąż zechce iść, czy nie

czyli twój stan psychiczny uzależniasz od męża- jak on chwiejny, to ty też chwiejna, jak on stabilny to ty też

tutaj potrzebna jest stabilność niezależna od czynników zewnętrznych- i to się da zrobić wysiłkiem i praca nad sobą. Może spróbuj kilku czynników naraz, taką "zmasowaną" akcję: praca z psychologiem, modlitwa (mi najbardziej pomógł różaniec), Msza o uwolnienie i uzdrowienie i kontakt z Sycharem (rozmowy telefoniczne z ludźmi) .
Mi to wszystko bardzo pomogło.
Odkryłam, że gwarancją mojej stabilności emocjonalnej jest Bóg.
Ale też potrzebna jest CIĄGŁA praca nad sobą - ja mam program 12 kroków, choć sam warsztat już skończyłam, ale wciąż codziennie pracuje nad sobą na postawie programu. Ta praca się nie kończy, a efekty są zdumiewające :-)


Poprawiłam cytowanie



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group