To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Żona się wyprowadziła.

Anonymous - 2015-11-23, 18:11

mitras napisał/a:
Walczę o dziecko bo w październiku złożyłem wniosek o ustalenie miejsca zamieszkania dziecka do sądu rodzinnego oraz zapisałem do psychologa w celu zbadania dziecka emocji.

żona o tym wie? nie obawiasz się, że pójdziecie "na noże" jeśli chodzi o dziecko?

mitras napisał/a:
Nie rozumiem podejścia żony i zakończenia naszego małżeństwa.
Jestem jednak przekonany, że ogromny wpływ miała zmiana pracy

u mnie również.

mitras napisał/a:
Zaczynam mieć dziwne uczucie w stosunku do dziecka jest to przykre (odrzucenie dziecka) ....... według mnie jest źle z dzieckiem.


w chwilach słabości na pewno takie czucie na chwilę się może pojawić, ale musisz być i będziesz tatem - nie dla żony, ale dla dziecka i dla siebie - choćby po to aby w najmniej spodziewanej chwili ktoś obcy powiedział Ci to:
mitras napisał/a:
podeszła do nas starsza kobieta i stanęła nad nami mówiąc o pięknych rzeczach, że patrzyła się na nasze zachowanie w stosunku do dzieci i była pod wielkim wrażeniem, że dzieci mają takich wspaniałych tatusiów, aż łza się w oku zakręciła :(

Anonymous - 2015-11-26, 12:58

Walka na noże zaczęła żona bo złożyła doniesienie na policję o groźbach karalnych. W wygodny sposób usprawiedliwia swój romans i jaki był faktyczny rozpad małżeństwa by mieć papiery, że sprawa jest w toku... Czuje presję bo wyjawiłem prawdę rodzinie.
Tutaj ratowania małżeństwa już nie ma... Może gdyby żony obiekt westchnień odseparować to sprawy wyglądałyby nieco inaczej i ratowania związku mogły przynieść skutki.

Moim priorytetem jest córka (nie walka córką jak to żona robi na chwilę obecną) ale jako ojciec będę mógł się wykazać i zawalczyć o prawa ojca, które są niestety mizerne w naszym państwie.

Wszystko stracone pod działaniem żony amoku :(

Anonymous - 2015-11-27, 23:51

mare1966 napisał/a:

Myślę ( w sumie WIEM , po tylu latach na forum )
że nikt nie odchodzi nagle .
Odchodzący odchodzi powoli , często cicho ,
przekracza kolejne rzeki i pali za sobą mosty .
Zawsze też nie odchodzi sam i nie odchodzi donikąd .

Cytat:
Nasze małżeństwo skończyło się już dawno temu.....
.......nagle mi mówi:
Nie kocham Cie już i od dawna nie kochałam
Nienawidzę Cię
Wypaliło się już uczucie do Ciebie i nic tam już nie ma


Odchodzący ( kobiety zwłaszcza ) odchodzą emocjonalnie , więc facetom ( zwłaszcza ) się wydaje , ze nic się nie dzieje . Wszystko "na miejscu" , niczego nie brakuje .
Oczywiście podobnie odchodzą i mężczyźni ,
tylko powody z reguły podają mniej emocjonalne .

Nagła jest tylko ( dla pozostawionego ) sama informacja ....... "odchodzę" , "chcę rozwodu , wyprowadzam się itp.


odnowa napisał/a:
masz wieeeeeeeeeeeeeeeeele innych sposób:

W sumie to ty Odnowa mnie "przymusiłaś " do napisania tych kilku słów . :mrgreen:
Tak , ma wiele sposobów , tylko wszystkie jakby mało skuteczne .
Z przyczyn , jak wyżej ( patrz słowa żony , tudzież innej osoby odchodzącej )
Nawet argument "dobra dziecka" niewiele pomaga ,
bo w głowie odchodzącego już wszystko "poukładane aby pasowało" .

Zatem co robić ? :roll:
Mimo wszystko chyba próbować . :mrgreen:
Jednak najlepszą metodą na powrót , jest upadek odchodzącego .

Wyobraź sobie ocean , statek ......... żona właśnie sie ewakuowała ,
bo na horyzoncie lub tuż przy twojej burcie ,
pojawiła się inna jednostka ( jakiś wypasiony jacht szejka arabskiego ) .
Wróci jak "jacht" okarze się zwykłą dzierawą łajbą .
Inna możliwość ....... dozna jakiegoś nawrócenia .
Inna możliwość ....... dokona chłodnej kalkulacji .

Trudne słowa , tylko czy nieprawdziwe ? :roll:

Bardzo zachęcam aby ktoś napisał : " ni mocie racji " :evil:


Być może jest tak , że sens trwania jest bardziej złożony ,
rozległy , trudny do odkrycia , przewidzenia
i nie jest nim jedynie "powrót" małżonka .


Myślę, że nawet jak upadnie ten związek to żona ma straszny charakter i na pewno nie powróci...
Teraz już wiem, że jest niestabilna emocjonalnie bo kiedyś mi sama o tym mówiła, że jakby w niej są dwie osobowości. Wszystko powoli do mnie to dociera co mówiła, a ja tego nie słuchałem.
Była chwiejna na początku związku przez parę lat ale później jakoś to się ustabilizowało i nie zwracałem już uwagi.
Nawet przed odejściem powiedziała mi o tym, że jest niestabilna emocjonalnie i może mi za jakiś czas wywinąć numer, a tego nie chce więc odchodzi...

A teraz popatrzcie na moją sytuację:
Myślę, że ta inna osoba jak to żona twierdziła co siedzi w niej teraz się aktywowała przed rozstaniem.
Bo żona była całkiem inną osobą, którą znałem i jak pisałem wcześniej zaczęła używać słów jakby z encyklopedii wyciągniętych i od razu miała na szybko odpowiedź na pytanie gdzie wcześniej musiała się zastanowić.
Zauważyło to kilka osób właśnie u niej, że używa tych słów i sami mi to powiedzieli.

Nie jestem w stanie tylko pojąć tego dlaczego tak dziecko wręcz odsunęła od siebie...
Do obowiązków matki wróciła tydzień temu bo widzę zmiany, że dba o córkę i to chyba po moich słowach. Zaczęła odbierać ode mnie telefony (gdzie złożyła zawiadomienie na policji, że ją nękam)... Czyli coś zaczyna się już dziać w jej głowie...
Rozmawialiśmy ostatnio przeszło 10 minut przez telefon przy rozmowie luźnej bez ataków na siebie. Boli ją to, że zmieniam siebie i ona to widzi bo zaczyna mi wypominać za każdym razem kiedy jest ten kontakt... Widzi,że sobie radzę, że dziecko jest szczęśliwe ze mną i myślę, że właśnie mnie dzieckiem za to teraz znowu karci bo od dwóch dni zero kontaktu z córką.
Cały tydzień w pracy jest i jest nakręcana przez towarzystwo ( rycerza również ) ale jak się zbliża weekend to widzę zmiany i widzę poniekąd moją żonę.
Może to mi się tak wydaje... ale ja to czuję, że czasem nie znam jej jakby obca kobieta, a czasem widzę moja żonę.

Dostrzegam teraz więcej rzeczy jak wcześniej (chodzi o odejście żony).
Czuję to, że ona nie chciała odejść ale zdradziła (fizycznie) i nie mogła zapewne z tym żyć...
Tej nocy co się wyprowadziła tuż po p[przyjściu z pracy nie mogła mi spojrzeć w oczy i to był zapewne ten wieczór...
Widziałem to i powiedziałem, że wyjdę z domu bo już raczej razem nie będziemy spać w jednym łóżku, po czym skruszona mówiła bym się położył obok niej ale nic poza tym.

Rozmawialiśmy przeszło 2 godziny i stało się... była kłótnia i parę słów niepotrzebnych no i odejście po 3 w nocy z przeraźliwym płaczem...

Anonymous - 2015-11-28, 09:22

Mitras, mnie wię wydaje, że musisz Twojej żonie okazać dużo miłości, ale takiej prawdziwej z serca, bo ona woła o pomoc. Ale Ty sam musisz się wyciszyć, dojść do ładu z sobą. Ja jestem tutaj jeszcze świeża i nie mam doświadczenia, nie wiem jak, ale pozostali sycharowcy Ci powiedzą.
Anonymous - 2015-11-28, 13:37

JolantaElżbieta napisał/a:
musisz Twojej żonie okazać dużo miłości, ale takiej prawdziwej z serca, bo ona woła o pomoc.


a mi się taka postawa kłóci z tym co osoba odchodzaca robi (wyprawia) tj. składanie zawiadomień na Policje dot. fikcyjne przemocy lub też granie dzieckiem.

Anonymous - 2015-11-28, 14:54

ryan napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
musisz Twojej żonie okazać dużo miłości, ale takiej prawdziwej z serca, bo ona woła o pomoc.


a mi się taka postawa kłóci z tym co osoba odchodzaca robi (wyprawia) tj. składanie zawiadomień na Policje dot. fikcyjne przemocy lub też granie dzieckiem.


Mogę się mylić, ale to pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy jak czytam ten wątek. Być może mam za miękkie serce i jestem naiwna :oops:

Anonymous - 2015-12-02, 08:33

Zlozony pozew rozwodowy w sadzie przez zone. Korzysta z chwili ze wzgledu na to ze sprawa jest prowadzona na policji by miec podkladke w sadzie. Termin rozprawy bardzo szybki bo juz w tym miesiacu. Cos mi sie wydaje ze moze byc w ciazy... za szybko sie to dzieje... czekalem na rozwoj sytuacji a tu zaskoczenie...
Anonymous - 2015-12-04, 23:50

mitras napisał/a:
czekalem na rozwoj sytuacji a tu zaskoczenie...

Jestem z tobą.
Będziesz Pan zadowolony :-D

Anonymous - 2015-12-05, 13:24

Walka o żonę już się zakończyła...
Nie wiem tylko do dziś dnia dlaczego mnie tak znienawidziła :(
W jeden dzień po wyprowadzce nagle nienawiść i atak na mnie :(
Co mogło być powodem...
Przecież jeszcze mnie kochała dzień wcześniej i wiem o tym, że tak było...
Trzeba się pogodzić z tą myślą i żyć dalej ale jak?
Uczyć się życia na nowo...
13 lat to nie jest mało...

Anonymous - 2015-12-05, 13:55

mitras napisał/a:
Przecież jeszcze mnie kochała dzień wcześniej i wiem o tym, że tak było...

Wiesz, albo Ci się zdawało.
Może tylko udawała?
A czemu teraz pojawiła się nienawiść? Może w ten sposób zabija w sobie poczucie winy, którą w ten sposób chce przerzucić na Ciebie?

Same znaki zapytania i ani jednej pewnej odpowiedzi. Może więc lepiej nie pytać się i nie zadręczać się w ten sposób?

Anonymous - 2015-12-07, 16:39

Jestem tego pewien, że tak było...

Pod koniec ubiegłego miesiąca udałem się z córką do sanktuarium gdzie z rodziną poświęciliśmy obrączki ślubne i zaraz po przekroczeniu drzwi klasztoru otrzymuję telefon od żony więc przekazałem córce z racji tego by nie być znów atakowany...

Jak żona usłyszała od córki gdzie jesteśmy i co robimy nie mogła wypowiedzieć słowa przez telefon i nie wierzyła. Po zakończonej rozmowie córka (5 lat) stanęła przed krzyżem z Jezusem by przeżegnać się ( jest edukowana w przedszkolu sióstr ) i prosiła o przywrócenie rozumu mamie bo źle robi.

Nie wiem co o tym myśleć... Czy to tylko przypadek telefon?

O dziwo jest już ten kontakt przez sms z żoną (jej inicjatywa) ale to są też i ataki na mnie... Zgadzam się na wszystko odnośnie dziecka...

Od wyprowadzki ani razu nie wypowiedziała mojego imienia...

Dziecko mi daje cały czas teraz, wręcz wyręczam żonę ale to moja inicjatywa do kontaktu z dzieckiem i wykorzystuję bo przecież jestem ojcem...
Jest ciężko patrzeć na dziecko jak cierpi ale nie mogę się poddać teraz...

Anonymous - 2015-12-11, 17:37

No i mam ponowny kryzys...
Dziecko w szpitalu, kierownik chce mnie zwolnić bo nie przyszedłem do pracy ze względu na dziecko, żona przy dziecku szczęśliwa, zero jakiejkolwiek reakcji w moją stronę, nic się nie stało... Siedzę i nie odzywam się nic... patrząc na zonę, która tylko czeka aż podwinie mi się noga... Jak można być takim człowiekiem? W moich oczach to bestia... Już nie kryje się z nowym partnerem... Dziwne to wszystko, że tak nagle po miesiącu już pozew złożony w sądzie... Mam takiego doła, że nie wiem co mam robic... Znajomi już mnie nie chcą słuchać :( Zostałem sam...

Anonymous - 2015-12-11, 20:08

mitras napisał/a:
No i mam ponowny kryzys...
Dziecko w szpitalu, kierownik chce mnie zwolnić bo nie przyszedłem do pracy ze względu na dziecko, żona przy dziecku szczęśliwa, zero jakiejkolwiek reakcji w moją stronę, nic się nie stało... Siedzę i nie odzywam się nic... patrząc na zonę, która tylko czeka aż podwinie mi się noga... Jak można być takim człowiekiem? W moich oczach to bestia... Już nie kryje się z nowym partnerem... Dziwne to wszystko, że tak nagle po miesiącu już pozew złożony w sądzie... Mam takiego doła, że nie wiem co mam robic... Znajomi już mnie nie chcą słuchać :( Zostałem sam...



Jaki tam sam - tu na ziemi całe forum jest z Tobą. Wszyscy przez to przeszliśmy. Ja się modlę czwarty miesiąc bez przerwy i przez takie kryzysy przechodzę, że aż strach. Ale przechodzę, mam ich za sobą sto tysięcy, ale stoję na nogach. Ty się też nie dawaj :-)

Anonymous - 2015-12-11, 21:07

Mitras,
ja od niedawna jestem na forum, ale bardzo mi pomaga świadomość, że mogę liczyć na konstruktywne opinie a przede wszystkim na to, że ktoś mnie wysłucha. Tu naprawdę słuchają.

Twoje sprawy rozwijają się w bardzo szybkim tempie. Myślę, że żona jest tak bardzo zauroczona nowym Kowalskim, że nic do niej nie dociera. Tak jest i z moim mężem. Jedyne co przychodzi mi do głowy, to próba przekonania żony, by dała Wam czas. Nawet jeśli będzie z innym to będzie szansa na otrzeźwienie dla niej, na spowszednienie ich związku. Po krokach Twojej zony trudno mi jednak uwierzyć, by w tym amoku zechciała odstąpić od formalnych kroków.

Trzymaj się!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group