To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Kat i ofiara - jak uratować takie małżeństwo?

Anonymous - 2015-11-10, 15:07
Temat postu: Kat i ofiara - jak uratować takie małżeństwo?
Witajcie

Na wstępie chciałabym powiedzieć, że nie jestem tu nowa, choć zarejestrowana od dzisiaj :-) bo codziennie przeglądam, czytam forum, więc coś już nie co wiem. Należę też do SYCHAR-u, oczywiście nie będę mówiła gdzie aby nie zdradzić za dużo szczegółów :-)

Moja historia.... mam nadzieję, że mnie nikt nie wyrzuci stąd, bo to w dużej mierze ja jestem tą "złą" :-(

Małżeństwem jesteśmy od 6 lat. Dzieci nie mamy.
Przez te 6 lat bywało różnie, kłóciliśmy się o byle głupstwa, często to były kłótnie trwające kilka godzin co bardzo nas męczyło i niszczyło.Miałam wrażenie, że żadne nie chce ustąpić.Miałam też wrażenie, że nie umiemy się porozumieć, i wtedy (może to głupie) ja stawałam się bardzo agresywna - biłam męża, wyzywałam i właściwie co najgorsze. Wszyscy jednym chórem powiedzielibyście do mojego męża "uciekaj facet, broń się" i pewnie w 100% mielibyście rację - sama bym tak doradziła komuś.Mój mąż trwał, a ja stawałam się bardziej katem :-( Jak ciężko się do tego przyznać :oops: :-( Jedyne co mogę powiedzieć na swoją "obronę" to to, że w dzieciństwie i nie tylko byłam bardzo źle traktowana przez jednego z rodziców. Mimo wszystko ja też się nie czułam z tym dobrze, że jestem potworem dla mojego męża i po 4 latach (wiem dopiero) postanowiłam coś z tym zrobić - zaczęłam szukać psychologa aby mi pomógł coś "z tym" zrobić i wtedy dowiedziałam się, że mój mąż mnie zdradza :cry: i że jedyne czego On chce to rozwód, rozwód, rozwód...Z jednej strony mu się nie dziwię, z drugiej strony w głowie miałam tylko "Boże tylko nie to, ja chcę ratować siebie i nasze małżeństwo...!" Mąż się z nią spotykał, ale jak twierdzi już jej nie ma - choć słabo w to wierzę - trudno mi zaufać :-( Może gdyby nie ja On by się w ten romans nie wplątał. Biorę winę na siebie, ale....
Na dzień dzisiejszy On mówi, że jej nie ma, ale mieszka oddzielnie od 9 miesięcy.
Ja czytam, oglądam, należę do SYCHARU, zaczęłam chodzić na terapię, ale szczerze już straciłam siły i nadzieję. Bardzo podupadam na zdrowiu i jestem na silnych lekach uspok. Nie wiem jak sobie radzić.
Bardzo prosiłabym o pomoc i nie skreślaniu mnie mimo iż jestem w podwójnej roli.

Pozdrawiam

STOPka

Anonymous - 2015-11-10, 15:25

Witaj STOPka

Cieszymy się, że jesteś na naszym forum,choć pewnie gdyby Ciebie nie było a miałabyś udane małżeństwo.
Zasady znasz, wiec nie będę ich powtarzał.

Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę, ale polecam osobom takim jak Ty (z trudnym dzieciństwem), książki ks. dr hab. Grzegorza Poloka "Rozwinąć skrzydła" i "W drodze do siebie", znajdziesz je za darmo tutaj:
http://www.rozwinacskrzydla.pl/

Anonymous - 2015-11-10, 15:31

Witaj Jacku

Dziękuję za książki :)

Kiedy ktoś zdradza, a druga strona jest "niewinna" to wiemy jak postępować.
A jak postępować w tak beznadziejnej sytuacji, kiedy dwie strony są w podwójnej roli?

Anonymous - 2015-11-10, 15:38

STOPka

Ty jak zrozumiałem nie zdradzałaś męża. Ty mu tylko zafundowałaś jazdę "bez trzymanki".
Każde z nas zdradzonych małżonków często myśli, czy gdybym zrobił to i to inaczej, czy uratowałoby to małżeństwo. Ale nie znamy odpowiedzi na takie pytania.
Moja żona też pochodziła z domu "nie do końca funkcjonalnego", też mi czasami fundowała niezłą jazdę, ale ja jej nie zdradziłem. Wytrzymałem z nią ćwierć wieku. Twój mąż nie wytrzymał 6 lat. On odpowiada za decyzję o zdradzie. Ty możesz odpowiadać tylko ewentualnie za swoje nie do końca miłe zachowanie. Tylko taka jest Twoja odpowiedzialność. Próbujesz teraz przejąć część winy męża na siebie. Przeczytaj może etapy żałoby (przebaczania):
http://www.katolik.pl/prz...546,416,cz.html
a dokładniej etap drugi: obwinianie siebie.

Anonymous - 2015-11-10, 15:39

STOPka, Witaj na forum:)
Nie ma niewinnych osób....i tak naprawdę to nie wiemy jak postępować.
Bo gdyby tak było nie byłoby tylu historii tu na forum i w zyciu.

Tzw podwójna rola może być też "zaletą"....w ratowaniu małżeństwa.
Oboje się jawnie poraniliście to i oboje musicie teraz się postarać...

Pytanie, czy mąż nadal chce rozwodu??

I nie ma po co gdybać gdyby nie ja......itp. stało się i trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Terapia, spotkania Sychar, lekarz---------już podjęłaś właściwe kroki....

A co mąż na to??

Anonymous - 2015-11-10, 15:54

Jacku - zgadzam się z Tobą jeśli chodzi o branie odpowiedzialności za siebie, swoje czyny, ale On mi to często powtarzał, że jeśli nie byłabym "potworem" On nie szukałby ciepła, miłości, czułości gdzie indziej... stąd moje obwinianie.

Monis - mąż żyje (tak mi się wydaje) wielką do mnie nienawiścią, cały czas trąbi że wszyscy Go przede mną ostrzegali itd. On nie umie mi wybaczyć. Wydaje mi się, że przez te 9 miesięcy to On funduje mi "jazdę bez trzymanki" jakby chciał sobie wszystko odrobić.
On jeśli chodzi o terapię to próbował, ale to nic nie daje, SYCHAR to dla niego ludzie którzy patrzą tylko w jednym kierunku a przecież "On tak cierpi i mnie nie kocha a tam mu nikt nie daje wyboru". Na pewno przestał powtarzać, że chce rozwodu, bo w sumie do niczego on mu nie jest potrzebny, ale czuć, że mnie nie kocha, powtarza, że nie chce wracać.Czasami powie, że to dobrze że coś zaczęłam robić, choć w to nie wierzy i że przynajmniej będzie mi łatwo kiedy On odejdzie.

Najgorsze jest to, że to taka huśtawka emocjonalna.

Anonymous - 2015-11-10, 16:00

STOPka napisał/a:
ale On mi to często powtarzał, że jeśli nie byłabym "potworem" On nie szukałby ciepła, miłości, czułości gdzie indziej... stąd moje obwinianie.

STOPka

Jest to typowe usprawiedliwianie się osoby winnej zdrady. Moja żona też wyszukiwała winnych jej zdrady. Nawet winna była moja mama, która nie żyła już od 11 lat. :shock:

Anonymous - 2015-11-10, 16:10

to nieszczęsne obwinianie paradoksalnie utrudnia zobaczenie prawdziwego wymiaru własnej winy
bo człowiek się broni odruchowo....

Anonymous - 2015-11-10, 16:11

Jedyne co mi teraz krąży po głowie to to, że ja nawet nie biorę pod uwagę, że gdybym była inna to też mogłoby dojść do tej zdrady...a może jednak.Boję się, że nawet jeżeli ja uratuję siebie to nie uratuję nas :-(
Anonymous - 2015-11-10, 16:43

jak trwoga to do Boga ale....
co zasiejesz to zbierasz
mezowi się nie dziwie. nie kazdy jest meczennikiem

Anonymous - 2015-11-10, 18:46

Stopko, kłótnie zdarzają się wszystkim ale takie do utraty świadomości, gdzie ich konsekwencją jest agresja jednego z partnerów zdarzają się ludziom z naprawdę poważnymi problemami.

Piszesz o rozpoczętej przez siebie terapii, której podjęłaś się gdy niemal równocześnie dowiedziałaś się o zdradzie męża ale nie wspominasz o skutkach tej terapii, ani o tym czego dowiedziałaś się o sobie.

Moje pytanie brzmi:
Jak długo trwa Twoja terapia?
Czy uważasz, że jesteś gotowa na ponowne wejście w układ w którym byłaś w roli kata swojego męża, tzn. czy masz pewność, że jesteś już "uleczona"?

Bo jeśli chodzi o Twojego męża to wcale nie dziwię się, że on wzdraga się na samą myśl o wejściu w ten sam schemat. A Ty kojarzysz mu się jednoznacznie.
Można przekonywac kogoś o zasadności trwania małżeństwa ale jeśli poszkodowanej stronie to małżeństwo kojarzy się głównie z przemocą w różnych jej wariantach, to trudno znaleźć punkt zaczepienia.

Potrzeba mnóstwa pozytywnych bodźców by obraz agresji się zatarł oraz by zechcieć spróbować wymienić te negatywne doświadczenia na te pozytywne.
Jak zaserwować mężowi pozytywne bodźce kiedy nie masz z nim kontaktu a on go nie chce - to będzie trudne zadanie, jeśli w ogóle możliwe do wykonania.

Anonymous - 2015-11-10, 18:58

STOPka napisał/a:
Bardzo podupadam na zdrowiu i jestem na silnych lekach uspok. Nie wiem jak sobie radzić.


"Konieczność" brania silnych leków uspokajających świadczy o silnych reakcjach emocjonalnych, czyli braku panowania nad własnym życiem i własnymi reakcjami.
Nie radzisz sobie Stopko - zatem trudno będzie przekonać męża, że jest inaczej.
Sporo pracy nad sobą Cię czeka, to konieczność.
I nie radzę Ci przyśpieszać na siłę tego powrotu do siebie. Nie ten czas, nie ta gotowość.

Człowiek który dopuszcza się agresji potrzebuje ofiary. Brak ofiary (męża), jego uniezależnienie się od kata (Ciebie) może być główną przyczyną Twojej frustracji i niemożności poradzenia sobie z "piwem", którego naważyłaś.
Praca, praca, praca....

Anonymous - 2015-11-10, 22:21

Na wstępie chciałabym podziękować wszystkim co komentują - niestety źle - ale sama sobie zasłużyłam na to.

Kenya

kenya napisał/a:
Stopko, kłótnie zdarzają się wszystkim ale takie do utraty świadomości, gdzie ich konsekwencją jest agresja jednego z partnerów zdarzają się ludziom z naprawdę poważnymi problemami.


Muszę powiedzieć, że nie kłóciłam się z mężem codziennie lub codziennie dochodziło do jakichkolwiek ataków agresji z mojej strony, nie mniej były i bardzo tego żałuję. Tak moim problemem był rodzic, który fundował mi jeszcze większe piekło - nie usprawiedliwiam siebie, szukam tylko odpowiedzi "dlaczego".

kenya napisał/a:
Moje pytanie brzmi:
Jak długo trwa Twoja terapia?
Czy uważasz, że jesteś gotowa na ponowne wejście w układ w którym byłaś w roli kata swojego męża, tzn. czy masz pewność, że jesteś już "uleczona"?


Powiem tak ok, 10 m-cy temu zaczęłam chodzić do psychologa, aby poradzić sobie ze sobą i zdradą męża, ale to była taka "pogadanka", która właściwie do niczego prowadziła. Później mąż się wyprowadził i ja bardziej starałam się sobie z tym poradzić niż cokolwiek robić ze sobą - naprawdę nie miałam siły wbrew temu co sądzicie. Później zapisałam się z mężem na terapię małżeńską, ale Pan powiedział abyśmy zaczęli chodzić na indywidualną terapię - szczególnie ja.W międzyczasie zapisałam się do SYCHARU. Od prawie 10 m-cy staram się kłócić z mężem tak aby siebie nie doprowadzać do "ściany". Właśnie zaczynam od 23 list. intensywną terapię grupową w ośrodku leczenia nerwic.
kenya napisał/a:
"Konieczność" brania silnych leków uspokajających świadczy o silnych reakcjach emocjonalnych, czyli braku panowania nad własnym życiem i własnymi reakcjami.

Czy jestem gotowa na powrót męża - tak choć dużo pracy przede mną, ale czekam.
kenya napisał/a:
Bo jeśli chodzi o Twojego męża to wcale nie dziwię się, że on wzdraga się na samą myśl o wejściu w ten sam schemat. A Ty kojarzysz mu się jednoznacznie.
ja mu też się nie dziwię.
kenya napisał/a:
poszkodowanej stronie
ja też nią jestem - byłam zdradzana przez 1,5 roku
kenya napisał/a:
Jak zaserwować mężowi pozytywne bodźce kiedy nie masz z nim kontaktu a on go nie chce - to będzie trudne zadanie, jeśli w ogóle możliwe do wykonania.

ale ja widzę się z mężem codziennie, prowadzimy razem firmę.
kenya napisał/a:
"Konieczność" brania silnych leków uspokajających świadczy o silnych reakcjach emocjonalnych, czyli braku panowania nad własnym życiem i własnymi reakcjami.

po prostu ciężko mi w tej sytuacji i lekarz to widział i stąd wypisał mi leki
kenya napisał/a:
Człowiek który dopuszcza się agresji potrzebuje ofiary. Brak ofiary (męża), jego uniezależnienie się od kata (Ciebie) może być główną przyczyną Twojej frustracji i niemożności poradzenia sobie z "piwem", którego naważyłaś.
kompletnie się z tym nie zgadzam (przynajmniej w moim przypadku)
ale Dziękuję Ci za komentarz.

Anonymous - 2015-11-11, 00:31

STOPka, a może wlej i otłucz męża żeby zrozumiał że cię krzywdzi-lobuz jeden inną sobie znalazł, a tam ma ciszę i błogosławione słowa kłamstwa.??????????????????????????????????????????????
Albo????? albo?????? albo???? daj iskrę żeby cię nauczył błogosławionych konfliktów małżeńskich bez twoich fanaberii.
Normalnie bym zapytał: " i po co ci to było?" w tym miejscu powiem jednak , że było ci to poto dane, żebyś kilka razy przeczytała SWOJE wpisy, głęboko wetchneła i tak 100 razy i powiedziała czy warto???????????????
Brutalem będę ale ja bym doo takiej baby napewno nie wrócił. Jest jednak szansa bo gorszym gadem dla żony byłem a się jakoś skleja.Tylko nie pytaj ile to kosztuje, bo wiele.. Oj wiele. Tylko że każdego znas stać na nie takie kwoty.
Bądź, czytaj, pisz, módl się aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaPan patrzy i błogosławi



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group