Dziecko w czasie kryzysu - Wizyty dzieci w mieszkaniu taty
Anonymous - 2015-11-10, 15:39
potwierdzam
mnie też to dużo dało (zwł. rozmowy z psychologami od dzieci)
chociaż dalej mam co robić..
Anonymous - 2015-11-10, 15:53
moc nadziei napisał/a: |
Bo o ile dobrze pamiętam, wszyscy porzuceni małżonkowie, którzy tutaj rozpatrywali lub rozpatrują ustalenie kontaktów sądownie, wcale nie utrudniają małżonkowi widzeń w miejscu zamieszkania dzieci lub w miejscu ustalonym neutralnym. Wręcz przeciwnie.
|
MN
Powiedz proszę, a czy kobieta, która mówi "ojciec może widzieć dzieci, ale tylko u mnie", gdy znajdzie sobie po jakimś czasie faceta (oczywiście nie kobieta Sycharowa, bo te są wierne po grób) to nie zaprosi go do domu, bo dzieci?
Nie pisz tylko , ze to hipotetyczna sytuacja, jest ona całkiem prawdopodobna.
Czy nie ma tutaj filozofii Kalego?
Anonymous - 2015-11-10, 16:08
nie wiem co zrobi taka kobieta
ja nie jestem w tym momencie taką kobietą
a co do wujków w moim domu, to pojawiali się oni tylko w rozmowach
mianowicie zapytałam męża czy spodobałoby mu się, gdyby obcy mężczyzna spał w łóżku jego żony, kąpał i usypiał jego dzieci i odrabiał z nimi lekcje... itp...
tylko nie pytaj mnie co odpowiedział tajemnica
Anonymous - 2015-11-10, 16:25
aha i moim zdaniem nie "tylko u mnie"
jest masę możliwości poza mieszkaniem porzuconego małżonka i mieszkaniem nowego "partnerstwa"
oczywiście nie mam na myśli parków zimą ani barów przydrożnych
po prostu trzeba chcieć i kierować się dobrem dzieci
ale wiem, że nie każdy chce - i wtedy nici z ustalania...
Anonymous - 2015-11-10, 16:58
grzegorz_ napisał/a: | Ile w tym rzeczywistej troski o dziecko, a ile obawy, strachu, że dziecku w nowym układzie z uśmiechniętym ojcem i jego nową panią będzie się bardziej podobać niż z opłakującą odejście męża matka?
Kto to wie...
Ciągle nie mogę tego pojąć dlaczego matki uważają , że dziecko to ICH własność. |
Grzegorzu, jak zwykle schematy i stereotypy... czy kiedykolwiek byłeś w takie sytuacji?
Jeżeli matka czuje że to jest nie w porządku, to jest to nie w porządku.
Czy obraz taki, że tatuś zabierze dziecko do swojego domu z kochanką ,na jeden dzień, a potem dzieci wracajcie, bo tatuś wam tylko pokazał jaki jest szczęśliwy bez was i waszej mamy i resztę czasu to już spędzę bez was, to co dzieciom pokazuje? Że są dla niego ważne czy nie? Gdyby były ważne to naprawiałby małżeństwo, a nie je rozwalał... Gdyby były ważne ,to by do nich dzwonił, pytał co u nich,byłby w najważniejszych chwilach przy nich...
Czy to takie trudne zrozumieć ,że pan (czy pani) z kowalską /kowalskim są uśmiechnięci i radośni bo problemy szarego życia mają poza sobą? A porzucona żona (czy mąż) zostając z dziećmi ma włożone na swoje barki te problemy podwójnie? I może nie zawsze tryska radością??
Anonymous - 2015-11-10, 17:07
jeśli matka czuje sie zbyt obciążona moze zgodzić na opieke naprzemienna
Anonymous - 2015-11-10, 17:20
Czytałam kiedyś opowieść kogoś ,komu rodzice ( i sąd) zafundowali taką opiekę naprzemienną, wierz mi ,nie chciałbyś być na miejscu tego dziecka...,
Anonymous - 2015-11-10, 17:51
opieka. naprzemienna po rozwodzie jest w wielu krajach standardem
Anonymous - 2015-11-10, 17:57
grzegorz_ napisał/a: | opieka. naprzemienna po rozwodzie jest w wielu krajach standardem |
I adopcja dzieci przez pary jednopłciowe również.
Czy to znaczy, że tak powinno być?
Nie mam zdania na temat opieki naprzemiennej. Ma plusy i minusy.
Jednak fakt, że w innych krajach przyjęli jakieś zasady, dla mnie nie oznacza, że my powinniśmy zrobić to samo.
Anonymous - 2015-11-10, 19:27
Drogie Panie,
Prawda jest taka, że możecie sobie teoretyzować, ba - wcielać te teorie w życie - odnośnie jak powinna w rozbitej rodzinie wyglądać opieka nad dzieckiem. Możecie, ponieważ prawo stoi w takich przypadkach po stronie matki. Może, waszym zdaniem, zależeć ojcu tylko na pochwaleniu się nowym, szczęśliwym życiem... Czasem jednak i wcale nierzadko to stroną krzywdzącą i rozbijającą rodzinę i małżeństwo jest właśnie matka. Wtedy dziecko, dzieci są ogromnym atutem w rozgrywaniu sprawy rozwodowej, w wymiarze tak psychicznym jak i materialnym. Proszę więc o odrobinę empatii i nie szeregowania wszystkich ojców do jednej szufladki. Moc Nadziei - moja córka mieszka już z wujkiem, który może jej nie kąpie, ale jednak jest z nią pod jednym dachem. Wiesz, co mogę zrobić? Być wdzięcznym żonie, że mam opiekę naprzemienną. Obawiam się, że niezgoda na rozwód skończy tę ""sielankę" i pozostaje mi pogodzić się, że jest jak jest.
Anonymous - 2015-12-23, 22:13 Temat postu: Re: Dzieci w kryzysie małżeńskim - porada Myślę, że w ten sposób odbierasz dzieciom ojca. Podłością z jego strony jest szantażowanie Ciebie, że nie będzie dzieci odwiedzał. Przestańcie się przepychać. Dzieci nie są stroną w waszym konflikcie. A o małżeństwo nie walczysz, tylko przyduszasz męża. Takim zachowaniem nie pomożesz ani dzieciom ani Waszemu małżeństwu. Odpuść. Pozwól mu popełnić błąd. On też musi chcieć uratować to małżeństwo.
|
|
|