To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Czy on mnie nadal chce?

Anonymous - 2015-11-06, 17:20
Temat postu: Czy on mnie nadal chce?
Witajcie
Na forum jestem od ponad dwóch lat. Opisywałam swoja historie ale długo nie pisałam i moje posty zostały wykasowane.
Nie będę juz wracała do tego co było bo..i tak juz tego nie zmienię. A więc.

Jesteśmy z mężem w nieoficjalnej separacji od ponad dwóch lat. 9 miesięcy nie mielismy ze soba kontaktu, to ja podjęłam decyzję o wyprowadzce, chciałam zamieszkać sama. Ciągle się klóciliśmy o jakies bzdury, mąż stał sie agresywny..bałam sie go.
Zamieszkałam u swojej mamy, zrobiłam sobie oddzielne mieszkanie , zadłuzyłam się ale..choć z długami nareszcie odetchnełam z ulgą. Byłam strasznie biedna( finanse beznadziejne) ale dziwnie w tej swojej biedzie szczęśliwa.
W czasie gdy mieszkałam sama cały czas pogłebiałam swoją ,,znajomośc" z Bogiem i gdyby nie on nie dałabym rady przetrwać, jakkolwiek to zabrzmi.
Przez 9 miesięcy przetrawiałam w sobie żal, gorycz, rozpacz, nienawiść. Wyłam z bólu, podupadłam na zdrowiu ale powoli udało mi sie wyjśc z rozpaczy, nienawiści. Wybaczyłam mężowi wszystko zło które spotkało mnie z jego strony, nawet zaczełam się modlić o to aby Bóg mu błogosławił.
Przez cały czas zastanawiałam się czy może w jego życiu pojawiła sie inna kobieta i dlatego to małżeństwo sie rozpadło?
W którymś momencie poczułam że nastał odpowiedni czas na to aby sie z mężem skontaktować i dowiedziec sie prawdy.
Byłam nastawiona na to że mąż ma kogoś...układa sobie życie.
Napisałm sms z zapytaniem : ,,czy ma kogoś", ,,odpisał że nie ma i nikogo nie miał", zapytałam ,,więc co dalej z nami?"
Zaproponował spotkanie. Tu bardzo sie przestraszyłam , nie byłam gotowa na inne słowa jak tylko,,ROZWÓD"
Gdy zobaczyłam męża, jego usmiech i to cos w oczach wiedziałam że o żadnym rozwodzie nie bedzie mowy. W jego oczach widziałam miłość , te miłośc której tak pragnełam a która myslałam ze dawno wygasła.
Ogarnęło mnie wielkie szczęście i jeszcze wieksze przerazenie bo..no własnie nakładłam sobie do głowy że to koniec a teraz co? Co dalej? Z takim trudem udało mi sie poskładac mój świat bez niego.

Zaczelismy sie spotykać, było bardzo fajnie, czułam ze mu nadal zależy, mówił że chciałby abyśmy mieszkali razem. Przestraszyłam się, zaproponowałam zebysmy sie troszkę pospotykali, pobyli razem troche u mnie , troche u niego,abysmy mogli na nowo sie odnależć.
Tu bajka sie kończy, czas przejśc do sedna.
Do tej pory nie zamieszkalismy razem , spotykamy sie jak narzeczeństwo.
Ja zaczełam wyjezdzać za granice do pracy aby pospłacac swoje długi związane z moim samotnym zamieszkaniem. Mąż w tym czasie opiekuje sie naszymi zwierzetami , które normalnie mieszkaja ze mną ( jak dzieci :))
Za kilka dni znowu wyjezdzam , widze ze mąż jest smutny ale..nic nie mówi.
Widze tez że zwieksza dystans miedzy nami , mało sie juz spotykamy , tłumaczy to tym ze brakuje mu czasu, bo praca, treningi..
Czuje się zaniedbywana, dzis zaproponowałam aby odwiedził mnie przed pracą. Zgodził się , myslę ze chetnie przyjechał, niby był miły ale taki obcy. To ja prowadziłam rozmowe, zreszta jak zawsze. Zapytałam czy spotkamy sie w najbliższa niedzielę, odpowiedział ze chciał pójść na rower, nie zapytał czy chce iśc z nim.Zapytałam czy z kolega , odpowiedział ze nie wie i to zalezy od pogody. jak nie bedzie pogody to spotka sie ze mną. Powiedziałam ze na takiej zasadzie nie bede sie z nim spotykała , bo własciwie jak? Mam czekac cały dzień bo może sie ze mna spotka a może nie? odpowiedział ze w takim razie sie nie spotkamy. Nie wiem czy słusznie ale odbieram to jako brak szacunku dla mnie. Zapytałam czy on wogóle chce sie ze mna spotykac, odpowiedział że tak że chce sie spotykac ale jak skoro on mieszka tam a ja tu ( ze niby brak czasu) pożegnalismy sie i pojechał do pracy.
Takich sytuacji było juz kilka i ja rozumiem ze kazdy potrzebuje troche czasu dla siebie. Ale..ja wyjezdzam za kilka dni i nie bedzie mnie dwa miesiące, czy ten rower naprawde nie moze poczekac?
Nie rozumiem bo jezeli ktos chce sie spotykac i budowac na nowo to co zostało zburzone to znajdzie na to czas.
Proponowałam zeby mąż przyszedł do mnie mieszkac ale uważa ze u mnie jest za ciasno itd.a co do mieszkania u niego to no własnie, wszystko ma zostac tak jak on sobie zrobił tzn.tak owszem ale na jego zasadach.
Modle się do Boga a by sie tym zajął bo ja naprawde nic nie rozumiem co mam dalej robic?
Dobrze mieszka mi sie samej i ciesze sie ze udało mi sie odbudowac na nowo swoje zycie ale bardzo brakuje mi drugiej osoby.

Powiedzcie co myslicie .

Anonymous - 2015-11-06, 18:23

Izka

Twoje wątki nie zostały skasowane, tylko przeniesione do archiwum, tutaj:
http://www.kryzys.org/arc...opic.php?t=8410
i tutaj:
http://www.kryzys.org/arc...opic.php?t=8999

A co do zachowania męża, to jest bardzo dziwne.
Jak dla mnie nasycił się Tobą i ponieważ nie chcesz natychmiast przystać na wszystkie jego propozycje (choćby te z urządzeniem jego mieszkania), to się wycofuje. Dla mnie jest to wytłumaczenie, ale możliwe, że bardzo błędne.

Anonymous - 2015-11-06, 19:07

Dziękuję Jacku ;-)
Anonymous - 2015-11-06, 19:16

Jacku, jeszcze dopytam czy nasycenie to znaczy zmeczenie np. moja osoba czy oczekiwaniami?
Co zrobić w takiej sytuacji ? Wycofać się ?

Anonymous - 2015-11-06, 19:22

Izka

Pisząc nasycenie miałem na myśli co następującego. Jakiś czas byliście oddzielnie. On się już trochę stęsknił. Zaczęliście się spotykać. On się na tych spotkaniach jakoś nasycił Tobą. Ponieważ nie chciałaś robić dokładnie tego, co on chciał, zaczął się wycofywać.
Ja tak to widzę. Może ktoś zbije moje argumenty.

Anonymous - 2015-11-06, 20:38

Ja to widze inaczej, co nie znaczy ze tak jest.
gdy ktos dlugo czeka na osobe i ta osoba przyjdze to czekajacy zrobi krok . wiedz ze ten krok boli. boi, bo jest strach ponownego odrzucenia. Wtedy sie czeka na ruch drugiej osoby. Gdy tego ruchu zabraknie to czekajacy sie wycofuje.
Ty odeszlas. Moze on czeka na to bys mu powiedziala ze zalezy Ci na nim. Tym bardziej ze w tych oczach widzialas milosc.

Na pewno nie byloby to na jego warunkach , bo juz zostaly zniszczone .

Jak dla mnie to brakuje tu szczerej rozmowy. ale takiej glebokiej rozmowy.
Wykazalas sie odwaga , ze nawiazalas kontakt. A dalej to tylko kalkulacja i rozmowa o nim - jaki powinien byc a jaki nie i co to znaczy.
bez niego, z nami za jego plecami
Wiem ze jestes nieufna , ale tylko to z nim mozesz zbudowac relacje . nigdy bez niego.

Anonymous - 2015-11-06, 20:45

Jacek-sychar napisał/a:
Izka

Ja tak to widzę. Może ktoś zbije moje argumenty.

Jak dla mnie jacku masz malo wiary. wiary w drugiego czlowieka i jest mi z tego powodu smutno

Anonymous - 2015-11-07, 10:48

Własnie wysłuchałam tego kazania i wiecie co prosiłam Boga aby pokazał mi swoja miłośc i..pokazał ale nigdy nie przyszło mi do głowy aby poprosić o to aby nauczył mnie kochać

https://archive.org/details/J1421-29

Anonymous - 2015-11-07, 10:53

Izka

Link nie działa.

Anonymous - 2015-11-07, 12:38

A ten?:
https://archive.org/details/J1421-29

Anonymous - 2015-11-07, 13:36

Kochani , przeczytałam swoje stare watki i te ..cała szarpaninę przeżyłam po raz drugi , strach powrócił.

Zapisałam sie na 12 kroków przez internet.

Dla tych którzy boja sie równie mocno jak ja

https://www.youtube.com/watch?v=aNw3EfY65PU

Anonymous - 2015-11-07, 20:33

Izka napisał/a:
Zapisałam sie na 12 kroków przez internet.

Gratuluję. Wracam wspomnieniem do moich pierwszych dni.
Na moje słowa że moja jedyną wolą tych kroków jest moja przekora, Prowadzący odpowiedział że to wystarczy, aby Bóg z przekory zrobił pokorę.
W pierwszych dniach było wiele osób, dotrwali najlepsi katolicy i najwieksi grzesznicy :roll: :roll: :roll:
Można???????????????//
A powiem że warto, oj warto.
Tylko uważaj bo czasami boli, ale jak boli to dobrze .

Anonymous - 2015-11-07, 22:54

Dabo - a na drugi obrót 12 kroków masz chęć?
Anonymous - 2015-11-07, 23:13

hubcia576 napisał/a:
Dabo - a na drugi obrót 12 kroków masz chęć?

W tak tajemniczy sposób zadane pytanie, oczywiscie odpowiem że nie,,,,,,,,,,,,,,
Aczkolwiek wciąż widzę swoje ułomności i nie jest wykluczone że zrobię powtórkę.
A ty Małgoś też powtórzysz, czy teraz będziesz ta sypiącą mądrościami?????



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group