To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - otwarta furtka

Anonymous - 2015-12-27, 23:19

Widzę , że autor się już ulotnił ,
ale pozdrawiam Go .

twardy napisał/a:
Odpowiedz sobie tak szczerze, czy tak było od samego początku, od dnia ślubu?
( to do Bałwanka )


Myślę, że nie, bo po co Twoja żona by wychodziła za Ciebie.



Z bardzo różnych przyczyn i powodów ludzie się pobieraja Twardy .
W bardzo róznych stanach świadomości i nieświadomości .
I niestety , tak jak napisał gdzieś Bałwanek
może być i tak ( prawdopodobnie może być , bo nie mam 100 % pewności w tym )
że nie ma czego naprawiać , bo niczego wcześniej nie było .
Jeżeli wcześniej nie było relacji , głębokiej relacji
to co odbudowywać ?
Może to są sprawy pod rozeznanie ważności właśnie ?

I wreszcie są inne przypadki ,
gdy jak napisał autor watku ( pozdrawiam )
strona nie wchodzi drugi raz do tej samej rzeki .
Tak , można budować od zera ,
ale musi być cheć obu stron .
A jeżeli jej nie ma ?
Jeśeli nie ma woli po jednej , czy obu stronach ?
Czy Bóg ma naginać czyjąkolwiek wolę , zmuszać czy wymuszać ?

Uleczenia ( cuda ) się zdarzają na forum ,
ale to z reguły w wypadkach lżejszych .
Kryzys kryzysowi nierówny .
Przypadki są nieporównywalne całkowicie .
Dla mnie prawdziwym cudem będzie jak do pewnego pana wróci pewna pani
i on o tym napisze tu na forum .
No i jeszcze DLACZEGO wróciła ! :roll:

Anonymous - 2015-12-27, 23:53

mare1966 napisał/a:
Tak , można budować od zera ,
ale musi być cheć obu stron .
A jeżeli jej nie ma ?
Jeśeli nie ma woli po jednej , czy obu stronach ?
Czy Bóg ma naginać czyjąkolwiek wolę , zmuszać czy wymuszać ?


To, że nie da się budować od nowa małżeństwa, jak nie ma woli dwóch stron, to oczywiste.
W większości tu na forum jesteśmy w sytuacji, gdzie nasze drugie strony nie chcą tej odbudowy.
I co?
Nic. Ja pracuję nad sobą i jeżeli żonie się odmieni, to będę do tego przygotowany.
A jeśli się nie odmieni?
To będę (już jestem) lepszym, wolnym człowiekiem.

mare1966 napisał/a:
Jeżeli wcześniej nie było relacji , głębokiej relacji
to co odbudowywać ?
Może to są sprawy pod rozeznanie ważności właśnie ?


Z powodu braku głębokiej relacji???
Nie przesadzasz trochę?
Badanie ważności zawartego sakramentu to nie koncert życzeń.
To miałby być powód?

Anonymous - 2015-12-28, 00:17

Mam w pracy koleżankę, mezatke, katoliczke, która pochodzi z Indii. Swojego męża poznała w dniu ślubu. Wcześniej widziała jego zdjęcie, zamieniła kilka zdań w czasie zaręczyn. Są razem 20 lat, szczęśliwi. Jak to możliwe? Wyjaśniła mi to kiedyś: wychowanie od dziecka do małżeństwa (tam się nie dyskutuje, że jak się nie podoba to można się rozwiesc) i... Brak wymagań (tzn. siebie nie stawia się na pierwszym miejscu). Od 15 lat mieszkają w Anglii. W teorii stać ich na życie osobno, prawo też bardziej liberalne...
To, że małżeństwo przetrwa to mix szczęścia, przypadku, ale też tego co się wynosi z domu.
Ostatnio pomyślałam, że trzeba otworzyć drugie forum, dla narzeczonych. Praca u podstaw. :-)

Anonymous - 2015-12-28, 09:27

Żeniu fajnie było przeczytać zapis historii-no cóż jak już napisałem wczesniej wiele od tamtego czasu sie zmieniło.
Forum to częśc elektroniczna-sztuczna,zatem trudno na nim wywnioskować co tak naprawde siedzi w człowieku.
Zdaje sobie sprawę że moje części opisowe historii małżeństwa brzmią łzawo.
Ale one były kiedyś łzawe-na dziś!
Nie interesuje mnie już ten temat, nie powoduje nawet emocji.
Zazwyczaj to co pisze o przeszłości jest jak relacja robota pozbawionego emocji.
Choć jak pisałem już pozostał niesmak oszustwa ale to prędzej w odniesieniu do zmarnowanych lat.
Tak to pełna racja co napisała przedmówczyni(powyżej).
Co co wyniesiemy z domu wnosimy we własne małżeństwa i to dojrzałem w naszym małżeństwie(w zasadzie widziałem od początku-ale człek nie przykładał wagi)

Rodzice mojej żony?
żyli pod dachem -lecz nie mieli ze sobą nic wspólnego.
Zapewne żona wyniosła z domu syndrom nieszczęśliwej kobiety w związku.
I taka sytuacja czekała tylko jak bomba na zapalnik.

Mój dom ?
owszem było róznie,była zdrada-ale było i pojednanie rodziców,uczenie się życia wspólnie.
Dziś fajnie jest popatrzeć jak wielka pracę wykonali i zyja razem,planuja razem,na codzień sa razem.
Mój wyniesiony schemat??
walczyc,nie poddawać się,jest wzór z domu -nie docierało do mmnie że cos jest niemożliwe.

Dwa domy dwa rózne schematy i dwoje z nich ludzi.

Mare z twardym spierają się co jest podstawą do stwierdzenia nieważności?
Twardy jeżeli nie było relacji,nie było miłości,związek był sztuczny-jakiego nie łączyła więż duchowa.
To jest to podstawa do badania sakramentu.
pozdrawiam

p.s
żeniu gdy codziennie widzisz obiekt oszustwa-to trudno jest tak całkiem nie czuć nic.

Anonymous - 2015-12-28, 11:03

balwanek1 napisał/a:
Twardy jeżeli nie było relacji,nie było miłości,związek był sztuczny-jakiego nie łączyła więż duchowa.
To jest to podstawa do badania sakramentu.


Swego czasu bardzo wnikliwie czytałem na temat ewentualnych powodów stwierdzenia nieważności zawartego sakramentu.
Nie ma takiego powodu jak brak więzi duchowej.
A po drugie, czy naprawdę jej nie było?
A czy jeśli nawet tak było, to czy jeden z małżonków zdawał sobie z tego sprawę i ukrył to przed drugim?

Anonymous - 2015-12-28, 12:38

twardy napisał/a:
Swego czasu bardzo wnikliwie czytałem na temat ewentualnych powodów stwierdzenia nieważności zawartego sakramentu.

Nie ma takiego powodu jak brak więzi duchowej.

A po drugie, czy naprawdę jej nie było?

A czy jeśli nawet tak było, to czy jeden z małżonków zdawał sobie z tego sprawę i ukrył to przed drugim?



Swego czasu badałem to samo .
Jest coś takiego Twardy jak
"wady zgody małżeńskiej" .
( między innymi )

Wada zgody może dotyczyć
każdej z osób z osobna , lub tylko jednej z nich .
Różne jest także jej nasilenie i motywy "niezgody" .
Wreszcie niezgoda może być częściowa , a nawet sprzeczna
w różnych obszarach
( tak jak na forum definiujemy miłość - jako postawę a inni uczucie )

Wg. mnie są to sprawy niesłychanie trudne do oceny .
Sama zaś ocena i decyzja obarczona możliwym błędem ludzkim .

Anonymous - 2015-12-28, 12:46

Daria111 napisał/a:

Ostatnio pomyślałam, że trzeba otworzyć drugie forum, dla narzeczonych. Praca u podstaw. :-)


Tylko, że w myśl zasady "mądry Polak po szkodzie" nie wydaje mi się, żeby byli zainteresowani takim forum.

Anonymous - 2015-12-28, 13:42

lustro napisał/a:
Tylko, że w myśl zasady "mądry Polak po szkodzie" nie wydaje mi się, żeby byli zainteresowani takim forum.



Studiowanie Sycharu
powinno być
"punktem obowiązkowym"
nauk przedmałżeńskich .

Zaraz by im z głowy te głupoty o małżeństwie wywietrzały . :mrgreen:




Przecież i tak część z nich tutaj w końcu trafi . ;-)


I nie zgadzam się , żadko bo rzadko ( 50 na 50 % :mrgreen: )
ale ktoś PRZED tutaj zawita .

Anonymous - 2015-12-28, 13:48

Marek, Sychar czasami (ale jednak!) bierze udział w naukach przedmałżeńskich, głównie jednak jako świadczenie o mocy Sakramentu Małżeństwa.
Anonymous - 2015-12-28, 13:51

mare1966 napisał/a:
Studiowanie Sycharu
powinno być
"punktem obowiązkowym"
nauk przedmałżeńskich .

Zaraz by im z głowy te głupoty o małżeństwie wywietrzały


fakt, im więcej czytam to forum, i im więcej słucham różnych konferencji nt miłości, dojrzałosci emocjonalnej i małżeństwa - stwierdzam, ze kompletnie nie byłam przygotowana, kompletnie nie wiedziałam o co chodzi, a już że zawieramy swoisty trójkąt skłądajac przysięgę małżeńską - zupełnie nie zdawałam sobie sprawy.


Decyzja o ślubie podjeta bez sensu. A co najmniej o 5 lat za wcześnie

Anonymous - 2015-12-28, 14:05

utka2 napisał/a:
A co najmniej o 5 lat za wcześnie
myślisz ze w ciągu tych 5 lat coś by się zmieniło? Przeszłabyś jakies specjalne szkolenie, by przygotować się do małżeństwa? Kursy, rekolekcje czy spotkania?
Co by to zmieniło??

nic nie ejest bez sensu ani bez przyczyny.

Anonymous - 2015-12-28, 14:14

któż to wie? może nauczyłabym sie wiecej o sobie, a przede wszystkim zwróciła uwagę na wiele cech u męża, które powinny mi dać do myślenia juz wcześniej.

niestety o wielu dowiedziałam sie później, za późno

dobra, spadam stąd, na dziś dość informacji, trzeba to strawic.

Anonymous - 2015-12-28, 14:19

utka2 napisał/a:
może nauczyłabym sie wiecej o sobie, a przede wszystkim zwróciła uwagę na wiele cech u męża, które powinny mi dać do myślenia juz wcześniej.


Czyżby? Naprawdę w to wierzysz?

Anonymous - 2015-12-28, 14:21

no nie ... :mrgreen:

ale!! jedno co powinnam wiedzieć - miłość, na jaką decydujemy się zawierając zwiazek małzeński nie ma nic, albo bardzo niewiele z uczuciem.

I właściwie wystarczyłoby gdybym to wiedziała 8 lat temu ...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group