To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - otwarta furtka

Anonymous - 2015-11-09, 08:59

Ja myślę Stokrotka10101, że są takie moje/twoje prosty, których Bóg nigdy nie spełni, bo są dla mnie/ciebie złem.
Bóg widzi dalej i szerzej Cały szkopuł w tym, czy ufam/sz Bogu, ze jest Ojcem, ktory
chce dla mnie/ciebie dobra.

Ja ufam i dlatego cieszę się, ze nie spełnia wszystkich moich próśb, lub spełnia w czasie, który uzna za odpowiedni.

Anonymous - 2015-11-09, 09:35

Stokrotka10101 napisał/a:


No ale popatrz czy nie cieszyły by się te osoby gdyby mąż/ żona do nich wrócił ? Czy one proszą o coś złego ? Czy nie byłoby lepiej?


Nie nie proszą o nic złego, teoretycznie...
Praktycznie:
skąd wiadomo, że powrót małżonka w danym momencie będzie dobrem, a nie krzywdą? Skąd wiadomo, ze nie wrócimy na stare tory, które były niewłaściwymi torami, które krzywdziły mnie lub małżonka?
Czy taki bezrefleksyjny powrót jest dobrem? Bo ja chcę żeby tak było już?

Anonymous - 2015-11-09, 09:38

Zeniu ale czy Bóg nie może przemienić tego człowieka tak jak Szawla Dlaczego mógł jego czy nie może zrobić to z innymi ?
Anonymous - 2015-11-09, 09:50

Przekonałam się na własnej skórze,że jeśli o coś prosimy Boga,ale w sposób bardzo można powiedzieć uciążliwy dla Niego,to On to nam da,ale pózniej pokazał,że niekoniecznie to było dobre dla nas w tym czasie co chceliśmy,bo nie byliśmy na o gotowi.
Wystarczył rok po wysłuchaniu tej mojej żałosnej prośby,a wszystko potoczyło się lawinowo,kłótnie,długi,rozstanie i narazie pomalutku próbujemy zgodnie z Wolą Boga się podnosić,a trwa to już dobrych 6 lat,długi nadal są ale sytuacja miedzy nami jest spokojniejsza,praktycznie się nie kłócimy.
Teraz widzę,że nawet z takiej sytuacji Bóg wyciągnął dobro,bo poznaliśmy się,ja stałam się silniejsza,bo zawsze polegałam na mężu.

Teraz wiem,że trzeba zdawać sobie sprawę o co się modlimy,bo pewnie gdyby mnie nie wysłuchał wtedy,byłabym wielce obrazona,że ma mnie gdzieś,wysłuchał to też mi na początku było źle,bo to o co prosilam dalej nie idzie po mojej mysli.

Teraz sama jestem zaskoczona,bo przychodzą takie sytuacje,że dawniej byłam kłębkiem nerwów,wszczynałam kłótnie,a teraz proszę tylko,albo aż o to abym miała spokój w sobie,a gdy nie wiem jak postępować proszę o wskazówki co jak i kiedy,a jeśli tego nie czuję,to poprostu mówię;Boże bądź wola Twoja,Ty wiesz lepiej co dobre dla nas,zajmij się tym,a mnie obdarz tylko pokojem,abym nie popsuła tego czasu,który jest dla mnie trudny.

Anonymous - 2015-11-09, 10:09

Stokrotka10101 napisał/a:

Zeniu ale czy Bóg nie może przemienić tego człowieka tak jak Szawla Dlaczego mógł jego czy nie może zrobić to z innymi ?


:shock:
Stokrotka10101, a co z naszą wolna wola, której tak wszyscy bronimy, i z której nawet dla Boga zrezygnować nie chcemy?
Bóg niczego na nas nie wymusi, bo szanuje te wole. jednak cały czas stawia nas w rożnych sytuacjach, które mogą nam pomóc w Jego poznaniu i nawróceniu siebie.
Szawła również Bóg do niczego nie zmuszał, Zapytał tylko, "dlaczego mnie prześladujesz?"
Szaweł sam zapytał co ma zrobić. SAM chciał coś zrobić. Przecież nie musiał wypełniać tego co Jezus mu powiedział. Miał wybór. Mógł zostać niewidomym, nienawidzącym chrześcijan Żydem i mógł również przyjąć to co Jezus mu zaproponował. Wybrał to drugie.


3 "Ja jestem Żydem - mówił - urodzonym w Tarsie w Cylicji. Wychowałem się jednak w tym mieście, u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym. Gorliwie służyłem Bogu, jak wy wszyscy dzisiaj służycie. 4 Prześladowałem tę drogę, głosując nawet za karą śmierci, wiążąc i wtrącając do więzienia mężczyzn i kobiety, 5 co może poświadczyć zarówno arcykapłan, jak cała starszyzna. Od nich otrzymałem też listy do braci i udałem się do Damaszku z zamiarem uwięzienia tych, którzy tam byli, i przyprowadzenia do Jerozolimy dla wymierzenia kary. 6 W drodze, gdy zbliżałem się do Damaszku, nagle około południa otoczyła mnie wielka jasność z nieba. 7 Upadłem na ziemię i posłyszałem głos, który mówił do mnie: "Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?" 8 "Kto jesteś, Panie?" - odpowiedziałem. Rzekł do mnie: "Ja jestem Jezus Nazarejczyk, którego ty prześladujesz". 9 Towarzysze zaś moi widzieli światło, ale głosu, który do mnie mówił, nie słyszeli. 10 Powiedziałem więc: "Co mam czynić, Panie?" A Pan powiedział do mnie: "Wstań, idź do Damaszku, tam ci powiedzą wszystko, co masz czynić". 11 Ponieważ zaniewidziałem od blasku owego światła, przyszedłem do Damaszku prowadzony za rękę przez moich towarzyszy.
12 Niejaki Ananiasz, człowiek przestrzegający wiernie Prawa, o którym wszyscy tamtejsi Żydzi wydawali dobre świadectwo, 13 przyszedł, przystąpił do mnie i powiedział: "Szawle, bracie, przejrzyj!" W tejże chwili spojrzałem na niego, 14 on zaś powiedział: "Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego i Jego własny głos usłyszał. 15 Bo wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś. 16 Dlaczego teraz zwlekasz? Ochrzcij się i obmyj z twoich grzechów, wzywając Jego imienia!" 17 A gdy wróciłem do Jerozolimy i modliłem się w świątyni, wpadłem w zachwycenie. 18 Ujrzałem Go: "Spiesz się i szybko opuść Jerozolimę - powiedział do mnie - gdyż nie przyjmą twego świadectwa o Mnie". 19 A ja odpowiedziałem: "Panie, oni wiedzą, że zamykałem w więzieniach tych, którzy wierzą w Ciebie, i biczowałem w synagogach, 20 a kiedy przelewano krew Szczepana, Twego świadka, byłem przy tym i zgadzałem się, i pilnowałem szat jego zabójców". 21 "Idź - powiedział do mnie - bo Ja cię poślę daleko, do pogan"".
(Dz22 3-21)



Czy sadzisz, ze do nas Bóg nie przychodzi? Przychodzi i to ciągle, ale dopiero kiedy my sami w swojej wolności zdecydujemy się Go przyjąć i odpowiedzieć na Jego wołanie, wtedy pokazują się nam wszystkie te sytuacje,w których On przychodził, a my tego nie widzieliśmy, bądź nie chcieliśmy tego widzieć i przyjąć.

Anonymous - 2015-11-09, 10:31

Dwa razy przeżywałam odejście męża i teraz jest ten drugi raz, rok i dwa miesiące minęły odkąd się wyprowadził. Nie o tym jednak. Za pierwszym razem ciągle błagałam Boga, żeby wrócił, że już nie dam rady, nie wytrzymam, itd. I mąż wrócił, wszelkie decyzje o wprowadzeniu zmian rozmyły się i było jak dawniej... Odszedł drugi raz... I w końcu zrozumiałam, że najpierw w życiu muszę nauczyć się akceptować to co się dzieje, aby wewnętrznie przemieniać się, wypleniać to co złe we mnie i wypełniać boże oczekiwania wobec mojej osoby a nie żądać żeby było po mojemu. Oczywiście jestem w 100% przekonana, że Pan Bóg wolałby tu nas wszystkich widzieć i czynić szczęśliwymi tylko jaka wówczas byłaby szansa przemiany??? Jak patrzę z perspektywy czasu to dziękuję Bogu za te kryzysy bo to są kamienie milowe mojej wewnętrznej i zewnętrznej przemiany, uwolnienie od strachu, uwolnienie od nałogów, itd. Pan Bóg powoli przemienia moje życie, ciągle uczę się nie upierać się przy swoim, a to trudne, ale wykonalne.
Anonymous - 2015-11-09, 10:47

Dla mnie kryzys był/jest takim upadkiem, nawróceniem Szawła pod Damaszkiem. Inaczej nigdy nie poznałabym Jezusa i nigdy nie zadała sobie trudu do poznania siebie i uczenia się miłości, do przyjęcia i kochania męża z jego słabościami i nieumiejętnościami. Ciągle krzywdziłbym go w imię moich chciejstw, min. bycia kochana w taki a nie inny sposób...
Anonymous - 2015-11-09, 17:15

zenia1780 napisał/a:
Czy sadzisz, ze do nas Bóg nie przychodzi? Przychodzi i to ciągle, ale dopiero kiedy my sami w swojej wolności zdecydujemy się Go przyjąć i odpowiedzieć na Jego wołanie, wtedy pokazują się nam wszystkie te sytuacje,w których On przychodził, a my tego nie widzieliśmy, bądź nie chcieliśmy tego widzieć i przyjąć.


Potwierdzam, ja dopiero od niedawna zaczynam widzieć, że Bóg był cały czas obok mnie i na miliony sposobów próbował do mnie dotrzeć. A ja nawet nie dostrzegałam Jego obecności, wszystkie swoje siły angażowałam w zmianę swojej rzeczywistości i tylko jeszcze bardziej sobie ją komplikowałam. Nie rozumiałam konsekwencji swoich wyborów, nic nie rozumiałam. Teraz we wszystkim dostrzegam Jego działanie. I rozumiem po co jest Jego Słowo.

Anonymous - 2015-12-24, 15:09

balwanek1 napisał/a:

A mnie obojętność przestała uwierać
-powód?
brak oczekiwań

a pewnie dlatego że dotarły do mnie słowa tej piosenki

https://youtu.be/bg1sT4ILG0w?list=RDbg1sT4ILG0w

i tłumaczenie:
------------------------------------------------------------------------------

Czy mylę się myśląc inaczej* o miejscu, w którym się znajduję?
Czy mylę się mówiąc, że wybieram inną drogę?
Nie próbuję robić tego, co inni
Tylko dlatego, że inni robią to, co robią
Jeśli coś wiem, to to, że upadnę, ale przez to zmądrzeję
Podążam swoją drogą, drogą, którą nazywam domem

Więc czy się mylę?
Myśląc, że moglibyśmy tworzyć coś prawdziwego?
Czy teraz się mylę?
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę?
Ale tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę

Czy potykam się aby mieć wizję?
Moja przepowiednia: będę na szczycie świata
Idź swoją drogą i nie patrz w tył, rób zawsze to, na co się zdecydujesz
Nie pozwól im kontrolować swojego życia, tak właśnie się czuję
Walcz o swoje i nie odpuszczaj, nie pozwól się porównywać, nie
Nie martw się, nie jesteś sam, tak właśnie się czuję

Czy się mylę?
Myśląc, że moglibyśmy tworzyć coś prawdziwego?
(Oh yeah yeah yeah)
Czy teraz się mylę?
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę?
(Oh yeah yeah yeah)
Ale tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę

Jeśli powiesz mi, że się mylę
Nie chcę mieć racji
Jeśli powiesz mi, że się mylę
Nie chcę mieć racji
Jeśli powiesz mi, że się mylę
Nie chcę mieć racji
Jeśli powiesz mi, że się mylę
Nie chcę mieć racji

Czy się mylę?
Myśląc, że moglibyśmy tworzyć coś prawdziwego?
Czy teraz się mylę?
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę?
Ale tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę

Więc czy się mylę?
Myśląc, że moglibyśmy tworzyć coś prawdziwego?
(Oh yeah yeah yeah)
Czy teraz się mylę?
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę?
(Oh yeah yeah yeah)
Ale tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę


Tak, bałwanku, to dokładnie widać w Twoich postach. Mam wrażenie, ze odpowiedziałeś sobie twierdząco na to pytanie :cry:

balwanek1 napisał/a:
Gdyby nie był przerobiony to do dziś nie było by przyjęcia swojego losu.
Gdyby nie był przerobiony to nie było by zgody wewnętrznej na to że czegoś nie da się już poskładać.
Gdyby nie był przerobiony to nie było by zrozumienia że tak mogło się stać.
Ale skoro był tam kiedyś przerobiony to z czasem doszło do człeka ze sa opcje jakie nawet po ludzku nam się nie podobają.


Pięknie. Gratuluję.
Co jednak z jego istotą? Co z tym:

Krok 3.
Oddać problem i siebie Bogu

Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga na ile Go pojmujemy.

Wielu z nas zatrzymuje się i walczy z objawami problemów, nie rozpoznając przyczyny ich powstania, zamiast oddać je w ręce Boga. Dlatego w kroku trzecim decydujesz się na dużą odwagę i powierzasz siebie Bogu jako sile największej.

Na ile oddałeś problem Bogu?

Czy czasem nie wygląda/ło to tak:


Zburzone marzenia

Jak dzieci ze łzami przynoszą mi swoje zabawki,
ponieważ się rozpadły, i mówią: „Napraw je",
tak i ja oddaję Bogu moje zburzone marzenia.
On jest moim Przyjacielem, częścią mnie.
Jednak zarazem - zamiast pozwolić Mu działać w spokoju -
krążę wpkół niego i próbuję - wg mojego sposobu - ułożyć Jego ręce i
pokierować nimi. To okazuje się głupie.
W końcu wydzieram mu opryskliwie zabawkę
i wołam z płaczem: „Dlaczego to tak długo trwa?"
On mi odpowiada - „Moje dziecko, jak mogłem dokonać naprawy?
Nie pozwalałeś na to moim rękom
(nieznany autor)





Twoje marzenia właśnie zostały zburzone, czyż nie?
Pozwoliłeś, pozwalasz Bogu naprawiac?


Pozdrawiam i życzę spokojnych świąt, oraz tego aby Bóg narodził się przede wszystkim w Twoim sercu z miłością, pokojem, radością i nadzieja jakią przynosi ze swoim przyjściem

Anonymous - 2015-12-25, 09:55

zenia1780 napisał/a:
Zburzone marzenia



Jak dzieci ze łzami przynoszą mi swoje zabawki,

ponieważ się rozpadły, i mówią: „Napraw je",

tak i ja oddaję Bogu moje zburzone marzenia.

On jest moim Przyjacielem, częścią mnie.

Jednak zarazem - zamiast pozwolić Mu działać w spokoju -

krążę wpkół niego i próbuję - wg mojego sposobu - ułożyć Jego ręce i

pokierować nimi. To okazuje się głupie.

W końcu wydzieram mu opryskliwie zabawkę

i wołam z płaczem: „Dlaczego to tak długo trwa?"

On mi odpowiada - „Moje dziecko, jak mogłem dokonać naprawy?

Nie pozwalałeś na to moim rękom

(nieznany autor)











Twoje marzenia właśnie zostały zburzone, czyż nie?

Pozwoliłeś, pozwalasz Bogu naprawiac?

Żeniu jak zawsze pięknie napisane

niestety jest ale.....
naprawić można ta przysłowiowa zabawkę
jak była.
Zreperować można związek jaki faktycznie duchowo istaniał,naprawić można miłośc ta jaka miała miejsce..

ALE NIE DA SIE NAPRAWIĆ CZEGOŚ-CO NIGDY NIE ISTNIAŁO.

I w takim przypadku Bóg ma rozłożone ręce-nie dlatego że ja stąpam,zaglądam,przeszkadzam,jestem niecierpliwy-bo ja stałem 8 lat z boku,stałem spokojnie.
Az pewnego dnia przyszedłem i nieśmiało spytałem
Czy coś da radę z tym zrobić???
odpowiedź była:

Nie synu
to niemożliwe brakuje zbyt wielu elementów-a to co jest do niczego nie pasuje.

A wybór żeniu?
no cóż- był ciężki,cięzki po latach jakie jednak człowiek spędził obok drugiego,spędził nawet w tej niewiedzy że zyje z wyobraznią.
Ale wybór stał sie nie do uniknięcia.

Czasem lepej mieć zaniki pamięci,czasem lepij przejś wymazanie pamięci-bo łatwiej żyć..
A trudno się zyje w takich darach od losu.
Gdy w człowieku jest i żyje człowieczeństwo

Bo nie wszyscy maja taki dar..mam wszystko w ....i mało mnie obchodzi....licze się ja....liczy się co dla mnie....

pozdrawiam i dziekuje za życzenia -ale miłości już nie pragnę
TA co była wypaliła piętno na całe życie

Anonymous - 2015-12-25, 10:05

balwanek1 napisał/a:
ALE NIE DA SIE NAPRAWIĆ CZEGOŚ-CO NIGDY NIE ISTNIAŁO.


Ty naprawdę wierzysz w to co napisałeś :shock:
Wygląda, że tak.

Nigdy?
Na początku małżeństwa również?

Nie da się naprawić?
Ty dalej chcesz sam, po swojemu.
Tak, to może czasami się i nie da, ale nie pozostawiasz miejsca na działanie Jemu.
A jeśli pozostawiasz, to nie pisz "Nie da się".

Powtórzę za Zenią - 3 krok się kłania ;-)

Anonymous - 2015-12-25, 10:34

balwanek1 napisał/a:

pozdrawiam i dziekuje za życzenia -ale miłości już nie pragnę
TA co była wypaliła piętno na całe życie


Właśnie.
Ty ciągle o jednym, o swojej "madonnie".
Ja Ci życzę doświadczenia Miłości Boga, która wlewa pokój, radość i nadzieje w serce.

balwanek1 napisał/a:
Nie synu
to niemożliwe brakuje zbyt wielu elementów-a to co jest do niczego nie pasuje.


Bogu brakuje elementów? :shock:

Temu, co cały cały świat i wszystko co w nim jest stworzył z niczego, brakuje elementów?

balwanku1, balwanku1, myślę, ze to Tobie wiary w Niego brakuje.
Co z Twoją formacją? Co z Opus Dei? Zaniechałeś?

Anonymous - 2015-12-25, 11:09

twardy napisał/a:
Na początku małżeństwa również?

Małżeństwa??
czy twardy można nazywać małżeństwem jednostronne życie tym stanem??
czy można nazwać jednostronne podejście do tej sprawy??

Kiedyś padły takie słowa -jak to stwierdziła żenia (mojej madonny)

nie potrafisz odejść jak człowiek,nie potrafisz podejść do rozstania jak robią to inni.
Czego chcesz nauczyć swoich synów??
tego czego nauczyłeś się od własnych rodziców-scalania rodziny ,bo trzeba scalać gdy tak napradę nie powinno się scalać.

zatem o czym mówimy twardy-o małżeństwie??

Anonymous - 2015-12-25, 11:14

zenia1780 napisał/a:
Właśnie.
Ty ciągle o jednym, o swojej "madonnie".
Ja Ci życzę doświadczenia Miłości Boga, która wlewa pokój, radość i nadzieje w serce.




balwanku1, balwanku1, myślę, ze to Tobie wiary w Niego brakuje.
Co z Twoją formacją? Co z Opus Dei? Zaniechałeś?

Żeniu

ale janie chcę i nie potrzebuję już nadziei- szczególnie do pewnego etapu mego życia.

Czy jestem szczęśliwy??
tak nauczylem się żyć,ciesza mnie rzeczy o jakich zapominalem,nie zauważałem tego co obok i czego mogę oczekiwać od życia
włąsnie dlatego bo myśli było wciąz obok madonny.
Ale gdy zamurowalem kapliczkę -sen życia powrócił.
Co od Opus Dei??

niestety zawiodlem



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group