To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Rozwód ale ja nie chcę rozwodu...

Anonymous - 2015-10-16, 22:41
Temat postu: Rozwód ale ja nie chcę rozwodu...
Witam serdecznie wszystkich :-)

Do śmiechu mi nie jest co prawda, bo żona wysłała mi nie dawno pozew o rozwód. Z przykrością muszę stwierdzić, że zaniedbywałem w tym czasie Boga i moją wiarę..

Poznaliśmy się przez internet, projechałem do niej po ledwie 2 tygodniach pisania ze sobą (ale ja czułem, że to miłość mojego życia), ona też się (chyba) zakochała we mnie. Pokłuciła się ze swoją mamą i pojechaliśmy do mnie na Święta Bożego Narodzenia. Uświadamialiśmy ją z rodzicami aby się pogodziła ze swoją matką, ona w zaparte że niw i koniec. Zaręczyliśmy się, wpierw wzięliśmy ślub cywilny (na wszystko uzbierałem ja, jej rodzice nawet nie przyjechali. Jakiś czas później spodziewaliśmy się dzidziusia, najszczęśliwszy dzień w moim życiu :-) . W kolejnym roku po kolendzie (po namowie księdza), wzięliśmy ślub kościelny i ochrzciliśmy córeczkę (znowu na ślub zebrałem pieniądze samodzielnie). Tym razem jej rodzice przyjechali, siedzieli jak odludki przy stole weselnym i szybko się zmyli.

Mieszkaliśmy we w miejscowości moich rodziców, we wynajętym domku, opłaconym z góry na conajmniej 6 lat. Żona bardzo odsuwała mnie od rodziny, ja jej bezgranicznie ufałem. Nawet nie pozwalała mi chodzić z dzieckiem do rodziców... Ja pracowałem w szarej strefie za dobre pieniądze (wiem, że to nie jest powód do dumy, jestem niepełnosprawny). W końcu żona przekonała mnie żebyśmy się wyprowadzili do jej rodziców, nie miałem nic nikomu mówić i głupiec ze mnie - nic nikomu nie powiedziałem (teraz mi wstyd, bo nawet nie pozwoliła mi wziąć córeczki i pożegnać się z rodzicami). W pracy tak samo odszedłem z dnia na dzień, bez mówienia szefowi...

Po zebraniu dosyć sporej kwoty pojechaliśmy do teściów. W drugim tygodniu przebywania teściowa zaczęła mi ubliżać, więc wyszedłem na dwór się przejść około 40km, wróciłem nad ranem, nie wziąłem ani telefonu ani portfela. Po przyjściu rano wrecz musiałem błagać teściową o przebaczenie, bo źle zrobiłem. Teścia też musiałem przeprosić. Żone jak tylko wszedłem do domu przeprosiłem.

Aż w końcu przyszła sytuacja, że byłem na skraju wytrzymałości i wybuchnąłem mówiąc do teściowej "jesteś głupia i nic w życiu nie osiągnęłaś". Nie przeprosiłem teściowej (ponizała mnie przy każdej okazji, a żona jej przyklaskiwała i patrzy w nią jak ciele w malowane wrota).

Ogólnie sytuacja wygląda bardzo dziwnie, bo wydawało mi się, że jest w miarę dobrze między nami. Aż w końcu pytam żone "czy mnie kocha", a ona na to "nie wymagaj ode mnie takich deklaracji". I była też taka sytuacja, "Może znajdziesz kogoś kogo pokochasz bardziej ode mnie?, ułożymy sobie nowe życie". Powiedziałem jej, że ją kocham i nie mam zamiaru szukać nikogo nowego... Proponowałem jeszcze w połowie lipca mojej żonie aby iść na terapie małżeńską lecz odpowiedziała, że mam sobie sam iść, ona pomocy nie potrzebuje.

Nie chce rozwodu, cały czas się modle do pana Boga aby pomógł Nam to przezwyciężyć, boje się że moja wiara jest zbyt słaba ;(

Anonymous - 2015-10-17, 07:34

Witaj na forum :-)
Poczytaj historie innych ludzi, ale też i wszelkie materiały dostępne na forum, zwłaszcza nagrania z naszych rekolekcji.

Pamiętaj, aby opisując swoje życie, sytuacje, nie zamieszczać imion ani szczegółów, które mogłyby Ciebie i Twoją rodzinę zidentyfiwac w realu. To bardzo ważne, bo tutaj staramy się ratować małżeństwa, a nie dodatkowo powodować zranienia.

Kartofelek napisał/a:
Nie chce rozwodu, cały czas się modle do pana Boga aby pomógł Nam to przezwyciężyć, boje się że moja wiara jest zbyt słaba ;(

Módl się, ale też i działaj, po to w końcu Pan Bóg stworzył mężczyznę - do działania. Tylko, że najtrudniejsze działanie odbywa się w samym sobie, ale być może to jest właśnie na ten moment najbardziej Tobie potrzebne.
Poczytaj, jaki jest plan Boży na mężczyznę i kobietę i na relację między nimi, na małżeństwo. Zweryfikuj to ze swoim małżeństwem. I zabieraj się za naprawianie swojej części, tego co jest Twoją odpowiedzialnością. A Pana Boga proś o to, aby pokazywał Ci, co jest teraz najpilniejsze do zrobienia.

Mało czytelnie napisałam? ;-) Widzisz, bo tutaj do ratowania małżeństwa sugerujemy szerszą, Bożą perspektywę, oraz długodystansowe działanie, aby uratowane małżeństwo zostało zbudowane na skale. A to: - jest trudne, - musi potrwać, - oraz potrzebny jest na to solidny plan, z Panem Bogiem skonsultowany.

Powodzenia! :-)

Anonymous - 2015-10-17, 08:40

Dziękuje za słowa otuchy, oczywiście czytam tematy z tego działu i widzę, że "zdradzacze" postępują bardzo schematycznie... Gdy pytałem żonę czy ma kogoś zaprzeczała mi, ale z jej zachowania sugeruję, że ma kogoś.

W dodatku żona utrudnia mi kontakty z dzieckiem, nie miałem kontaktu z dzieckiem od blisko miesiąca, to mnie bardzo boli. Czemu w tym wszystkim musi najbardziej cierpieć dziecko ;(
Kocham i dziecko i żonę, zdaje sobie sprawę, że pan Bóg poddaje nas wszystkich próbie, po prostu czasem jest mi bardzo ciężko. Płaczący mężczyzna to niecodzienny widok, nie mogłem się pozbierać przez pierwsze 2 tygodnie, do dzisiaj nie mogę znaleźć sobie miejsca w domu, chodzę z kąta w kąt.

Schemat zdradzania jest cały czas ten sam, jak czytam niektóre posty, to aż mam łzy w oczach jak człowiek może być aż tak podły dla osoby której przysięgał "I nie opuszcze cię aż do śmierci, tak mi dopomóż...", czy ta przysęga nic nie znaczy ? Czy to tylko było na pokaz ? Aby komuś coś udowodnić ? W moim przypadku przypuszczam, że tak mogłobyć, aby zrobić matce na złość wezmę z nim ślub i później jak moja matka się rozwiodę kilka razy...

Anonymous - 2015-10-17, 12:30

Mowilam juz na innym poscie o zdolnosci do malzenstwa. Do uswiadomienia sobie wynikajacej z tego zmiany w swoim zyciu. Tak samo jak to ze zostaje rodzicem - moje zycie zmieni sie nieodwracalnie i bede z tym czlowiekiem zwiazanym do smierci. I odpowiedzialnym za ta relacje.
Niestety czesc osob jest zachwyconych ze zostalo pokochanych i taki stan ze ktos jest dla mnie im odpowiada. A potem by wybrali inne bardziej dogodne dla nich osoby na dalsza czesc zycia .

Anonymous - 2015-10-17, 17:06

Stokrotka, też właśnie tak czuje jak piszesz. "Że zostałeś wyrzucony na śmietnik, bo już mi się znudziłeś, zmienie zabawki na nowe, może będą lepsze". Jest to bardzo przykre dla mnie, dobrze że mam wsparcie w rodzicach i w rodzeństwu. Bo mogłobyć różnie ze mną w senisie z moją psychiką. Obawiam się najbardziej, że nasze dziecko w końcu przesiąknie "tamtym życiem" i będzie takie jak teściowa i moja żona, tego najbardziej się boje, nasze dziecko ma niespełna trzy latka, próbują im wymazać tatę z umysłu.
Anonymous - 2015-10-17, 20:06

Również jak wielu z Was zacząłem odprawiać Nowennę Pompejańską. Długo już samodzielnie nie odprawiałem różańca, musiałem sobie przypomnieć to i owo. Czy moja intencja "o uzdrowienie naszego małżeństwa", nie będzie zbyt ogólna dla Matki Boskiej ?
Anonymous - 2015-10-17, 20:21

Kartofelek napisał/a:
Czy moja intencja "o uzdrowienie naszego małżeństwa", nie będzie zbyt ogólna dla Matki Boskiej ?

Na pewno nie będzie zbyt ogólna :-)
Pamiętaj tylko, że w różańcu co jakiś czas pojawia się "bądź wola Twoja". To po to, abyś pamiętał, że wszystkie modlitwy są wysłuchiwane, ale to Bóg wyznacza czas, miejsce i sposób pokazania Ci, że modlitwy wysłuchał. Tak czy inaczej Matka Boska zawsze potrzebne łaski na dany czas Ci wyprosi :-)

Anonymous - 2015-10-18, 12:00

Tak naprawde to nawet nie znam powodu do rozwodu, bo w pozwie oprócz Naszych danych wszystko inne nie jest prawdą... Ustawiłem żonę na piedestale przed Bogiem, a o Bogu zapomniałem, teraz to dopiero rozumiem, jak mówili mi moi rodzice, to jest próba dla mnie od pana Boga. Też powtarzają mi przysłowie "BÓG NIE RYCHWILWY, ALE SPRAWIEDLIWY".

Staram się o tym nie myśleć, wiadomo jak to jest im bardziej się starasz ty bardziej pewne zdarzenia z życia kłębią się w pamięci.

Nie chcę oskarżać żony, bo sam teraz widzę jakie błędy popełniałem, one napewno też miały bardzo duży wpływ na decyzję mojej kochanej żony. Kocham ją nic tego nie zmieni.

Anonymous - 2015-10-18, 12:36

a odpowiedziałeś na pozew??
oddaliłeś w punktach każdy zarzut??
bez tego to raczej trudno zaczynać sprawę o rozwód
kochać można i liczyć na cud, ale życie toczy się dalej i twoje działanie ma wpływ na obrót spraw

Anonymous - 2015-10-18, 13:00

O pomoc poprosiłem zaprzyjaźnioną z rodziną panią mecenas. Opisałem swoimi slowami, a ona to przerobi na "prawniczy język", jeszcze będzie konieczny wniosek o ustalenie kontaktów z dzieckiem, pomimo zapewnień żony, o nieutrudnianiu kontaktów, całkowicie je zerwała ze mną, boje się że nasze dziecko zapomni o mnie, co by mnie bardzo zasmuciło :cry:
Anonymous - 2015-10-18, 18:16

chcesz szukać pomocy? musisz mieć świadomość ,że przed małżeństwem nie można było współżyć,związek z założenia się rozpada
Anonymous - 2015-10-18, 18:22

ale to już było,a Ty chcesz ratować...miej tylko świadomość dlaczego tak się sypie
Anonymous - 2015-10-18, 18:28

JOHAN

Co było, to się nie odstanie. Masz coś konstruktywnego do dodania?

Anonymous - 2015-10-18, 18:29

ja zanim zrozumiałem minęło parę lat


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group