To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - wątek Stokrotki 10101

Anonymous - 2015-10-16, 16:35

lustro napisał/a:
Mam taka mała propozycję, żeby pisać o tym, o czym się ma naprawdę pojęcie.
Nie pisać o tym co czuje i dlaczego druga strona, skoro się nigdy nie było w jej sytuacji, albo nawet w zbliżonej.


Droga Lustro

A jesteś przekonana, że wszyscy zdradzający zdradzają tak samo, jak i wszyscy zdradzeni czują to samo?
Są pewne schematy zachowań, postępowań, ale ja nigdy nikomu zdradzonemu bym nie powiedział, że źle czuje, bo ja tak nie czułem. :-?
Dlatego zawsze staram się przyjmować to co piszą inni jako ich osobiste przeżycie, do którego mają prawo.
W końcu tak pięknie się różnimy. :mrgreen:

Anonymous - 2015-10-16, 16:57

lustro napisał/a:

Mam taka mała propozycję, żeby pisać o tym, o czym się ma naprawdę pojęcie.
Nie pisać o tym co czuje i dlaczego druga strona, skoro się nigdy nie było w jej sytuacji, albo nawet w zbliżonej.


Ja byłem w "zbliżonej sytuacji" i mogę śmiało napisać, że moje małżeństwo przed tym jak oszukałem moją żonę było bardzo udane. Moja żona na pewno nie ponosi tutaj żadnej winy.

Anonymous - 2015-10-16, 17:38

Lustro
Ja nie pisze o tym, co sobie wyobrażam na Twój temat. Lecz jedynie to, co sama piszesz. Znalazłam jeden tekst, lecz było ich dużo więcej.

lustro napisał/a:


To nie jest takie proste, jak Ci się wydaje.
Wróciłam, bo uznałam, że tak powinno być.
To był akt wolnej woli, ale wynikający z poczucia powinności. A nie z własnego chcenia w ramach "tak będzie mi dobrze".
Mam męża i moje miejsce jest przy nim, cokolwiek mi się na dany moment podoba, wydaje, chce czy nie chce...

Mój wybór był wtedy taki - tak, chce wrócić do męża, bo tak być powinno.

Motylki w brzuchu ? :mrgreen: po 12 latach małżeństwa to one już dawno poleciały w siną dal...
o jakich motylkach mówimy?
pozostaje trudna i żmudna postawa miłości, która bardzo często na dany moment nie ma nic wspólnego z uczuciem miłości.
Budowanie od początku bez tego "łał", bez pozytywnych emocji...dobrze jak się choć lubimy a nie wkurzamy nawzajem z założenia.

Mój mąż chciał żebym wróciła, ale też był już daleko w krokach na zewnątrz.
To było mozolne, niejedno krotnie mało przyjemne, trudne budowanie. Z obu stron.

......
A co tego, że męża nazywam mężem. Nazywam, bo tak decyduję. Wyjaśniałam Ci to już ze dwa razy, więc powtarzać się nie będę. Ty chcesz, a ja przyjmuję do wiadomości, że Ty tak chcesz. I tyle. :-D
_________________

Anonymous - 2015-10-16, 18:18

GregAN napisał/a:


- z tego co pamiętam, renta11 pisała, ze kilka lat zajęło jej pogodzenie się z rozwodem i śmiercią męża.
Po tym czasie „dojrzewanie” potrafiła m.inn. określić swoje zachowanie w tamtym czasie jako złe, dotarła do niej potrzeba przebaczenia ze strony męża.

Działamy często pod wpływem impulsu lub emocji.
Potrzeba czasu, żeby dojrzeć.
....
Oczywiście ideałem jest kiedy nie potrzebujemy czasu na "dojrzewanie".

Podobnie jak renta11, rozgraniczam sama zdradę od porzucenia, rozbicia rodziny w jej efekcie.
Odejście od rodziny to następny po zdradzie krok ku „braku dojrzałości”.

To budowanie swojego szczęścia na nieszczęściu innych jest kolejną po zdradzie „niedojrzałością”.
Na nieszczęściu nie tylko współmałżonka ale i dzieci, jeżeli są.
Tłumaczenie o braku negatywnego wpływu odejścia na dzieci, sposobów na bezproblemową akceptację przez dzieci porzucenia rodziny, bądź twierdzenie "szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko" jest mirażem, który lansuje się ku zaspokojeniu społecznego zapotrzebowania na samousprawiedliwienie, ale nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Łatwiej jest wybaczyć ludzką ułomność jaką jest "niedojrzałość w zdradzie" , niż odcięcie się od rodziny i budowanie wyłącznie własnego szczęścia.


Dokładnie tak GregAn

Zarówno zdrada, porzucenie, rozwalenie rodziny, budowanie swojego szczęścia na nieszczęściu innych jest tylko i wyłącznie wyrazem i skutkiem niedojrzałości tego, kto tak postępuje. Najłatwiej jest wybaczyć zdradę.

Natomiast ja wzięłam odpowiedzialność za porzucenie małżonka, rozwalenie rodziny z pierwszego małżeństwa w 100% na siebie. Bo tak było i po latach dojrzałam do tego, aby to zrobić. To bardzo ważny krok na drodze do dojrzałości. Do dzisiaj tego żałuję, bo bardzo kochałam mojego męża. Nie zdążyłam zadośćuczynić, bo zmarł.

Co do braku sakramentu. Kiedy brałam drugi ślub, cywilny, chyba nie wierzyłam w Boga. Ale wiem, co sobie przyrzekaliśmy (bez Boga) i że tej przysięgi mąż nie dotrzymał.
Dopiero niedawno się nawróciłam. A teraz mogę cieszyć się, że nie jesteśmy małżeństwem sakramentalnym. Bo ja prawie nie muszę. Bo mogę go traktować jak każdego innego człowieka. I tylko tak. :-D

Anonymous - 2015-10-16, 18:41

ja nie wiem czy zdrada to brak dojrzałości - może tak, może nie
na pewno jest to ucieczka przed...... i tu można wstawić wiele, przed odpowiedzialnością, przed brakiem miłości, przed prawdą o sobie itp. itd. co ludzi i zdrad tyle zapewne odpowiedzi
ja przestałam analizować przed czym uciekł mój mąż, na pewno był tym słabszym ogniwem w naszym małżeństwie (wbrew pozorom), ale jedno mi utkwiło w głowie
po paru miesiącach gdy zdrada i romans wyszły na jaw w jednej z niewielu szczerych rozmów jakie wtedy przeprowadziliśmy wykrzyczał "dla mnie zdradą było to, że złożyłaś pozew o rozwód!!!"
coś w tym musi być, wiem, że nie wziął odpowiedzialności za swoją część kryzysu, który doprowadził mnie do ściany pt. rozwód, dla niego to wydarzenie subiektywnie oznaczało zdradę z mojej strony, zapewne później świetnie wykorzystywał ten argument odchodząc od nas, racjonalizując to co się stało
nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem co tak naprawdę miał w sobie, co przeżywał, co go doprowadziło do tego, że stał się innym człowiekiem, ale zapewne każdy miał/ma inne powody do zdrady i odejścia
nie generalizujmy więc, nie wkładajmy swoich uczuć/naszych małżonków w innych ludzi, każdy z nas ma inna historię i każdy z nas jest odrębną istotą

Anonymous - 2015-10-16, 19:50

renta11 napisał/a:
No i to, co ja nazywam niedojrzałością z tych samych badań

"Czy partnerzy o pewnych cechach osobowości częściej niż inni kończą w ramionach kochanków? W badaniach Bussa i Sheckelfforda (1997) przeanalizowano ponad 1000 cech osobowości, ale jedynie trzy okazały się pewnymi wyznacznikami skłonności do niewierności.

Pierwsza to narcyzm. Ludzie o takiej osobowości mają wyolbrzymione i niewłaściwe poczucie własnej wartości, przeceniają swoje osiągnięcia i talenty, żyją fantazjami o nieograniczonym sukcesie, władzy, oczekują uznania ich wielkości, a kiedy nie są podziwiani - wpadają w złość. Mają głębokie przekonanie o swoim prawie do wszystkiego, nawiązują kontakty z osobami zamożnymi, hojnym, a także takimi, które łatwo da się wykorzystać. Cechuje ich brak empatii, zawiść i koncentracja na własnych potrzebach. Jak wykazały badania osoby takie częściej niż inne flirtowały, umawiały się na randki z innymi parterami, częściej tez nawiązywały kontakty seksualne i decydowały się na przygodny seks. Osoby te przyznawały się do powyższego same, a ich partnerzy to potwierdzali.

Druga cecha to niski poziom sumienności, czyli zawodność, opieszałość, niedbałość, brak zorganizowania impulsywność, brak samokontroli.

Trzecia cecha to psychotyczność; podobnie do niskiego poziomu samokontroli, osoby takie są bardzo impulsywne, mają problemy z samokontrolą i brakiem pewnych hamulców. W skrajnych przypadkach u osoby takiej można przypuszczać socjopatię."


Tak i tu się kłania wybór.
jesteśmy tak poranieni ze chwytamy się tego drugiego tak jakby miał być naszym ratunkiem. wybawieniem z bólu i samotności.
Oczywiście ze nieprawidłowe osobowości i tzw psychopaci (psychopata nawet lepiej Cię wyczucie i zaspokoi chwilowo Twoje potrzeby niż normalny czlowiek)
przyczyniają się znacznie do rozwodów i zdradzie.
Niestety nie każdy jest zdolny do relacji takiej jaka jest małżeństwo. I uważam że Kościół powinien takie małżeństwa unieważnić.
Oczywiście nawet z osobą w ostrej psychozie można mieć relacje - naprawdę . Natomiast życie z osobami o bardzo nieprawidłowej osobowości będzie ciągiem emocjonalnym podtopienia Ciebie.
Nie dojrzałość nie jest wina czy błędem osoby jest faktem i ograniczeniem.
jeśli jednak chcesz/ uparłas się być z taka druga osoba musisz wiedziec ze czekanie aż ta osoba się wyterapeutyzuje jest ślepa droga. To Ty właśnie musisz tak samo pracować jak ona a może bardziej.

Anonymous - 2015-10-16, 19:57

Oczywiście są tez Dyzie Marzyciel przekonani ze Bog stworzył wszystkie obiekty seksualne do ich użytku ale to też kwestia nieprawidłowej osobowości. Jeśli nie to GregAN ma rację szlaban i czekać aż zrozumie błąd.
Tu też opieramy się o subiektywny Świat i obiektywny świat.
po subiektywnym świecie drugiego bardzo trudno się poruszać bo nigdy nie jesteśmy pewni

Anonymous - 2015-10-16, 20:01

Renta i Lustro mój Indiański przyjaciel powiedziałby ze przy tak intensywnych emocjach macie wobec siebie rolę do odegrania. Powiedziałby ze każda z Was trzyma w ręku następny kto tej drugiej. Może czas się spotkać i wykorzystać dana przez życie szanse.
Ja zgłaszam się na mediatora w razie czego i mogę Wam towarzyszyc

Anonymous - 2015-10-16, 21:08

Stokrota

Pewnie masz rację. Jesteśmy dla siebie lustrem i nauczycielem.
Obstawiam, że ja mam wziąć większą odpowiedzialność za kryzys i rolę w zdradzie. A lustro ma wziąć 100% odpowiedzialności za porzucenie, rozwalenie rodziny itd. Więc piłka w grze :-D

Anonymous - 2015-10-16, 22:09

renta11 napisał/a:
Stokrota

Pewnie masz rację. Jesteśmy dla siebie lustrem i nauczycielem.
Obstawiam, że ja mam wziąć większą odpowiedzialność za kryzys i rolę w zdradzie. A lustro ma wziąć 100% odpowiedzialności za porzucenie, rozwalenie rodziny itd. Więc piłka w grze :-D


Tylko, że ja nic nie rozwaliłam :mrgreen:
oj renta...kiepsko to jednak widzę


na dodatek przytoczyłas cycta z wątku, który odnosi sie częsciowo do mnie, a częściowo do autorki watku. Ale nie zauważyłaś.
I gdzie w tym cytacie jest, że ja nie kocham męża a mąż mnie?
Ten cytat mówi o powodach mojego powrotu i to jest punkt wyjścia.
O budowaniu, trudnym i zmudnym...i to jest praca w trakcie.
Motylki po 12 latach małżeństwa były o autorce wątku. Nie o mnie. Ja nie mam 12 lat stażu :mrgreen:
I nie znajdziesz postu, w którym piszę, że brakuje mi motylków.
Czytasz to co chcesz i tak jak chcesz. I podajesz jako prawdę, i to o innych ( tym razem o mnie).
Szkoda.
Tym razem zawiodła mnie moja intuicja. Bywa.

Anonymous - 2015-10-16, 22:19

renta11 napisał/a:
n.

......
A co tego, że męża nazywam mężem. Nazywam, bo tak decyduję. Wyjaśniałam Ci to już ze dwa razy, więc powtarzać się nie będę. Ty chcesz, a ja przyjmuję do wiadomości, że Ty tak chcesz. I tyle. :-D
_________________


Nie ja chcę, tylko takie są fakty.
Na tym forum nie ma niesakramentalnych małżonków.
To taka trudna do przyjęcia prawda?

Anonymous - 2015-10-16, 23:12

lustro napisał/a:
Nie ja chcę, tylko takie są fakty.
Na tym forum nie ma niesakramentalnych małżonków.
To taka trudna do przyjęcia prawda?


Dawno się nieodzywałem. Ale Lutstro chroń polskę.
Wpisz w goggle rozwód, kryzyz, separacja, małżeństwo, a zobaczysz że od 1 do 30 stron jest sychar. I wydaje mi się że załorzycieli nie było stać na sponsoring, jednak częstotliwość zapytań i wpisów uformowała takową pozycję.
NA TYM FORUM BYWA MNÓSTWO NIESAKRAMENTALNYCH MAŁŻONKÓW. I dla nich Ty zle Lustro, ja zły Dabo powinniśmy pokazać możliwość odmiany, odwrotu strego zycia, pokazania perspektyw na lepsze, wiary w przysięgę, wiary w przykazania. Wiary że pomimo naszej krnobrności, jest siła ponad nami która potrafi połamać wszelkie nasze wyobrażenia i plany,kiedy ją poprosimy.

Anonymous - 2015-10-16, 23:30

Decyzja na totalne, kompletne olanie mnie i zlekceważenie. Kolejny raz zresztą, ale bardzo boleśnie akurat w tym momencie.
I to tez był dla mnie grom z jasnego nieba
LUSTRO, NAWET TO JESZCZE CI NIE DAŁO PRAWA DO ZDRADY - MOGŁAŚ ODEJŚĆ W SEPARACJĘ, NIE MUSIAŁAŚ SZUKAĆ POCIESZENIA!
TO WRZUCANIE "WINY" ZA WŁASNY WYBÓR NA ZDRADZONEGO JEST SAMOUSPRAWIEDLIWIENIEM. ILUŻ TU ZDRADZONYCH NIE SZUKA ODWETU I POCIESZENIA PRZEZ ZDRADĘ!

Anonymous - 2015-10-17, 00:00

renta11 napisał/a:
Stokrota

Pewnie masz rację. Jesteśmy dla siebie lustrem i nauczycielem.
Obstawiam, że ja mam wziąć większą odpowiedzialność za kryzys i rolę w zdradzie. A lustro ma wziąć 100% odpowiedzialności za porzucenie, rozwalenie rodziny itd. Więc piłka w grze :-D


Nie ja czucie ze to jest coś o czym żadna z Was nie myśli.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group