Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - wątek Stokrotki 10101
Anonymous - 2015-10-15, 08:39
a ja mam inną propozycję - proponuję przenieśc wątek o kulturach do pierwszego działu, albo załozyć nowy wątek na ratowaniu małżeństwa
skoro Gosia pyta, gdzie jest wątek o kulturach, to znaczy, że nawet moderatorzy nie za bardzo zaglądają w te ustronne zaułki forum
a skoro dyskusja ma przynieść jakis pożytek także innym forumowiczom, to powinno się dyskutowac tam, gdzie jest "ruch w eterze"
Anonymous - 2015-10-15, 09:00
grzegorz_ napisał/a: | macko napisał/a: | lustro napisał/a: |
Zdrady nie trafiają się w dobrych, udanych małżeństwach, gdzie obie strony znajdują zaspokojenie. |
Trafiają się. |
Trafiają się, impreza, alkohol, emocje.....ale jednak jest różnica pomiedzy "skokiem w bok",
a dwuletnim romansem. |
No jest różnica. Tyle, że to moje "trafiają się" nie miało odnosić się do jednorazowości występku ani nawet do tego, że to rzadkie (tego nie wiem, raczej wątpię), ale do tego nudnego schematu: była zdrada, musiał być kryzys, druga strona coś zawaliła itd.
Nie wiem ile w tym usprawiedliwiania się i dorabiania teorii na siłę. Na pewno zaangażowanie w udowadnianie tych teorii jest godne podziwu
Czasem rzeczywistość jest po prostu trywialna. Zwykłe żądze, uczucia, może słabość.
Anonymous - 2015-10-15, 09:03
lustro napisał/a: | skoro Gosia pyta, gdzie jest wątek o kulturach, to znaczy, że nawet moderatorzy nie za bardzo zaglądają w te ustronne zaułki forum |
Moderatorzy zaglądają w każdy zakątek i zaułek naszego forum. Przecież posty tam też są akceptowane. Nie zawsze tylko się tam wypowiadają.
Jak mawiał pewien pułkownik na studium wojskowym, nie każdy z nas jest alfons i omega (cytat dosłowny, nie ma tu błędu). No, ale ten pułkownik mieszkał a propos Teatru Wielkiego (jak sam mawiał - znowu zapisano bez błędu)
Anonymous - 2015-10-15, 09:12
Jacku
że moderatorzy muszą czytać wszystko, to wiem...
współczuję
ale to nie znaczy, że taka dyskusja na jakimś ukrytym wątku na samym końcu listy ma sens
takie gadanie dla gadania...po co ?
albo coś z tego ma być dobrego, albo szkoda czasu
PS
a alfons to nie jest imię dla dziecka
tak mawiał mój syn w studenckich czasach...a nie był w wojsku [/b]
Anonymous - 2015-10-15, 09:49
macko napisał/a: | była zdrada, musiał być kryzys, druga strona coś zawaliła itd.
Nie wiem ile w tym usprawiedliwiania się i dorabiania teorii na siłę. Na pewno zaangażowanie w udowadnianie tych teorii jest godne podziwu
Czasem rzeczywistość jest po prostu trywialna. Zwykłe żądze, uczucia, może słabość. |
Macko
Przykład :
Mąż nie lubi czułości, nie lubi się przytulać, czasem "szybka akcja" wieczorem i jemu to wystarcza zupełnie. Dla niego wszystko jest ok, nie ma żadnego kryzysu.
W tym samym czasie żona co wieczór gdy on zaśnie pochlipuje w poduszkę, bo
dla niej okazywanie czułości, przytulanki to coś bez czego nie potrafi żyć.
Jaki z tego wniosek ?
To "zawalenie czegoś" przez osobę zdradzoną, nie za wsze musi być świadome, z premedytacją. Po prostu czasami oczekiwania od związku są różne.
Anonymous - 2015-10-15, 10:27
No to gdzie ? Moderatorzy. Od Was zależy dyskusja
Anonymous - 2015-10-15, 10:35
grzegorz_ napisał/a: | W tym samym czasie żona co wieczór gdy on zaśnie pochlipuje w poduszkę, bo
dla niej okazywanie czułości, przytulanki to coś bez czego nie potrafi żyć.
Jaki z tego wniosek ?
To "zawalenie czegoś" przez osobę zdradzoną, nie za wsze musi być świadome, z premedytacją. Po prostu czasami oczekiwania od związku są różne. |
Takie "zawalenie czegoś", jest w pojmowaniu zdradzającego ewidentnie jednostronne,
dające prawo do natychmiastowej egzekucji swojego szczęścia poza małżeństwem.
Zaskoczony "zawalacz" jest sam sobie winny, ponieważ "zawalacz" miał się domyśleć, miał zauważyć, poza tym to oczywiste było...dlatego "zawalił" nie tylko w sprawie zasadniczej, ale również z powodu kiepskiego domyślania się, nie odczytywał "wielokrotnie dawanych sygnałów".
Oczywiście w rozumieniu zdradzającego, sam nie ponosi winy za kryzys o którym druga strona nie miała nawet zielonego pojęcia, że istnieje.
A sam fakt zdrady, jest przez niego traktowany jako naturalny efekt kryzysu,
spowodowanego przez nieuświadomionego "zawalacza"
Inna sprawa, w którym momencie ta bajeczka została wymyślona,
Przed czy po zdradzie.
To istotne żeby określić funkcję celu tej bajeczki.
Jako danie sobie przyzwolenia do urozmaicenia nudnej codzienności,
czy samousprawiedliwienie siebie w obliczu zaistniałego faktu.
Anonymous - 2015-10-15, 10:39
Stokrotka10101 napisał/a: | No to gdzie ? Moderatorzy. Od Was zależy dyskusja |
Stokrotko
Możesz założyć nowy wątek w każdym miejscu. Czy my mamy coś zrobić?
Anonymous - 2015-10-15, 10:48
Papież Franciszek powiedział " Jezus postawil swoj " projekt " na ludziach , dla ktodych grzech nie byl czym obcym. Nie sadze by byla to " tania manipulacja" ....Grzech jest zawsze oraz ja człowieka ale paradoksalnie może być też szansą Przede wszystkim na spotkanie z Bogiem Miłosierny. Dopiero człowiek , który doświadczył swojej osobistej porażki i poznał działanie Zbawiciela , który wyrywa go ze słabości i grzechu może iść do innych i mówić im o Miłości , która jest Bóg.
Nie chodzi tu o "pobożność " i tworzenie grup parafialnych , chodzi o wyjście do innych , którzy potrzebują naszej pomocy. Bez podjęcia misji i wyjścia do ludzi umrze my w pobożnych teoriach swojej religijnosci. Jeśli nasza misja nie będzie tworzeniem lepszego świata, to będziemy się kręcić wokół siebie. Zadaniem chrześcijan jest skierowanie się na drugiego człowieka , a nie na samych siebie."
Anonymous - 2015-10-15, 10:58
Jacek-sychar napisał/a: | Stokrotka10101 napisał/a: | No to gdzie ? Moderatorzy. Od Was zależy dyskusja |
Stokrotko
Możesz założyć nowy wątek w każdym miejscu. Czy my mamy coś zrobić? |
No przecież wiesz ze nie umiem . Poprzedni umieściła w dziecko w kryzysie. Jakbyś mi także mógł powiedzieć jak się przesyła zdjęcia na skrzynkę priv i na forum żeby przyjęła to byłoby milo
Anonymous - 2015-10-15, 11:05
Żeby założyć nowy temat wchodzisz w watek, w którym chcesz mieć nowy wątek i wybierasz przycisk "Nowy temat". Wypełniasz okienka z nazwami, piszesz pierwszy post i to wszystko.
Zdjęć nie można załączyć na priv. Żeby zmniejszyć objętość forum zablokowana jest ta funkcja. Podobnie jest z forum.
Anonymous - 2015-10-15, 11:49
GregAN napisał/a: | grzegorz_ napisał/a: | W tym samym czasie żona co wieczór gdy on zaśnie pochlipuje w poduszkę, bo
dla niej okazywanie czułości, przytulanki to coś bez czego nie potrafi żyć.
Jaki z tego wniosek ?
To "zawalenie czegoś" przez osobę zdradzoną, nie za wsze musi być świadome, z premedytacją. Po prostu czasami oczekiwania od związku są różne. |
Takie "zawalenie czegoś", jest w pojmowaniu zdradzającego ewidentnie jednostronne,
dające prawo do natychmiastowej egzekucji swojego szczęścia poza małżeństwem.
Zaskoczony "zawalacz" jest sam sobie winny, ponieważ "zawalacz" miał się domyśleć, miał zauważyć, poza tym to oczywiste było...dlatego "zawalił" nie tylko w sprawie zasadniczej, ale również z powodu kiepskiego domyślania się, nie odczytywał "wielokrotnie dawanych sygnałów".
Oczywiście w rozumieniu zdradzającego, sam nie ponosi winy za kryzys o którym druga strona nie miała nawet zielonego pojęcia, że istnieje.
A sam fakt zdrady, jest przez niego traktowany jako naturalny efekt kryzysu,
spowodowanego przez nieuświadomionego "zawalacza"
Inna sprawa, w którym momencie ta bajeczka została wymyślona,
Przed czy po zdradzie.
To istotne żeby określić funkcję celu tej bajeczki.
Jako danie sobie przyzwolenia do urozmaicenia nudnej codzienności,
czy samousprawiedliwienie siebie w obliczu zaistniałego faktu. |
GregAn
Grzegorz w bardzo jasny, wprost łopatologiczny, sposób wyjaśnił problem dostrzegania kryzysu. Oczywiście jest to przykład, ale bardzo jasny.
Ja mogę powiedzieć z własnego doświadczenia - nie dawałam żadnych sygnałów, ani dymnych ani innych.
Może dawałam, na początku. Potem mówiłam już wprost czego mi brak. Ale to, że było brak mnie nie znaczyło dla mojego męża, że jemu brak tego samego.
A skoro jemu nie brak, to znaczy, że sobie coś wymyślam i nie ma sobie nad czym łamać głowy, ani nie ma co zmieniać.
Na tamten czas wyczerpałam wszystkie możliwe sposoby, znane mi, dotarcia do męża.
Dla niego kryzys zaczął się, kiedy powiedziałam mu, że kocham kogoś innego.
Dla mnie kilka lat wcześniej.
taki drobiazg w postrzeganiu.
Myslisz, że łatwo było mi uwierzyć, że mój mąż zmieni w sobie cokolwiek?
Że wracając nie wracam a to, z czego uciekłam. Czego nie umiałam już znieść.
Ale według Ciebie ja nie miałam nic do wybaczania, ufania, odbudowy wiary w małżeństwo. Bo to ja zdradziłam. A wiadomo, według twoich założeń, zdradzony nie ma nic wspólnego z krokiem zdradzającego.
Takie myslenie prowadzi do samotności
niczego nie naprawi nigdy
Anonymous - 2015-10-15, 12:14
GregAN napisał/a: |
Zaskoczony "zawalacz" jest sam sobie winny, ponieważ "zawalacz" miał się domyśleć, miał zauważyć, poza tym to oczywiste było...dlatego "zawalił" nie tylko w sprawie zasadniczej, ale również z powodu kiepskiego domyślania się, nie odczytywał "wielokrotnie dawanych sygnałów".
Greg,
Zazwyczaj winny jest brak komunikacji, brak szczerych rozmów, brak empatii.
Ale są sytuacje, gdy nim nastąpi zdrada nikt nie jest obiektywnie winny kryzysu.
Gdy dwójka ludzi trochę nie pasuje i trochę inaczej patrzy na małżeństwo to można
wypracować kompromis, ale co gdy te różnice są duże ?
Ktoś powie "wiedziały gały co brały", ale wiemy, że narzeczeństwo to swego rodzaju otumanienie miłością i świadomość oceny jest zaburzona.
Wracając do mojego przykładu....
Mąż po prostu nie ma wewn potrzeby okazywania czułości, uczuć.
Gdy żona mu powie "przytul mnie" przytuli,ale czy o to jej chodzi?
Oczywiście w rozumieniu zdradzającego, sam nie ponosi winy za kryzys o którym druga strona nie miała nawet zielonego pojęcia, że istnieje.
A sam fakt zdrady, jest przez niego traktowany jako naturalny efekt kryzysu,
spowodowanego przez nieuświadomionego "zawalacza"
Nie było w mojej wypowiedzi usprawiedliwiania zdrady.
Pisałem o tym, że czasem "syty nie zrozumie głodnego".
Syty będzie twierdził, że w małżeństwie było super, a głodny w tym czasie albo umrze z głodu, albo się posili "na mieście".
Weź spojrzyj na wątek obok (białe małżenstwo po ślubie).
On za chwilę wpadnie w depresję a ona twierdzi, że nie ma problemu i on szuka dziury w całym.
Inna sprawa, w którym momencie ta bajeczka została wymyślona,
Przed czy po zdradzie.
To istotne żeby określić funkcję celu tej bajeczki.
Jako danie sobie przyzwolenia do urozmaicenia nudnej codzienności,
czy samousprawiedliwienie siebie w obliczu zaistniałego faktu.
|
Anonymous - 2015-10-15, 12:41
grzegorz_ napisał/a: |
Macko
Przykład :
Mąż nie lubi czułości, nie lubi się przytulać, czasem "szybka akcja" wieczorem i jemu to wystarcza zupełnie. Dla niego wszystko jest ok, nie ma żadnego kryzysu.
W tym samym czasie żona co wieczór gdy on zaśnie pochlipuje w poduszkę, bo
dla niej okazywanie czułości, przytulanki to coś bez czego nie potrafi żyć.
Jaki z tego wniosek ? [...]
|
Jaki wniosek z przykładu? Że w tym przykładzie mogło tak być. I tyle.
Problem polega na tym, że na przykładach buduje się jedyną i niepodważalną teorię.
Mogę Ci podać inne przykłady, z których wnioski są zupełnie inne.
Tylko po co? Może i tak bywa jak w przykładzie, ale bywa też zupełnie inaczej.
Natomiast tutaj obowiązuje jeden schemat myślenia: zdrada = uprzedni kryzys w małżeństwie. Dosyć jest to ubogie postrzeganie sprawy.
|
|
|