To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - zdradzona ... jak zyć ?

Anonymous - 2015-10-18, 23:14

[quote="Dabo"]
lustro napisał/a:

Nie jesteś już zmęczona ciągłym tłumaczeniem że to mąż był winny. Nie nuży cie odpieranie ataków?
Mi osobiście pomogło przyznanie się do błędów, przed Bogiem i ludzmi. Nie chcę więcej wracać do spirali oskarżeń i roszczeń. One w sumie były mi potrzebne do samousprawiedliwiania .
W końcu zadałem sobie pytanie, po co marnuje czas na wymyślanie tych usprawiedliwień?, kiedy defakto szybciej jest być uczciwym i otwartym.


A czy ja tłumaczę, że mąż był winny?
Dabo

Mnie osobiście pomogło zrozumienie całej sytuacji.
Nie mam wyidealizowanego obrazu siebie, ani nie mam bardzo krytycznego podejścia do męża.
Jakoś udało mi sie zrozumiec, co i dlaczego sie stało. W tym także mój własny wkład, z którego nie zdawałam sobie wtedy sprawy.
Tylko, że w tym co akurat dziś napisałam, nie ma nic na ten temat, na mój temat, osobisty, tego co sie w moim zyciu dzieje.
Może tylko tyle, albo az tyle, że potrafię docenić efekt działania mojego meża, który podszedł do sprawy z chęcia i staraniem zrozumienia i miłością.
I to bardzo pomogło i tym staram sie tu dzielić.
A tego kompletnie brakuje w postach, o których mówię.


Tak, męczy mnie powtarzanie tego samego, do znudzenia.
Jeszcze bardziej męczy mnie utożsamianie mnie i "opowiadanie mojego zycia" na podstawie
wpisów dotyczących spraw ogólnie.
I ciągłe pisanie mojej historii z wyobraźni piszącego.
I obrywanie za poglądy.

Ale ile razy mam ochotę rzucić to forum w ... to pojawia się ktoś, kto "ściaga" mnie z powrotem. I okazuje się, że moja obecnośc tu, taka jaka jest, jest komuś bardzo potrzebna. Choćby do odzyskania poczucia godności własnej.
A to juz bardzo dużo.

Ja wiem Dabo, że u Ciebie wszystko bardzo się personalizuje :mrgreen:
prawie przywykłam
dzis i tak super, bo bez worka pokutnego i popiołu :-P

Anonymous - 2015-10-18, 23:26

Cytat:
Oj uczyć zdrada pokory, oj uczy. Teraz już wiem jak malo moge sobie w życiu zaplanować.


Po to tu jesteś, żeby człowiek zauważył swą małość i nicość za życia.
I apele do tych co zdradzili - piszcie tu, dyskutujcie, doradzajcie nam.
To akurat nie jest dobry pomysł. Cóż moglibyśmy doradzić??? Jak zmanipulować, jak przychachmęcić żeby się nie wydało????????? Może pousprawiedliwiać męża, ze byłaś kiepską żoną. Kiedy wcale tak nie było, tylko łobuz wybrał po swojemu.


,
Cytat:
ale kochałam go i serce moje jest przepolowione wątpliwościami co dalej. Chce rad i tych co zdradzili i tych co zdrady doznali. Same zapewnienia męża o błędzie, poprawie i dozgonnej milosci jakos jeszcze do mnie nie przemawiaja.

Masz rację że nie wierzysz w puste słowa. Wiele , ale to wiele razy słyszałem od żony że nie wierzy w moje puste słowa. A wydaje mi sie że dobrze potrafie wodę lać. Wiele wiec wody upłyneło zanim z wody zrobiły się prawdziwe słowa, a ze słów czyny, a z czynów szczere czyny/ a nie obietnice pez pokrycia.

Anonymous - 2015-10-19, 00:07

lustro napisał/a:
Ja wiem Dabo, że u Ciebie wszystko bardzo się personalizuje
prawie przywykłam
dzis i tak super, bo bez worka pokutnego i popiołu

Powolutku, idzie adwent , to się coś wymyśli. Przecież nie będziesz brykać sobie ot tak po forum w okresie pokuty. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Moderatorów proszę o jakiś nowy kolor pokutny dla pogubionych ników :lol: :lol: :lol: \
Np. ktoś przyjmuję pokutę dla mąłżonka/i i przyjmuję postawę 40dni bez.............więc go na fioletowo np.
Albo ktoś jest naprawiajacy winy ale bez żalu to go na lustrzany kolor. :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2015-10-19, 01:10

Lustro ty mnie nie znasz.........
Można palcem dłubać w piaskowcu , można odpuścić sobie fajek, wieprzowiny, drobiu, nabiału.
Pomysłów mam mase tylko mi samemu cięzko z realizacją. więc bedąc wyrozumiałym zostane przy woreczku. Ale że Europa naciska na tolerancję wiec i ja jestem otwarty na propozycje. woreczek może być leki i przewiewny. Dopuszcza sie plastik :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2015-10-19, 08:22

Dabo napisał/a:

Lustro, sory żzapiję znowu do ciebie. Jednak mi osobiście pomogło przyznanie się do swoich własnych nieumiejętności, ułomności. Przecież na lewiznę poszedłem bo koledzy mówili że baba i tak zdradzi, wiec muszę być pierwszy żeby nie bolało, poszedłem bo żona mnie nie rozumiała, bo się nie wypełnialiśmy, bo wymagała, bo ,bo,bo,bo. Wiem jednak że to mie brakowało czegoś a nie jej. Brakowało mi umiejetności uzupelniania braków ,zgodnie z przysięgą.
Kiedy żona odeszła, defacto nie powinienem uronić łezki ,ponieważ była do elokwentna jej reakcja na uzuskane informacje.
Nie szukam już winy w niej , w ludziach, rodzinie.
Nie jesteś już zmęczona ciągłym tłumaczeniem że to mąż był winny. Nie nuży cie odpieranie ataków?
Mi osobiście pomogło przyznanie się do błędów, przed Bogiem i ludzmi. Nie chcę więcej wracać do spirali oskarżeń i roszczeń. One w sumie były mi potrzebne do samousprawiedliwiania .
W końcu zadałem sobie pytanie, po co marnuje czas na wymyślanie tych usprawiedliwień?, kiedy defakto szybciej jest być uczciwym i otwartym.


Takie stanowiska zdradzających są potrzebne na tym forum. Bo dają świadectwo stanięcia w trudnej prawdzie o sobie. :-D To JA jestem winny w tym i tym. A Ty jesteś winny w tym i tym. Bo tylko prawda nas wyzwoli.

Jeszcze inną rzeczą jest przebaczenie, a sprawiedliwość. Tak jak w kazaniu o. Daniela na temat przebaczenia.

Link do strony: http://mimj.pl/nagrania-z...ego-19-09-2015/

Przebaczenie to jedna rzecz, a sprawiedliwość to jeszcze inna rzecz. Można przebaczyć winowajcy, jednak musi on ponieść konsekwencje, które wynikają ze sprawiedliwości.

A Ty Lustro ciągle piejesz o winie/współodpowiedzialności zdradzonego, ale nie ma ani jednego Twojego wpisu na temat Twojej winy/odpowiedzialności. Dlatego Ty nie stanęłaś w prawdzie o sobie i dlatego nie jesteś wiarygodna. A Dabo jest. :-D

Renta, zmieniłem w Twoim poście link bo nie działał oraz zmieniłem słowo "konferencji" na "kazaniu". Łatwiej będzie odnaleźć zainteresowanym. (twardy)

Anonymous - 2015-10-19, 09:02

Jeszcze jedna uwaga.

Egoizm zdradzających widać po faktach. Zdrada, porzucenie małżonka, rozwalenie rodziny, budowanie swojego szczęścia na krzywdzie małżonka i dzieci.

Pychę zdradzających widać po reakcji na swoje działania. Tam, gdzie brak skruchy, zadośćuczynienia. A głównie stanięcia w prawdzie i przyznania się do swojej winy/odpowiedzialności.

Idealny przykład dla konferencji o. Szustaka. Idealny przykład osobowości niedojrzałej.

Anonymous - 2015-10-19, 12:07

ela610 napisał/a:
macko napisał/a:


I to może być właśnie szczera odpowiedź.
Ludzka ułomna natura.
Nie wszystko ma lepsze wytłumaczenia.
Rozważyłbym czy warto problem analizować do nudności przez następne miesiące czy lata.
Rany szybciej się zabliźniają jak się im da spokój.


Macko - po nicku wnioskuję że jesteś mężczyzną. To dobrze, masz męski sposób myślenia a potrzebuję rad i przetłumaczenia mojego myślenia na męski.
Widzisz, trudno mi nie analizować, dla mnie to byłoby zrozumienie przyczyny, dlaczego mąż mnie zdradził dlaczego to trwało tak długo. Mówisz nie analizuj, ale jak po prostu o tym zapomnieć bez zrozumienia ? Jeśli byłoby dane nam do siebie wrócić chciałabym wiedzieć jak ja wpłynęłam przed zdradą na ten krok męża. Czy to nie jest ważne ?


Twój mąż powiedział "głupota". Być może jeszcze do tego można dodać "okazja".
Nie wierzysz, że naprawdę tak mogło być w tym przypadku?
Dlaczego to jest aż tak dziwne? Mnie to w ogóle nie dziwi.
Tacy są w większości mężczyźni. Nie wykluczając mnie :-(
Jestem nawet skłonny uwierzyć, że Ty byłaś dla Twojego męża przez cały czas najważniejszą kobietą.


ela610 napisał/a:
Ktoś powiedział że zdrada to jest taki końcowy etap / przejaw kryzysu. Że gdyby nie było kryzysu do zdrady by nie doszło. Pewnie tak, ale my z mojej perspektywy patrząc takiego ogromnego kryzysu nie mieliśmy.


Moim zdaniem: przesada. Na pewno w przypadku bardzo wielu mężczyzn przesada.
Jeśli kryzys, to wartości, moralności jednostki, niekoniecznie w związku.
Jak mówię: wystarczy dobra okazja.
Ludzie (ok, może mężczyźni) dzielą się na 2 kategorie: tych co zdradzili i tych co nie mieli (odpowiednio kuszącej) okazji. Dobra, może jeszcze z 5% reszty.


ela610 napisał/a:

I analizuję sytuację bo chciałabym zrozumieć myślenie męża i co jego doprowadziło do tego kroku.
Dla mnie teraz dużym problemem jest niepewność. To że mąż żałuje to wiem, widzę i chyba jest to szczere. Ale do trudnych sytuacji w życiu będzie dochodziło nie raz. Jak się ustrzec przed drastycznymi krokami w przyszłości i kolejną zdradą ?


Nie da się ustrzec.
Można liczyć na to, że zrozumiał, że to nie jest zabawa, ale ustrzec się nie da.
Można wzmocnić się na tyle, żeby być ponad tym.

Anonymous - 2015-10-19, 13:34

macko napisał/a:
Ludzie (ok, może mężczyźni) dzielą się na 2 kategorie: tych co zdradzili i tych co nie mieli (odpowiednio kuszącej) okazji. Dobra, może jeszcze z 5% reszty.


Jaką "okazję" masz Macko na myśli?
Jeśli taka, że super atrakcyjna kobieta sama "wskakuje do łózka" faceta to ok....niewielu facetom udałoby się "obronić", ale ile takich okazji miałeś w życiu?
Niewielu jest facetów, na widok którym kobietom miękną kolana.

Większość tzw okazji nie przychodzi sama, facet szuka, czatuje, flirtuje, ....
aż coś upoluje, prawda?
A kiedy szuka? Wtedy gdy w związku kwitnie miłość ? Czy wtedy gdy coś w związku nie gra (pomijam jakieś patologiczne wyjątki).

Ponadto seks okazyjny (bo była okazja) a romans długotrwały to chyba nie to samo?

macko napisał/a:
Jestem nawet skłonny uwierzyć, że Ty byłaś dla Twojego męża przez cały czas najważniejszą kobietą.


Z tym pewnie masz rację, niektórzy nawet twierdzą, że można kochać dwie kobiety jednocześnie. Zresztą w islamie to dość powszechne i na dodatek legalne (wielożenstwo).

Anonymous - 2015-10-19, 13:57

Tak się Maćko zastanawiam - skąd Ty tyle wiesz na temat korzystania z okazji?

Jestem podobnego zdania co Grzegorz - nie ma miejsca na okazje wśród normalnych par, gdy w związku kwitnie.
Choć rozumiem, że być może ( z naciskiem na "być może") mężczyźni działają trochę inaczej.
Choć nie wydaje mi się, żeby to była zasadnicza różnica.

Elu
zastanów się, co by Ciebie przekonało o zmianie w mężu?
Postaraj się na spokojnie zastanowić nad tym i sprawę wyważyć w mądry sposób.
Nikt nigdy na nic nie da Ci gwarancji. Podejrzewam, że sama za siebie gwarancji być tez nie dała, gdybyś się dobrze zastanowiła nad tym, na co mamy wpływ w życiu.
I nie przesadź w tych wymaganiach, nie rozpędzaj się...żebyś potem nie dołączyła do grona samotnych, zgorzkniałych, sfrustrowanych...
taki "złoty środek" - postaraj się go znaleźć

Anonymous - 2015-10-19, 15:08

grzegorz_ napisał/a:
macko napisał/a:
Ludzie (ok, może mężczyźni) dzielą się na 2 kategorie: tych co zdradzili i tych co nie mieli (odpowiednio kuszącej) okazji. Dobra, może jeszcze z 5% reszty.


Jaką "okazję" masz Macko na myśli?
Jeśli taka, że super atrakcyjna kobieta sama "wskakuje do łózka" faceta to ok....niewielu facetom udałoby się "obronić", ale ile takich okazji miałeś w życiu?


Jeśli pytasz o sytuacje pozamałżeńskie, to jedną poważną.


grzegorz_ napisał/a:

Większość tzw okazji nie przychodzi sama, facet szuka, czatuje, flirtuje, ....
aż coś upoluje, prawda?


Czy to większość czy nie - tego nie wiem. Ja nie szukałem.

grzegorz_ napisał/a:

A kiedy szuka? Wtedy gdy w związku kwitnie miłość ? Czy wtedy gdy coś w związku nie gra (pomijam jakieś patologiczne wyjątki).


Mogę mówić o swoim przypadku. Ja miałem udane małżeństwo (dalej mam).
Nawet bardzo udane.
"Koleżanka" ponoć nie (chociaż to ciężko powiedzieć, teraz bardziej bym był skłonny powiedzieć, że to z nią coś niehalo). Może u kobiet jest to trochę bardziej skomplikowane.
Może wystarczy jedna strona w kryzysie.
Chociaż z rozmów z różnymi osobami wynika, że dosyć popularny obecnie sport u znudzonych mężatek to wyrywanie facetów - stan cywilny nieistotny.
I teraz masz sytuacje, że Ty nie szukasz, ale znajdujesz ;-)
A jak jesteś w szczęśliwym małżeństwie, to możesz być tym bardziej atrakcyjnym kąskiem (zadowolony = atrakcyjny).

Cytat:

Ponadto seks okazyjny (bo była okazja) a romans długotrwały to chyba nie to samo?


Niekoniecznie. "Głupota, a potem samo poszło" tak zdaje się powiedział mąż.
Myślę, że to jest bardzo prawdopodobne. Raz było dobrze, drugi też. Nikt się nie dowiedział,
nic się nie stało, jest ok. Może jeszcze raz itd. Sam nie wiesz kiedy minęły 2 lata.
Myślę, że gdyby nie zbieg okoliczności (albo interwencja z Góry), to nie skończyłbym tak szybko jak skończyłem. Bardzo szybko można się wciągnąć po uszy.

Anonymous - 2015-10-19, 15:29

Maćko - mówisz tak jak mój mąż ....
chyba totalnie nie rozumiem facetów i takiego podejścia. Jak tak można ? To jest kłamstwo i wykorzystanie maksymalne. Czy po takim długim romansie można wrócić do żony i kochać wiernie tylko ja ? Czy tobie żona wybaczyla i udało wam się poukładać małżeństwo na nowo ? Czy po takich doświadczeniach dalej da się to poukładać? Ja chyba jestem zbyt wielka idealistka i romantyczna, na dziś nie wierzę że to możliwe. Ale dziękuję Ci za ten męski punkt widzenia. Chociaż wiem że mój mąż nie był wyjątkiem ....

Anonymous - 2015-10-19, 16:18

ela610 ja też przed zdradą męża byłam idealistką
mając prawie 40 lat życia za sobą nie znałam słowa zdrada, nie istniało w moim słowniku pojęć, to co się wydarzyło zatrzęsło całym moim światem, runęło wszystko w co do tej pory wierzyłam, umarła jakaś część mnie i wiem, że już nigdy nie wróci tamta kobieta - ufna, niewinna i bezgranicznie oddana
po paru latach jak emocje opadły to mogłabym spróbować z mężem "od nowa", bo przygotowałam się do tego tylko, że jakby on teraz wpadł na pomysł o powrocie (co jest zdarzeniem niemożliwym) to ja już NIE CHCĘ!!
nie doprowadź do takiego momentu w swoim życiu, że mimo możliwości nie będzie się CHCIAŁO
wszystko można przepracować, wszystko zrozumieć, przebaczyć, zadośćuczynić i tego trzeba się trzymać dopóki odrobinę jeszcze się CHCE...........

Anonymous - 2015-10-19, 16:23

katalotka72 napisał/a:
co jest zdarzeniem niemożliwym)


Katalotka przecież wiesz, że wszystko jest możliwe. Może nam nie mieści się to w głowie, ale jest możliwe.
A zdrada też kiedyś nie mieściła Ci się w głowie. Prawda ;-) :mrgreen:

Anonymous - 2015-10-19, 16:27

twardy napisał/a:
Katalotka przecież wiesz, że wszystko jest możliwe.

stałam się od jakiegoś czasu twardą (nomen omen) racjonalistką, tak mam i pozwalam sobie na to - a co!!!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group