To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - zdradzona ... jak zyć ?

Anonymous - 2015-10-14, 19:33

lustro napisał/a:

Zdrady nie trafiają się w dobrych, udanych małżeństwach, gdzie obie strony znajdują zaspokojenie.


Trafiają się.

Anonymous - 2015-10-14, 21:29

macko napisał/a:
lustro napisał/a:

Zdrady nie trafiają się w dobrych, udanych małżeństwach, gdzie obie strony znajdują zaspokojenie.


Trafiają się.


Trafiają się, impreza, alkohol, emocje.....ale jednak jest różnica pomiedzy "skokiem w bok",
a dwuletnim romansem.

Anonymous - 2015-10-14, 21:49

Droga Elu, współczuję i przytulam Cię mocno.
Cóż powiedzieć w tak szczególnych okolicznościach. Nie znajduję odpowiednich słów by Cię pocieszyć.

Polecam Ci do przeczytania PONOWNIE, ale z uwagą, post użytkowniczki "złamana", piękny, empatyczny, otulający i niczego nie wymagający od kogoś kto jest "ranny" jak Ty jesteś teraz.

złamana pisze:
"ciężko ranny nie jest dobrym kandydatem na ratownika."
Od razu widać, że wie kobieta o czym mówi. :-)

Zatem, daj sobie czas. Tyle ile potrzebujesz. NIC na ten moment nie musisz.
Pozwól rozgrywać tym, którzy grali do tej pory.
Ty bądź tylko czujnym obserwatorem....ale tylko wtedy, jeśli jesteś na to gotowa. Jeśli nie, dochodź do siebie. To i tak, w tych okolicznościach będzie nie lada zadaniem.
pozdrawiam serdecznie.

Anonymous - 2015-10-14, 22:05

Jacek-sychar napisał/a:

Ja widziałem. Szczególnie te oczy zaszczutego zwierzęcia. taka wpadka. Ucieczka się nie udała. I dopiero wtedy pojawiły się perspektywy konsekwencji swojego działania. Jeszcze nie ma decyzji jak się bronić. Jeszcze kombinujemy. To jest analogiczna sytuacja.


Wiesz Jacku słusznie mówisz. Zwróć uwagę jednak ze zaszczute zwierzę potrafi tylko dwie rzeczy albo ucieć albo zaatakować. Nic więcej . Zaszczute zwierzę nie jest zdolne do niczego więcej
Wczoraj jeden mój przyjaciel powiedział ze tylko Bóg może sprawić że poczujemy skruchę. Bo tylko Bóg kocha miłością wielką. I nie odrzuci
Powiedział coś co mnie bardzo zaciekawiło. Tylko wtedy możemy okazać skruchę gdy wiemy ze druga osoba nas nie odrzuci
Gdy ktoś wie ze nie zostanie przyjęty to nawet tam nie idzie. I nie pokazuje skruchy bo wtedy wie ze i tak to nie ma sensu. Ze juz żadne staranie nie ma sensu. Nic nie ma sensu. Juz nagrabiliśmy tak ze na nic liczyć nie można. Trzeba zabrać manatki i iść w sina dal .
Tak to widzi mój przyjaciel. I ja też.

Anonymous - 2015-10-14, 22:12

Stokrotka

Tylko widziałaś kiedyś zdradzacza, który tak bardzo oczekuje miłości Boga?
Oni wtedy najczęściej z Bogiem nie chcą mieć nic wspólnego. To jest ten problem!

Anonymous - 2015-10-14, 22:29

Stokrotka10101 napisał/a:
Tylko wtedy możemy okazać skruchę gdy wiemy ze druga osoba nas nie odrzuci
Gdy ktoś wie ze nie zostanie przyjęty to nawet tam nie idzie. I nie pokazuje skruchy bo wtedy wie ze i tak to nie ma sensu. Ze juz żadne staranie nie ma sensu. Nic nie ma sensu. Juz nagrabiliśmy tak ze na nic liczyć nie można. Trzeba zabrać manatki i iść w sina dal .
Tak to widzi mój przyjaciel. I ja też.



Tylko czy wtedy to będzie skrucha jeśli jest "kalkulacja" jak zostanie przyjęta?

Anonymous - 2015-10-14, 22:29

Tak naprawdę nie wiesz dlaczego zdradzajacy zdradził. Ja na przykład wiem dlaczego zdradził mój mąż i wiem dlaczego ja nie zdradziłam.
Elu jesteś z drugim człowiekiem bo go wybrałaś i pokochałas. Takiego jakim jest. Oczywiście jest obiektywny świat ale jest też świat subiektywny o którym często wiemy tyle ile zostaliśmy dopuszczeni i jeszcze świat nieświadomy. Im mniej tej nieświadomości tym lepiej.
I prawdopodobnie przyczyny zdrady u Twojego meża leżą u subiektywnym świecie i nieświadomości. Jeśli zbliżycie się do siebie bardziej i przepracujecie kryzys macie duże szanse. Skontaktuj się z Obudzonym
To nieprawda ze jeśli ktoś wiele lat grzeszy to tak mu zostanie. Prof Chazan przez kilka lat wykonywał aborcję. Teraz tego nie robi.
[/quote]

Anonymous - 2015-10-14, 22:34

Jacek-sychar napisał/a:
Stokrotka

Tylko widziałaś kiedyś zdradzacza, który tak bardzo oczekuje miłości Boga?
Oni wtedy najczęściej z Bogiem nie chcą mieć nic wspólnego. To jest ten problem!


Kazdy grzesznik potrzebuje Boga. Zwróć uwagę na prof Chazan. Kiedyś usuwa ciążę a teraz oddał stanowisko Dyrektora szpitala za dziecko które i tak umarło. To się nazywa nawrócenie.
Rozmawiałam kiedyś z wielokrotnym mordercą. On to dopiero potrzebował Boga. I bal się
Dlatego musimy ułatwiać nawrocenie

Anonymous - 2015-10-14, 22:49

Stokrotka10101 napisał/a:
Tylko wtedy możemy okazać skruchę gdy wiemy ze druga osoba nas nie odrzuci

Inaczej to widzę, całkiem inaczej.

Pradziwa skrucha nie czeka na odpowiednie przyjęcie.
Nie analizuje czy padnie na podatny grunt, czy nie. Nie kalkuluje.
Nie rozpatruje, czy będą owacje, czy też inny rodzaj aprobaty a może wprost coś przeciwnego.
Powstaje w człowieku w wyniku głębokich zmian które zachodzą w nim samym.
Skrucha, ta prawdziwa wręcz domaga się by być ogłoszoną, nawet jeśli zostanie wyśmianą, potraktowana drwiną, zlekceważoną - nie dba o to, bo wie że jest prawdziwa.
Jest, bo wie że jest po coś, że czemuś służy, że jest dowodem na zmiany, że sygnalizuje zmiany - te prawdziwe. Zatem towarzyszy jej pokora.

Anonymous - 2015-10-14, 22:57

Fajnie...autorki watku nie ma a dyskusja trwa :mrgreen:

GregAn

jak zwykle przekręciłes znaczenie wypowiedzi po swojemu.


GregAN napisał/a:
zenia1780 napisał/a:
Pomyśl jeszcze o jednej kwestii. Tak jak lustro juz napisała:

lustro napisał/a:
Zdrady nie trafiają się w dobrych, udanych małżeństwach, gdzie obie strony znajdują zaspokojenie.
Zdrada jest chyba najostrzejszym przejawem kryzysu. A kryzys jest efektem wieloletniej pracy.


O ile zdrada jest wyłączna decyzją i odpowiedzialnoscią zdradzającego, o tyle kryzys, który często do tego doprowadza jest jednak już odpowiedzialnością obojga małżonkow. Pomyśl o swoim w nim udziale.

zenia1780,
święte słowa, dlatego dobrze, żeby zdradzający potrafił określić, dlaczego tylko jedna z osób winnych kryzysu w małżeństwie zdradziła a druga pozostała wierna ?
Dlaczego, pomimo swojej winy w kryzysie, nie skupił się na naprawianiu tego co zawinił, ale uciekł w zdradę.
Może dawał "sygnały" .
Jakie ... świetlne ? dymne ? migowe ?? :roll:


taka postawa nieustającej pretensji, domagania się skruchy, kajania, autoanalizy...obarczanie winą wyłacznie jedna stronę kryzysu, samooczyszczanie się kosztem drugiej strony...prowadzi do?
ja Ci powiem dokąd - do spędzenia reszty zycia w samotności.
Do tego ta kpina na końcu - dawał sygnały, świetlne, dymne, migowe?
ślepemu i głuchemu zadne sygnały nic nie dadzą GregAn. Ale to powinienes po tak długim pobycie na tym forum juz dawno wiedzieć.

Nie widzisz własnego wkładu, ale domagasz się takiego widzenia od drugiej strony.
Powodzenia.

GregAN napisał/a:
Dlaczego, pomimo swojej winy w kryzysie, nie skupił się na naprawianiu tego co zawinił, ale uciekł w zdradę.


Dlatego, że tak samo jak Ty wtedy, nie widziała swojego wkładu w kryzys tylko cudzy. Nie czuł się winny, bo czuł sie pokrzywdzony, wykorzystany, poszkodowany...
to naprawdę tak trudno pojąć, że zadajesz takie pytania?

GregAN napisał/a:
lustro napisał/a:
ela610 napisał/a:
Bardzo bym chciała wybaczyć, bardzo. Ale mam wątpliwość - czy ktoś kto manipulował mną przez 2 lata, okłamywał, zdradzał, nie rozmawiał, nie wspierał - naprawdę się zmieni ?

Powiem Ci coś, co pewnie Ci się nie spodoba, ale tak działa.
Ty masz wątpliwości, że mąż się nie zmieni, bo...
A myślisz, że on nie ma takich w stosunku do Ciebie?

Brak zaufanie nie wynika tylko z samego faktu zdrady,
ale zgodnie z tym co pisałaś - z również faktu, że nie naprawiał swojego udziału w kryzysie, ale zamiast tego - zdradził.
[/quote]


Nie GregAn
nie perzyszło Ci do głowy, że ta poszkodowana strona w kryzysie, zdradzona w efekcie, moze takze miec sporo "za uszami" i do naprawy?
i że ta zła strona, która zdradziła, moze takze nie miec wiary w teo, że cos moze sie na prawde pozytywnie zmienic we współmałzonku?

Chciało by sie zawołać - ocknij sie GregAn
tyle czasu Cie czytam i krecisz sie stale w miejscu
i sugerujesz takie krecenie się innym

Anonymous - 2015-10-14, 23:01

kenya napisał/a:
Stokrotka10101 napisał/a:
Tylko wtedy możemy okazać skruchę gdy wiemy ze druga osoba nas nie odrzuci

Inaczej to widzę, całkiem inaczej.

Pradziwa skrucha nie czeka na odpowiednie przyjęcie.
Nie analizuje czy padnie na podatny grunt, czy nie. Nie kalkuluje.
Nie rozpatruje, czy będą owacje, czy też inny rodzaj aprobaty a może wprost coś przeciwnego.
Powstaje w człowieku w wyniku głębokich zmian które zachodzą w nim samym.
Skrucha, ta prawdziwa wręcz domaga się by być ogłoszoną, nawet jeśli zostanie wyśmianą, potraktowana drwiną, zlekceważoną - nie dba o to, bo wie że jest prawdziwa.
Jest, bo wie że jest po coś, że czemuś służy, że jest dowodem na zmiany, że sygnalizuje zmiany - te prawdziwe. Zatem towarzyszy jej pokora.


Czyli mąż Eli wykazał się taka skruchą.

Dobrze, ze napisałas Kenya, to powinno rozwiac wątpliwości Eli

Anonymous - 2015-10-14, 23:08

odnowa napisał/a:
Stokrotka10101 napisał/a:
Tylko wtedy możemy okazać skruchę gdy wiemy ze druga osoba nas nie odrzuci
Gdy ktoś wie ze nie zostanie przyjęty to nawet tam nie idzie. I nie pokazuje skruchy bo wtedy wie ze i tak to nie ma sensu. Ze juz żadne staranie nie ma sensu. Nic nie ma sensu. Juz nagrabiliśmy tak ze na nic liczyć nie można. Trzeba zabrać manatki i iść w sina dal .
Tak to widzi mój przyjaciel. I ja też.



Tylko czy wtedy to będzie skrucha jeśli jest "kalkulacja" jak zostanie przyjęta?


Ten kto zrobił źle boi się Boga i ludzi Wie ze teraz może liczyć tylko na skopanie .Najczęściej czuje się źle sam z sobą i często nie ma siły ani błagać o lirosc ani prosić o pomoc. Zresztą wie ze I tak tego nie dostanie

Anonymous - 2015-10-14, 23:09

kenya napisał/a:
Stokrotka10101 napisał/a:
Tylko wtedy możemy okazać skruchę gdy wiemy ze druga osoba nas nie odrzuci

Inaczej to widzę, całkiem inaczej.

Pradziwa skrucha nie czeka na odpowiednie przyjęcie.
Nie analizuje czy padnie na podatny grunt, czy nie. Nie kalkuluje.
Nie rozpatruje, czy będą owacje, czy też inny rodzaj aprobaty a może wprost coś przeciwnego.
Powstaje w człowieku w wyniku głębokich zmian które zachodzą w nim samym.
Skrucha, ta prawdziwa wręcz domaga się by być ogłoszoną, nawet jeśli zostanie wyśmianą, potraktowana drwiną, zlekceważoną - nie dba o to, bo wie że jest prawdziwa.
Jest, bo wie że jest po coś, że czemuś służy, że jest dowodem na zmiany, że sygnalizuje zmiany - te prawdziwe. Zatem towarzyszy jej pokora.


Kenya

To idealistyczne podejście.
Ile jest takich przypadków?
Zazwyczaj wiarołomny małżonek(ka) balansuje na krawędzi decyzji
"wrócić/odejść".

Anonymous - 2015-10-14, 23:16

kenya napisał/a:
Stokrotka10101 napisał/a:
Tylko wtedy możemy okazać skruchę gdy wiemy ze druga osoba nas nie odrzuci

Inaczej to widzę, całkiem inaczej.

Pradziwa skrucha nie czeka na odpowiednie przyjęcie.
Nie analizuje czy padnie na podatny grunt, czy nie. Nie kalkuluje.
Nie rozpatruje, czy będą owacje, czy też inny rodzaj aprobaty a może wprost coś przeciwnego.
Powstaje w człowieku w wyniku głębokich zmian które zachodzą w nim samym.
Skrucha, ta prawdziwa wręcz domaga się by być ogłoszoną, nawet jeśli zostanie wyśmianą, potraktowana drwiną, zlekceważoną - nie dba o to, bo wie że jest prawdziwa.
Jest, bo wie że jest po coś, że czemuś służy, że jest dowodem na zmiany, że sygnalizuje zmiany - te prawdziwe. Zatem towarzyszy jej pokora.


Czy Ty kiedyś zrobiłaś coś go miało źle następstwa ?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group