To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Historia JolantyElżbiety

Anonymous - 2015-12-23, 09:30

JolantaElżbieta napisał/a:
A ja się trzymam z daleka od tych rzeczy.


Ja również.
Z tymi sprawami należy uważać. Aby wejść w coś czego się nie zna, należy dogłębnie to rozpoznać. Tylko nie u osoby, która przekonuje do tego. ;-)

Anonymous - 2015-12-23, 18:17

Bo o medytacjach chrześcijańskich nie słyszeli. :shock:
12-kroków też było na liscie zakazanej,a teraz śmigamy wszyscy.

Anonymous - 2015-12-23, 21:47

renta11 napisał/a:
Bo o medytacjach chrześcijańskich nie słyszeli. :shock:


Słyszeli, słyszeli, ale ja i tak do medytacji podchodzę jak do jeża. Doświadczenia rodzinne. :-/

Anonymous - 2015-12-23, 22:15

Jola, mnie ratował rożaniec, Nowenna Pompejańska, odmawiałaś?
jak narkotyk- zażywasz i świat w kolorze różowym :-)
uwaga: uzależnia !!! :-)

Anonymous - 2015-12-23, 22:21

Bety napisał/a:
Jola, mnie ratował rożaniec, Nowenna Pompejańska, odmawiałaś?
jak narkotyk- zażywasz i świat w kolorze różowym :-)
uwaga: uzależnia !!! :-)



I mnie też tylko to ratuje. Gdyby nie Rózaniec i Nowenna dopiero byście zobaczyli do czego jestem zdolna. :-)


Ja dzisiaj już się podniosłam. Po wczorajszych podsumowaniach, czepianiu sie ręki Pana Boga dzisiaj juz jest o wiele lepiej. Skoncentrowałam się na przygotowaniach. Pogotowie modlitewne za mnie trwa - uruchomiłam wszystkie koleżanki. Zaczyna działać. Mam się lepiej. Dziękuję wszystkim, którzy się wczoraj ze mną męczyli :oops:

A w ogóle teściowa, pomimo godzenia się z postępkiem swojego syna, stoi po mojej stronie, co jest dziwne, bo przez całe małżeństwo kopała pode mną dołki, jeździła jak po burej suce (przepraszam za język, ale nie ja wymyślam te przysłowia), a dzisiaj daje mi dużo wsparcie. Nie może zrozumiec mojego męża i ma do niego żal, że nie umie zachowac się z godnością. Płakałam i dziękowałam jej za słowa otuchy. Zaniosłam jej śłedzie, opłątek. Kupiłam obrus, serwetki, świeczkę, bo chciała przyozdobić stól w tym swoim domu opieki.

Złożyłam im życzenia, przeprosiłam za wszystko. I jest dobrze :-/

Anonymous - 2015-12-23, 23:02

A w ogóle zaczęłam współczuć mojemu mężowi: bez Boga, z obcymi ludźmi, w obcym miejscu, bez kolęd, bo tam trzeba sobie przypomnieć o Jezusie. Obce mieszkanie, obca choinka i bez wspomnień :-(

Zimowe święta, bez śniegu w dodatku. Czego mu zazdrościć. Poproszę Pana Boga o opiekę dla niego, żeby On się zajął moim mężem przez te dni, bo nie będą to dla niego wesołe święta, oj nie będą. :-(

Obca kobieta z obcą córką, a swoi wszyscy razem :cry:

Anonymous - 2015-12-23, 23:58

JolantaElżbieta napisał/a:
A w ogóle zaczęłam współczuć mojemu mężowi: bez Boga, z obcymi ludźmi, w obcym miejscu, bez kolęd, bo tam trzeba sobie przypomnieć o Jezusie. Obce mieszkanie, obca choinka i bez wspomnień :-(

Zimowe święta, bez śniegu w dodatku. Czego mu zazdrościć. Poproszę Pana Boga o opiekę dla niego, żeby On się zajął moim mężem przez te dni, bo nie będą to dla niego wesołe święta, oj nie będą. :-(

Obca kobieta z obcą córką, a swoi wszyscy razem :cry:



Bardzo mi się te Twoje słowa podobają i bardzo podniosły mnie na duchu, masz rację jak święta mają być wesołe wsród obcych i bez swojego dziecka.

Anonymous - 2015-12-27, 18:55

A ja miałam cudowne Święta. Najlepsze od lat. Spokojne, z Bogiem i bliskimi, których kocham. Zabrakło jedej osoby, którą kocham, ale ta osoba nie miała woli byc z nami, czy raczej miała wolę nie być z nami :-( Ale miałam go w sercu i w myślach - podzieliłam się z nim opłatkiem w myślach i w sms-ie w życzeniach świątecznych. I tyle mi wystarczyło, reszta w rękach Boga :-)
Anonymous - 2015-12-28, 08:01

Witaj JolantaElżbieta, - wczoraj myślałam o tym co u Ciebie :) Dobrze ze Święta minęły Ci spokojnie.
Anonymous - 2015-12-28, 10:09

utka2 napisał/a:
Witaj JolantaElżbieta, - wczoraj myślałam o tym co u Ciebie :) Dobrze ze Święta minęły Ci spokojnie.


Ja sama nie wiem jak to się stało, że przeszłam przez nie z taką ufnością w sercu, alei pewnie jeszcze nie raz się posypię i będę miała kryzysy.

Niedzielna msza była dla mnie troszkę trudna - List Episkopatu, a potem odnawianie przysięgi małżeńskiej i ja sama, pośród trzymających się za ręce małżonków. W tym samym kościele, w mojej rodzinnej miejscowości, w którym braliśmy ślub prawie 35 lat temu. Ja młoda ufna dziewczyna i on. Jaka byłam szczęsliwa i wierzyłam, że to będzie coś cudownego, ale tzw. życie wszystko zweryfikowało.

No ale nieważne, miałam kryzys, ale go pokonałam, bo już teraz wiem, że Bóg jest koło mnie i prowadzi moje sprawy.

Dla mnie najgorsze są poranki, gdy wstaję, ale błogosławię mojemu mężowi, głośno chwalę Boga i jakoś ruszam do przodu, czego życzę wszystkim :-)

Anonymous - 2015-12-28, 11:19

JolantaElżbieta, bardzo się cieszę, że święta minęły Ci spokojnie pomimo....
Zdrowiejesz kobieto :-D

Szkoda, ze u mnie w parafii nie było odnowienia przysięgi małżeńskiej....

Anonymous - 2015-12-28, 11:20

ja nawet nie byłam wczoraj w kościele, nie miałam siły. Miałam poczucie, ze Bóg sobie kpi ze mnie na całego, A ponieważ ma poczucie humoru to i kpić potrafi. A moze to zrządzenie :evil: ze nie poszłam i nie poszlismy wczoraj do kościoła - w sumie jak odnawiać przysięge do czegoś czego nie ma. A może właśnie :evil: obawiał sie ze podczas odnawiania coś drgnie w sercu mojego meża i dlatego tak mnie szarpał ca dzień. Aż zwątpiłam...


Zastanawiam sie co gorsze - czy bys samej w takim momencie, czy byc w obecności małżonka, który odtrąca rękę i nie zamierza czegokolwiek odnawiać ... Sama nie wiem. Najważniejsze ze ten wolny czas sie skonczył ... mozna sie zająć jakąś pracą ( mam urlop) i nie myślec.

Anonymous - 2015-12-28, 11:32

utka2, najważniejsze to być z Bogiem w chwilach zwątpienia. Po prostu być i mówić jestem.....

https://www.youtube.com/watch?v=jtXRuUiG0xE



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group