To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Historia JolantyElżbiety

Anonymous - 2015-12-22, 15:48

monis napisał/a:
No pewnie ze nic wielkiego, co tam pomyliło ci sie i tyle....

A na przyszłość to nie pisz do nikogo smsów o mężu :mrgreen:

Znajdź swój wentylator i bądź waleczną sałatą!!!


No właśnie to był pierwszy i jedyny sms i i od razu mam nauczkę. A on go przeczytał na sto procent. :-(

Nie wiem jak to się w ogóle stało, nie pamiętam samego momentu wybierania adresata. Byłam przymulona czy co?

Anonymous - 2015-12-22, 15:58

JolantaElżbieta napisał/a:
A on go przeczytał na sto procent.


JoluElu
No i co się stało? To on nie wiedział, że ma kogoś?
Zajmij się sobą, a nie mężem.

Anonymous - 2015-12-22, 17:10

JolantaElżbieta napisał/a:
No właśnie to był pierwszy i jedyny sms i i od razu mam nauczkę. A on go przeczytał na sto procent.

Widać tak miało być.
Nie ma czym się przejmować.

Grzechu nie popelnilas.

Anonymous - 2015-12-22, 18:40

Jolu

Miotasz się od ściany do ściany. Od radosnej stabilizacji po totalną rozpacz. OK
Pewnie wszyscy tak to przechodziliśmy.
Mój mąż widział, jak ja strasznie cierpię. Kiedy dowiedziałam się o podłej grze jego i koorlewny, to było mi głupio i wstyd. Że on widział moje cierpienie. :-( Bo dotarło do mnie, że nie powinien, bo najzwyczajniej nie był wart tego, aby to widzieć. Bo to jest obnażanie własnej duszy, własnego bólu. I dopuszczanie do swojej bliskości kogoś, kto nie powinien tam być.
Stało się.
Dzisiaj myślę o tym ze spokojem.
Bo ja się wstydziłam swojego bólu, swojego cierpienia :shock: No teraz wiem,że głupia byłam myśląc tak.
Cierpienia nie ma się co wstydzić. Jest to takie samo uczucie, jak każde inne.
Wstydzić to się powinien koorlewicz i koorlewna. Bo postępowanie podlega ocenie, a nie uczucia.
Więc głowa do góry: z cierpieniem, śmiechem, rozpaczą, natrętnymi myślami. :mrgreen: Masz prawo do tego. Kiedyś słyszałam, że my religijnie nienawidzimy. :-D No fakt. Raz błogosławię, raz bym szyjkę skręciła. I to też jest ok. Taki czas.

Anonymous - 2015-12-22, 19:11

Jacek-sychar napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
A on go przeczytał na sto procent.


JoluElu
No i co się stało? To on nie wiedział, że ma kogoś?
Zajmij się sobą, a nie mężem.


Ha ha dobrze to ująłeś. Może być, że wypiera się sam przed sobą. Córka mi kiedyś powiedziała, że widać, że on się bardzo wstydzi tego co zrobił. A ona ma nosa do takich spraw. Chociaż coraz mniej, bo matce zaczął już opowiadać.

No ale masz rację. Powinnam odrzucać takie myśli i zająć się sobą, bo w tak tragicznym stanie jeszcze nie byłam :-(

Anonymous - 2015-12-22, 19:14

GregAN napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
No właśnie to był pierwszy i jedyny sms i i od razu mam nauczkę. A on go przeczytał na sto procent.

Widać tak miało być.
Nie ma czym się przejmować.

Grzechu nie popelnilas.



Tak mi też powiedziała jego bratowa, jak ją przeprosiłam, że się na nią powołałam. On z nią od naszego rozwodu rozmawiał raz. Teraz ona ma zamiar zadzwonić do niego z życzeniami. No cóż, niech dzwoni.


Trochę się przejmuję, ale staram się znaleźć w tym dobre strony. Jeszcze ich nie znalazłam, ale przynajmniej próbuje :-/

Anonymous - 2015-12-22, 19:20

renta11 napisał/a:
Jolu

Miotasz się od ściany do ściany. Od radosnej stabilizacji po totalną rozpacz. OK
Pewnie wszyscy tak to przechodziliśmy.
Mój mąż widział, jak ja strasznie cierpię. Kiedy dowiedziałam się o podłej grze jego i koorlewny, to było mi głupio i wstyd. Że on widział moje cierpienie. :-( Bo dotarło do mnie, że nie powinien, bo najzwyczajniej nie był wart tego, aby to widzieć. Bo to jest obnażanie własnej duszy, własnego bólu. I dopuszczanie do swojej bliskości kogoś, kto nie powinien tam być.
Stało się.
Dzisiaj myślę o tym ze spokojem.
Bo ja się wstydziłam swojego bólu, swojego cierpienia :shock: No teraz wiem,że głupia byłam myśląc tak.
Cierpienia nie ma się co wstydzić. Jest to takie samo uczucie, jak każde inne.
Wstydzić to się powinien koorlewicz i koorlewna. Bo postępowanie podlega ocenie, a nie uczucia.
Więc głowa do góry: z cierpieniem, śmiechem, rozpaczą, natrętnymi myślami. :mrgreen: Masz prawo do tego. Kiedyś słyszałam, że my religijnie nienawidzimy. :-D No fakt. Raz błogosławię, raz bym szyjkę skręciła. I to też jest ok. Taki czas.


No miotam się, jak jakiś miotacz :oops:

Ja nie chciałam, żeby on wiedział, że ja tak cierpię, bo do tej pory widział we mnie spokój i opanowanie. Wiesz, jakieś resztki godności gdzieś tam we mnie zostały. Nawet jak go złapałam " in flagranti", to chociaż miałam ochotę skopać drzwi i je rozwalić opanowałam się i kulturalnie zadzwoniłam.

Ale z drugiej strony, może i dobrze, żeby sobie nie myślał, że spłynęło po mnie jak po kaczce i on może ze spokojem łamać się swoim świeckim opłatkiem z supermarketu na te swoje niewierzące Zimowe Święta :shock: :mrgreen:

A ja jestem religijnie złośliwa, oprócz religijnie nienawidząca :-P

Anonymous - 2015-12-22, 20:24

JolantaElżbieta napisał/a:
Ja nie chciałam, żeby on wiedział, że ja tak cierpię, bo do tej pory widział we mnie spokój i opanowanie.


JoluE, jesteś człowiekiem nie cyborgiem, zatem masz prawo do wyrażania emocji wg swojego uznania.
Dlaczego Jeleczko tak bardzo Cię zajmuje co on sobie pomyśli?
Jego myśli to jego sprawa.
Jesteś jaka jesteś. Jesteś sobą - prawdziwą sobą, masz do tego prawo.
Nie musisz już odgrywać swojej roli, możesz wyrazić siebie szczerze i prawdziwie.
Że on przeczytał ten sms, coż, widocznie tak miało być...przyjmij to jako fakt dokonany i nie zajmuj się tym więcej.
Porzuć roztrząsanie, analizowanie, jest jak jest- wsio.

Anonymous - 2015-12-22, 21:00

kenya napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
Ja nie chciałam, żeby on wiedział, że ja tak cierpię, bo do tej pory widział we mnie spokój i opanowanie.


JoluE, jesteś człowiekiem nie cyborgiem, zatem masz prawo do wyrażania emocji wg swojego uznania.
Dlaczego Jeleczko tak bardzo Cię zajmuje co on sobie pomyśli?
Jego myśli to jego sprawa.
Jesteś jaka jesteś. Jesteś sobą - prawdziwą sobą, masz do tego prawo.
Nie musisz już odgrywać swojej roli, możesz wyrazić siebie szczerze i prawdziwie.
Że on przeczytał ten sms, coż, widocznie tak miało być...przyjmij to jako fakt dokonany i nie zajmuj się tym więcej.
Porzuć roztrząsanie, analizowanie, jest jak jest- wsio.


Uczę się dopiero takiej postawy kenyo. Myśli odganiam, ale one same napływają mi do głowy. Coś mi się popsuło z zaworkami mózgowymi, poluzowały mi się i nie trzymają jak należy ;-)

Jakbym była cyborgiem, to bym sobie naprawiła, a tak kurczę pieczone muszę z tym żyć, aż mi się zregenrują i będę miała nad nimi kontrolę :-/

Anonymous - 2015-12-22, 21:45

Jolu, wiem że to megatrudne. Myśli niejako bombardują Cię, znam ten stan.
Tak jakby myśli znikąd napływały nie pozostawiając wyboru czy chce się je mieć czy nie.
Popróbuj głębokich, spokojnych oddechów.
Zauważ, że między wdechem i wydechem jest przestrzeń w której żadna myśl się nie zagnieździ, to mement odpoczynku.
Parę takich oddechów, powtarzanych kilka razy dziennie daje realny odpoczynek człowiekowi.
Nie wiem jak sypiasz w nocy Jolu. Ja kiedy było bardzo źle budziłam się co chwila, oddechy uspakajały mnie.
Kiedy tak sobie rozmyślamy, będąc w podobnych sytuacjach do Twojej, pojawiają się negatywne emocje, te REALNIE zatruwają cały organizm.
Wdychając wyobrażałam sobie że czyste powietrze mnie wypełnia, wydychając wyobrażałam sobie że cały ten nagromadzony negatywizm wychodzi ze mnie a ja pozostaję w środku na nowo oczyszczona.
Popróbuj, może na coś Ci się przyda moje doświadczenie i poczujesz się lepiej.
To doraźne działania, ale w moim przypadku przynosiły spokój.

Anonymous - 2015-12-22, 22:02

kenya napisał/a:
Jolu, wiem że to megatrudne. Myśli niejako bombardują Cię, znam ten stan.
Tak jakby myśli znikąd napływały nie pozostawiając wyboru czy chce się je mieć czy nie.
Popróbuj głębokich, spokojnych oddechów.
Zauważ, że między wdechem i wydechem jest przestrzeń w której żadna myśl się nie zagnieździ, to mement odpoczynku.
Parę takich oddechów, powtarzanych kilka razy dziennie daje realny odpoczynek człowiekowi.
Nie wiem jak sypiasz w nocy Jolu. Ja kiedy było bardzo źle budziłam się co chwila, oddechy uspakajały mnie.
Kiedy tak sobie rozmyślamy, będąc w podobnych sytuacjach do Twojej, pojawiają się negatywne emocje, te REALNIE zatruwają cały organizm.
Wdychając wyobrażałam sobie że czyste powietrze mnie wypełnia, wydychając wyobrażałam sobie że cały ten nagromadzony negatywizm wychodzi ze mnie a ja pozostaję w środku na nowo oczyszczona.
Popróbuj, może na coś Ci się przyda moje doświadczenie i poczujesz się lepiej.
To doraźne działania, ale w moim przypadku przynosiły spokój.


No właśnie czegos takiego szukam. Na to z tym oddechem wpadłam wczoraj jak miałam napad paniki i spapugowałam z amerykańskich filmów z oddychaniem w torebkę. Sypiam jak dziecko - budzę się co trzy godziny i płaczę. Śpię z różańcem na nadgarstku i jakby co trzymam się go i tak zasypiam :oops:

Anonymous - 2015-12-22, 22:23

Jolu

Oryginalna nie jesteś. Też tak miałam rok temu :-D
Mnie pomagała medytacja powiązana z oddechami.

Zainteresuj się także medytacją i kontemplacją u Gajdów ( te dotyczące 12 kroków są fajnym wprowadzeniem w medytację, on fajnie robi to wprowadzenie)

najpierw

http://www.przyjacielemm....wda-was-wyzwoli

Anonymous - 2015-12-23, 00:13

Po odmówieniu Różańca za Rodziny podsumowałam sobie to do czego doszłam własnym rozumem. Skoro mój mąż wybrał sobie inne życie, bo ze mną mu było nie po drodze, to muszę to przyjąć ze spokojem i nie mogę za nim latać po tych bezdrożach, bo sama się zgubię. Wysyłam za nim ratunek w postaci moich modlitw do Pana Boga. On po niego pójdzie i nawet jeśli mój mąż nie będzie chciał za nim wrócić, będzie chciał tak łazić utytłany i zmęczony, to mam nadzieję, że Pan Bóg go weźmie za fraki, na barana i sprowadzi na właściwą ścieżkę. Ja tam będę się przechadzać i czekać nie czekając..la la la.

Wybaczcie patetyczną formę wypowiedzi ale jestem trochę egzaltowana (trochę, hm), nie na darmo moja córka mówi do mnie :ty moja Aniu z Zielonego Wzgórza.

Zawsze ubieraliśmy choinkę w Wigilię, ale w tym roku zrobiłam to wcześniej. Mieszkanie wyzłocone. FIrany zmienione. Dzisiaj zrobiłam śledzie, wczoraj tę kapustę z fasolą. Jutro rybę po grecku, drugie śledzie, barszcz. W czwartek resztę ryb. Musiałam wam to powiedzieć, bo Sychar to teraz moja przyszywana rodzina.
Dobrej nocy :-)

Anonymous - 2015-12-23, 00:44

renta11 napisał/a:
Jolu

Oryginalna nie jesteś. Też tak miałam rok temu :-D
Mnie pomagała medytacja powiązana z oddechami.

Zainteresuj się także medytacją i kontemplacją u Gajdów ( te dotyczące 12 kroków są fajnym wprowadzeniem w medytację, on fajnie robi to wprowadzenie)

najpierw

http://www.przyjacielemm....wda-was-wyzwoli


No nie wiem - na razie ta torebka mi pomaga doraźnie. Medytacji trochę się boję, bo to jakieś taki...hinduskie. A ja się trzymam z daleka od tych rzeczy. Ale nie odżegnuję się, musze tylko to obwąchać :-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group