To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - banał- odrzucenie

Anonymous - 2015-09-12, 10:12

Maj.reg napisał/a:


Trudno mi powtórzyć ..najistotniejsze słowo klucz wolność :sam zdecyduję co , kiedy i czy w ogóle ci powiedzieć, nie mam zamiaru ponosić odpowiedzialności za twoje życie, nie chcę żebyś mi wypominała, że spaprałem Ci życie, nie chcę widzieć cie zapłakaną..



Maj.reg,

wiem, że jesteś teraz w fatalnym stanie psychicznym, nie bierz wszystkiego do siebie, nie analizuj. A już na pewno nie staraj się teraz zmieniać na siłę dla męża. On wie co mówi, wie ze Cię rani, chce się uwolnić - na ten czas.
Każda kolejna Twoja próba powodować będzie jego większy upór i przekonywanie się do własnych słów. Ochłoń Ty, jemu daj trochę czasu.

Przechodziłam podobną historię. Też znalazłam "dowód" w komórce, bo sam nigdy by się nie przyznał. I problemem nie był jego romans tylko to, że ja to odkryłam...
To przerzucanie winy zdradzacza na współmałżonka. Być może wtedy jest im mniej lżej, dzielą, przynajmniej w swoim mniemaniu, winę na pół.
Maj. reg - większość z nas tu słyszała podobne słowa jak Ty usłyszałaś.
"muszę w końcu myśleć o sobie" "z nami nie wygrasz" "nas już nie ma" "to historia" "zacznij patrzeć do przodu a nie wstecz" - słowa mojego męża, który nie chciał terapii, nie chciał robić nic dla nas. Koniec, nas nie było wg niego.

Chciałam stale rozmawiać, co nadarzyła się okazja ( miał w miarę dobry humor) zaczynałam kolejną bezsensowną rozmowę. Po niej zawsze było gorzej, kończyło się kłótnią. Ja słyszałam coraz to gorsze słowa. Nie słuchałam rad z forum, aby dać spokój, zająć się sobą.
Nie zmusisz męża do rozmowy, do nagłej zmiany decyzji.
Od męża, po czasie wiem, że taka każda kolejna próba rozmowy tylko go utwierdzała, że dobrze robi, że ucieka ode mnie.

Maj.reg - teraz myśl o sobie, nie jesteś w stanie zmienić męża, jego decyzji. To musi wyjść od niego, być może musi się przekonać na własnych błędach. Wiem, ze chcesz siebie i jego uchronić przed rozpadem małżeństwa. Mnie się nie udało, mąż odszedł, spróbował żyć na własny rachunek, zrywając kontakty nawet z rodziną - i wrócił... Życzę Ci dużo siły.

Anonymous - 2015-09-12, 12:09

"Jestem smutna, a więc wróciłam po części do swej pierwotnej natury na którą nakładałam maskę , znam źródło swoich lęków, pewnie część zniknęłaby gdyby mąż mnie po prostu przytulił i powiedział proste "będzie dobrze.."

Mnie pomógł warsztat "12 kroków" zmierzyć się z moimi lękami. Wcześniej też szukałam ukojenia i "uratowania" w mężu. Obwiniałam go, gdy mi tego nie dawał.
Gdy oparałam się na Bogu, gdy w Nim szukam źródła siły- nie mam już takich wymagań w stosunku do męża. Co najważniejsze "strach" już nie straszy, bo przekonałam się, że Bóg ma plan na moje życie, że On ma rozwiązanie na moją "biedę". Moje zadanie to zgoda na Jego Wolę i współpraca z Nim.
Spokój, ukojenie emocji, odrodzenie duchowe- b e z c e n n e !

Odpuść mężowi- zajmij się sobą !

Anonymous - 2015-09-15, 09:18

Dużo czytam, słucham, układam sobie w głowie, porządkuję myśli..konstatacja nie napawa optymizmem.
Modlę się o siłę do tego by być mniej smutną, to nie ułatwia sprawy, zwłaszcza gdy widzę zasmuconego męża, zapatrzonego w okno, zamyślającego się. Chciałabym myśleć, że zaprzątają jego głowę myśli o nas, czuję jednak, że nie o to chodzi..Obojętność, tak rzuca się najbardziej obojętność, nie rozdzieranie szat , wola ułożenia czegoś na nowo tylko obojętność..

I znów wracamy do punktu wyjścia, emocje po moim odkryciu jego spotkania opadają, złe słowa pozostają w głowach, wszechobecne "zajmij się sobą" znów prowadzi do tego , że życie wraca na stare tory, życie obok siebie, tak właśnie obok siebie..

Nie oczekuję, nie żądam rewolucji powoli zamykamy się w swoich skorupach, nawet gdy jesteśmy obok ,to jesteśmy już tak sobie obcy..

Patrząc obiektywnie nie mieliśmy szans aby się spotkać w normalnych warunkach, a jednak znaleźliśmy się na tej samej drodze, wiem , że to nie przypadek..

To co się teraz dzieje również nie jest dziełem przypadku , szukam pozytywnych tego konsekwencji dla siebie, kurcze ale nie stanę się kimś innym, nie potrafię siebie zmienić, najbardziej dobija mnie ten smutek, mam go serdecznie dość, dość po prostu...

Anonymous - 2015-09-15, 19:03

Maj.reg napisał/a:
To co się teraz dzieje również nie jest dziełem przypadku ,
szukam pozytywnych tego konsekwencji dla siebie,
kurcze ale nie stanę się kimś innym, nie potrafię siebie zmienić,
najbardziej dobija mnie ten smutek, mam go serdecznie dość, dość po prostu...


Heleno, skoro Ty nie potrafisz się zmienić, to jakim cudem miałby zrobić to Twój mąż?
Myślisz, że on więcej potrafi niż Ty?

Dobija Cię smutek? Masz go serdecznie dość? - doprawdy?
Gdyby tak było nie byłabyś smutna ani chwili dłużej, nie mówiąc o celebracji tego smutku czy pławieniu się w tej dramatycznej roli.

Byłam smutna, doświadczyłam głębokiego smutku, zmierzyłam się ze smutkiem, momentami nawet rozpaczą, i wiem że trawiły mnie dopóty, dopóki to był mój wybór, dopóki była we mnie zgoda na ten stan.
Ty także wybierasz smutek, to jest Twoja decyzja. I nie zaprzeczaj ;-)

Rzeczywistość zewnętrzna jest absolutnie wtórna wobec rzeczywistości wewnętrznej.

Spóbuj Heleno zacząć od budowania tej wewnętrznej rzeczywistości.

Pierwszym krokiem dla mnie było wzbudzenie w sobie uczucia wdzięczności za całe dobro które jest moim udziałem, w każdym aspekcie mojego życia, rzecz jasna, bez mówienia ...ale, ale! a ileż to niefajnych rzeczy u mnie!
Uświadomienie sobie, że mam wiele powodów by nie być smutną było nadzwyczaj cenne oraz inicjujące moją inną postawę wobec życia w całości, z jego jasnymi a także tymi ciemniejszymi stronami, których nikomu nie udaje się uniknąć a które odgrywają dla nas wysoce edukacyjną rolę. :-)

Anonymous - 2015-09-15, 22:03

hej, hej, dużo można zmienić, dużo!
Jezus przemienia.

Tez mi się wydawało, że nic się we mnie nie zmieni, że zawsze będę taka jaka jestem.
N i e p r a w d a!
:-)

Jezus uzdrawia z takiego "paraliżu", ale trzeba prosić, i chcieć, i wierzyć.

Anonymous - 2015-09-16, 09:28

kenya napisał/a:
Byłam smutna, doświadczyłam głębokiego smutku, zmierzyłam się ze smutkiem, momentami nawet rozpaczą, i wiem że trawiły mnie dopóty, dopóki to był mój wybór, dopóki była we mnie zgoda na ten stan.
Ty także wybierasz smutek, to jest Twoja decyzja. I nie zaprzeczaj ;-)
Kenya, napisałaś to, co ja kiedyś dowiedziałam się o sobie.
Trwałam w smutku, rozżaleniu itp tak długo jak to był mój wybór.
Bo świat się nade mną użalał, bo mąż mnie zostawił ... itp
Bo było mi tak lepiej (czyżby?), bo chciałam być taką bidulką (pisownia zamierzona).
Z perspektywy czasu wiem, że zmarnowałam sporo czasu przez te żale.

Jeśli to komuś pomoże, to myślę, że warto te nasze doświadczenia rozważyć.
Na ile ja tak mam, czy na pewno to nie mój wybór tkwienia w tym? Czya by nie dam rady się z tego wyrwać?
Czego ja tak naprawdę chcę

Anonymous - 2015-09-16, 14:08

przy takim smutku bardzo pomaga modlitwa dziękczynienia i uwielbienia
nawet odmawiana wbrew temu, co czujemy

Myślę, że czasem trudno jest wyrawać się z takiego stanu smutku, przygnębienia i beznadziejności.
W tym pomaga Bóg.

Przeczytałam w dzienniczku Sw. Faustyny, że Jezus zalecił, żeby przez trzy dni trwała na modlitwie tylko dziękczynnej, zastanowiło mnie to, dlaczego.

Gdy ja miałam taki smutek w sobie i bardzo chciałam to zmienić (ileż można chodzić w takim stanie!) spróbowałam właśnie też bardzo dziękować Bogu i być wdzięczną za wszystko
to pomaga

Również gdy zaczęłam przyglądać się uważniej mojemu życiu i prawdziwie doświadczać, że Bóg pomaga mi w każdej sytuacji, po prostu rozwiązuje moje trudne sprawy- to coraz rzadziej byłam smutna. Cieszyłam się, że naprawdę On się troszczy.
To wymagało ode mnie pełnego zaufania (Jezu ufam Tobie).

Sama widzę też po sobie, że gdy zaczęłam emocjonalnie zdrowieć to poczułam też autentyczna radość.
Teraz jeśli jestem smutna to okazjonalnie, raczej krótko, smutek po prostu mija.

Anonymous - 2015-09-16, 14:13

ważne jest też, żeby nauczyć się nie uzależniać swojego samopoczucia od zachowania innych, typu: ktoś mnie zdenerwował, ktoś mnie zasmucił. Oczywiście łatwiej jest, gdy np. mąż jest kochający, gdy rodzina funkcjonuje dobrze. Ale ja pomyślałam sobie, że nie mogę czekać, żeby być szczęśliwą, aż mąż będzie taki czy siaki, bo mogę się nigdy nie doczekać.
To moje odczucia, moje życie, mój "dobrostan".
Szkoda czasu, szkoda życia.

Anonymous - 2015-09-19, 18:04

Meg Reg . pamietasz jak rozmawialysmy. wlasnie do mnie to wrocilo. tydzien temu. bylam tak samo smutna jak Ty . I nie spodziwalam sie. A jednak.
Dopoki czlowik zyje wszystko sie moze zdarzyc . naprawde. mozliwe ze i Ty tego doswiadczysz
pozdrawiam Cie serdecznie. odezwij sie

Anonymous - 2015-09-25, 20:35

Witajcie,

modlę się i próbuje wyciszyć emocje.
Stan relacji między mną a mężem bez większych zmian poza docinkami i jego przypominaniem, że za dwa lata kiedy syn się określi, wrócimy do tego co między nami i czasami są docinki z jego strony coś na styl żartu, "pewnie sama mnie wcześniej zostawisz"

Mam wrażenie, że on już dawno podjął decyzje i próbuje mnie przygotować na rozstanie..

Zero refleksji czy jakiejkolwiek woli , aby coś zmienić. Osiągnął to co chciał spokój, bez mojego wcinania się.

Dzisiaj powiedziałam mu , że nie ma mojego przyzwolenia na kłamstwo i jego gierki.
Śledzę dyskusję, jaka się wywiązała w wątku Obudzonego dotycząca prawa do ewentualnego "kontrolowania" osoby zdradzającej

Z jednej strony sprawdzenie przeze mnie komórki męża nie jest żadnym powodem do dumy, ale z drugiej strony gdybym nie sprawdziła gdy czułam intuicyjnie że mnie wprost okłamał, nadal trwałabym w marazmie, dałabym sobie wmówić, że to moja jakaś fobia

A tymczasem okazało się że sprytnie od kilku lat ukrywał znajomość przy okazji wpędzając mnie w poczucie winy odnośnie naszego małżeństwa...

Teraz też przedstawia wersję, że nie chce brać odpowiedzialności za moje życie..
Zapytałam o jego niechęć do mojego dotyku, gdyż jego agresywna i pełna wrogości reakcja jest trudna do zrozumienia..odpowiedział mi, że to tak jakby uznać , że nic się nie wydarzyło , że to jakby zgoda na kłamstwo..

Gubię się w jego pokrętnych odpowiedziach..

Czytam książkę Dobsona Miłość potrzebuje stanowczości. Jedna z historii dotyczy kobiety, która tolerowała niewierność męża aby dzieci jeszcze przez kilka lat miały ojca. Ocena Dobsona jest jednoznaczna, że działanie kobiety było krótkowzroczne, bowiem dając ojca dzieciom na jeszcze kilka lat, jednocześnie dała im zgnębiona depresją matkę i w końcu rozpad rodziny.

Mój mąż oczekuje ode mnie tego samego , spokoju bez awantur dla dobra syna , bez zasadniczych dyskusji rozdzierania szat, mam wrażenie , że jest to z jego strony forma takiego szantażu, przecież chodzi o dobro syna, więc nie róbmy niczego poczekajmy, a ja w domyśle będę postępował tak jak do tej pory, bo przecież i tak nam nie wyszło..

Czuję się w potrzasku. Historia w jakimś stopniu podobna do wątku Obudzonego, ale jego zona się miota, jest szansa , że wybierze właściwą drogę. U mnie natomiast zero refleksji bez emocji ocena nie wyszło i tyle. Zero refleksji , że nie wyszło nie tylko przez to , że ja nie zdałam egzaminu, ale również dlatego, że tylnymi drzwiami ciągle wprowadzał do naszego życia kobiety z czatów i ostatnio jego objawienie na motorze, odsuwając się ode mnie równocześnie...
Tego aspektu on w ogóle nie dostrzega..

Gdzieś przeczytałam, że powinno się w związku starać w takim zakresie, jak stara się partner, inaczej równowaga uczuć jest zaburzona. W szczególności dotyczy to kobiet , które często starają się bardziej przestając być atrakcyjnymi dla mężów, którzy oddalają się i szukają innych kobiet, które będą dla nich wyzwaniem ..

Tak właśnie widzę siebie, stworzyłam mu komfortowe życie bez martwienia się o codzienność ..jestem do znudzenia przewidywalna i zasadnicza w ocenie postępowania a to takie nudne żadnego dreszczyka emocji, to sobie znalazł dziewoje na motorze i wpadł...tylko ta kłopotliwa żona...

Anonymous - 2015-10-02, 17:09

Dziś taki piękny dzień, wprost cudny:)

patrzę na ten świat i tak żałuję, że dałam się tak zdołować przez męża..,tyle umknęło mi pięknych chwil, tyle...

Patrzę na słońce , wrzos i myślę, nie będę męża zatrzymywać, niech idzie gdzie chce, nie warto , zostanie w moim sercu , ale już nie chcę być z nim ...słaba to była miłość... niedojrzała, nie chce martyrologii ..

Nic się już nie sklei, tak czuję w sercu, już nie chcę , modlę się, abym to doświadczenie uniosła z głową podniesioną do góry..

Śniła mi się moja najukochańsza babcia, która odeszła w zeszłym roku..to był pierwszy sen od długiego czasu..siedziała smutna i patrzyła na mnie..

Eh czas się otrząsnąć z tego marazu...

Anonymous - 2015-10-02, 22:46

A może babcia chce Ci coś powiedzieć przez ten sen? Jak myślisz? Może karze Ci trwać? Rozważ to co mogłaby Ci chcieć powiedzieć. To nie przypadek ze Ci się przyśniła.
Anonymous - 2015-10-08, 22:14

Po raz kolejny ogarnął mnie dzisiaj strach , nie umiem nic zmienić w swoim życiu.
Spinam się w sobie, udaję , że dam radę , a nie daję .

Drepczę od tylu lat w miejscu i czasami tupię nogami, próbuję wykrzesać resztki normalności z siebie samej i mojego małżeństwa, ale nie mam już siły....tak po ludzku nie mam siły ...

Modle się nieustannie o siłę, tyle lat minęło, próbowałam ratować nasze małżeństwo przed rozpadem, czułam jak się kończy coś co nas trzymało przy sobie...pozornie trzymało i coraz jaśniej widzę nieuchronność końca...

I płaczę, również dlatego, że wychowałam nieszczęśliwe dziecko , nie umiałam sobie poradzić z tym odrzuceniem przez męża...i skrzywdziłam syna...

Od kilku dni bezskutecznie szukam psychiatry dla syna, taka jest sugestia psychologa. Jestem załamana.. syn zawsze był apatyczny, teraz jest tragicznie..na niczym mu nie zależy , mówi że obojętność jest jego celem , że nic nie ma sensu..

Nie umiem prosić o pomoc, ale może ktoś ma namiary na psychiatrę dziecięcego? Syn ma 17 lat.
Będę wdzięczna.

Helena

Anonymous - 2015-10-09, 07:14

Maj,reg, powiedz jeszcze z jakiego regionu Polski jesteś? Łatwie będzie dać Ci namiary na takiego lekarza. :-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group