To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - czekanie na cud

Anonymous - 2015-08-27, 23:11

Dzisiaj czytałam ten tekst i jeśli dobrze rozumiem, to trwając przy mężu który nadal jest ci niewierny i nie rokuje poprawy a ty godząc się na to również uczestniczyłabyś w tej zdradzie i popełniłabyś grzech. Myślę że dobrze robisz dając sobie narazie czerwone światło od niego ale nie od Boga. Może się otrząśnie i zrozumie że robi złe.
Anonymous - 2015-08-28, 07:41

skoro to takie proste, skoro jasno napisane jak należy postąpić z niewiernym małżonkiem to dlaczego jest to takie trudne, dlaczego nie jest do zastosowania w każdym przypadku.. a jeśli zdrady nie ma a życie z danym człowiekiem jest nie do zniesienia ale nie zagraża naszemu życiu to co z separacją? też jest dopuszczalna?

można przecież trwać przy niewiernym współmałżonku nie zgadzając się na jego sposób życia i nie współżyjąc z nim..wtedy też mamy grzech?

Anonymous - 2015-08-28, 08:08

Meg-pl

Każda sytuacja jest inna. Jeżeli masz wątpliwości, to możesz wystąpić do sądu biskupiego o separację. Sąd bada sytuację i wydaje wyrok.

Anonymous - 2015-08-28, 08:30

oczywiście, że każda sytuacja jest inna , ja akurat nie zgadzam się z tą radą zawartą w broszurze, sama postąpiłam inaczej ,zgodnie z tym co podpowiadało mi serce, co dawało spokój sumienia i nie uważam ,że zaciągnęłam na siebie jakiś grzech
słowa w broszurze są czyjąś interpretacją Pisma Świętego a przecież Biblia jest Słowem Bożym skierowanym bezpośrednio do nas, może się okazać, że przez ten sam fragment Bóg przemówi do kilku osób w całkiem inny sposób, tak jak wymaga tego sytuacja i co jest dobre dla duszy tego właśnie konkretnego człowieka

Anonymous - 2015-08-28, 08:40

Meg-pl

Słyszałaś kiedyś o grzechu cudzym?
Sprawdź np. tutaj:
http://www.fronda.pl/blog...udze,28341.html
http://www.katolik.pl/grz...497,812,cz.html
albo to:
Grzech cudzy – czyli dlaczego katolik ma obowiązek naruszać cudzą wolność
http://blogi.newsweek.pl/...za-wolnosc.html

Czy wiedząc o zdradzie małżonka i nie separując się od niego:
Nie zezwalasz na grzech?
Nie milczysz gdy ktoś grzeszy?
Nie pomagasz przy grzechu?
Nie karzesz za grzech?
Nie usprawiedliwiasz czyjegoś grzechu?

Pamiętaj, że Twoje sumienie może się mylić, możesz zagłuszyć swoje sumienia, lub może być ono nie do końca prawidłowo ukształtowane.

Anonymous - 2015-08-28, 09:11

ryan napisał/a:

Oczywiście, że akurat taki "odpoczynek" jest zgodzie z Bogiem i z zasadami o których piszesz, a które są w Przysiędze bo nie polega na rezygnacji z małżeństwa tylko na jak to wyżej napisały Panie pewnym resecie w chwilach bezradności....po to żeby spróbować jeszcze raz zebrać siły...


To wcale nie jest oczywiste.
Nie zrezygnować z małżeństwa to za mało żeby być w zgodzie z przysięgą, to akurat jest oczywiste.


ryan napisał/a:

Natomiast czy jest w zgodzie z Bogiem jest "pójście małżonki z kimś innym"...co to ma wspólnego z wiernością i uczciwością?


Nic. A kto napisał, że coś ma?
Taka analogia - używając tego samego rozumowania można dojść do czegoś takiego. Można zatem należałoby odrzucić to rozumowanie?

Anonymous - 2015-08-28, 09:15

"Pamiętaj, że Twoje sumienie może się mylić, możesz zagłuszyć swoje sumienia, lub może być ono nie do końca prawidłowo ukształtowane"- pamiętam..
dlatego wszelkie decyzje, które mają wpływ na moją duszę, które są związane z sakramentami daję pod osąd swojego kierownika duchowego

przypominasz mi o grzechu cudzym...każdemu zdradzonemu małżonkowi na tym forum doradzasz wyrzucenie współmałżonka z domu? jakoś nie zauważyłam,

do mnie bardziej przemawiają słowa Jezusa o miłości, każdą moją trudną decyzję rozpatruję pod kątem..co na moim miejscu zrobiłby Jezus, jak się zachował

moje małżeństwo trwa, oboje pracujemy nad tym, żeby było coraz lepiej, nam się udało mimo, że pewnie nie powinno..
w przypadku mojego małżeństwa separacja, fizyczne oddalenie, zamieszkanie oddzielne byłoby gwoździem do trumny..oczywiście, że byłoby mi łatwiej ale jakoś nie myślałam o sobie tylko o nas

chcę tylko powiedzieć, że są różne metody na ratowanie małżeństwa, nie ma jednej skutecznej.. dlatego doszukiwanie się od razu grzechu w moim potępowaniu, które odbiega od słów zawartych w broszurze to nie jest chyba dobra metoda..jest wiele czynników które decydują o naszej winie. rozstrzyganie o tym co jest naszym grzechem a co nie pozostawmy spowiednikom

Anonymous - 2015-08-28, 09:41

Widzisz Meg moj mąż zarzeka się na wszystko, że mnie nie zdradza. Raczej mu w to wierzę. Ale uczucia też sa swego rodzaju zdrada. I nie daję na nie przyzwolenia jako żona. A jeśli zdradzilby mnie fizycznie, nas już nie ma. Od razu odejde lub jemu kaze odejść. Bóg dopuszcza a wręcz nakazuje separacje w wyniku zdrady. Po ludzku Można inaczej. Ty znasz męża najlepiej.
Macko ja niewiele dostaje czulosci. Ale nie szukam jej u innych mężczyzn. Moglabym. Latwo się umowic z innym. Tylko po co? Jestem zona. To że mam dość mojego męża i myśle o życiu osobno, nie daje mi prawa być z kimś innym. Jestem dorosla. Dopoki mam siły i żyjemy razem próbuję.

Anonymous - 2015-08-28, 09:48

meg-pl napisał/a:
każdemu zdradzonemu małżonkowi na tym forum doradzasz wyrzucenie współmałżonka z domu? jakoś nie zauważyłam

Czy ja Tobie doradzam wyrzucenie współmałżonka z domu?
Ja tylko napisałem, jak ja zrobiłem i jak uważam, że powinno się zrobić.
Nie jestem Twoim spowiednikiem ani kierownikiem duchowym. Jak chcesz, tak zrobisz

Ja próbowałem ratować moje małżeństwo tylko do czasu, gdy byłem pewien, że żona mnie zdradza. Od tej chwili jest mi jak "poganin i celnik". To cytat stąd:

Cytat:
15 Gdy brat twój zgrzeszy <przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. 16 Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. 17 Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! 18 Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
19 Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. 20 Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich".

18 Rozdział ewangelii według św. Mateusza

Anonymous - 2015-08-28, 09:51

macko napisał/a:


To wcale nie jest oczywiste.
Nie zrezygnować z małżeństwa to za mało żeby być w zgodzie z przysięgą, to akurat jest oczywiste.


W niektórych sytuacjach to jest bardzo dużo i wszystko co da się zrobić.

Anonymous - 2015-08-28, 09:56

no to Moniko masz taką samą sytuację jak ja miałam, tylko widzisz..dla mnie fizyczna zdrada, przez zapomnienie, alkohol byłaby łatwiejsza do wybaczenia niż zdrada emocjonalna męża, tym bardziej że brak kontaktu fizycznego z tą kobietą stanowił dla męża argument ,że nic złego nie robi i tylko ja coś sobie wymyślam

próbuj Moniko..walcz o małżeństwo, rozmawiaj z Bogiem, proś o pomoc o siłę..

Anonymous - 2015-08-28, 10:44

duzapanna napisał/a:
macko napisał/a:


To wcale nie jest oczywiste.
Nie zrezygnować z małżeństwa to za mało żeby być w zgodzie z przysięgą, to akurat jest oczywiste.


W niektórych sytuacjach to jest bardzo dużo i wszystko co da się zrobić.


Nie kupuję tego.

Anonymous - 2015-08-28, 11:08

Nie musisz tego kupować. Pytanie, jeśli podważa moja postawę rezygnacji z własnych rozwiązań i oddania wszystkiego Bogu, jakie inne opcje widzisz w mojej sytuacji?
Anonymous - 2015-08-28, 11:11

Meg walcze dlugo bo juz 3 lata. Tylko że to bardziej złożony problem, bo mój mąż zmienia obiekty zauroczen. On to nazywa przyjaźnią. Z ich małżonkami też się przyjaźni.... Ja zdradą emocjonalna. Ostatnio gdy rozmawialam z księdzem, on doradzil mi przeczekać i mimo wszystko okazywać miłość. Nie przesadnie, nie slepo... Stwierdził ze zranienia emocjonalnie mężczyzn są bardzo trudne i dlugo się leczą. Robią w tym czasie glupoty, gryza jak dzikie zwierzęta, krzywdza, bo tak ich boli, że są w stanie oszalec. Po ludzku, ddopóki wirm, że mąż nie cudzolozy, mam spróbować przejść siebie, bo cały ciężar obudowy jest na mnie. Ale chyba każdy ma swoje granice.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group