To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Ja, moja żona i nieślubne dziecko

Anonymous - 2015-08-05, 23:30

https://archive.org/details/przysiega-malzenska
Sytuacje najtrudniejsze

Anonymous - 2015-08-05, 23:39

wojtekr napisał/a:
https://archive.org/details/przysiega-malzenska
Sytuacje najtrudniejsze


Posłucham tego na pewno, ale już nie dzisiaj :)

Anonymous - 2015-08-06, 08:22

wojtekr napisał/a:
https://archive.org/details/przysiega-malzenska
Sytuacje najtrudniejsze


Wysłuchałem tej konferencji z dużą uwagą. Trzy wątki zwróciły moją szczególną uwagę:
1. powrót do sakramentalnego małżeństwa
2. grupy wsparcia dla osób w związkach niesakramentalnych
3. rodzicielstwo wobec dzieci ze związków niesakramentalnych

Co do punktu 1. to podjąłem decyzję, że wracam do żony i ... każdy post w tym wątku jest komentarzem do tego. Pozytywnym komentarzem :)


Punkt 2. Ja uważam, że wspieranie i prowadzenie przez Kościół osób w takiej sytuacji jest czymś dobrym. Nawet Papież wczoraj się na ten temat wypowiedział. A dobro to dobro i nie ma znaczenia czy się wcześniej inne dobro zrobi. Jeśli dam na "szlachetną paczkę" trochę pieniędzy i jakieś dziecko dostanie zabawkę, czy nowe buty to jest to dobro. I to, że wcześniej nie nakarmiłem wszystkich dzieci na świecie które z głodu umierają nie powoduje, że to dobro jest jakieś mniejsze.


No i punkt 3. Ten punkt akurat rozważałem już wcześniej. W broszurce "Wspólnota Trudnych Małżeństw SYCHAR" jest ten fragment na stronie 35. Jest ten sam drastyczny przykład podany. No cóż. Po pierwsze jeden, czy kilka przykładów nie mogą dowieść prawdziwości jakiejś tezy, mogą najwyżej jakąś tezę obalić. Kiedy przeczytałem ten fragment w broszurce tak mnie poruszył że zadzwoniłem do księdza z mojej wspólnoty Sychar żeby porozmawiać z nim o tym. Ponieważ był akurat za granicą zacząłem szukać odpowiedzi na własną rękę. Znalazłem książkę sycharowską "Jak Kochać Nieślubne Dzieci" - polecam. W tej książce było napisane już coś innego.
Po pierwsze świadectwa ludzi którym udało się kochać się wzajemnie (mam na myśli czystą miłość, nie małżeńską) i nie ranić mimo trudnej sytuacji w jakiej się znaleźli. To obala tezę ks. Dziewieckiego, że "... nikomu się to nie udało...".
Jest też w tej książce tekst o. Jacka Salija pt "Jak Kochać Dziecko Pozamałżeńskie", a w nim:
- "Teraz jest wolą Bożą, żeby Pańskie dziecko było naprawdę i mądrze kochane i żeby możliwie jak najmniej ucierpiało wskutek tego, że nie ma normalnej rodziny"
- "Będzie wolą Bożą, żeby godził Pan jedno z drugim: zajmowanie się dzieckiem oraz małżeństwo z kobietą, która nie jest jego matką"
- "Musi Pan jednak uwierzyć, że jeśli coś jest wolą Bożą, to - po pierwsze - jest to możliwe do wypełnienia, a po drugie, z całą pewnością może Pan liczyć na Boże światło i łaskę"
- "Dwóch rzeczy Panu nie wolno, ... Nie wolno Panu zaniedbać swoich obowiązków wobec dziecka i nie wolno ich wypełniać zupełnie poza swoją żoną"

I ta postawa, prezentowana w tej sycharowskiej książce jest o wiele bliższa mojemu sumieniu, rozumowi czy w końcu uczuciom.

Anonymous - 2015-08-06, 08:23

Lustro: może zaczniemy od nowa? :)
Anonymous - 2015-08-06, 09:50

Cytat:
Nie chce kontaktów dopiero od jakiegoś czasu, dopiero od kiedy dowiedziała się, że postanowiłem wrócić do żony, wcześniej chciała.


Jak widzisz Jacku, powiadomienie Ciebie że będziesz ojcem jej dziecka skutecznie Cię przywiązuje mentalnie do NIEJ.
W moim odczuciu, jeśli ta kobieta faktycznie chciała być z Tobą i jeśli faktycznie urodziło się Twoje dziecko, robiłaby wszystko byś to dziecko zobaczył i by zaistniała więź między wami.
Takie zdawkowe informacje które Ci przekazała bez ujawniania szczegółów, świadczą raczej o tym, że faktycznie dziecko jest produktem jej fantazji po to byś się trochę pomiotał....co jej się nadzwyczaj skutecznie udaje.
Jeśli natomiast chciałby by ojcem tego dziecka był jej mąż, to raczej a prawie na pewno, bylaby to pilnie strzeżona tajemnica by przypadkiem nikt nie mógł zrujnować spokoju rodziny, ciebie w to włączając.

Piszesz o chęci ustalenia ojcostwa a Ty nawet nie wiesz czy to dziecko istnieje.
Bo gdybyś wiedział to ponad wszelką wątpliwość, chęć ustalenie czy jest Twoje jawiłaby się jako szlachetność a w tym układzie to trochę zaskakujące, żeby nie powiedzieć dziwne zachowanie.
Oczywiście wszystko zależy od tego jakie dokładnie intencje temu "dochodzeniu prawdy" przyświecają.
Jesteś ich świadom, tak dogłębnie?

[quote]
Cytat:
Była tylko bardzo zła na mnie kiedy jej powiedziałem, po dowiedzeniu się, że ma męża, że nie mogę z nią być i że tylko ojcem mogę zostać. /quote]


Czy dobrze rozumiem? Nie chciałeś z nią być, mimo że oznajmiła Ci że będziecie mieli dziecko, bo DOWIEDZIAŁEŚ się że ona ma męża, podczas gdy Ty w tym samym czasie miałeś żonę(sakramentalną)?
Chcesz powiedzieć, że to był główny powód i gdyby owa pani była w tamtym czasie rozwiedziona ty nie miałbyś co do układu między wami żadnych zastrzeżeń?

Cytat:
Ta złość jej (i jej koleżanek) na mnie bardzo dużo zła wyrządziła. Ze swoim mężem cały czas się chciała rozwieść (podobno był alkoholikiem i od dłuższego czasu nie mieszkał w domu z nimi) i w końcu w kwietniu się rozwiodła.


Jacku, trochę to niespójne co piszesz. Piszesz, że nie wiesz czy dziecko się urodziło a wiesz że owa pani, matka-niematka rozwiodła się w końcu kwietnia.
Zapytam skąd czerpiesz tę wybiórczą wiedzę?

Piszesz o złości jej i jej koleżanek która to złość wyrządziła Tobie dużo zła.
A co ze złem które Ty wyrządziłeś, jesteś jego świadomy, czy tak rozmyło się to zło jak mgła na wietrze? Ta kobieta która w moim odczuciu próbuje Cię zanęcić, jest przecież jedną z wielu kobiet z którymi miałeś bliższy kontakt. Wszak nadmieniłeś że byłeś w paru związkach z innymi kobietami po odejsciu od żony...a tu piszesz jak mężczyzna który padł ofiarą kobiecej złości...

Wygląda tak jakbyś tą domniemaną matkę swojego dziecka chciał za coś ukarać, a powrót do żony był najlepszą do wymierzenia tej kary okazją. Wciąż jest jakaś? więź między wami.
Wiem, że brzmi to nadzwyczaj prowokacyjnie i o to mi chodziło.
Zatem rozwiej wątpliwości lub zagrzmij :mrgreen: zobaczymy co z tego wyniknie.

Anonymous - 2015-08-06, 10:30

jacek12k napisał/a:
Lustro: może zaczniemy od nowa? :)


Jacek12k
a konkretniej co masz na myśli ? :->

Anonymous - 2015-08-06, 10:50

- "Musi Pan jednak uwierzyć, że jeśli coś jest wolą Bożą, to - po pierwsze - jest to możliwe do wypełnienia, a po drugie, z całą pewnością może Pan liczyć na Boże światło i łaskę"

Bardzo mi się to zdanie podoba.
Myślę podobnie.

Jacku12k

A może powierz sprawę "identyfikacji" dziecka Doroty JEMU ?
Jeżeli to jest JEGO wolą dowiesz się to, co powinieneś szybciej i bez takiego zaangażowania czasu i środków. A jeżeli nie jest...niech tak zostanie.
Myślę, że nikt nie wie lepiej od NIEGO, co będzie tak naprawdę dobre.

Anonymous - 2015-08-06, 12:17

lustro napisał/a:
A może powierz sprawę "identyfikacji" dziecka Doroty JEMU ?
Jeżeli to jest JEGO wolą dowiesz się to, co powinieneś szybciej i bez takiego zaangażowania czasu i środków. A jeżeli nie jest...niech tak zostanie.


Ponownie przychodzą mi do głowy słowa świętego Ignacego Loyoli: "módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, ale działaj tak jakby wszystko zależało od ciebie". Wg mnie jest to bardzo, ale to bardzo mądre. Część ludzi nie wierzy i działają sami, tym będzie trudno (skąd ja to znam? ;-) ). Inni czasem popadają w odwrotną skrajność, tylko się modlą - to czasem prowadzi do tragedii.

Anonymous - 2015-08-06, 12:42

jacek12k napisał/a:
"Będzie wolą Bożą, żeby godził Pan jedno z drugim: zajmowanie się dzieckiem oraz małżeństwo z kobietą, która nie jest jego matką"


No to pieknie brzmi w teorii, niestety w zyciu bywa czasem niemozliwe.
Ten swiat nie gwarantuje tego, ze zona " zmuszona" do wychowywania pozamalzenskiego dziecka zrodzonego ze zdrady malzonka, nie wdowiego, w pewnym momencie nie peknie i nie postawi sprawy na "ostrzu noza" w stylu albo, albo.... Wtedy staje sie przed dylematem Abrahama i choc serce boli to rozwiazanie jest tylko jedno- podane w Biblii , ( ks. Dziewiecki przelozyl to tylko na wspolczesny jezyk w konferencji ). Dla Boga priorytetem zawsze jest ratowanie malzenstwa, jego spokoj i budowanie jednosci, wszystko w zyciu malzonkow jest temu podporzadkowane nawet rozwoj duchowy czlowieka i poniekad osobiste relacje z Bogiem, bo w efekcie je umacniaja i rozwijaja. ( odsylam do zapiskow sw. Joanny Beretty-Mola we fragmencie , gdy wyraxnie mowi do Jezusa, ze ograniczy czas spedzany na modlitwie, gdyz trzeba jej poswiecic go dla jej meza Piotra, aby razem szli do Nieba rowno, nie wyprzedzajac jedno drugiego), bo taka jest malzonkow droga do Zbawienia-nauka milosci w relacji malzenskiej, nierozerwalnej i swietej.
Wspolczesna nauka spoleczna Kosciola zaklada, ze to( przyjecie na pelne lub czesciowe wychowanie ppozamalzenskiego dziecka ) mozna pogodzic i rozwiazac bez wiekszej szkody dla malzonkow i potomstwa, niestety uczucia zdradzonego malzonka bywaja nieprzewidywalne i z tym sie trzeba liczyc, owzglednic to w swoich planach i rozumieniu sytuacji w jakiej przychodzi funkcjonowac malzenstwu po zdradzie.
Nalozenie na codzienne zycie nauczania Jezusa o przykazaniu milosci jest podstawa do realizowania nauczania takiego, ze malzonkowie moga podjac i powinni probe przyjecia na siebie niejako wspolnej odpowiedzialnosci za to nowe zycie ( alimenty ze wspolnego portfela, opieka nad maloletnim kosztem wspolnie spedzonego czasu czy odpoczynku itd.) wspolnej, gdyz we wspolnocie o odpowiedzialnosci indywidualnej mowic to tylko teoria. Nie mozna jednak do tego zmuszac wiernego wspolmalzonka to musi byc jego dobrowolna decyzja na tak lub jasny sprzeciw.

Z tego wynika jacku, ze nie Ty bedziesz ostateczna instancja co do tego jak beda wygladaly Twoje relacje z potencjalnym dzieckiem, a jego biologiczna matka z racji prawnej i Twoja sakramentalna zona z racji jej odczuc i mozliwosci adaptacji do zaistnialej sytuacji. Tobie przyjdzie przyjac tylko to one Ci zaoferuja. To bedzie trudne ale konieczne, zeby odbudowac poprawne relacje z zona. Na ten moment chyba nie idzie Ci najlepiej , patrzac po wpadce z obraczka. :-( Zamiast stawiac zone przed kolejnym chciejstwem trzeba bylo ja zapytac jakie jest jej zdanie na ten temat i uszanowac odpowiedx.

Anonymous - 2015-08-06, 13:21

kinga2 napisał/a:
No to pieknie brzmi w teorii, niestety w zyciu bywa czasem niemozliwe.


Dokładnie, bo to zdanie mówi co jest słuszne, a nie co jest łatwe.

kinga2 napisał/a:
niestety uczucia zdradzonego malzonka bywaja nieprzewidywalne i z tym sie trzeba liczyc, owzglednic to w swoich planach i rozumieniu sytuacji w jakiej przychodzi funkcjonowac malzenstwu po zdradzie.


hmmm, a jak to uwzględnić dzisiaj, ale konkretnie? Wiem co jest słuszne, i nie jest to porzucenie dziecka. Wiem co mówi moja żona bo ją pytałem i mówi, że to dziecko samo w sobie nie będzie stanowiło przeszkody. Oczywiście, że moja żona może kiedyś pod wpływem emocji odrzucić to dziecko. Może też pod wpływem emocji odrzucić mnie. Ale nie jest to powód żebym ja już teraz ze strachu przed hipotetycznymi emocjami żony odrzucił dziecko albo ją.
Zamierzam razem z żoną tak mocno starać się pokochać Boga żeby do tego nigdy nie doszło. Oczywiście, że teoretycznie może do tego dojść, ale mam nadzieję i wiarę, że tak jak miłość do Boga pozwoli odbudować, i co ważniejsze utrzymać nasze małżeństwo tak samo pozwoli zbudować nam wszystkim dobre relacje z tym dzieckiem.

Gdyby nie ta wiara i nadzieja to bym w ogóle nie podjął decyzji o powrocie do żony więc nie zamierzam tego teraz tracić, ale wręcz przeciwnie, zamierzam je umacniać.

kinga2 napisał/a:
Na ten moment chyba nie idzie Ci najlepiej , patrzac po wpadce z obraczka. :-(


Nie jest tak źle, godzinę później spotkaliśmy się znowu i spędzili bardzo miło resztę wieczoru :)

kinga2 napisał/a:
Zamiast stawiac zone przed kolejnym chciejstwem trzeba bylo ja zapytac jakie jest jej zdanie na ten temat i uszanowac odpowiedx.


Ups! Możesz konkretnie powiedzieć przed jakim chciejstwem stawiam żonę?

Anonymous - 2015-08-06, 13:24

lustro napisał/a:
a konkretniej co masz na myśli ? :->


Chodziło mi o to, że już nie będę odpowiadał na poprzedni Twój długi post tylko kontynuował rozmowę niejako od zera. Bardzo chciałbym skorzystać z dobrych rad, jak się zachować w tej sytuacji, silnie, stanowczo, ale też bardzo delikatnie. Gdzie tej stanowczości powinno być dużo, a gdzie mało lub gdzie powinienem całkowicie odpuścić.

Trudno jednak oto kiedy rozmowa zbiega na to co ja źle robię choć ... wcale tego nie robię :)

Anonymous - 2015-08-06, 15:06

jacek12k napisał/a:
Może też pod wpływem emocji odrzucić mnie. Ale nie jest to powód żebym ja już teraz ze strachu przed hipotetycznymi emocjami żony odrzucił dziecko albo ją.


Nie jacku, chodzi o to, ze przygotowany juz dzis mentalnie i duchowo na taka ewentualnosc w sytuacji, gdyby ona zaistniala, nie zbije cie z nog i nie pozbawi tchu oraz zdrowego osadu sprawy. Wtedy zamiast sie przytopic i szamotac bedziesz neustannie mial glowe nad problemem i dzialal spokojnie i w przemyslany sposob. Wiele spraw kryzysowych i klopotow mozna w miare szybko i bezbolesnie rozwiazywac gdy osoba, ktorej one dotkna dziala i mysli rozwaznie. :-D

jacek12k napisał/a:

Ups! Możesz konkretnie powiedzieć przed jakim chciejstwem stawiam żonę?


Chciales od zony obraczke, aby ja zaczac nosic, a zona nie zareagowala najlepiej-tak wynika z tego co napisales. Zadzialales w jej odczuciu z zaskoczenia i dlatego odebrala to jako chciejstwo i ja tez z takiej formy zapisu. To wszystko. :-D Jesli co innego miales na mysli to trzeba przeredagowac post :mrgreen:

jacek12k napisał/a:


Nie jest tak źle, godzinę później spotkaliśmy się znowu i spędzili bardzo miło resztę wieczoru :)


Bardzo sie ciesze :mrgreen: Milo czytac :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2015-08-06, 15:38

kinga2 napisał/a:
Nie jacku, chodzi o to, ze przygotowany juz dzis mentalnie i duchowo na taka ewentualnosc w sytuacji, gdyby ona zaistniala, nie zbije cie z nog i nie pozbawi tchu oraz zdrowego osadu sprawy.


Gdzieś już wcześniej pisałem, że na wiele ewentualności w ten właśnie sposób się przygotowałem. Zanim jeszcze powiedziałem żonie o mojej decyzji. To przygotowanie właściwie było istotnym bardzo elementem decyzji.

kinga2 napisał/a:
Chciales od zony obraczke, aby ja zaczac nosic, a zona nie zareagowala najlepiej-tak wynika z tego co napisales. Zadzialales w jej odczuciu z zaskoczenia i dlatego odebrala to jako chciejstwo i ja tez z takiej formy zapisu. To wszystko. :-D


Tu sytuacja była o wiele bardziej skomplikowana, wydarzyło się wiele rzeczy wcześniej i później jak całodniowa podróż pociągiem w nieklimatyzowanym wagonie, ból głowy, moje pytanie o jej obrączkę, ... - wszystkich tych rzeczy nie sposób opisać w jednym poście. Nie mówiąc o tym, że nie ma to sensu. Ale wszystkie one miały pewnie wpływ na wybuch żony, którego zresztą chwilę później żałowała. A co do obrączki to zobaczymy za kilka dni czy będzie jej przeszkadzać na moim palcu. Jakoś mam duży spokój, że to moje, jak to nazywasz chciejstwo, będzie dobrze przez nią przyjęte. I że właśnie gdybym ją pytał czy mam ją nosić czy nie to byłby to duży błąd.

kinga2 napisał/a:
Jesli co innego miales na mysli to trzeba przeredagowac post :mrgreen:


A może wystarczy nie dopowiadać sobie tego czego w poście nie ma ;)
Ale ok, postaram się być precyzyjniejszy.

Anonymous - 2015-08-06, 15:46

jacek12k napisał/a:
lustro napisał/a:
A może powierz sprawę "identyfikacji" dziecka Doroty JEMU ?
Jeżeli to jest JEGO wolą dowiesz się to, co powinieneś szybciej i bez takiego zaangażowania czasu i środków. A jeżeli nie jest...niech tak zostanie.


Ponownie przychodzą mi do głowy słowa świętego Ignacego Loyoli: "módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, ale działaj tak jakby wszystko zależało od ciebie". Wg mnie jest to bardzo, ale to bardzo mądre. Część ludzi nie wierzy i działają sami, tym będzie trudno (skąd ja to znam? ;-) ). Inni czasem popadają w odwrotną skrajność, tylko się modlą - to czasem prowadzi do tragedii.


Nie możesz odpóścić... :mrgreen:
ale wcale tego nie robisz... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

chyba jednak nie do konca rozumiesz co chce Ci powiedzieć, albo rozumiesz, tylko...patrzy wyżej ;-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group