To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Ja, moja żona i nieślubne dziecko

Anonymous - 2015-08-03, 15:31

No i w moim też.
Jak sobie teraz przypominam, co wygadywał i konfrontuję to z tym, co wyszło i teraz wiem, to wychodzi, że wciskał mi swoje projekcje. Co nieco ułatwia sprawę co do wglądu w przeszłość. Bo przypominam sobie, co wygadywał i mniej więcej wiem, co on czuł i co było po jego stronie. Zenua.

Anonymous - 2015-08-03, 16:03

Drogie Panie

To co nam się wydaje, albo nawet o czym jesteśmy święcie przekonani
nie jest tym samym co odbiera druga osoba.
Nie raz była mowa na sycharze o językach miłości.
Co z tego, że kobieta mówi do męża po chińsku "kocham Cię"
jeśli on rozumie tylko po polsku ?

Anonymous - 2015-08-03, 16:31

I tu Grześiu masz swieta rację bo strasznie sie różnimy i nasze okazywanie miłości też się różni. Właściwie to do tej pory nie msm pojęcia jak okazac miłość po Waszemu :-P
Anonymous - 2015-08-03, 16:38

Moniko pytanie było do Grześka, ale dołączę się do dyskusji, bo ja wreszcie odkryłam jak okazać mojemu mężowi miłość. Każdy jest inny i każdy potrzebuje inaczej żeby mu okazywać miłość, polecam lekturę 5 języków miłości - Chapmana
Anonymous - 2015-08-03, 17:52

Słyszałam o tej książce i bardzo mnie ciekawi
Anonymous - 2015-08-03, 19:54

Moniko to ja z mojej strony polecę jeszcze " Cenniejszs niż perły" czyta się dobrze tylko żeby przejść do realizacji już trudniej....
Anonymous - 2015-08-03, 21:50

Mgła1 napisał/a:
Jacku, piszesz:
"Ta książka uświadomiła mi wtedy kilka rzeczy:
- że Marta mnie nie kochała"
że tak zapytam: a skąd to wiesz, czy dobrze rozumiem, że z książki?



Wtedy kiedy przeczytałem książkę to tak pomyślałem.
Byłem o tym nawet mocno przekonany. Żal i złość przesłaniały mi całość obrazu naszego małżeństwa.
Teraz tak nie uważam, przebaczenie mojej żonie pozwoliło mi spojrzeć inaczej na nas, na nią.
Uważam, że budowanie miłości między nami nadal wiele pracy wymaga, zarówno z mojej strony jak i ze strony Marty, jednak nie uważam już, że mnie nie kochała. Choć uważam, że daleko było tej miłości do doskonałości. I jej miłości do mnie i mojej do niej.

Anonymous - 2015-08-03, 21:53

grzegorz_ napisał/a:
To co nam się wydaje, albo nawet o czym jesteśmy święcie przekonani
nie jest tym samym co odbiera druga osoba.
Nie raz była mowa na sycharze o językach miłości.


Ja ze swojej strony polecam informację o czymś co się nazywa kwadratem wypowiedzi lub kwadratem komunikacyjnym.
Znalazłem nawet link na katolickich stronach :)
http://www.kbroszko.dominikanie.pl/ps-kwadrat.htm
Nie jest to o miłości tylko ogólnie o porozumiewaniu się.
Bardzo ciekawa lektura jak się porozumiewać.

Anonymous - 2015-08-04, 09:49

jacek12k napisał/a:

To długi proces, który ciągle się dzieje i sporo zmiany jeszcze przede mną.



Witaj Jacku


Znam ten stan. W jakis sposób Twoja historia jest mi bliska.

Natomiast zastanowiła mnie jedna myśl, którą napisałeś

jacek12k napisał/a:

Później zaczął się mój powrót do Boga, który zaczął się kursem Alfa. Równocześnie pojawiła się Dorota z którą prawdopodobnie mam dziecko. Zaczął się też czas olbrzymich napięć, stresów spowodowanych relacjami z Dorotą. Na razie powiem, że jak się dowiedziałem, że jest w ciąży to równocześnie dowiedziałem się, że nieprawdą jest, że mieszka niedaleko mnie tylko w Warszawie i że nieprawdą jest po rozwodzie bo nadal ma męża.


I teraz pytanie do Ciebie - czy Twoje "poszukiwanie" ojcostwa w dziecku Doroty, pomimo, że ona nie chce z Tobą żadnych kontaktów, że nie chce Twojego ojcostwa, że ma męża, z którym być może teraz właśnie jest...nie jest zbyt nastawione tak naprawdę na Ciebie i to czego Ty chcesz?
Czy nie jest tak, że Dorota chce by ojcem jej dziecka był ktoś inny, być może jej mąż?
Że może ona też odbudowuje swoje małżeństwo w tym momencie i Twoje wkroczenie w tą przestrzeń zrujnuje wszystko?

To piękne wszystko, co piszesz. To co o Tobie wiemy z Twoich opowieści.
Ale dla mnie jest tu jedno, co mnie niepokoi - własne chciejstwo.
Nie obrażaj się, ja tylko piszę co czuję w Twoich postach, a może to tylko moje ułomne odczucia.
Ale...

jacek12k napisał/a:

Kiedy już uporałem się z tymi lękami poszedłem do żony, powiedziałem jej o całej sytuacji i o tym, że podjąłem decyzję, że wrócę do niej.


to tylko taki jeden przykład

A powrót trwa od czerwca tego roku ?
To ile to czasu?
jacek12k napisał/a:

Ten mój powrót trwa już kilka miesięcy. Na dobre od początku czerwca. Wtedy dopiero żona "zaskoczyła", że naprawdę chcę wrócić.


Życzę Ci jak najlepiej. Sporo odwagi i siły, bo powrót to trudny, bardzo trudny proces, który potrafi trwać i trwać i trwać...
Początek już jest :-) więc oby tak dalej.

Anonymous - 2015-08-04, 13:50

Jacek, matka Tego dziecka ma męża.
Jeżeli to znam chce wychowywać dziecko, to nie uważasz ze Twoje dochodzenie prawdy może zniszczyć te małżeństwo?
Nie mam na myśli utrzymywanie męża w kłamstwie co do ojcostwa, ale Twojej obecności w życiu dziecka a jednocześnie tego małżeństwa.

Anonymous - 2015-08-04, 16:05

lustro napisał/a:
I teraz pytanie do Ciebie - czy Twoje "poszukiwanie" ojcostwa w dziecku Doroty, pomimo, że ona nie chce z Tobą żadnych kontaktów, że nie chce Twojego ojcostwa, że ma męża, z którym być może teraz właśnie jest...nie jest zbyt nastawione tak naprawdę na Ciebie i to czego Ty chcesz?


Nie chce kontaktów dopiero od jakiegoś czasu, dopiero od kiedy dowiedziała się, że postanowiłem wrócić do żony, wcześniej chciała. Była tylko bardzo zła na mnie kiedy jej powiedziałem, po dowiedzeniu się, że ma męża, że nie mogę z nią być i że tylko ojcem mogę zostać. Ta złość jej (i jej koleżanek) na mnie bardzo dużo zła wyrządziła. Ze swoim mężem cały czas się chciała rozwieść (podobno był alkoholikiem i od dłuższego czasu nie mieszkał w domu z nimi) i w końcu w kwietniu się rozwiodła.

lustro napisał/a:
Ale dla mnie jest tu jedno, co mnie niepokoi - własne chciejstwo.


Hmm, znowu widzisz we mnie "chciejstwo" jakieś - czyżby to projekcje Twoich własnych przeżyć na moje życie?
Oczywiście, że musiałem sam podjąć decyzję i nie ma tu żadnego chciejstwa. Ja nie przyszedłem do żony z walizką i nie powiedziałem, że się wprowadzam. Ja jej powiedziałem, że bez względu na to co mogę stracić, bez względu na to czy kogoś ma, i bez względu na to czy sama będzie gotowa do mnie wrócić to ja jestem na to gotowy, pewny, że tego chcę (decyzja) i że zamierzam zrobić teraz bardzo wiele żeby ją odzyskać. Nie do końca rozumiem jakie "chciejstwo" masz na myśli, ale ja tu niczego takiego nie widzę.

lustro napisał/a:
A powrót trwa od czerwca tego roku ?
To ile to czasu?

Od początku czerwca to dwa miesiące, ale już wcześniej się zaczęło tylko żona nie zrozumiała/uwierzyła, że chcę wrócić. Osobna historia, nieistotna patrząc na całość, chyba.

lustro napisał/a:
Życzę Ci jak najlepiej.


Dziękuję :-)

GregAN napisał/a:
Jacek, matka Tego dziecka ma męża.


Nie ma męża, rozwiodła się w kwietniu. Za to podobno ma swojego byłego kochanka, który podobno chce być ojcem tego dziecka i dać mu swoje nazwisko.

Anonymous - 2015-08-04, 17:39

Jacku taka drobna uwaga techniczna, jeżeli związek małżeński jest sakramentalny to żaden rozwód świecki nie zmienia stanu faktycznego i mąż pozostaje mężem żony, nie jest byłym mężem i analogicznie żona nie jest byłą żoną.
Anonymous - 2015-08-04, 18:01

Jacku

tak jak mówi Ania - Dorota ma męża
na dokładke ma jeszcze jakiegoś faceta, który chce byc ojcem dla jej dziecka,
bo przeciez Ty nie masz pewności, że to Twoje dziecko.
Moze pozwolić jej życ dalej w spokoju, z dala od Ciebie, tak jak ona chce?

Skup sie na swoim małżeństwie.
Zacząłeś proces powrotu, dwa miesiące to dopiero wstep. Masz o czym myśleć, o co sie starać, o co zabiegać... a tamtą sprawę zostaw.

Anonymous - 2015-08-04, 22:59

Ania65 napisał/a:
Jacku taka drobna uwaga techniczna, jeżeli związek małżeński jest sakramentalny to żaden rozwód świecki nie zmienia stanu faktycznego i mąż pozostaje mężem żony, nie jest byłym mężem i analogicznie żona nie jest byłą żoną.


Tak, oczywiście, to takie skróty myślowe z mojej strony nawiązujące do poprzednich postów żebym nie wchodził między małżonków, i odpowiedź, że nie wchodzę bo sami się rozeszli.


lustro napisał/a:
Moze pozwolić jej życ dalej w spokoju, z dala od Ciebie, tak jak ona chce?

Skup sie na swoim małżeństwie.
Zacząłeś proces powrotu, dwa miesiące to dopiero wstep. Masz o czym myśleć, o co sie starać, o co zabiegać... a tamtą sprawę zostaw.



Mojej żonie BARDZO zależy żeby wiedzieć czy mam to dziecko czy nie, mi też na tym zależy żeby wiedzieć więc nie zostawię tamtej sprawy, byłoby by to bardzo głupie nie wiedzieć czy mam dziecko czy nie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group