To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Proszę o pomoc jak mogę dotrzeć do byłej żony żeby spróbował

Anonymous - 2015-12-04, 23:37

Myślałem że obowiązkiem sakramentalnych , jest ciągłe , chroniczne utwierdzanie siebie i małzonka o swojej jedności.
Jakoś z poprzednich wypowiedzi to się rozlewa..........
Nie twierdzę żeby być jakimś super radykałem. Ale swoje zdanie, myśl i przekaz muszą być kontynuowane , nie tylko postawą, ale też i słowem.

Anonymous - 2015-12-05, 08:52

ryan napisał/a:
dobra - natura ludzka jest ciekawa - jak tu podważyć stanowisko przedmówcy.

to jakie rady dla Barteza...oprócz mojej (podważonej) i Jacka. Ma pisać ten list? Teraz? Pózniej? Na co ma zwrócić uwagę?

Bartez, jeśli masz temat przemodlony i chcesz to zrobić - to pisz. Wg mnie ważne jest własne nastawienie, że daję współmałżonkowi wolność co do reakcji na ten list. Może zbagatelizować, może zareagować agresją, może przyjąć treść do wiadomość całe długie lata później, a powrót może wyglądać diametralnie inaczej, niż sobie wyobrażam. Warto zbudować w sobie postawę zgody na to, i ufności Bogu - że On wie co dla nas dobre.

Anonymous - 2015-12-05, 09:54

No to może małe świadectwo nawrócenia. Piszę to w temacie pisać i kiedy pisać.

Mój wujek został zostawiony po około 20 latach małżeństwa przez swoją żonę. Napisał do niej wtedy list, którego nie wysłał. Po kilku latach amoku ciotki i nagłej śmierci jej kowalskiego, wróciła do wujka na kolejne ćwierć wieku. Pod koniec życia wujek rozchorował się tak, że nie mógł ruszyć ręką ani nogą. Ciocia ponad dwa lata opiekowała się nim z niezwykłym oddaniem. Po śmierci wujka, robiąc porządki, znalazła ten list. Nie mogła przejść do porządku nad bólem, jaki przebijał z tego listu. Wtedy dopiero zrozumiała, co wcześniej zrobiła. Wiedząc, jak zachowywała się w czasie kryzysu, jestem przekonany, że nie tak by ten list odebrała. Podobnie zachowywała się tez moja żona w czasie odchodzenia. Była jak czołg. Wszystko niszczyła na swojej drodze. Nic nie było dla niej świętością. Ona, wcześniej nadopiekuńcza matka, nagle przestała się zajmować dziećmi. Co by taki list czy informacja spowodowała? Pusty śmiech, z jakim głupkiem tyle lat przeżyła.

Ale żeby to sprawdzić, proponuję przeprowadzić ćwiczenie.
Niech każdy znajdzie sobie jakiś wiersz (liryk, tren żałobny, czy coś podobnego). Proszę przeczytać go najpierw na przystanku komunikacji miejskiej (lub innym podobnym miejscu) w momencie, gdy autobus (tramwaj, pociąg) spóźnia się kilkanaście minut i jest pewne, że spóźnimy się do pracy. Potem proszę przeczytać ten wiersz (lub inny niezbyt długi utwór) w jakimś ścisku. Może być to kolejka za karpiami przed wigilią. Na koniec proszę przeczytać ten utwór siedząc sobie spokojnie w ulubionym fotelu, z kubkiem ulubionego napoju (ale bezalkoholowego) wieczorem w domu, po udanym dniu.
Zobaczymy, jak odbierzecie to samo przesłanie.

Często piszecie tutaj o nie rzucaniu pereł przed wieprze. Taka deklaracja swojej wierności, to właśnie są perły duchowe, które chcecie rzucać przed człowiekiem w amoku. Moje doświadczenie mówi, że to wywołuje tylko pusty śmiech i drwinę. Nie wiem nawet, czy zostanie coś z tego na później, gdy motylki odfruną wraz z nadejściem szarości dnia codziennego.

Anonymous - 2015-12-05, 10:08

Dzięki za rady.Jestem teraz za granicą i mam możliwość bardziej i ze spokojem podejsc do tego żeby oddać jej to co na ta chwilę myślę i buduje w sobie.Wiem to ze przez słowa nie dotrę do niej bo na dzień dzisiejszy ja wkurzasz to ze staram się być dla niej miłym facetem,poza tym obecność moja ja denerwuje i mój przekaz jest teraz dla niej śmieszny i nie możliwy,tym bardziej że mi nie wieży.

List który chce jej wysłać i nie dać osobiście może zawsze ze spokojem przeczytać,przeanalizować nawet parę razy .
W tym liście napisałem 4strony A4 zajęło mi to 2 godz.Napisałem głównie ze w życiu mało ja docenialem ,nie byłem dla niej oparciem itp.co w związkach po latach brakuje(nie twierdzę że w każdym)
Napisałem też ze gdyby Bóg nie upomniał się o mnie ze mam zmienić swoje życie nigdy bym tego nie zrobił ,bo wydawało mi się ze wszystkojest ok.
W treści listu jest dużo o tym że poznałem na swojej drodze oprócz Boga wspaniałych ludzi z których biorę przykład i zmieniam się na lepsze .Wiem że to są tylko słowa i na czyny potrzebny jest czas,ale chce wykorzystać to ze mieszkamy razem choć obok ale tylko przez działania i moja postawę mogę coś zrobić.
Ja mam czyste sumienie ze zrobiłem i robię co w mojej mocy,teraz ona musi zdecydować wiedząc że furtka jest zawsze otwarta. 😊

Anonymous - 2015-12-05, 10:14

Jacku dużo racji w tym co napisałeś.
Listu jeszcze nie wysłałem.
Czekam na wasze pomysły😕

Anonymous - 2015-12-05, 11:16

Jacek-sychar napisał/a:
Wiedząc, jak zachowywała się w czasie kryzysu, jestem przekonany, że nie tak by ten list odebrała.


To tylko Twoje przekonanie. Nie wiemy co by było gdyby.

Jacek-sychar napisał/a:
Co by taki list czy informacja spowodowała? Pusty śmiech, z jakim głupkiem tyle lat przeżyła.


I znowu Twoje domysły. Nie wiesz co by taka informacja spowodowała i już się nie dowiesz.

Jacek-sychar napisał/a:
Nie wiem nawet, czy zostanie coś z tego na później, gdy motylki odfruną wraz z nadejściem szarości dnia codziennego.


Dobrze piszesz - nie wiesz.


Ja nie darowałbym sobie, gdybym kiedyś usłyszał od żony:
"Myślałam kiedyś o powrocie, ale nie wierzyłam, że przyjmiesz mnie po tym co ci zrobiłam. Gdybym wiedziała :-( "

Anonymous - 2015-12-05, 11:42

twardy napisał/a:

Jacek-sychar napisał/a:
Cytat:
Wiedząc, jak zachowywała się w czasie kryzysu, jestem przekonany, że nie tak by ten list odebrała.


To tylko Twoje przekonanie. Nie wiemy co by było gdyby.

Tak, moje przekonanie, ale nabrane na podstawie tego, jak się moja żona wtedy zachowywała.

twardy napisał/a:
Jacek-sychar napisał/a:
Cytat:
Co by taki list czy informacja spowodowała? Pusty śmiech, z jakim głupkiem tyle lat przeżyła.


I znowu Twoje domysły. Nie wiesz co by taka informacja spowodowała i już się nie dowiesz.

Myślę, że wystarczająco wyraźnie pokazałem jej swoje nastawienie. Czy pół roku walki o małżeństwo, które wtedy stoczyłem nie było wystarczającym dowodem? czy moje trwanie samotnie nie jest wyraźnym dowodem i stanowiskiem?

Za bardzo niektórzy wierzą w słowa. Jest również przekaz niewerbalny.

A wracając do mojego wujka.
Listu nigdy nie wysłał, ale mimo braku Sycharu w tamtych latach (oczywiście :-( ), trwał samotnie. Czekał bez czekania. I pewnego dnia ciotka wróciła. A wrócić mogła, bo wujek nawet nie zmienił zamków. Po prostu pewnego dnia przyjechała do domu wujka, weszła, przeszła przez dom i po chwili wyszła. A na drugi dzień przyjechała z walizami.

Niektórzy (znowu moim zdaniem), za dużo mówią, a za mało robią. Po owocach ich poznacie.

Anonymous - 2015-12-05, 12:12

Jacek-sychar napisał/a:
Niektórzy (znowu moim zdaniem), za dużo mówią, a za mało robią. Po owocach ich poznacie.


Pewnie tak.
Ja przez 9 miesięcy próbowałem uratować nasze małżeństwo, gdy jeszcze mieszkaliśmy razem i na tamten czas moja żona wiedziała, że pragnę je uratować.
Jednak po naszym rozstaniu, gdybym jej tego jasno nie powiedział, napisał, to nie wiedziałaby czy nadal tak myślę.
Moje czyny przemawiały wtedy, ale teraz gdy nie widujemy się, nie mam możliwości przekazywania żonie jakiegokolwiek przekazu niewerbalnego.

Anonymous - 2015-12-05, 12:41

twardy napisał/a:
Moje czyny przemawiały wtedy, ale teraz gdy nie widujemy się, nie mam możliwości przekazywania żonie jakiegokolwiek przekazu niewerbalnego.


Nie zgadzam się Twardy z tym, że nie mam możliwości przekazywania żonie jakiegokolwiek przekazu niewerbalnego.
Masz i to olbrzymi. Ty trwasz ciągle sam. Co lepiej powiedzieć żonie, która nas zdradziła, że kocham i czekam a następnie spotykać się z różnymi (czy tylko jedną) koleżankami, czy raczej nic nie mówić a trwać w samotności.
Każdy z nas pewnie wiele razy słyszał "dobre rady", żeby znaleźć sobie kogoś na resztę życia. Ja słyszałem je bardzo często. A teraz nie słyszę. Dlaczego? Bo ostro przeciwko takim radą protestowałem. Mówiłem, że jestem katolikiem i ja przyrzekałem być wierny żonie do śmierci. Wielu mówiło, że rozumie, ale by tak nie potrafili. Teraz już nic nie mówią. Ale widzą, że jestem cały czas sam. Czy to nie jest przekaz? Moim zdaniem najlepszy, jaki może być. Widzą to również dzieci, które przecież mają kontakt z matką. Ja je nie wypytuje o matkę, ale wiem, że ja jestem z drugiej strony obserwowany, bo same mnie o tym informują.
Jest więc przekaz? Jest. I to bardzo wyraźny.

Jeżeli ktoś uważa inaczej, to oczywiście ja to rozumiem. Ja tylko napisałem, jak jak postąpiłem i dlaczego. Spowodowane było to moja indywidualną sytuacją. Nikogo nie zamierzam do mojego sposobu postępowania "nawracać", czy choćby przekonywać. Ja dałem tylko swoje świadectwo. Bartez sam musi zdecydować, który sposób postępowania będzie lepszy w jego przypadku.

Anonymous - 2015-12-05, 16:19

Tak ja takie rady typu znajdz sobie kogoś jestes młody,życie jeszcze sobie ulozysz itp mam na codzień,i mam tego dosyc.Ale ja w tym przekazie zaznaczyłem że jestem osobą wieżącą i wolę być sam w połowie szczesliwy niż z kimś kto już mi takiego szczęścia nie da.
Psycholog który jest po rozwodzie kiedyś powiedział mi z własnego doświadczenia ze rozwód jest dla obu stron porażka na całe życie i dodał ze w jego przypadku po trzech latach chciał wrócić do swojej żony ,lecz było już za późno.
Ja staram być teraz dla dzieci dostępny tyle ile będą one tego potrzebować.
W moim przypadku jest podobnie jak u Jacka ,zdarza sie ze zona pyta się dzieci co tafa robi gdzie jest ,niby ja coś interesuje ale w mojej obecności nie daje poznać tego po sobie

Anonymous - 2015-12-05, 17:05

Jacek-sychar napisał/a:
Widzą to również dzieci, które przecież mają kontakt z matką. Ja je nie wypytuje o matkę, ale wiem, że ja jestem z drugiej strony obserwowany, bo same mnie o tym informują.
Jest więc przekaz? Jest. I to bardzo wyraźny.


bartez119 napisał/a:
W moim przypadku jest podobnie jak u Jacka ,zdarza sie ze zona pyta się dzieci co tafa robi gdzie jest ,niby ja coś interesuje ale w mojej obecności nie daje poznać tego po sobie


No cóż, każdy przypadek jest inny. Moja żona jeszcze nigdy nie spytała dzieci o to co u mnie słychać. Nie wie nawet czy jestem sam czy z kimś.
Jaki i jak mogę przekazać komunikat niewerbalny?

Może słowa tej piosenki coś dorzucą do naszej dyskusji? :-D

https://youtu.be/FVls4VPhWlk
.

Anonymous - 2015-12-05, 22:09

Ja mam doświadczenia w temacie listów. W ciągu roku, kiedy jeszcze razem mieszkaliśmy, pisałam do niego maile. Ważne dla mnie, intymne, dobre.
A on nie reagował wcale.
Bo jedynym jego działaniem było dążenie do tego, abyśmy wspólnie podjęli decyzję o rozstaniu. B to uratowałoby jego opinię i zmniejszyło wyrzuty sumienia. On jedynie obrzucał mnie winą za wszystko. W moim przypadku było to klasyczne rzucanie pereł przed wieprze.
Gdybym wiedziała, że wtedy kochanka była już ponad dwa lata w jego życiu, wiedziałabym, że to bez sensu. Bo on już dużo wcześniej wybrał.
Dzisiaj żałuję tych listów. Bo nie do każdego warto wysyłać.

Anonymous - 2015-12-22, 10:35

Witam was .
Chciałbym wam wszystkim: moderatorom,czytelnikom tego forum i porzuconym osoba które trwają i wierzą ,spokojnych zdrowych wesołych świąt Bożego Narodzenia oraz żeby wam jak i mi osobiście spełniły się marzenia na które bardzo czekacie.Tego z całego serca wam życzę,trwajcie w miłości i wierności .Co Bóg złaczył niech człowiek nie rozdziela.WESOŁYCH ŚWIĄT.

Anonymous - 2015-12-22, 19:23

twardy napisał/a:
Moja żona jeszcze nigdy nie spytała dzieci o to co u mnie słychać. Nie wie nawet czy jestem sam czy z kimś.

Jaki i jak mogę przekazać komunikat niewerbalny?

A mnie obojętność przestała uwierać
-powód?
brak oczekiwań

a pewnie dlatego że dotarły do mnie słowa tej piosenki

https://youtu.be/bg1sT4ILG0w?list=RDbg1sT4ILG0w

i tłumaczenie:
------------------------------------------------------------------------------

Czy mylę się myśląc inaczej* o miejscu, w którym się znajduję?
Czy mylę się mówiąc, że wybieram inną drogę?
Nie próbuję robić tego, co inni
Tylko dlatego, że inni robią to, co robią
Jeśli coś wiem, to to, że upadnę, ale przez to zmądrzeję
Podążam swoją drogą, drogą, którą nazywam domem

Więc czy się mylę?
Myśląc, że moglibyśmy tworzyć coś prawdziwego?
Czy teraz się mylę?
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę?
Ale tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę

Czy potykam się aby mieć wizję?
Moja przepowiednia: będę na szczycie świata
Idź swoją drogą i nie patrz w tył, rób zawsze to, na co się zdecydujesz
Nie pozwól im kontrolować swojego życia, tak właśnie się czuję
Walcz o swoje i nie odpuszczaj, nie pozwól się porównywać, nie
Nie martw się, nie jesteś sam, tak właśnie się czuję

Czy się mylę?
Myśląc, że moglibyśmy tworzyć coś prawdziwego?
(Oh yeah yeah yeah)
Czy teraz się mylę?
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę?
(Oh yeah yeah yeah)
Ale tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę

Jeśli powiesz mi, że się mylę
Nie chcę mieć racji
Jeśli powiesz mi, że się mylę
Nie chcę mieć racji
Jeśli powiesz mi, że się mylę
Nie chcę mieć racji
Jeśli powiesz mi, że się mylę
Nie chcę mieć racji

Czy się mylę?
Myśląc, że moglibyśmy tworzyć coś prawdziwego?
Czy teraz się mylę?
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę?
Ale tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę

Więc czy się mylę?
Myśląc, że moglibyśmy tworzyć coś prawdziwego?
(Oh yeah yeah yeah)
Czy teraz się mylę?
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę?
(Oh yeah yeah yeah)
Ale tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
tak właśnie się czuję
Próbując osiągnąć rzeczy, których nie widzę



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group