To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Kącik prawny - Pytanie odnośnie intercyzy

Anonymous - 2015-09-04, 14:31

Twardy, dziękuję za obszerną odpowiedź. Uważam tak jak Ty. Z tym, że czasem trudno jest postawić granicę mówiąc "Mężu, nie zgadzam się na kredyt, nie złoże swojego podpisu na dokumentach". No i tak właśnie było w moim przypadku. Ja zaproponowałam mężowi rozdzielność, chcąc uchronić siebie i nasze przyszłe dzieci przed długami oraz uniknąć ciągłych awantur delikatnie to ujmując. Nie mogłam się na kredyt nie zgodzić, gdyż na żaden inny temat nie były prowadzone "rozmowy" :roll: ze strony męża i końca ich nie było widać. Jedyną opcją postawienia granicy było zaproponowanie przeze mnie podpisania rozdzielności (jako zachowanie swojego stanowiska i nieblokowanie mu jego wg niego "rozwoju") i uważam, że ta decyzja była rozważna i mądra. Mąż i tego nie chciał uczynić ;-) , bo korzystniej dla niego było się wspólnie rozliczać, ale i na to znalazła się sprytna rada. :-) w myśl zasady "Bądźcie sprytni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie".
Anonymous - 2015-09-04, 16:48

Krzysztof i Twardy - to co piszecie jest piękne i ciężko z tym dyskutować, zresztą nie mam argumentów aby to podważać, bo powołujecie się na autorytet Boga i świętości sakramentu małżeństwa i bezgranicznego zaufania do małżonka które i ja......... miałem :cry: .......ale.....zgodzę się z Metanoja - zgodzę się właśnie jakby kwestiach cywilno-administracyjnych

A spójrzcie na taki przykład: Mąż chce założyć firmę, jak to firma może kiedyś za np 5 lat nie wypalić, raz zysk, raz strata. Kontrahenci męża nie będą miłosierni gdy będzie strata...tylko powiedzą dawaj gościu kasę za towar bo jak nie to komornik, to windykacja itd. A komornik ściąga z majątku wspólnego. Czy intercyza nie jest wtedy troską o rodzinę, o dzieci o dom? Jak żona po ludzku zareaguje gdy ich konto zrobi się puste bo windykacja, o co zapyta męża, czy będzie miała łzy w oczach i trzęsące się ręce za co będą żyli, za co kupią dzieciom jedzenie, co stanie się z ich domem? Pytam po ludzku...bo to nie jest skrajny przypadek...(oczywiście decyzja o rozdzielności majątkowej byłaby ich wspólną decyzją)

Metanoja...co Ty na to?

Anonymous - 2015-09-04, 19:04

Ryan, no właśnie ja dlatego z troski o rodzinę i jej przyszłość nie zgadzałam się na wspólne ryzykowanie i inwestowanie nie-swoimi pieniędzmi. W dalszej kolejności był motyw zakończenia wiecznych gadek o pieniądzach które były jedynym tematem poruszanym przez męża i o tym, że blokuję mężowi rozwój. Znając mojego męża nie spocząłby gdyby nie zostałby złożony podpis na wnioskach kredytowych i wekslach inblanko które mi podsuwał i by mnie wykończył. Inne rzeczy odpuszczałam ;-) ale to było zbyt ważne i istotne. W takiej sytuacji podjęcie propozycji o rozdzielności i nakłonienie do niej męża było rozsądne i mądre. To jest wg mnie trzeźwe myślenie. Jeżeli jeden współmałżonek dąży za wszelką że tak powiem cenę do niepewnego bogacenia się ;-) i nie liczy się w tym z przeciwnym zdaniem współmałżonka, to w trosce o dobro rodziny (u mnie nawet jeszcze wtedy nie powiększonej, ale myślałam perspektywicznie o przyszłości dzieci :mrgreen: ) należy podjąć decyzję o rozdzielności, jeśli współmałżonek nie rozumie i nie szanuje innego zdania współmałżonka. Słowo Boże mówi jednoznacznie :"Korzeniem WSZELKIEGO!!! zła jest miłość pieniędzy" - poczytajcie sobie dalej rozwinięcie w liście do Tesaloniczan chyba. Mojego męża ta miłość pociągnęła na dno, jak przepowiada Pismo, a na nie chciałam na to dno iść i pogrążać dzieci i podjęłam w tym momencie odpowiedzialną decyzję. Odpowiedzialną za siebie chociaż. Ojciec w przypowieści o Synu marnotrawnym również dał synowi wolną rękę - jakże mogłabym zabronić mężowi jego "rozwoju" i jego drogi, którą tak bardzo chciał iść, za cenę poniżania mnie? Czy moje nie, bez rozdzielności, kosztem coraz większego cierpienia i przemocy miałoby sens? To była twarda granica. Przez mój krok dzieci są w pewnym sensie bardziej zabezpieczone i dzięki mnie zawsze mogą mieć bezpieczny dom - bez nalotów komornika, któryby na ich oczach zabierał im łóżka czy jakiś sprzęt - bo tak to się właśnie odbywa. Dwoje tonących w długach rodziców czy jedno, to jest różnica wielka. Szukam odpowiedzi na pytanie, jak z takim gigantycznym dłużnikiem prowadzić wspólne gospodarstwo domowe, czy ktoś wie? :roll: Bo moje serce przygotowuje się mentalnie na ewentualny powrót do siebie pod pewnymi warunkami, ale nie wiem, jak mieszkać pod jednym dachem z giga-dłużnikiem i jak z nim prowadzić gosp. domowe? Niestety ale serce mam takie, że ani myślę ponosić odpowiedzialność za długi męża kiedykolwiek - to jego decyzje i wybory i konsekwencje będzie ponosił zawsze sam :-> , bo inaczej będzie zawsze Piotrusiem Panem, którego wyręcza albo mamusia, albo żona.
Anonymous - 2015-09-04, 22:36

ryan napisał/a:
A spójrzcie na taki przykład: Mąż chce założyć firmę, jak to firma może kiedyś za np 5 lat nie wypalić, raz zysk, raz strata. Kontrahenci męża nie będą miłosierni gdy będzie strata...tylko powiedzą dawaj gościu kasę za towar bo jak nie to komornik, to windykacja itd. A komornik ściąga z majątku wspólnego. Czy intercyza nie jest wtedy troską o rodzinę, o dzieci o dom? Jak żona po ludzku zareaguje gdy ich konto zrobi się puste bo windykacja, o co zapyta męża, czy będzie miała łzy w oczach i trzęsące się ręce za co będą żyli, za co kupią dzieciom jedzenie, co stanie się z ich domem? Pytam po ludzku...bo to nie jest skrajny przypadek...(oczywiście decyzja o rozdzielności majątkowej byłaby ich wspólną decyzją)


Ryan, Rozwijając Twój przykład, to można byłoby powiedzieć, że po co się żenić skoro tyle jest rozwodów?
Przecież nam również może się nie udać. Nasze małżeństwo "może kiedyś za np 5 lat nie wypalić".

Ja prowadzę, firmę ponad 20 lat i gdy ją otwierałem nawet do głowy nie przyszła mi myśl o rozdzielności majątkowej. Jestem po rozwodzie i .....po podziale majątku. W wyniku porozumienia podzieliliśmy się majątkiem po połowie, a nawet żona (za moją zgodą) otrzymała więcej niż połowę majątku.
I co? Może powinienem pomyśleć wcześniej i przeprowadzić rozdzielność majątkową? Bo może kiedyś się rozwiedziemy i żona zabierze mi połowę firmy?
Nie! Nie zrobiłem tego i wcale nie żałuję.
Czym wtedy byłaby moja miłość? Biznesem?
Czym byłoby nasze małżeństwo? Umową? Z paragrafami, z drobnym druczkiem?

Do czasu odejścia żony, przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil. Bez zabezpieczeń finansowych. Bez postawy "kocham Cię, ale...". I dla nich warto było nie mieć rozdzielności majątkowej.

A pieniądze?...........to są tylko pieniądze.
I to nie moje pieniądze, ale Boga. Dzięki niemu je zarobiłem i dzięki niemu będę je miał lub nie w przyszłości.


Metanoja1 napisał/a:
Bo moje serce przygotowuje się mentalnie na ewentualny powrót do siebie pod pewnymi warunkami, ale nie wiem, jak mieszkać pod jednym dachem z giga-dłużnikiem i jak z nim prowadzić gosp. domowe? Niestety ale serce mam takie, że ani myślę ponosić odpowiedzialność za długi męża kiedykolwiek - to jego decyzje i wybory i konsekwencje będzie ponosił zawsze sam :-> , bo inaczej będzie zawsze Piotrusiem Panem, którego wyręcza albo mamusia, albo żona.


Metanoja, za swoje decyzje każdy musi ponosi odpowiedzialność sam. Twój mąż również.
Co innego zawierać rozdzielność majątkową na wszelki wypadek, a co innego gdy ktoś ma już pełno długów jak Twój mąż.

Cieszę się jak czytam, że Twoje serce przygotowuje się mentalnie na ewentualny powrót do siebie.
Moim zdaniem, w przypadku Waszego pojednania, wspólność majątkowa nie byłaby dobrym rozwiązaniem, a jej brak nie byłby niczym niewłaściwym.

Anonymous - 2015-09-05, 12:44

Cytat:
Co innego zawierać rozdzielność majątkową na wszelki wypadek, a co innego gdy ktoś ma już pełno długów jak Twój mąż.

Twardy, tyle, że sens podpisania rozdzielności jest właśnie przed ryzykiem powstania długów i ja tak właśnie oszacowałam, gdyż przewidywałam, że pomysły męża doprowadzą do katastrofy finansowej. Uczyniłam to przed podjęciem przez męża zobowiązań finansowych.
Jak już ktoś ma pełno długów, to robienie rozdzielności majątkowej jest nie wiem, czy nawet możliwe (nie wiadomo bowiem jak zliczyć i podzielić te długi, które już są, bo nie wiadomo czasem ile jest tego długu i kiedy odezwie się kolejny wierzyciel). Jeżeli jest możliwa rozdzielność kiedy już ktoś ma pełno długów, to po to, by ochronić się przed kolejnymi tworzonymi od dnia podpisania umowy.

Anonymous - 2015-09-05, 15:01

twardy napisał/a:

Do czasu odejścia żony, przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil. Bez zabezpieczeń finansowych


Tak jak ja, piękne chwile przez całą młodość i połowę dorosłego życia . Gdy zostałem z niczym (inwestowalem w nie swoją nieruchomość - i nie było podziału pół na pół tego co tam włożyłem), zmieniło mi się podejście. I pewnie długo takie zostanie - wszystko za świeże jest...

A jak powinno być - właśnie tak jak piszecie z Krzysztofem, nie sposób podważyć.

Anonymous - 2015-09-05, 18:31

Ja twierdzę tak: gdyby nie obowiązywało małżonków prawo cywilne (tu: odpowiedzialność zbiorowa ;-) - dla mnie idiotyzm totalny w prawie), tylko Boże czyli sam Sakrament, to nie było by sprawy i nikt by nie myślał czy rozważać rozdzielność czy nie, ale tkwiąc w strukturach prawa cywilnego i karnego :mrgreen: powinniśmy się w nich umieć odnaleźć i je brać pod uwagę w życiu, bo można się pogrążyć a także swe dzieci.
Anonymous - 2015-09-05, 18:37

ryan napisał/a:
twardy napisał/a:

Do czasu odejścia żony, przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil. Bez zabezpieczeń finansowych


Tak jak ja, piękne chwile przez całą młodość i połowę dorosłego życia . Gdy zostałem z niczym (inwestowalem w nie swoją nieruchomość - i nie było podziału pół na pół tego co tam włożyłem), zmieniło mi się podejście. I pewnie długo takie zostanie - wszystko za świeże jest...

A jak powinno być - właśnie tak jak piszecie z Krzysztofem, nie sposób podważyć.


Ryan, przykro mi. Może to mało dla Ciebie pocieszające, ale sądzę, że i tak lepiej zostać z niczym niż zostać z długami, więc głowa do góry nos w chmury. Nie przejmuj się.

Anonymous - 2015-09-08, 13:05

Metanoja1 napisał/a:
No to co Krzysztofie radzisz, jeśli jeden współmałżonek chce otworzyć firmę zaciągając na poczet tego niebotyczny kredyt na rozwinięcie działalności, a drugi współmałżonek jest temu przeciwny, uzasadnia to tym, że nie chce ponosić ryzyka, uważa że pomysł jest zły, a tamten go naciska i argumentuje, że brak zgody współmałżonka jest zahamowaniem jego rozwoju, który on sobie zaplanował. :-) Co ma zrobić ten współmałżonek, który tego nie chce, nie chce brać w tym udziału.

szukać kompromisu .
Ja pisałem intercyzie małżeńskiej jako z góry powziętego planu podziału tego co ma łączyć. Zasze przy podejmowaniu decyzji MAŁŻEŃSKICH należy kierować się dobrem rodziny a nie jednostki.

Anonymous - 2015-09-08, 13:19

ryan napisał/a:


A spójrzcie na taki przykład: Mąż chce założyć firmę, jak to firma może kiedyś za np 5 lat nie wypalić, raz zysk, raz strata. Kontrahenci męża nie będą miłosierni gdy będzie strata...tylko powiedzą dawaj gościu kasę za towar bo jak nie to komornik, to windykacja itd. A komornik ściąga z majątku wspólnego. Czy intercyza nie jest wtedy troską o rodzinę, o dzieci o dom? Jak żona po ludzku zareaguje gdy ich konto zrobi się puste bo windykacja, o co zapyta męża, czy będzie miała łzy w oczach i trzęsące się ręce za co będą żyli, za co kupią dzieciom jedzenie, co stanie się z ich domem? Pytam po ludzku...bo to nie jest skrajny przypadek...(oczywiście decyzja o rozdzielności majątkowej byłaby ich wspólną decyzją)

Metanoja...co Ty na to?


Jeśli chodzi o założenie firmy na którą godzą się oboje małżonkowie ale chcą zabezpieczyć swój majątek to jest szereg narzędzi prawnych, które nie powodują podziału rodziny a umożliwiają ich prawna ochronę. Nie rozumiem dlaczego przedsiębiorcy upierają się przy separacji, rozdzielności, intercyzie - właśnie dlatego jest takie powszechne przyzwolenie na rozwody bo to przecież tylko rzut kamieniem od wcześniejszych decyzji.
Postępując uczciwie nie trzeba się obawiać starty majątku. Jeśli chodzi o zapłatę za kupiony towar - to należy to zrobić. Jeśli chodzi o odzyskanie pieniędzy za towar sprzedany na podstawie faktury z odroczonym terminem płatności to zanim będzie się takimi operować należy uzbierać taki kapitał by jego część można było zamrozić właśnie w odroczonych płatnościach. Kto rzuca się na głęboką wodę ? Do tego czasu sprzedaż na zasadzie kodeksowej więc towar za umówiona cenę.

Anonymous - 2015-09-08, 14:28

Wg mnie rozdzielność majątkowa czy intercyza jest w pewnych warunkach jak najbardziej wskazana.
Przywoływany przykład z prowadzeniem firmy czy z pełnieniem funkcji członka zarządu formy jest jak najbardziej na miejscu.
Nawet najbardziej uczciwy przedsiębiorca , dochowujący należytej staranności w przestrzeganiu prawa może mieć poważne problemy nie ze swojej winy(np.Kluska czy wielu innych ). Wchodzi kontrola do firmy i na wszelki wypadek -na poczet ewentualnych kar czy uszczupleń blokuje rachunki bankowe firmy. Po trwającej np.rok kontroli firma pada a wierzyciele pozywają przedsiębiorcę (lub członka zarządu w przypadku niezaspokojenia się z majątku firmy) za długi firmy.
Podobnie jest w przypadku gdy trafi się na nieuczciwego kontrachenta . Czasami ten kontrachent wcale nie musi byc nie uczciwy........ przypadek losowy..... wypadek, choroba.....zawirowanie na rynku, np.susza i brak zbiorów........ Pewien znany ekonomista i znawca prawa podatkowego wyraził się tak: jak się prowadzi firmę na własny rachunek lub jest się w zarządzie firmy kapitałowej to należy mieć świadomość , że któregoś poranka wpadną "chłopaki" w kominiarkach i blokując twarde dyski zabiorą na "dołek" na 48 h a potem zaczyna się taniec.
Znam przypadek gdy taka sytuacja miała miejsce i po 3 latach sąd uznał bezzasadność postepowania organów celno-podatkowych, a odpowiednie urzędy nie chcą zapłacić odsetek od zablokowanych środków i nienależnie pobranych ceł i podatków . Nie mówiąc już o tym okresie gdy ta rodzina miała ogromne problemy z finansami. Uratowała ich właśnie rozdzielność majątkowa.
Zdrowy rozsądek podpowiada właśnie rozdzielność majątkową czy intercyzę. Tak jak pisała Metanoja....... chroni to też współmałżonka i dzieci przed ryzykiem utraty wszystkiego i pójścia pod most lub na garnuszek opieki społecznej.Chroni tez przed -co się zdarza-brakiem rozsądku u współmałżonka.
Nie szafujcie tutaj wiarą i Ewangelią czy sakramentem małżeństwa.
Krzysztof123 napisał/a:
Postępując uczciwie nie trzeba się obawiać starty majątku.
Mam pytanie Krzysztof???? czy nie utraciłeś znacznej części majątku będąc uczciwym? Bo druga strona zrobiła coś by Cię go pozbawić.....
Najlepiej gdy taka decyzja jest uzgodniona i zaakceptowana przez strony.
Uważności wymaga tez stosowania prawa spadkowego i przyjmowania lub odrzucania spadku.
PD

Anonymous - 2015-09-08, 15:16

Kto prowadzil wlasna dzialalnosc gospodarcza w Polsce lub ma wspolmalzonka prowadzacego taka dzialalnosc powinien skorzystac z rady Jezusa, bez wzgledu na wlasne przekonania czy chciejstwa:
(16) Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! Ew. Mateusza 10:16
(8) I pochwalił pan nieuczciwego rządcę za to, że rozsądnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są wśród podobnych sobie niż synowie światłości. Ew. Łukasza 16:5-8
Rady naszego Zbawiciela zawsze dotycza calosci naszego zycia nie tylko konkretnej sytuacji w jakiej je wypowiadal, a wiec po ludzku trzeba zachowujac boze prawo zabezpieczyc siebie i bliskich zgodnie z ludzkim prawem przed problemami jakie moga wyniknac z sytuacji w jaka sie pakujemy.
Milosc do wspolmalzonka pozwala wiec w przypadkach prowadzenia dzialalnosci na wlasny rachunek uczynic zapis rozdzielnosci, aby w klopotach byc mu podpora materialna, a nie nastepna troska o utrzymanie i zabezpieczenie dachu nad glowa.

Anonymous - 2015-09-14, 07:25

Nałóg napisałeś:
"Mam pytanie Krzysztof???? czy nie utraciłeś znacznej części majątku będąc uczciwym? Bo druga strona zrobiła coś by Cię go pozbawić.....
Najlepiej gdy taka decyzja jest uzgodniona i zaakceptowana przez strony.
Uważności wymaga tez stosowania prawa spadkowego i przyjmowania lub odrzucania spadku"

Zakładając firmę czy ogólnie mówiąc działalność gospodarczą wiesz w jakim zakresie będziesz ją prowadzić chyba, że stosujesz tzw. zasadę "spontanu" ale w tym przypadku należy się już spodziewać dosłownie wszystkiego i nie potrafię tez w stosunku do takiej działalności nic powiedzieć.
Jeśli chodzi o działalność ukierunkowaną jest podstawowa zasada. Najpierw się dorobić na drobnicy by wyeksponować środki którymi można będzie obracać i pozwolić sobie na ewentualna stratę.
Pan Kluska poległ na przepisach dotyczących Citu, Vatu i tym podobnych daninach na rzecz państwa. Nie pytał wcześniej jak należy interpretować poszczególne przepisy tylko je stosował u siebie w taki sposób by jak najwięcej skorzystać. Jak sam powiedział, gdyby wiedział wcześniej, że te służby w taki sposób zareagują na jego dklaracje nigdy nie zdecydowałby się na takie posunięcia. W takim przypadku najlepiej pytać. Pytać samego urzędu skarbowego czy Zus.
Znam dla przykładu wiele przypadków kiedy ludzie korzystają z zatrudnienia poprzez umowę zlecenie czy tez umowę o dzieło by obniżyć koszty firmy. Niestety .... jeśli jest to jedyne zatrudnienie pracownika to jak kolwiek by się nazywało np. ZUS jest obowiązkkowy i prędzej czy później będzie trzeba uregulować te należności a służby te nie muszą się śpieszyć bo maja na to 10 lat.
Więc jeśli się nie wie to należy pytać. A główne pytanie dotyczy intercyzy małżeńskiej czy ją stosować u siebie więc odpowiadając na Twoje pytanie - owszem straciłem ale gdybym miał jeszcze raz podejmowac ta decyzję zrobiłbym dokładnie tak jak za pierwszym razem. Małzeństwo dla mnie jest niepodzielne w żaden sposób. Nie chcę nawet w to wątpić. Razem do czegoś dążymy i razem borykamy się z trudnościami.
A wcześniej tez pisałem jak ustrzec się przed długami w stosunku do rodziny. Właśnie poprzez sprzedaż detaliczną na początek. Z ręki do ręki. Jeśli nie mam na dalszą działalność czy płynność firmy to przecież nie będę wystawiał faktur z odroczona płatnością.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group