To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak namowic zone by poszla ze mna na terapie malzenska???

Anonymous - 2015-07-08, 18:18
Temat postu: Jak namowic zone by poszla ze mna na terapie malzenska???
Witam wszystkich!

Zanosilo sie na to od dluzszego czasu. Wprawdzie jestesmy po slubie ledwie cztery lata ale juz zrobil sie problem i to powazny. Kilka dni temu zona oswiadczyla mi, ze juz mnie nie kocha i nie chce byc moja zona. Fakt, od jakiegos czasu staralem sie o to by w domu dobrze nie bylo. Pracuje nocami wiec z zona mijalismy sie w drzwiach, nie potrafilem jej dowartosciowac dobrym slowem i przytulic kiedy trzeba. Poza tym od lat pracuje noca i organizm tak mi sie przestawil, ze nie potrafilem usnac jak czlowiek wieczorem z zona. Kiedy mialem dzien, a wlasciwie noc wolna, sleczalem przed telewizorem z puszka piwska. Widzac teraz co napisalem wcale jej sie nie dziwie. Wiem jedno: kocham ja ponad wszystko i jest dla mnie calym swiatem. Bede walczyl bo teraz dopiero zobaczylem co trace. Problem jest w tym, iz zona nie daje mi nawet cienia nadziei. Jak o to walczyc i co zrobic by to zmienic?

Anonymous - 2015-07-08, 19:08

Witaj Bizon,
zerknij na glowna strone tam sa adresy naszych Ognisk, wybierz najblizsze miejsca zamieszkania, mozesz na poczatek sam tam zajrzec, nie na wszystkie terapie trzeba isc wspolnie, jak wspolmalzonek nie chce isc z nami to zaczynamy sami. Poszperaj na forum w roznych watkach bardzo wiele to pomaga na poczatku, zanim wybierzesz jakas konkretna sciezke. Panowie pewnie jeszcze Ci cos podpowiedza, ale na poczatek to co mi sie nasunelo to brak umiejetnosci wspolnego spedzania czasu i szwankujaca komunikacja. Jesli zamiast towarzystwa zony wybierales TV i piwo to nie dziw sie ze od razu nie ucieszyla sie z twojego otrzexwienia, musisz swoim zachowaniem udowodnic ze zmiana jest trwala i chcesz szczerze sie zmienic dla wspolnego dobra. To potrwa, psules w czasie, w czasie trzeba uleczyc.

Anonymous - 2015-07-09, 12:37

Witam mam ten sam problem tez nie moge namówic żony na terapie powiedziała że mnie nie kocha i moje starania nic nie dadza i już zdania nie zmieni narazie trzyma nas tylko dziecko to z mojej winy nie doceniałem jej nie dostrzegałem jej potrzeb widziałem tylko moje i też mało rozmawialismy o nas o naszym życiu w małżestwie i jedtem juz bez silny nie wiem co robic :( kocham ja i nasze dziecko chce ratowac małżestwo
Anonymous - 2015-07-09, 13:21

Chcialbym pomoc ale jeszcze nie wiem jak. Niestety nie ma gotowej recepty na wszystko. Cala nadzieja w Panu Bogu. To pewne. Poza nadzieja, cos jeszcze trzeba robic. Na poczatek postaralem sie o ksiazke pt "Ile jest warta twoja obraczka", mam zamiar ja dzis podrzucic zonie do czytania. Bede sie modlil o to by tam zajrzala. Wybieram sie tez dzis do sycharowego ogniska na ul. Skaryszewskiej. Wierze, ze znajda sie tam pomocni ludzie. Poza tym, odwiedzilem psychologa by poznac siebie i swoje problemy. To moze pomoc i wskazac jakas droge. Ja tak zrobilem. Nie twierdze ze Tobie jest on potrzebny. Coby jasne bylo. Pozdrawiam i nadziei zycze. Ponoc ta umiera ostatnia. Z Panem Bogiem.
Anonymous - 2015-07-09, 13:45

Chłopaki,

na tym forum jest wiele osób, które torowały drogę same, napotykając na "opór materii", czyli współmałżonków. Często wyśmiewani, czy krytykowani- trwali w postawie miłości zmieniając przede wszytskim siebie.
Dzięki determinacji swoją POSTAWĄ ( nie mylić z perswazją) zadziałali tak, że nawracali się potem i współmałżonkowie.
Zatem przekonywanie żony, by przeczytała książkę, jeśli samemu się jej nie przeczytało- jest stratą energii.

Anonymous - 2015-07-09, 17:51

Ksiazke dzisiaj przyniosl kurier. Juz ja zaczalem czytac, a zony nie naklaniam. Ksiazka lezy i licze na to, a nawet o to sie pomodle by zona sie skusila i zajrzala do niej po powrocie z pracy.
Anonymous - 2015-08-10, 21:29

Panowie zachęcam was do przeczytania 5 języków miłości, Chapmana. U nas to bardzo pomogło.
Anonymous - 2015-08-11, 00:11

A ja Panowie zachecam do odpuszczenia żonie terapii, lektur itp.
Chcecie dostac po uszach, to proponujcie terapie, ogniska sychar, rekolekcje, ksiązki itp.

Kogo zona "przestałą kochać"?
Do kogo ma żal i pretensje?
Kto nawalił na pewnym etapie?

To na początek ten niekochany ... trzeba zrobić coś, żeby zona uwierzyła, że zmiana jest mozliwa.
Nie zmieniajcie zony - zmieńcie siebie, swój stosunek do niej, małżeństwa...sami wiecie najlepiej.
I tak jak napisano powyżej - psucie trwało to i naprawianie trwa, przynajmniej tyle, co psucie.


W Waszym przypadku i tak psucie trwało góra 4 lata :mrgreen: nie jest źle, bywało gorzej...i się udało.

Odwagi.

Anonymous - 2015-08-11, 00:33

Bety napisał/a:
Chłopaki,

heyyyyyyy
Chłopaki to przed wojną , drewniane gwoździe zębami prostowali.

Anonymous - 2015-08-11, 00:36

Tak na zdrowy rozum, terapia małżeńska jest dla par które chcą podjąć wspólny wysiłek ratowania małżeństwa. Jeśli jedna strona nie daje małżeństwu cienia szansy, na żadną terapię czy książki nie da się namówić.
Anonymous - 2015-08-11, 00:45

Dabo napisał/a:
Chłopaki to przed wojną , drewniane gwoździe zębami prostowali.


Dabo, a wolałbyś "panowie"? :shock: :-P
Chyba nie, no to co się czepiasz?

Anonymous - 2015-08-11, 01:01

twardy napisał/a:
a wolałbyś "panowie"?

Faktycznie aż sie młodszy poczułem :mrgreen: :mrgreen:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group