To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - To już jest koniec, nie ma już nic....

Anonymous - 2015-06-28, 21:59
Temat postu: To już jest koniec, nie ma już nic....
Przeglądam to forum od jakiegoś czasu i szukam na nim pocieszenia... Moja historia jest klasyczna. Pod koniec marca 2015 dowiedziałam się że mąż poznał inną kobietę, kiedy sprawa się wydała niczego nie ukrywał, stwierdził że już mnie nie kocha,że coś w nim pękło, że kocha ją, że ona go świetnie rozumie, że super im się rozmawia, że go dowartościowała itd. Byłam w szoku ponieważ uważałam że taka miłość jak nasza zdarza się tylko w filmach. jesteśmy 9 lat po ślubie a 11 lat razem. Mąz w moich oczach był wzorem ojca i męża.(Mamy 4 letniego synka). 13 kwietnia wyprowadził się i wiem że już od dwóch miesięcy mieszka u niej. Serce krwawi, gardło się zaciska ale już nic nie mogę zrobić. Dodam że ta kobieta żyła w niesakramentalnym zwiazku 12 lat i ma siedmioletnią córkę. Swojego partnera wyrzuciła w święta wielkanocne i zaraz potem przyjęła mojego męża. Szok i niedowierzanie. Przez dwa miesiące modliłam się prawie dzień i noc byłam pełna nadziei aż do momentu kiedy to pod koniec odmawiania Nowenny Pompejańskiej powiedział naszemu synowi że będzie miał braciszka albo siostrzyczkę bo pani Ania jest w ciąży - kolejny cios w samo serce. Nie mam juz siły, uciekłam z naszego domu i narazie jestem u mamy bo płakać mi się chce jak tam jestem. Nie mogę uwierzyć jak można było zostawić wszystko dla znajomości dwumiesięcznej bo poznali się pod koniec lutego w marcu już kwitła miłość, w połowie kwietnia wyprowadzka a pod koniec maja ciąża. Jestem teraz na takim etapie, że kłócę się z Bogiem jak mógł do tego dopuścic i dlaczego to spotkał mnie i moje dziecko, które bardzo tęskni.
Wiem że postępuję żle bo od 3 tygodni nie odbieram od męża telefonów a co za tym idzie nie rozmawia z synem. Chcę się pozbierać wiem że to nie może trwać wiecznie, ale narazie poprostu nie mogę. Uczę się żyć od nowa ale kiepsko mi to wychodzi. Nie mam siły.... Pozdrawiam i czekam na kilka słów od was.

Anonymous - 2015-06-28, 22:41

Magda pierwsze co mi sie rzuca w oczy to to jak zle piszesz o tej kobiecie, szkoda , ze ja oceniasz w ogole jej nie znajac. Co Cie obchodzi jej zycie? Skad masz takie informacje?

Zajrzyj w glab siebie zamiast ciskac kamieniem.

Madziu jestes w ciezkim momencie, na zakrecie.....Musisz zaczac naprawe od siebie.

Tak to jest.

Przykre, ale jakze prawdziwe.

Anonymous - 2015-06-28, 23:22

Witaj Magdo na naszym forum

Jeżeli czytasz nasze forum od jakiegoś czasu, to wiesz, że praktycznie wszyscy z nas przechodzili przez piekło, które jest teraz Twoim udziałem.
AnnaSza każe Ci nie oceniać tamtej kobiety. Słusznie. Ale jak trudno. Wiem, bo sam miałem taki okres. Był okres niedowierzania (może jeszcze trwa), był okres obwinianie siebie (albo będzie), jest już chyba okres użalania się nad sobą, jest też etap złości (gniewu, oburzenia). Przed Tobą okres przetrwania i reintegracji. Na koniec może przyjdzie i przebaczenie. Jest to normalne w żałobie po związku, jaki przeżywasz.
Przeczytaj dokładnie może tutaj:
http://www.katolik.pl/prz...546,416,cz.html
Każdy z tych etapów trzeba przeżyć, żeby pójść dalej na drodze wzrostu siebie.

Trzymaj się.

Czytaj inne materiały na naszym forum i pisz też, ile masz ochotę. Z reguły przynosi to ulgę.

Wybierz się może do naszego najbliższego ogniska. Bliskość innych osób w podobnej sytuacji przynosi uczycie wspólnoty. A razem zawsze łatwiej nieść swój ciężar.

Anonymous - 2015-06-28, 23:24

Magda1911 napisał/a:
Dodam że ta kobieta żyła w niesakramentalnym zwiazku 12 lat i ma siedmioletnią córkę. Swojego partnera wyrzuciła w święta wielkanocne i zaraz potem przyjęła mojego męża.



Gdzie tu jest ocenianie ?
Same fakty .
Mnie się tu nic nie rzuciło w oczy .

Może to , że bardzo szybko to poszło .
Musisz tylko Magdo bardziej uważnie spojrzeć na wasze małżeństwo ,
czy to naprawdę była taka bajka

Magda1911 napisał/a:
że ona go świetnie rozumie, że super im się rozmawia, że go dowartościowała itd.

Warto przeanalizować te jego słowa .


Inna rzecz , że to nie powód do odejścia dla odpowiedzialnego faceta .
A informacja o braciszku do 4-latka żenujaca .
Jaki niby to braciszek ?

Anonymous - 2015-06-28, 23:36

Mare tak? to poczytajcie sobie post jasi33....Zrozumiecie jak sie czuje osoba, ktora jest po drugiej stronie.


A to, ze pisze w sposob moze troche niekonwencjonalny, wydawac by sie moglo, to tak nie jest, pisze z mysla o tym, aby osoby ciepiace,,przypomne ze tez przez to przechodzilam, jednak teraz to nie jest wazne!! Wazne by Magda sie obudzila w miare jak najszybciej i zaczela prace nad soba..

Madziu bez urazy prosze, ze akurat w taki sposob zaczelam ,ale tak bywa w zyciu ze kazdy z nas potrzebuje zimnego kubla i wlasnie to ja Tobie Go wylalam, odpisujac jako pierwsza od razu to co mysle, a nie pisalam ojeju jaka Ty jestes biedna...


Nie pisalam , bo wiem , ze nie potrzbni Tobie teraz taccy ludzie.

Nie jestes biedna!!!


Jestes czlowiekiem, ktory zasluguje na to by zyc godnie....


Jestes homo sapiens!! nie zapominaj!!

Anonymous - 2015-06-29, 08:05

cześć Magda,

zaiste tempo zdarzeń jest porażające- można być w szoku. Próbujesz jakoś poukładać sytuację, aby przetrwać ten szok- i to jest zrozumiałe.
Nie wyczuwam tutaj oceny kochanki, jedynie podanie kontekstu sytuacji.

Cierpienie jest teraz tak silne, że prawie uniemożliwia realne myślenie. Ja na tym etapie chwyciłam się myśli,że każdy kryzys jest po coś. Każdą trudna sytuację można "przekuć" na dobro, ale to jest mozliwe tylko z Bogiem. Jeśli zbudujesz prawdziwą relację z Bogiem i dasz się poprowadzić, odnajdziesz sens tego, co Cię teraz spotyka.

Zderzenie z obecna sytuacją zmusza do zastanowienia i szerszego spojrzenia na Wasze małżeństwo, jak naprawdę było, i dlaczego stało się tak, jak jest. czytaj forum, słuchaj kazań i konferencji, idź na spotkanie najbliższego Sycharu- a znajdziesz odpowiedź, zobaczysz w pełnym świetle swoje życie.
To proces, to trwa czasem dłużej, czasem krócej, ale przynosi niezwykłe efekty.

Jest teraz ciężko, trzymaj się ludzi, którzy pomogą, zbieraj siły na jeden dzien, potem znów na jeden, i znów na jeden. Mi pomagał różaniec i słowa "Jezu ufam Tobie", wypowiadane czasem bez przekonania, ale z dnia na dzień z większym zaufaniem.

Bardzo dobrze Cię rozumiem, że nie masz siły rozmawiać z mężem, bo ja tez nie mogłam. Zamykałam drzwi na klucz od środka, żeby nie mógł wejśc do domu. Gotowość na rozmowę przyszła dopiero po 3 latach, gdy już przeszłam "12 kroków", opadły emocje.

jedno, czego nie możesz sobie teraz odpuścić- to Syn. On bardziej potrzebuje wspracia, niż Ty. Dbaj o Dziecko i o siebie, reszta się ułoży, bo nie wiesz co będzie dalej.

Anonymous - 2015-06-29, 08:07

Madziu.
Bardzo trudna sytuacja. I katastroficzne przyspieszenie akcji. Bardzo serdecznie Cie przytulam. Bo pewnie jeszcze jesteś w szoku.
Czas na ogarnięcie się sam przyjdzie. Pochylaj się teraz sama nad sobą, bądź dla siebie bardzo dobra i kochająca. Trzymaj się mocno Boga.
Twój wpis jest bardzo wyważony i spokojny. Dobrze sobie radzisz Madziu.
Masz moją modlitwę.

Anonymous - 2015-06-29, 09:52

Magda Twoja historia jest moją historią w każdym szczególe. Wiem jak się teraz czujesz, byłam w tym miejscu co Ty dwa lata temu. Nie sądziłam wtedy, że jeszcze kiedyś będę się uśmiechać, będę szczęśliwa. Mój świat runął. Czułam, że wszystko się skończyło. Nie miałam żadnej nadziei. Dziś kiedy minęły już ponad dwa lata patrzę na to co się zdarzyło zupełnie inaczej. Sama przeszłam długą, trudną i bolesną drogę. Drogę, którą idę nadal, każdego dnia na nowo. Ale już inaczej tą drogę pokonuję. Dziś wiem po co to wszystko było. I choć nie jest łatwo, sama wychowuję 3 dzieci, mąż nie płaci alimentów....jestem szczęśliwa i naprawdę wiem, że Bóg czyni cuda jeśli tylko otworzymy się na Niego, jeśli szczerze oddamy Mu swoje życie. Po ludzku nasze sytuacje są nie do przejścia, my sami nie jesteśmy w stanie udźwignąć takiego ciężaru. Ale nie jesteśmy sami.
Przytul się mocno teraz do Jezusa, skup się na sobie i dziecku. To wszystko co możesz teraz uczynić; DLA SIEBIE I SYNA. Nie jesteś sama, korzystaj z tego co daje wspólnota, mnie ludzie stąd naprawdę bardzo pomogli w tych najtrudniejszych momentach. Jesteś matką, to taki wielki dar który dostałaś. Pielęgnuj go, ciesz się tym, dziękuj za to co masz. a powolutku zaczniesz dostrzegać jak masz wiele.
Przytulam Cię bardzo bardzo mocno i obiecuję modlitwę.

Anonymous - 2015-06-29, 18:51

Dziękuję za wszystkie krzepiące słowa. Wiem ,że trzeba się pozbierać choć jest ciężko. Mam nadzieję że za jakiś czas będzie łatwiej bo przecież czas leczy rany. Staram się nie oceniać tej kobiety chociaż trudno się powstrzymać.
Tak, myślałam, że nasze małżeństwo to bajka, naprawdę prawie się nie kłóciliśmy, czasem były jakieś przemówienia ale nie awantury. Na pewno pojawiła się rutyna: praca, dom, dziecko, praca, dom, dziecko, ale myślałam że taka jest kolej rzeczy, że po tylu latach nie ma już motyli w brzuch i jakiś wielkich uniesień, myślałam że jesteśmy przyjaciółmi którzy mogą na siebie liczyć ale się pomyliłam.
Najbardziej przeraża mnie to, że zachwiała się moja wiara. Wiem że Pan Bóg to nie koncert życzeń ale czasami mam wrażenie że po prostu o nas zapomniał i nas opuścił :-(

Anonymous - 2015-06-29, 20:23

Bety napisał/a:
zaiste tempo zdarzeń jest porażające- można być w szoku. Próbujesz jakoś poukładać sytuację, aby przetrwać ten szok- i to jest zrozumiałe.

Zaiste w takich sytuacjach tempo jest nieobliczalne,/lecz przewidywalne.
dorotakm napisał/a:
Po ludzku nasze sytuacje są nie do przejścia, my sami nie jesteśmy w stanie udźwignąć takiego ciężaru. Ale nie jesteśmy sami.

Właśnie tak, po ludzku nie do przejścia, więc trzeba te kłopoty na kogoś zwalić. Może być koleżanka która cię sprzeda, jakiś kochaś, albo Bóg. Bóg który wysłucha, pocieszy i pomoże. Bo to jest jedyny byt , który potrafi pomóc tam gdzie inni nie potrafią.
A pomaga, oj pomaga. Tylko trzeba się otworzyc na jego łaski.

Anonymous - 2015-06-29, 21:20

Dabo napisał/a:
Tylko trzeba się otworzyc na jego łaski.


Święte słowa Dobrodzieju :-D

Anonymous - 2015-06-29, 21:43

Renta , ty nie potwirdzaj nieprawdziwej prawdy Mare że dojżalsza za młodszym się ugania
Ja jezdem jak skała, sie nie dam oj nie nie nie ne.
Chociażby gdyby taki gril w lesie bez obowiązań:????

Anonymous - 2015-06-30, 21:55

Dziś otrzymałam telefon od adwokata mojego męża w sprawie widzeń z dzieckiem. Kochający tatuś wymyślił sobie że chce zabierać Małego co drugi weekend do swojej kochanki... Ciekawe jak to ma niby wglądać ? Czy moje dziecko ma spać z nimi w jednym łóżku czy z jej córką ? Oczywiście od razu powiedziałam że nie wyrażam na to zgody. Boże dopomóż ! Jak by mi ktoś jeszcze w lutym powiedział że za 3 - 4 miesiące będę się z nim prowadzać po sądach to w życiu bym nie uwierzyła. Byłam z tym człowiekiem prawie 11 lat i okazuje się że wcale go nie znam. Co mnie jeszcze spotka ?
Czy oni będą żyli długo i szczęśliwie ? Czy zbudują swoje szczęście na nieszczęściu moim i mojego dziecka ? Nie wiem co robić, jak postępować ? Pomocy.......

Anonymous - 2015-07-01, 07:19

Madziu,
spokojnie, tylko spokojnie. Żałoba po złudzeniach musi potrwać.
Dziecko nie jest już takie małe, mąż nie ma ograniczonej władzy rodzicielskiej. W sądzie łatwo nie będzie.
Módl się Madziu, w trudnych momentach módl się. I proś o rozeznanie.
Pomodlę się za Ciebie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group