To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Ja chcę ratować.....

Anonymous - 2015-09-20, 18:33

Kochani czy w tym czasie jak mąż jest całym sobą z kochanką jest sens rozmawiania z nim o naszym małżeństwie, o jego ratowaniu ??????? Chciałabym go o to zapytać, tak ciężko nie wiedzieć na czym się stoi ????? ale skoro on jest z nią to chyba logiczne, że nasze małżeństwo już dla niego nie istnieje ??? Czym ja sobie głowę zawracam.....o naiwności !!!!!!!!!!!! Na co na liczę ??? na cud..................
Anonymous - 2015-09-22, 08:37

???? Może ktoś coś...pewnie głupotki piszę i stąd brak odpowiedzi ???
Anonymous - 2015-09-22, 11:37

Nadzieja81 napisał/a:
... czy w tym czasie jak mąż jest całym sobą z kochanką jest sens rozmawiania z nim o naszym małżeństwie, o jego ratowaniu ???????


nie ma sensu.
Po własnym doświadczeniu myślę że jak małżonek nie chce nas - no to nie chce. I nic tego nie zmieni.

Może muszą minąć miesiące lub lata...aby nastąpił powrót, ale jeśli ktoś jest "szczęśliwy" to dlaczego ma sobie to szczęście psuć.

Boli co nie? Wiem, mnie też boli...

Anonymous - 2015-09-22, 14:59

Nadzieja81 napisał/a:
???? Może ktoś coś...pewnie głupotki piszę i stąd brak odpowiedzi ???



Nie piszesz głupotek, tylko co tu powiedzieć...?
Po ludzku jest tak, jak piszesz...on jest w innym miejscu i tak mu jest dobrze, i ma w nosie swoje małżeństwo i całą resztę...
po ludzku tak jest

na szczęście światem tak na prawdę nie kierują ludzie
a cuda się zdarzają

Anonymous - 2015-09-25, 08:20

Jak nauczyć się większej cierpliwości ???? Jak czekać ...nie czekając ???? Coraz gorzej mi to wychodzi, mija 9 miesiąc od tego jak mąż wyprowadził się........a mi wcale nie jest łatwiej............niby na oko jest OK, pracuję, prowadzę dom, dbam o córkę itd. ale w środku jestem taka jakaś rozsypana..............za mocno bym chciała żeby choć porozmawiał ze mną szczerze........ale mąż nie chce.............może on po prostu za parę miesięcy przyśle mi pozew rozwodowy i tyle ???? Nic nie wiem......co będzie.....modlę się, wierzę ale ciężko mi. Jak widzę dylematy naszej 8 letniej córeczki bo koleżanka chciałby do niej przyjechać danego dnia a tu akurat tata chce się z nią zobaczyć i ona nie wie jak wybrnąć......ja jej tłumacze że zawsze tata dostosuje się do Ciebie, ty nie musisz zmieniać swoich planów...........boli mnie okropnie, że nasza córeczka nie ma pełnej rodziny, nie jest tak jak powinno być.............wszystko jakoś tak się nakłada że mam teraz gorsze dni :oops:
Moja siostra nazywa mnie męczennicą, mówi że przecież ludzie układają sobie życie na nowo i są szczęśliwi...........ech mówi tak bo jest szczęśliwą mężatką .............. ma ogromny żal do mojego męża za to co zrobił i nie pojmuje jak ja mogę go nadal kochać skoro on porzucił mnie i od kilku miesięcy bryluje wszędzie z kochanką a mnie ma gdzieś.....
Musze jakoś odrzucać od siebie to poczucie krzywdy bo to mnie zgubi....ale jak ???

Anonymous - 2015-09-25, 08:31

Codziennie modlić sie za siebie i prosić Boga aby uzdrowil Twoje serce.
Gotąco polecam Koronkę Wyzwolenia. Mnie bardzo pomogła/a kiedy modliłami modlę sie za siebie. Teraz modle sie również za meza i synów i równiez działa.
Najważniejsze jednak jest to aby zaczać sie najpierw modlić sie nia za siebie.

http://marylka57.blogspot...wyzwolenia.html

Anonymous - 2015-09-25, 08:37

Nadzieja81 napisał/a:
bo koleżanka chciałby do niej przyjechać danego dnia a tu akurat tata chce się z nią zobaczyć i ona nie wie jak wybrnąć......ja jej tłumacze że zawsze tata dostosuje się do Ciebie, ty nie musisz zmieniać swoich planów.......


Nadzieja81 - czy taka ma być kolejność w życiu? Tata ma się dostosowywać do dziecka? Czy to jest dla dziecka dobre?

Nadzieja81 napisał/a:
Musze jakoś odrzucać od siebie to poczucie krzywdy bo to mnie zgubi....ale jak ???


Pielęgnowane poczucie krzywdy prowadzi do użalania się nad sobą i dobrze zauważyła Twoja siostra, po co masz być jak męczennica? Nie musisz być jak męczennica, co nie oznacza żebyś od razu układała sobie życie z "innym" i cudzołożyła, bo co wtedy z miłością?

Nadzieja81 napisał/a:
Jak nauczyć się większej cierpliwości ???? Jak czekać ...nie czekając ????



Te pytania są warte głębokiego zastanowienia.

Jeśli zdecydowałam/zdecydowałaś, że czekam/czekasz, to jak w tym czekaniu żyć i to żyć pełnią życia i mieć je w obfitości?

W procesie przebaczenia jest kilka etapów. Poczytaj, zobacz, gdzie teraz jesteś:

http://www.katolik.pl/prz...546,416,cz.html

a gdzie możesz być :mrgreen:

Anonymous - 2015-09-25, 22:43

Nadzieja81 - czy taka ma być kolejność w życiu? Tata ma się dostosowywać do dziecka? Czy to jest dla dziecka dobre?

Hubciu,

nie taka powinna być kolejność, ale też ojciec nie powinien dla własnych egoistycznych pobudek i życiowych eksperymentów opuszczać rodziny, w tym właśnie dziecka.
I to przede wszystkim nie jest dla dziecka dobre.
Nie wiemy jak często ojciec dziecka je odwiedza, ale w czasie gdy go nie ma w domu jest dla niego albo mama albo właśnie koleżanka.

Tu trzeba być delikatnym, bo na złość mamie tata przestanie odwiedzać córkę. A to byłby największy cios dla dziecka.

Anonymous - 2015-09-26, 15:30

Hej dziewczyny - wyjasniam czemu używałam sformułowania że tata powinien się do córki dostosować. Mój mąż - zdradacz ma 3 zmianowy system pracy, 7 dni w tygodniu jak wypadnie, ja od początku nie utrudniam mu kontaków, widuje córcię co 2-3 dni, dlatego czasem zauważam że mała ma dylemat bo koleżanka chce ja zaprosic czy odwiedzić a tu znowu tata zabrałby ja do siebie...bo wiadomo u nas w domu bywa jak najmniej, choc w domu córcia czuje sie najlepiej........pogmatwane to wszystko i tyle :-( ale w końcu nie musi byc tak że jak tatus zadzwoni to rzucamy wszystko itd. .....on sobie teraz ładnie czas dzieli między pracę, córke i kochankę bo żadnych innych obowiązków nie ma....
Anonymous - 2015-10-06, 09:37

Witajcie Sycharkowie
Dziękuję Bogu, że było mi dane być z Wami w Porszewicach, mimo że jestem w tym wszystkim nowicjuszką (Sychar znalazłam w internecie w czerwcu tego roku) czułam się tam wspaniale, bardzo mnie to umocniło, wiem że idę dobrą drogą i mimo że w niedzielę po powrocie z rekolekcji na dzień dobry prawie natknęłam się po drodze na męża z kochanką, którą wiózł do siebie na obiadek niedzielny - przeszło to po mnie w miarę gładko ;-)
Mam silne postanowienie po tych rekolekcjach - dużo więcej czytać Pismo Święte !!!!!
I nadal nieustająca modlitwa, od 10 dni odmawiam moją pierwszą Nowennę Pompejańską
i trwać :-)
A teraz mam taki dylemat, ponieważ za kilka dni są urodziny mojego męża i tak sobie myślę czy oprócz życzeń podarować mu też broszurkę Sycharu ????
Zresztą mam jeszcze długi, bardzo długi list o moich przemyśleniach, o moich odczuciach, o tym co chciałam mężowi od dawna powiedzieć ale on nie chce ze mną rozmawiać....napisałam ten list bo miałam ogromną potrzebę wylania tego wszystkiego z siebie choćby na papier i leży sobie ten list, bo nie wiem co zrobić czy dać go mężowi czy nie ????? To nie jest list z wyrzutami do męża, to moje myśli i uczucia, to moje przeprosiny za moją część wkładu w kryzys itd. Bije się z myślami czy dać ten list mężowi czy lepiej niech sobie leży u mnie ???
Ale ogólnie to jest ok, teraz październik codziennie po pracy z córką biegnę na różaniec, wczoraj rozpoczęłam remont sypialni ...ach będzie pięknie !!!! Praca, dom, obiadki itd. ......jest co robić :mrgreen: i trzeba czekać
Coraz lepiej wychodzi mi to żeby jak najmniej o mężu myśleć, choć wiadomo że to dopiero 9 miesięcy jak odszedł więc czasu jeszcze trochę potrzeba ...........

P.S. Parę dni temu mąż napisał mi sms, że jestem wspaniałą matką dla naszej córki .....hm hm nie wiem co go tknęło..

Anonymous - 2015-10-06, 11:39

Witaj Nadzieja81

Nam również było miło poznać Cię osobiście.
Przypominałaś mi siebie sprzed pół roku, gdy byłem na moich pierwszych rekolekcjach w Nysie. Też tak jak Ty byłem trochę z boku. Więcej się przyglądałem jak integrowałem. Zazdrościłem trochę tym, którzy rzucali się sobie na szyję witając się. W Porszewicach ja już sam witałem się serdecznie z wieloma osobami. Wystarczyło kilka rekolekcji i wakacje z Sycharem. Ty też tak niedługo będziesz miała. Jeszcze raz zapraszam do naszego ogniska łódzkiego.
Jednocześnie przepraszam, że nie miałem więcej czasu porozmawiać z Tobą, ale jak sama chyba widziałaś, obowiązki ...

A jeżeli chodzi o list.
Zdecydować musisz sama. Opiszę Ci jednak historię mojego wujka. Żona zostawiła go pod koniec lat siedemdziesiątych. Wyprowadziła się i związała z kochankiem. Wystąpiła o rozwód z winy wujka. Rozwód dostała, ale z jej winy. Po kilka latach kochanek nagle zmarł. Niedługo potem wprowadziła się do wujka, który cały czas trwał wiernie. Nie zmienił nawet zamków. Miała do kogo i czego wrócić. Przeżyli razem szczęśliwie dalsze 30 lat. Ostatnie dwa lata życia wujka to była jej wielka walka o jego zdrowie. Wujek nagle zaniemógł. Ona z niezwykłym oddaniem opiekowała się nim.
Po śmierci wujka, robiąc porządki, znalazła list, który napisał do niej w czasie kryzysu. Był to tak przejmujący list, że nie mogła mówić o nim bez wzruszenia. A dotarł do niej po ponad 30 latach.

Czy Twój mąż jest gotowy na Twój list i broszurkę? Nie wiem. Każda sytuacja jest inna. Czasami taki list jest początkiem przemiany człowieka, choć częściej może być wyśmiany, szczególnie na początku euforii związanej z początkiem romansu.
Oceń sama, jak postąpić.

Anonymous - 2015-10-09, 14:09

Nie wiem jak mam przekonać męża, aby poszedł do Kościoła.Gdyby chciał choć raz jechać że mną na spotkanie Sycharowiczów...
Anonymous - 2015-10-19, 08:59

Coraz bardziej uświadamiam sobie, że dopóki mój mąż będzie tak pewny swojego postępowania, swojej kochanki i swojego szczęścia to ja sama NIC nie zdziałam........... ale pewnie kiedyś coś przemyśli, coś zrozumie...............napisałam do niego ten długi list...........ale nie dałam mu go bo wiem że mąż jest na takim etapie, że tylko by się wspólnie uśmiali z kochanką z mojego listu..................bardzo chciałam mu go podarować ale coś (raczej KTOŚ :) ) nie pozwoliło mi tego zrobić..................
Modlę się, czytam, słucham i czekam :)

Anonymous - 2015-10-20, 19:07

Witajcie......ciągle nie mogę zrozumieć jak mój mąż może robić te wszystkie rzeczy, które mi nawet przez myśl by nie przeszły ????? Zdrada, złamanie przysięgi, duma z tego co robi, żadnego wyrzutu sumienia, kochanka na piedestale.........wiem że powiecie że to może głupia zazdrość z mojej strony ale mi nie o to chodzi....ciągle zastanawiam się jak mu to tak łatwo przychodzi ???? Przecież każdy z nas ma serce, rozum, sumienie .......czy mój mąż to wszystko "stracił" ???
I bije się ciągle z pretensjami do samej siebie, że ja nawet nie potrafię mu powiedzieć tego prosto w oczy jak mnie to boli, jak ja cierpię .......czemu boję się jego reakcji , czemu nie mam tej odwagi w sobie ???



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group