To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak go zrozumieć?

Anonymous - 2015-05-29, 11:17

mare1966 napisał/a:
Przez 15 lat prawda by się nie wydała ?


Nie takie tajemnice i nie przez tak krótki czas nie oglądają światła dziennego albo pieczołowicie są pielęgnowane przez całe rodziny.

mare,
Są rzeczy na niebie i ziemii które nawet filozofom się nie śniły.
..tak więc.. ;-)

Anonymous - 2015-05-29, 11:43

Kenya ,
ja nie przesądzam .
Autorka wątku jakby ma taką postawę "wyczekującą" ( czeka , że on sam sobie z tym poradzi , nie wnika w romans ) ......... więc może to postawa stała .
Nie wnikała i te 15 lat temu i potem nie dociekała , gdzie , dlaczego np. mąż znika.
ALE - powtarzam , nie twórzmy faktów BEZ DANYCH !


A i owszem , sam znam historie typu "nie śniło się filozofom" . :mrgreen:

Anonymous - 2015-05-29, 12:23

mare1966 napisał/a:



Co do kontaktu małżonka nie mieszkajacego z dziećmi
to system "widzeń" jest tylko jakąś marną iluzoryczną protezą .
Stosunek bytności matki i ojca jest jak 1:20 czy 1:50 .
Iluzja posiadania normalnej rodziny .
A już przy utrudnianiu i "urabianiu dziecka" ojciec nie ma szans na jakikolwiek kontakt .
I nie dziwota , że ten kontakt zanika .



Właśnie tak było w ich przypadku.I choć kontakty były,bardzo życzliwe,ojciec dobrze rozumiał syna to jednak już nie było tych więzi emocjonalnych .

Anonymous - 2015-05-29, 12:28

mare1966 napisał/a:
ALE - powtarzam , nie twórzmy faktów BEZ DANYCH !


Ależ zgadzam się z Tobą mare!

Tylko że fakty to fakty, póki co mowa jest TYLKO o poszlakach,
stąd słowa wyrażające domniemywanie : być może, może, jest prawdopodobne, ...itd.

arja,

właśnie, niewiele wiesz. Cierpisz sama siedząc w domu z dziećmi.

Może należałoby ugiąć karku i pojechać do teściów, wszak sytuacja jest nadzwyczajna.

Nic tak dokładnie nie wiesz. Nie wiesz też jaką opinię męża na Twój temat znają teściowie.
Może wg tej opinii jest wg nich głęboko uzasadnione że ich syn Ciebie zostawił a przy okazji dzieci których od początku nie akceptowali.

Zatem dobrze by było byś miała jakąś wiedzę na temat.

Fakt, że nie rozmawiasz z teściami od tak długiego czasu ułatwia mężowi dowolną interpretację na temat zaistniałej sytuacji.
Nie możesz tego sprostować, nie możesz wyrazić swojej dobrej woli co do dalszego trwania waszego małżeństwa ani pokazać że jesteś dobrą żoną.

arja,
twoja pasywna postawa do niczego Cię nie przybliży, sprawi tylko że oddajesz się w ręce losowi którym zawiaduje ktoś inny.
Pomóż sobie i dzieciom i wykaż inicjatywę -jakąkolwiek.
Nich kontak z teściami będzie próbą ustalenia na czym tak dokładnie stoisz.
Nie ma się czego obawiać...właściwie co masz do stracenia...a kto wie, czy w tej szczególnej sytuacji nie staną się Twoimi sojusznikami?

Anonymous - 2015-05-29, 12:57

kenya napisał/a:


A może obecnie jest powtórka? Wiele na to wskazuje.....
A może ta kobieta do której teraz odszedł Twój mąż także wie tyle o Tobie ile Ty wiedziałaś o jego poprzedniej żonie -tzn. że odszedł bo go zdradzałaś - nie pomyślałaś o tym?

mare1966 napisał/a:
Z tego co piszesz , o relacji męża do syna , to porzadny gość .
Fakt wzięcia 3 obcych dzieci - też dobrze o nim swiadczy .
Zatem , dość zagadkowa ta przemiana na złe ?
Albo "odleciał" albo ty trochę opisałaś go zbyt życzliwie .


mare słusznie zadaje pytanie i nakłania Cię do zastanowienia się nad odpowiedzią.
Które ALBO jest Ci bliższe, pierwsze czy drugie?
Do tej pory widzę , że nie przyjmujesz do wiadomości, że mąż nie jest taki, jaki wyobrażałaś sobie że jest. Nawet druzgocące fakty nie mają mocy by tą iluzję choć trochę rozbić.



Co do pierwszej żony ,to wiem ,że jej nie zdradzał.Choć nie koniecznie powodem wystawienia walizek była jej zdrada.Często były żale ,że syn nie jest jego, szczególnie gdy była żona broniła mu dostępu do niego twierdząc ,że jest nie jego.Chciał zrobić badania dna, ale na to ja się nie zgadzałam......tłumaczyłam mu ,że to nie ważne grunt co nosi w sercu.Uważałam i nadal nie zmieniam zdania ,że jeśli go kochał jak syna -to jest JEGO SYN.
Teraz jednak myślę ,że nie to było powodem ich rozstania.
Przez 15 lat ukazał mi się obraz kobiety ,która miała kilku partnerów,miała zatargi w pracy(kradła),raczej lekka w życiu.Mój Jarek raczej wymagający.On wymagał dostosowania się do niego.Oboje bardzo młodzi,myślę ,że ona nie pozwoliła sobię na jego dominację.Ja się jej poddałam.
Co do mojego męża .Jaka iluzja ?Znam jego wady i zalety.Usposobienie raczej podłe ,ąle można było wytrzymać tym bardziej ,że nie zawsze.Nie pił,nie palił ,nie bił mnie,czuły, kochany oddany mnie (nie zdradzał mnie wcześniej),nigdy nie było takich sytuacji jak teraz.Dlatego skłonna jestem powiedzieć ,że odleciał.

Anonymous - 2015-05-29, 13:19

kenya napisał/a:
arja,
twoja pasywna postawa do niczego Cię nie przybliży, sprawi tylko że oddajesz się w ręce losowi którym zawiaduje ktoś inny.
Pomóż sobie i dzieciom i wykaż inicjatywę -jakąkolwiek.
Nich kontak z teściami będzie próbą ustalenia na czym tak dokładnie stoisz.
Nie ma się czego obawiać...właściwie co masz do stracenia...a kto wie, czy w tej szczególnej sytuacji nie staną się Twoimi sojusznikami?


Dla mnie to nie jest pasywna postawa tylko postawa dojrzała, niehisteryczna.
Niejedna pani z tego forum śledziła męża, zwymyślała kochance, wciągała w problem teściów, znajomych,
naciskała na męża histerią, rozpaczą, szantażem i jakie były efekty?
Zazwyczaj odwrotne od oczekiwanych. Mąż jeszcze bardziej uciekał, a po uspokojeniu emocji zostawał niesmak i wstyd.

Anonymous - 2015-05-29, 13:23

arja76 napisał/a:
Znam jego wady i zalety.Usposobienie raczej podłe ,ąle można było wytrzymać

arja76 napisał/a:
czuły, kochany oddany mnie


Witaj,
troche dziwne to zestawienie jak na opis jednego czlowieka. Wiec pytanie zagalopowalas sie czy naprawde nie widzisz prawdy i tylko w emocjach wychodzi. Pomysl o tym, bo to moze byc klucz do poznania twojego zwiazku.

I jeszcze jedno skoro piszesz
arja76 napisał/a:
Co do pierwszej żony
to znaczy ze ty nie jestes zona tylko konkubina, bo tamta kobieta zyje i to sformulowanie jest nieprawnione,
arja76 napisał/a:
Co do mojego męża
Jesli zas ty jestes zona sakramentalna to poprzednia kobieta jest konkubina. Jak w koncu jest ?

A jesli oba zwiazki byly cywilne to slowo maz - zona tu nie funkcjonuja, piszesz na katolickim forum wiec jesli mamy ci pomagac to przede wszystkim musisz stac w prawdzie o swoim zwiazku i o sobie inaczej nie rozwiazesz tego problemu. Nikt nie da Ci odpowiedzi adekwatnej do twojego stanu skoro nie mozna wyluskac realiow z twoich relacji. Wiem, ze stres robi swoje i trudno w nim funkcjonowac, wszyscy tu to znamy jednak, brak poprawnych danych prowadzi do blednych wnioskow i do blednych wskazowek. Aby komunikacja byla poprawna na te same rzeczy i sytuacje rozmawiajace strony musza uzywac tych samych okreslen. Domysly prowadza do nieporozumien, zaogniaja problemy i nie przynosza rozwiazan, bo wnioski z tych domyslow moga byc calkowicie inne od zamyslu osoby ktora poddaje jakas sprawe do rozpatrzenia przez innych. Z tego wzielo sie w naszej wspolnocie bardzo wiele kryzysow malzenskich.

Anonymous - 2015-05-29, 14:01

Grzegorz ,
ja mam inne zdanie .

Takie wyskoki to nie są "prywatne sprawy" małżonka .
Druga strona ma prawo do prawdy .
Ma także prawo i obowiązek stać na straży trwałości małżeństwa i rodziny .
Ma prawo robić naprawdę wiele , bo o dużą stawkę idzie .

Wyobraź sobie "czwórkę" ( ze sternikiem czy bez ) :mrgreen:
3 trenuje , a jeden olewa .......... i mówi że to jego prywatna sprawa
i nic im do tego .
A małżeństwo to chyba poważniejsza sprawa , nie sadzisz ?


Uważasz , że kochance należą się jakieś specjalne względy ?
Może szacunek ?
....... no chyba , że kobita nic nie wie ;-) ( bajka o kawalerze )
A teściowie to są tylko od dnia babci i dziadka ?
Oni także są rodziną i maja prawa , ale i obowiązki .


Oczywiście , wszystko w miarę możliwości kulturalnie .
NIESMAK i WSTYD należy się zdradzaczowi !


-----------------------------
P.s.
Kinga 2 .............. chyba przeoczyłaś . :mrgreen:
A tak nawiasem , ....... byłoby wtedy niezręcznie .


Małżeństwo jest jak kredyt na dwoje ,
Kościół ......... jak bank ,
a papież ........jak rząd .
( "pomoże" czy nie pomoże , "zmieni zasady" czy nie zmieni ? ) :mrgreen:

Anonymous - 2015-05-29, 14:03

grzegorz_ napisał/a:
kenya napisał/a:
arja,
twoja pasywna postawa do niczego Cię nie przybliży, sprawi tylko że oddajesz się w ręce losowi którym zawiaduje ktoś inny.
Pomóż sobie i dzieciom i wykaż inicjatywę -jakąkolwiek.
Nich kontak z teściami będzie próbą ustalenia na czym tak dokładnie stoisz.
Nie ma się czego obawiać...właściwie co masz do stracenia...a kto wie, czy w tej szczególnej sytuacji nie staną się Twoimi sojusznikami?


Dla mnie to nie jest pasywna postawa tylko postawa dojrzała, niehisteryczna.
Niejedna pani z tego forum śledziła męża, zwymyślała kochance, wciągała w problem teściów, znajomych,
naciskała na męża histerią, rozpaczą, szantażem i jakie były efekty?
Zazwyczaj odwrotne od oczekiwanych. Mąż jeszcze bardziej uciekał, a po uspokojeniu emocji zostawał niesmak i wstyd.


Macie rację wybrałam bierność(sama nie przekonana o słuszności takiej postawy),ale boję się śmieszności, odrzucenia.
Grzegorz ma rację ,jesli dla mojego męża silniejsze jest uczucie do tamtej kobiety to to ,ze wezmę go na litość,zaszantażuję,zaszczuję jego rodziną to może wróci,ale zaraz potem odleci na nowo.
Nie o to mi chodzi,chce jedynie mu uświadomić ,że popełnił błąd.Jeżeli nas mocniej kocha
wróci i możemy żyć razem bez wspólnych pretęsji o to co się stało.Zdaję sobie sprawę ,że to będzie inne życie, inna płaszczyzna.Świadomy wybór ,że z nami chce być.
Inna sprawa ,że nie robię nic .Nie wiem czy to dobry wybór.Wydaje mi się ,że on powinien wiedzieć ,że nam na nim zależy,że czekam.Pytanie się nasuwa czy tak jest. Jak myśli facet ,który odszedł od rodziny?Nie dzwoniąc i płacząc może wysuwam mu sygnał,że już go nie chcę.Czuję się z tym podle ,nie lojalnie.Znając jego usposobienie on raczej oczekiwał błagania z mojej strony.
Ja chce ,jak napisał mądrze mare pokazać mu drogę do dom. Ułatwić podjęcie decyzji , bo z tego co wnioskuję to on też nie jest jeszcze gotowy obwieścić światu -jestem z inną.

Anonymous - 2015-05-29, 14:19

grzegorz_ napisał/a:
Niejedna pani z tego forum śledziła męża, zwymyślała kochance, wciągała w problem teściów, znajomych,

naciskała na męża histerią, rozpaczą, szantażem i jakie były efekty?


grzegorz,
nie mówimy o niejednej pani z tego forum tylko o konkretnym przypadku.

A gdzie ty doczytałeś że sugeruje się autorce wątku śledzenie męża, wymyślanie kochance, szantaż, epatowanie rozpaczą itd.???

Czy próba ustalenia faktów dotyczących odejścia małżonka jest wg Ciebie histerią? :shock:
A może należałoby uznać takie dzialanie jako logiczne następstwo nieoczekiwanej i zaskakującej sytuacji?

Czyż owa pasywność nie jest właśnie ogromną obawą przed ustaleniem PRAWDY ,jej doświadczeniem i zmierzeniem się z nią , a także okazją by iluzje na temat małżonka mogły kwitnąć w oderwaniu od rzeczywistości?

Anonymous - 2015-05-29, 14:20

kinga2, nie wiem czy potrafię w danej chwili oceniać drugiego człowieka w kategorii dobry-zły.Wiem co czuję do niego,wiem że był dla mnie dobry dla dzieci również,ale był też człowiekiem miał swoje wady.Ja też je mam a jednak dało się ze mną żyć przez te 15 lat.Nie wiem czy go idealizuję , ale przez 15 lat kochałam i byłam kochana.Jeżeli tak nie było tego nie odczułam. Tu nie ma problemu np.że mąż mnie bije od 10 lat ,czy też zdarzały mu się panie na noc.Żyliśmy tworząc rodzinę,coś stałego, nie było w tym wachania .Nagle łup.Jest problem z którym nie potrafię się zmierzyć sama.


Jeszcze raz powtarzam ja mu ślubowałam przed Bogiem, z pierwszą kobietą miał tylko ślub cywilny(ona nie chciała kościelnego).Wyrażenie pierwsza żona jest dla mnie potoczne- to tylko wyrażenie.

Anonymous - 2015-05-29, 14:27

mare1966 napisał/a:
Druga strona ma prawo do prawdy .
Ma także prawo i obowiązek stać na straży trwałości małżeństwa i rodziny .
Ma prawo robić naprawdę wiele , bo o dużą stawkę idzie




CHCĘ SKORZYSTAĆ Z TEGO PRAWA!!!!!!

Anonymous - 2015-05-29, 15:40

arja76 napisał/a:
nie wiem czy potrafię w danej chwili oceniać drugiego człowieka w kategorii dobry-zły


Rozumiem i nie chodzi o ocene czlowieka tylko jego zachowan :-D
A w calym moim poscie o precyzje wypowiedzi. Zrozumiec drugiego czlowieka jest niezwykle trudno w normalnych warunkach, a w sytuacjach ekstremalnych dla konkretnej jednostki jeszcze trudniej, jesli dodasz do tego nieprecyzyjne wypowiedzi, pole do domyslow i jakas doze niecheci jednej ze stron to z sytuacji nadajacej sie do mediacji moze rozwinac sie , po ludzku, nierozwiazywalna. Jesli wiec zachowamy, szczegolnie my kobiety mamy taka umiejetnosc, logike wypowiedzi, precyzje sformulowan i nalozymy kaganiec na emocje, wtedy jestesmy w stanie spojrzeniem i usmiechem obezwladnic smoka, a co dopiero dogadac sie z osoba bliska naszemu sercu. Mozna sie tego nauczyc i prowadzac konwersacje , zwlaszcza w sytuacji trudnej, doprowadzac do ugody, a nastepnie pojednania, ale jesli tej precyzji zaniecha sie i spuscimy emocje ze smyczy to efekt koncowy rozmowy raczej nie zblizy do siebie stron zwasnionych a doprowadzi do poglebienia kanionu nieporozumien.
Dlatego wyrazenie potrzeb i emocji potrzebuje precyzji, aby ten kto slucha zrozumial dokladnie to o czym mowi ten ktory potrzebe wyraza, a potoczne rozumienie jakichs wyrazen w tym nie pomaga.
Moze w Twoim zwiazku wlasnie tak jest Ty komunikujesz co innego niz rozumial maz, a on cos innego niz ty chcialas lub moglas zrozumiec. Wieloletnie deficyty na tym polu mogly doprowadzic do tego, ze z twojego punktu widzenia nagle maz sie zmienil, ale tak naprawde to byl jakis proces moze powolny ale proces ktorego nie widzialas.

Wierze w Ciebie jak w kazdego Sycharka, ze znajdujac prawde o sobie , z pomoca Boga, podniesie sie z tego dolka do ktorego wlecial, wierze ze pokonasz wszystkie przeszkody i czas bedzie Twoim sprzymierzencem w procesie uzdrowienia. Tylko gdy zdrowiejemy mozemy podjac sie uzdrawiania naszych malzenstw i ja wierze ze Ci sie uda, bo masz silna motywacje. Bog kazdemu z nas przewidzial droge uzdrowienia, ale to my decydujemy w jakim tempie uzdrowienie przychodzi.
Ogarniam cie modlitwa Koronki do Bozego Milosierdzia

Anonymous - 2015-05-29, 19:30

...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group