To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Czym jest małżeństwo sakramentalne

Anonymous - 2015-05-17, 21:49

byłam niewierząca tzn, że nie wierzyłam w istnienie Boga, a już na pewno nie wierzyłam,że Ktoś taki jest w stanie mnie pokochać i wybaczyć co nieco z mojej przeszłości..syn miał chrzest, komunię, ja ślub kościelny..wszystko było jak trzeba..tylko wiary nie było..
Anonymous - 2015-05-18, 01:07

"Pierwsza miłość" jest chyba wyjątkowa , najtrwalej zapamiętana , idealizowana szczególnie .
Do tej matrycy przykłada się następne związki .
I myślę , że pewnie to miało duży udział w "cudzie" .
Czasem tak jest jak się wybiera powiedzmy kalafior na bazarze .
Pierwszy , potem się odkłada ........... 2 , 3 , 5 .......... i znów pierwszy . :mrgreen:

Z tym, że pierwsza miłośc to nie zawsze związek sakramentalny.
Co jest z piewszą miłością ?? Czemu taka trwala ?
Może tak jest , że pierwsza osoba którą kochasz otwiera Ci serce na innych i czyni Cię człowiekiem i dlatego taka ważna . I jest to zmiana jakościowa. Pewien próg. Uczy Cię na Twoim własnym przykładzie czym jest miłość, która płynie z Ciebie , uczy Cię, że jest to żywioł. Doświadczasz tego osobiście.
Tak jak pierwszy męzczyzna czyni dziewczynę kobietą. Zaden następny tego już nie uczyni.

Można to także tłumaczyć uwarunkowaniem biologiczno-psychologicznym.

Anonymous - 2015-05-18, 01:49

A gdyby traktować to, że sterowanie Boga jest pokazywaniem nam optymalnej drogi?
Możemy wybrać tą optymalną drogę albo iść inną. Tylko cz tą inną drogą dojdziemy do celu?

Droga Boża jest nam pokazana, ale od nas zależy co wybierzemy (wolna wola).
Czyli sprzeczności nie ma, bo Bóg nie zmusza nas do pójścia jego drogą.
Tylko czy my potrafimy (i czy chcemy) iść drogą wskazaną nam przez Boga?
I czy potrafimy rozpoznać, którą drogę wskazuje nam Bóg?[/quote]

A może poznanie Boga nie jest takie proste (mówi " w lewo" a potem w prawo i 3 cia znowu w lewo gdzie wybór jest 0-1)i nie odbywa się liniowo?
Tylko np spiralnie, gdzie siła dośrodkowa jest siłą wznosząca i pogłebiajacą jednoczesnie ?
A może kwantowo?
Bóg za Jezusa był dla człowieka zagadką. Dlaczego teraz ma być inaczej? Jezus zawsze był gdzie indziej niż go oczekiwali - czekali na mesjasza - urodził się w szopie, misję zaczął od zabawy , jak się łódź topiła to spał, jak Łazarz był chory to się spóźnił, skończył jako najbardziej przegrany , bez przyjaciół , jako zbrodniarz i nawet Go Bóg opuścił.
Od uczniów wymagał myślenia - pytał " kim jestem" , nie dawał prostych wskazówek , czy poleceń, czekał.
Świety Szaweł był potraktowany kwantowo - wszystko na niego spadło, aż sobie z tym nie umiał poradzić.
Nie wiem jak jest zastanawiam się nad tym

Anonymous - 2015-05-18, 02:09

Tu kolejny temet .
Jak pogodzić wolna wolę człowieka i prowadzenie nas przez Boga ?
Jeżeli Bóg steruje , jakos wpływa to gdzie wolna wola ?[/quote]

A może Bóg w ogóle nami nie steruje tylko czeka i rozmawia.
Czlowieczeństwo wiąże się z wolnoscią. Tylko wolny człowiek z wolnymi decyzjami może rozwinąć człowieczeństwo. W przeciwnym razie jest tylko niewolnikiem. Nic nie płynie z niego , tylko z zewnątrz. jego czyny nie są odzwierciedleniem serca.
Bóg w historii zawsze szanował wolność człowieka . w starym testamencie jest napisane , że utwardził serce faraona. Ksiądz mi wytłumaczył , że pozwolił faraonowi być sobą. Nawet wtedy gdy jego lud wychodził.

Anonymous - 2015-05-18, 08:28

mare1966 napisał/a:


Tu kolejny temet .
Jak pogodzić wolna wolę człowieka i prowadzenie nas przez Boga ?
Jeżeli Bóg steruje , jakos wpływa to gdzie wolna wola ?


Ja myślę, że wolność mojej woli polega na tym, że sama w tej własnie wolności uznaję Boga za mojego Pana i sama pozwalam się Mu prowadzić. Przyjmuje Jego Miłość z całym "dobrodziejstwem inwentarza". I po to ją właśnie otrzymałam (tę wolność), żeby móc o tym sama zdecydować. Bóg mnie nie zmusza do przyjęcie tego wszystkiego, chce bym Go kochała i przyjęła Jego prowadzenie bo tak chcę, a nie dlatego, że muszę. Jeśli wiec to uznam, tak wybiorę, to Jego prowadzenie (sterowanie) nie jest już sprzeczne ani z moją wolą ani wolnością.

Anonymous - 2015-05-18, 09:16

kenya napisał/a:
Mrówka napisał/a:
Łaską wiara jest nie w tym sensie, że rzadko komu jest dana (prędzej już i poprawniej, że rzadko kto ją przyjmuje i dlatego jedni ją mają a inni nie


dalej nie wiadomo czym jest.


Umieszczę tu cytat z wypowiedzi o.Salija z linku który tu wcześniej podałam:
To właśnie wyraża tradycyjna formuła, że wiara w Boga jest łaską. Mianowicie łaską jest to, że mogę w Bogu szukać ratunku i że odnajduję w Nim kochającego Ojca; że mogę Mu zawierzyć siebie samego i ocalić swoją duszę, choćbym nawet się znalazł w sytuacji przekraczającej moją ludzką wytrzymałość. Tym bardziej łaską jest to, że właśnie w Bogu mogę szukać ochrony przed sobą samym, On bowiem ma moc wyzwolić mnie nawet z mojej grzeszności.

Po mojemu: słowo ŁASKA w kontekście wiary należy rozpatrywać w przestrzeni relacji Bóg - człowiek, tzn wiara jest łaską w tym sensie, że patrząc na Boga i patrząc na nasze do Boga odnoszenie się, to jacy jesteśmy a jaki jest ON wspaniałym jest to że GO mamy - upraszczając do granic, ale patrząc na kontekst całej wypowiedzi można by rzec, że łaską jest to, że możemy wierzyć w kogoś tak wspaniałego jak ON i do tego odnosi się znaczenie słowa łaska w 'łasce wiary' :)

Nie zgodzę się ze stanowiskiem, że łaska wiary polega na tym, że Pan Bóg wybrał sobie kogoś kto będzie wierzący i dał mu tę łaskę i wybrał sobie osoby niewierzące. Jeśli ktoś mówi: ' Boże dziękuje Ci za łaskę wiary' i miałby to mówić w sensie: dziękuję Ci że ja wierzę w Ciebie a inni nie wierzą, super że mnie wybrałeś, to czy nie byłby jak ten faryzeusz który modlił się i dziękował Bogu że nie jest jak ten celnik? Po co w takim razie praca apostołów? Po co ewangelizowanie przez Jezusa? skoro Pan Bóg miałby sobie wybierać komu 'da łaskę wiary'? Zwalniałoby to człowieka z czegokolwiek - mogę sobie żyć grzesznie bo widocznie Pan Bóg łaski wiary mi nie dał, dął sąsiadce, ale mi nie, widocznie akurat ja mam iść do piekła - herezja.
Dlatego nie zgadzam się z takim rozumieniem łaski wiary.

Jeśli ktoś mówi: ' Boże dziękuje Ci za łaskę wiary' w kontekście: Panie jestem jaki jestem, tyle razy odchodziłem od Ciebie, sprzeciwiałem się Tobie, grzeszyłem ale TY Panie jesteś dla mnie dalej jak ten Ojciec syna marnotrawnego, jak dobry pasterz, wciąż na mnie czekasz i pozwalasz mi się odnajdywać, Panie to jest łaska - dziękuję CI że jesteś światłem mego życia, dziękuję Ci za tę łaskę :) To tak to rozumiem.

Na koniec jeszcze jeden fragment:
Uzbrojeni w powyższe intuicje, przyznamy zapewne rację św. Tomaszowi, który twierdził, że można bez żadnych zastrzeżeń uznawać istnienie Boga, a zarazem być człowiekiem niewierzącym. Można przecież uznawać istnienie Boga tylko dlatego, że rozum tego się domaga, albo w przerażeniu przed perspektywą ostatecznego bezsensu. Wiara w Boga zaczyna się dopiero wówczas, kiedy w Bogu Żywym znajduję źródło światła i mocy, kiedy spotykam Go w różnych okolicznościach mojego życia jako Kogoś Kochającego. Wierzę naprawdę w Boga, jeśli całą, na jaką mnie stać, głębią mojego jestestwa wiem, że On zasługuje na to, abym ja oraz każdy z moich bliźnich zawierzył Mu całego siebie.

Anonymous - 2015-05-18, 09:21

Zenia bardzo ładnie napisała o tej wolnej woli :) Pan Bóg działa tam gdzie Go zaprosimy. Na moich doświadczeniach życiowych widzę, że nie da się zaprosić Boga tylko do kawałka swojego życia typu: Panie ratuj moje małżeństwo, ale w pracę to się nie wtrącaj bo mam zamiar dalej nie płacić pracownikom, oszukiwać kontrahentów itd. Albo się Go wpuści wszędzie albo nigdzie (często odmawiający NP piszą o tym, że odmawiali w pewnej intencji a tu nagle inne owoce typu spowiedź, przemiana życia itd.).
Anonymous - 2015-05-18, 09:52

Ja myślę, że wolność mojej woli polega na tym, że sama w tej własnie wolności uznaję Boga za mojego Pana i sama pozwalam się Mu prowadzić. Przyjmuje Jego Miłość z całym "dobrodziejstwem inwentarza". I po to ją właśnie otrzymałam (tę wolność), żeby móc o tym sama zdecydować. Bóg mnie nie zmusza do przyjęcie tego wszystkiego, chce bym Go kochała i przyjęła Jego prowadzenie bo tak chcę, a nie dlatego, że muszę. Jeśli wiec to uznam, tak wybiorę, to Jego prowadzenie (sterowanie) nie jest już sprzeczne ani z moją wolą ani wolnością.[/quote]

To jest pewna koncepcja Boga . bardzo zresztą popularna . Dla mnie sterowanie oznacza, że słucham jak Bóg mówi np dziś na obiad pójdziesz do stołowki o 14. Wybierzesz zupę ogórkową i pierogi i kompot ale wiśniowy zaden inny . To przerysowane , ale myslę , że tak niektórzy to widzą.
Tylko, że Jezus, który dla mnie jest wzorem Boga nie oczekiwał tego od swoich uczniów....
Jeżeli porównamy relację z Bogiem do miłości oblubieńczej to - to niech się wypowiedzą mężczyźni - co wolą - czy wola kobietę , która będąc sobą powiedzie "kocham Cię i pragnę być z Tobą i cieszyć sie Tobą " czy kocham Cię , więc wyrzekam się siebie i będę robić tylko to co zechcesz"

Anonymous - 2015-05-18, 16:38

Stokrotka10101 napisał/a:
To jest pewna koncepcja Boga . bardzo zresztą popularna . Dla mnie sterowanie oznacza, że słucham jak Bóg mówi np dziś na obiad pójdziesz do stołowki o 14. Wybierzesz zupę ogórkową i pierogi i kompot ale wiśniowy zaden inny . To przerysowane , ale myslę , że tak niektórzy to widzą.


Rozumiem koncepcję przerysowania, jednak jeden szczegół nie zgadza mi się w tym opisie, a mianowicie...
Dla mnie wiara jest zaproszeniem do relacji. Relacji z Bogiem i człowiekiem. Dekalog odnosi się do relacji z Bogiem i człowiekiem, przykazanie miłości jakie zostawił nam Jezus również jest takim zaproszeniem do relacji, relacji Miłości. Ponieważ budowanie tychże relacji jest dla mnie ( a myślę że nie tylko dla mnie) trudne, dlatego Bóg proponuje mi pomoc w tym budowaniu. Moja wolność polega więc na tym, czy zechcę tę Jego pomoc (prowadzenie) przyjąć, czy tez będę próbowała zrobić to własnymi siłami. Dlatego właśnie powyższy przykład jest dla mnie nieco niefortunny, no chyba, że pójście do baru o tej konkretnej godzinie i zjedzenie tego konkretnego posiłku miałoby być okazaniem miłości...

Cytat:
Jeżeli porównamy relację z Bogiem do miłości oblubieńczej


Czy moja relacja z Bogiem i Boga ze mną jest miłością oblubieńczą? No nie wiem. Na pewno ze strony Boga to jednak coś więcej. Dał się skatować i umarł dla mnie...

Stokrotka10101 napisał/a:
to niech się wypowiedzą mężczyźni - co wolą - czy wola kobietę


Bóg stworzył mnie na Swój obraz i podobieństwo, pokazując mi przez to, że mogę się do Niego upodobniać. Próbować kochać jak On, przebaczać jak On, szanować człowieka i jego wolność jak On...
Czy jednak wolno mi porównywać Boga, Jego Miłość, Miłosierdzie i poszanowanie mojej wolności do własnych, ograniczonych umiejętności?
Czy mogę Go mierzyć własna miarą?

Stokrotka10101 napisał/a:
"kocham Cię i pragnę być z Tobą i cieszyć sie Tobą " czy kocham Cię , więc wyrzekam się siebie i będę robić tylko to co zechcesz"


Czy w relacji z Bogiem jedno wyklucza drugie?

Widząc własne życie , własną przeszłość, relacje, które budowałam sama, własnymi siłami, bez udziału Boga i rezultaty tego oraz mając już pewną namiastkę tego jak wygląda budowanie tychże relacji i własnego życia z Bogiem i stając przed wyborem, czy chcę to zrobić sama czy z Nim, to wybór staje się dla mnie prosty:

Kocham Cię i pragnę być z Tobą i cieszyć się Tobą, więc wyrzekam się siebie i będę robić tylko to co zechcesz. Bo sama sobą nie potrafię kochać, przebaczać i szanować nie raniąc siebie ani drugiego człowieka"

I tego wyboru dokonuję w wolności, którą zostałam obdarzona.


A tu coś, co mnie osobiście pomogło zrozumieć czym jest wolność dana mi przez Boga.



Bóg ukształtował nas w taki sposób,abyśmy mogli swobodnie wybrać, jak będziemy reagowali na świat i innych ludzi, na Niego i siebie samych. Kiedy człowiek odwrócił się od Boga, utracił wolność. Stał się niewolnikiem grzechu, egoizmu, bliźnich, poczucia winy i całego mnóstwa innych rzeczy.(...)

Trójkąt granic
Od początku czasów istnieją trzy rzeczy:
1. Wolność
2. Odpowiedzialność
3. Miłość.
Bóg stworzył człowieka jako wolną osobę i uczynił go odpowiedzialnym za to, jaki z tej wolności zrobi użytek.Jako wolne osoby otrzymaliśmy przykazanie miłowania Boga i bliźniego. Polecenie to jest wplecione w całą biblijną opowieść. Jeśli zrealizujemy te trzy wartości: będziemy postępowali jak wolne osoby, brali odpowiedzialność za własną wolność oraz miłowali Boga i bliźniego - wówczas nasz życie stanie się rajem na ziemi (...)
GRANICE W RELACJACH MAŁZENSKICH

Anonymous - 2015-05-18, 22:48

Zenia
Dziękuję Ci za odpowiedź wiem czego nie rozumiem:

Powiedzmy było 2 kursantów prawa jazdy. Obaj kochali i podziwiali swojego nauczyciela . Obaj dostali taka sama pomoc i obaj ją przyjeli. Jeden natomiast dołożył własny wysiłek i stał się kierowcą , drugi z nich nadal chce być sterowany z tylnego siedzenia. Obaj nadal podziwiają nauczyciela i chcą się u niego uczyć.
I teraz pytanie - dlaczego postawa pierwsza jest niewłaściwa ?

Anonymous - 2015-05-19, 07:40

Stokrotka10101 napisał/a:
I teraz pytanie - dlaczego postawa pierwsza jest niewłaściwa ?


Wiesz, Stokrotko10101, ja nie twierdzę ,że pierwsza postawa jest niewłaściwa. Ona tylko mówi o tym, ze kursant już zakończył swój kurs. Być może Ty jesteś takim kursantem, który w mig opanował cały program i potrafi go doskonale stosować w praktyce. Jeśli tak, to moje szczere gratulacje :-D .
Ja do takowych niestety nie należę. Ciągle potrafię ranić drugiego człowieka i siebie. Ciągle bardziej widzę jego wady niż swoje, ciągle moja miłość jest ułomna i przesiąknięta różnymi egoizmami, bądź nieprzebaczonymi zranieniami, które ją warunkują. Kiedy nawet już mam wrażenie, ze choć jeden mały temacik opanowałam, to za chwilę się okazuje, ze po dwóch krokach w przód przesunęłam się o trzy w tył. Dlaczego? Dlatego, ze działa we mnie taki mechanizm, który mi mówi, ze to JA SAMA już potrafię, ze tak naprawdę Bóg w niczym mi nie musi pomagać, bo przecież już to umiem. Umiem, hura umiem :mrgreen: . Odhaczone...
I po takiej euforii następuje ogromny upadek, za każdym razem większy, który uświadamia mi, ze zabrakło mi w tym wszystkim odrobiny pokory.

Nie pamiętam już gdzie (pewnie u o. A Szustaka) usłyszałam, ze to życie zostało nam dane przede wszystkim po to, abyśmy nauczyli się kochać, każda osoba, jaką Bóg stawia na mojej drodze ma mnie uczyć tej miłości. Święty Jan od Krzyża mówi, ze “Pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z miłości”.
Ja ciągle nie potrafię kochać, dlatego wole, żeby Bóg ciągle siedział na tylnym siedzeniu. A widząc swój mizerny postęp w nauce, podejrzewam, że mój kurs do końca życia raczej trwał będzie, a i tak nie mam pewności czy zakończy się pomyślnie...
Dlatego gratuluję wszystkim tym, którym udało się go zakończyć sukcesem. Chylę czoła. :-D

Anonymous - 2015-05-19, 07:46

zenia1780 napisał/a:
dlatego wole, żeby Bóg ciągle siedział na tylnym siedzeniu

A ja chciałbym, żeby siedział obok mnie i miał dodatkowe pedały hamulca i sprzęgła. Nie obraziłbym się też, gdyby czasami nacisnął i swój pedał gazu (jak często zwalniamy na swojej drodze do ostatecznego celu). Mógłby również czasami i użyć swojej kierownicy, żeby mnie wyprowadzić z trudnych sytuacji. Niestety, on szanuje moją wolną wolę i tylko mówi, jak byłoby lepiej, żebym pojechał. A ja tak często nie potrafię zrozumieć, co do mnie mówi. :-(

Anonymous - 2015-05-19, 07:52

Stokrotka10101 napisał/a:
Obaj nadal podziwiają nauczyciela i chcą się u niego uczyć.


Moje pytanie(a).
Czego pierwszy kursant chce się uczyć skoro już został kierowcą?
Co więcej nauczyciel może mu dać?
I w końcu,
skoro pierwszy uczeń nadal chce korzystać z nauk nauczyciela, to czy nie oznacza to, ze ciągle chce być przez niego prowadzony?

Wybacz, ale chyba nie zrozumiałam.
Po nocnej zmianie jednak jestem więc mogę mieć problem z jasnym myśleniem. :roll:

Pozdrawiam z modlitwą. :-D

Anonymous - 2015-05-19, 07:55

Jacku :lol:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group