To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - natchnienie :)

Anonymous - 2015-04-27, 16:48

twardy napisał/a:
A żebym został jednak dobrze zrozumiany wyjaśnię, że oczywiście obowiązkiem ojca i męża jest jak najbardziej praca i utrzymywanie rodziny, ale w sytuacji podejmowania wielu prób znalezienia pracy - bez efektu, nie można z powodu braku tej pracy wyrzucać męża z domu. Oznaczałoby to, że mąż jest potrzebny żonie wyłącznie do utrzymywania rodziny.


I zgodzę się z tym w całości. :-)

Niemniej jednak wciąż sytuacja opisywana przez autora wątku nie jest na tyle klarowna by nie mieć żadnych wątpliwości co do złych intencji jego żony i jednocześnie TYLKO dobrych intencji Joe.

Są natomiast pewne przesłanki świadczące o unikach autora wątku - Lustro celnie je wyłuszczyła.

btw, pytanie do Joe. Czy masz pracę, czy jesteś na rodziców utrzymaniu?

Anonymous - 2015-04-27, 16:59

Cytat:
Ale Drogie Panie rzuciłyście się na niego, żeby dokładniej go przesłuchać. Znowu "solidarność jajników"?


Jacku, zatem w ramach "solidarności jąder" zachęcam Cię do bardziej ludzkiego :mrgreen: przesłuchania Joe.
Zobaczymy waszą skuteczność. ;-)

Anonymous - 2015-04-27, 18:18

Kenya

A dlaczego ja mam go przesłuchiwać? Nie widzę takiej potrzeby. Cofnij się trochę (z dwa-trzy posty) i zobaczysz, co Joe odpisał Lustro.

Anonymous - 2015-04-27, 18:37

,,btw, pytanie do Joe. Czy masz pracę, czy jesteś na rodziców utrzymaniu?''

Nie mam stałej pracy, dorabiam sobie. (ojciec był malarzem więc od dziecka chodziłem na ,,fuchy,,). Nie szukam pracy na stałe w Polsce. I tak jestem bez rodziny to po co pracować za grosze? Wracam z powrotem do Anglii.

Anonymous - 2015-04-27, 19:24

No , to wyjdzie , że nie tylko "opuściłeś żonę i małą córeczkę"
ale uciekłeś jeszcze od łożenia .

Nawiasem dlaczego mówi się łożenia ?
Przecież od łóżka nie uciekasz chyba . :mrgreen:

Ja się żona dowie ........ to się ucieszy nawet .
Sąd zasądzi takie alimenty ( jakby co na twoich rodziców )
że już nigdy nie bedziesz mógł wrócić .
I będzie miała swój dobrobyt .

Anonymous - 2015-04-27, 20:24

mare- , niech i sąd zasadzi ile ma zasądzić alimentów.
Bardziej mnie interesuje dlaczego, żona mieniąca się katoliczką:

a) nie zgadza się na separację
b) zajmuje się magią

bez względu na wyznanie, dlaczego:
a) nie chcę rozstać się w przyjaznych stosunkach
b) utrudnia mi kontakt z dzieckiem
c) nie żebym się żalił ale potraktowała mnie jak śmiecia, miesiąc temu jak byłem u niej

Pytam Panie- też macie/mieliście kryzysy w związkach, czy to jest normalne takie zachowanie? Też tak traktowałyście współmałżonków zanim odkryłyście ,,Sychar,,?

Przyjmując, że nawet jestem nierobem to chyba, per saldo nie jest na minusie -jestem przekonany, że nie wydała na mnie ze swoich pieniędzy ani złotówki . Nawet jej napisałem, żeby obliczyła, Jeśli jest na minusie to jej zwrócę- tak jej powiedziałem ( skrupulatnie prowadzi zeszyt z wydatkami więc z obliczeniem nie będzie mieć kłopotów).

Czy to jest tylko zemsta, że nie zgadzam się na rozwód? O co w tym chodzi?

Anonymous - 2015-04-27, 21:24

Joe

Jak dla mnie - schowany za Pana Boga i "katolicyzm" bezpiecznie szukasz wygodnego wyjscia z sytuacji.
Coś jest nieszczerego w tych wypowiedziach...

Mam wrażenie, że się zmęczyłeś sytuacją, wiec teraz wystarczy Ci, że zona się nawróci.
Ciekawe jak - po rozwodzie? czy moze dzieki niemu?

Ambicja nie pozwala Ci naprzykrzać się żonie swoją obecnością w domu.
Popatrzysz sobie z daleka na bieg wydarzeń.
Walkowerem oddajesz pole i mówisz, że wolisz byc zbawiony...poddając się?

Moim zdaniem jesteś po męsku dumnym samcem działającym na zasadzie - nie to nie, łaski bez...

ja nie widzę tu wogóle walki, starań, zabiegań...o żonę, o rodzinę...
jest Twoje ego

Właśnie, nie jestem delikatny- przyjąłem to na klatę - nie chce być ze mną, to nie. Nie skomle, nie proszę, nie robię awantur. No widzisz lustro My katolicy jesteśmy takie ,,wariaty'' , że nam zależy na nawróceniu żony.

zastanów się, co napisałes...i co to ma wspólnego ze zbawieniem...i Twoim i zony
ze o ratowaniu małżeństwa juz nie wspomnę


Pytam Panie- też macie/mieliście kryzysy w związkach, czy to jest normalne takie zachowanie? Też tak traktowałyście współmałżonków zanim odkryłyście ,,Sychar,,?


a dlaczego uważasz, że dokrycie Sycharu mogło coś zmienić w podłym traktowaniu wspołmałzonka?
teraz ja sie usmiałam... :mrgreen: jak norka
Twoja żona i tak jest jeszcze subtelna i empatyczna

Anonymous - 2015-04-28, 07:36

lustro napisał/a:
Joe

Jak dla mnie - schowany za Pana Boga i "katolicyzm" bezpiecznie szukasz wygodnego wyjscia z sytuacji.
Nie ma innego bezpiecznego wyjścia jak zwrócenie sie do Boga :-) „Cóż bowiem za korzyść
odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, ana swej duszy szkodę poniósł? Albo co da
człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mt 16,26).
Na prawdę, jak będę szukał świeckich odpowiedzi jak ratować małżeństwo, to napiszę do Magdalen Środy albo Ewy Drzyzgi.

Coś jest nieszczerego w tych wypowiedziach...
Pisz śmiało o co Ci chodzi- jestem tu po to, żeby szukać odpowiedzi. Wiem że błądzę.

Mam wrażenie, że się zmęczyłeś sytuacją, wiec teraz wystarczy Ci, że zona się nawróci.
Ciekawe jak - po rozwodzie? czy moze dzieki niemu?

Mnie ,,pomógł'' sam wniosek o rozwód

Ambicja nie pozwala Ci naprzykrzać się żonie swoją obecnością w domu.
Jeśli był by to nasz dom i bym go nie opuścił - a żona by go opuściła, to byś napisała, że ambicja nie pozwoliła mi jej zatrzymać?
Popatrzysz sobie z daleka na bieg wydarzeń.
Walkowerem oddajesz pole i mówisz, że wolisz byc zbawiony...poddając się?
Pomijając - już

Moim zdaniem jesteś po męsku dumnym samcem działającym na zasadzie - nie to nie, łaski bez...
Masz rację, wolę być dumnym samcem niż ma mnie żona zapamiętać leżącego bez godności na wycieraczce jak psa - Czy żona nie jest dumną samiczką ?

ja nie widzę tu wogóle walki, starań, zabiegań...o żonę, o rodzinę...
jest Twoje ego
(a ja tu widzę błąd w wyrazie w ogóle- przepraszam nie mogłem się powstrzymać, to się już więcej nie powtórzy. Na pewno znajdziesz gdzieś mój błąd i sie odgryziesz :-) )

Właśnie, nie jestem delikatny- przyjąłem to na klatę - nie chce być ze mną, to nie. Nie skomle, nie proszę, nie robię awantur. No widzisz lustro My katolicy jesteśmy takie ,,wariaty'' , że nam zależy na nawróceniu żony.

zastanów się, co napisałes...i co to ma wspólnego ze zbawieniem...i Twoim i zony
ze o ratowaniu małżeństwa juz nie wspomnę
Proszę jaśniej bo nie wiem z czym się nie zgadzasz.


Pytam Panie- też macie/mieliście kryzysy w związkach, czy to jest normalne takie zachowanie? Też tak traktowałyście współmałżonków zanim odkryłyście ,,Sychar,,?


a dlaczego uważasz, że dokrycie Sycharu mogło coś zmienić w podłym traktowaniu wspołmałzonka?
dlatego, że jak ktoś odkrył ,,sychar,, a nie był praktykującym katolikiem to raczej nie będzie się zachowywał podle
teraz ja sie usmiałam... :mrgreen: jak norka
Twoja żona i tak jest jeszcze subtelna i empatyczna

No faktycznie - nie pobiła mnie.


lustro - pozwól, że ja zadam pytania.
Czy przechodziłaś kryzys małżeński?

Anonymous - 2015-04-28, 08:16

Joe, fajny z Ciebie facet i masz poczucie humoru.

joe napisał/a:
Nie szukam pracy na stałe w Polsce. I tak jestem bez rodziny to po co pracować za grosze?


Joe, większość z nas pracuje w Polsce i jakoś sobie radzimy.

Wyczytałam z Twoich postów, że pracowaleś ponad rok w fabryce która uległa likwidacji, potem 3 miesiące u brukarza. Czy to znaczy, że 5 lat zamieszkiwanych z żoną u teściów to był Twój czas zatrudnienia?

Żona (pewnie wraz z mamuśką) wielokrotnie zachęcała Cię do podjęcia jakiekolwiek pracy (jeśli nie ma takiej która by Cie w pełni satysfakcjonowała), uznając że cokolwiek wniesiesz do wspólnego budżetu, na pewno się przyda.
W żony opinii Twoje pozostawanie bez pracy nosiło znamiona unikania podjęcia zatrudnienia z powodu braku satysfakcji finansowej, tzn. lepiej nie pracować niż pracować za niewiele.
Zaczęła cię coraz częściej nakłaniać, teściowa sugerować że jako głowa rodziny powinienieś wziąć sprawy we własne ręce, jednym słowem wykazać większą inicjatywę. W końcu żona zasugerowała, że skoro nic się nie zmieni to powinieneś opuścić dom, być może wierząc że to Cię skłoni do bardziej skutecznego poszukiwania pracy, wstrząśnie tobą.
Ciśnienie stało się nie do wytrzymania dla Ciebie, wkurzyłeś się i postanowiłeś wyjechać do rodziców w nadziei że żona się wystraszy i Cię poprosi o powrót. A tu niespodzianka, której się kompletnie nie spodziewałeś, zamiast prośby o Twój powrót - pozew o rozwód.

Popraw mnie jeśli się mylę, bo mylić się mogę. Chciałabym tylko byś skonfrontował się z tym opisem.
Ile w nim prawdy a ile fałszu wg Ciebie?

A może żona to wyrachowana jędza dla której TYLKO pieniądze się liczą i nic poza tym?...wszak w banku pracuje :mrgreen:

Anonymous - 2015-04-28, 08:21

joe napisał/a:
Na prawdę, jak będę szukał świeckich odpowiedzi jak ratować małżeństwo, to napiszę do Magdalen Środy albo Ewy Drzyzgi.


Bardzo ważna uwaga, do wszystkich nas tu piszących i nie tylko w wątku Joe.

Anonymous - 2015-04-28, 08:46

,,.. potem 3 miesiące u brukarza,,

Źle mnie zrozumiałaś - pisze tam, że 3 miesiące na czarno, następnie szef łaskawie dawał umowę na czas określony ..... i po przerwie zimowej ten sam scenariusz.

,,A może żona to wyrachowana jędza dla której TYLKO pieniądze się liczą i nic poza tym?...wszak w banku pracuje :mrgreen: ,,

obawiam się ze wersja B- jędza i na dodatek czarownica ;-)

Jeśli chodzi o pracę w Polsce -to nie miałem nic przeciwko zarobkom jak mieszkałem z żoną- po prostu jaki teraz ma sens praca w Polsce jak nie jestem z żoną ? Na marginesie - jadać ze Ślaska do żony zajmuje mi to ponad 4 godz. , a lecąc z Anglii koło 3 godz.

Anonymous - 2015-04-28, 08:50

twardy napisał/a:
joe napisał/a:
Na prawdę, jak będę szukał świeckich odpowiedzi jak ratować małżeństwo, to napiszę do Magdalen Środy albo Ewy Drzyzgi.


Bardzo ważna uwaga, do wszystkich nas tu piszących i nie tylko w wątku Joe.


Oczywiście, że racja Twardy
zauważ tylko jedną róznicę - neofickie zachłysnięcie się Bogiem nie oznacza właściwego postepowania...czy sie mylę?
Bo ja tu własnie widzę taki przykład.

Czytam Joe i stale wyłazi mi z tych tekstów - ja, ja, ja.


joe napisał/a:

lustro - pozwól, że ja zadam pytania.
Czy przechodziłaś kryzys małżeński?


Masz prawo pytać i nic o mnie nie wiedzieć :->
tak, przechodziłam kryzys małżeński, odeszłam od męża, przez 4 lata miałam "kowalskiego", chciałam rozwodu, trafiłam na Sychar w połowie swojego kryzysu...mój mąż w tym czasie stał się noefitą z górnolotnymi tekstami kleczącym godzinami jak dla demonstarcji...
jestem drugą "stroną medalu", bezczelną, niepokorną, czasem mówią tu, że pyszną...
przeszłam długą drogę i stale w niej jestem
wróciłam do męża, odbudowałam w sobie szacunek i miłośc do niego...a to bardzo trudne

wiec bede pytać i drążyć...bo postawieś Boga przed sobą jak parawan
a sam nadal tkwisz w swojej dumie, ze sztywnymi kolanami, z nieprawdziwym "przyjęciem na klatę" całej winy, z pozorami
a na pozorach nie zbudujesz nic
nawet samego siebie

znasz słowo samozaparcie?
a zastanowiłes sie kiedykolwiek nad jego znaczeniem?
a wiesz, że miłość składa się głównie w samozaparcia w wielu odmianach?

co chcesz dac swojej zonie?
swój upór
swoją dumę
swoje ja, ja, ja...
i myślisz, że to jest własciwy fundament?

Anonymous - 2015-04-28, 08:53

Joe ,
jesteś trochę ZA KRÓTKO w tym nawróceniu .
Zachłysnąłeś się wiarą i to naturalne .
Ale to proces , droga , w sumie do końca życia .
I to nie tak , że juz elegancko i bez wysiłku idzesz prosto do nieba ,
już wszystko wiesz i gromisz wszytskich naokoło , w tym zonę .
Owszem , masz rację co do postępowania żony , ale powoli .
Jakby pokory trochę . :mrgreen:

Fakty są takie .
Jesteś zonaty i dwa - masz w sumie MAŁE dziecko .
To zadanie dla ciebie .
Dobrze by było wydać za mąż teściową .
Tak , ........ szkoda faceta ale wtedy odczepi się może od własnej córki .
I nie możesz się obrażać , bo to faktów nie zmieni .


-----------------------------------------
Kenya ,
tak mogło być
ale to wersja optymistyczna .
Tylko po co ten pozew ?
To wyglada jednak poważniej .

Anonymous - 2015-04-28, 09:28

mare1966 napisał/a:
Kenya , tak mogło być ale to wersja optymistyczna . Tylko po co ten pozew ?
To wyglada jednak poważniej .


mare, z desperacji, z głupoty, z braku wiedzy że można by inaczej, z potrzeby zrobienia ruchu który by wstrząsnął kimś kto na wstrząśniecia mocno odporny jest - wiele różnych może być powodów. Z reguły zanim człowiek zacznie być świadomy robi wiele nieracjonalnych rzeczy, które przyczyniają się do komplikowania rzeczy i tak już wystarczająco skomplikowanych.
I zgadzam się z Tobą, że sprawa wygląda poważniej niż się wydaje.

Joe, mam wrażenie (intuicyjne przeczucie ;-) ) że kamuflujesz coś istotnego dla sprawy, że mamy niepełny obraz sytuacji gdyż danych brakuje.
Twoje odpowiedzi są dość lakoniczne.

joe napisał/a:
obawiam się ze wersja B- jędza i na dodatek czarownica


Skoro tak, to jak się to stało że taką kobietę ZŁĄ wybrałeś? :mrgreen:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group