To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - natchnienie :)

Anonymous - 2015-04-25, 14:34
Temat postu: natchnienie :)
Witam,
Chciałbym się podzielić z Wami pewnym zdarzeniem. W skrócie. Żona wniosła w lutym pozew o rozwód. Ja się nie zgadzam. Nie mieszkamy razem (Ponad 300 km oddaleni od siebie).
Oczywiście pytanie dlaczego tak się stało. No i tak trafiłem na ,,Sychar,,, ks M .Dziewiecki itd. Wszystko przestudiowałem. Doszedłem do wniosku, że Bóg tak chciał tzn . dał mi kopa w pupę żebym się nawrócił i być może za moim pośrednictwem nawróciła się żona. Ja byłem tzw. niedzielnym katolikiem. Nigdy nie odszedłem od Boga ale teraz widzę, że to było za mało. Żona, niestety nawet w niedziele nie chodziła do kościoła - pasterka raz do roku może na święta,jakieś uroczystości rodzinne.
Wracając do meritum - od momentu mojej nie zgody na rozwód, żona robi mi trudności z kontaktem z dzieckiem (5 letnia córka).
Niestety nie odpowiada na maile i telefon. Właśnie z godzinę temu dzwoniłem do żony i włączyła się sekretarka. Jako grzesznik, naprawdę bardzo się zdenerwowałem i już miałem jej wysłać maila z pretensjami może wyzwiskami (tak mnie kusi diabeł),ale zacisnąłem zęby i powiedziałem, Jezu przecież jak ją wyzwie to będzie jeszcze gorzej. Jezu co mam zrobić? I myślę że Duch Święty mnie natchnął. Naskrobałem jej takiego maila:

Eno, ja dzwoniłem do Ciebie a nie do jakieś poczty -rozumiesz coś z tego ? :-?
Kochanie, robisz mi wielką krzywdę nie pozwalając na rozmowę z dzieckiem ale
cierpię i ofiaruje Chrystusowi swój ból za nawrócenie Twoje.


,, Przeżywając cierpienie w Chrystusie łączę się z Nim przez to, że mówię do Niego, oddając swój ból, niepokój, niepewność, zamęt, gniew i bunt, chwile wyciszenia i przyjęcie daru zgody na cierpienie. Przeżywam je dla Niego, wierząc, że w taki sposób dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, jakim jest Kościół. Wielu ludzi cierpi, złorzecząc, przeklinając, odrzucając Boga. Przeżywanie w Chrystusie własnego cierpienia powiększa obszar dobra, przestrzeń emanacji Jego łaski. On chce zbawienia wszystkich ludzi''.


żeby nie było że jestem taki mądry - ten cytat znalazłem na necie


Ja naprawdę jestem Ci wdzięczny, że przez ten kryzys się nawróciłem.
Z Panem Bogiem kochanie.
Choćbyś nawet się nawróciła na łożu śmierci jak Jaruzelski, to warto cierpieć.Kocham Cię .
Jutro też chętnie zadzwonię, żeby usłyszeć pocztę.
{#smile}

Nie wiem może pycha przemawia przeze mnie, ale lepsze to niż przekleństwa. Naprawdę już mnie ten :evil: tak kusił że nie mogłem się powstrzymać. Nigdy w naszym małżeństwie nie było kłótni z agresją i wyzwiskami (raczej ciche dni).
Dlatego bardzo się cieszę, że nie dałem się sprowokować :evil:

Anonymous - 2015-04-25, 14:45

Piękne , niech dalej tak Cię Duch św. Cię prowadzi :-)
Anonymous - 2015-04-25, 16:02

powiedz jej coś osobistego. Tylko bez wyzwisk i przekleństw. Czasami złość pokazuje, że nam na kimś zależy. Bycie osobą z emocjami to też wartość
Anonymous - 2015-04-25, 16:56

Obawiam się, że Twój mail nie zrobi na żonie takiego wrażenia jak na Tobie samym. Skoro sam piszesz, że żona nie jest tak gorliwa w wierze to Twoje słowa mogą spowodować, że nie tylko Ty będziesz jej wrogiem ale i kościół. Osobiście nie mieszałabym wiary i swoich oczekiwań odnośnie nawrócenia współmałżonka w prowadzonych rozmowach. Twoja żona jedynie co wyczyta to to, że stawiasz się ponad nią i pokazujesz jaki jesteś dobry i wspaniałomyslny. Chcesz dobrze ale postaw się na jej miejscu.
Anonymous - 2015-04-25, 18:08

meg-pl napisał/a:
Obawiam się, że Twój mail nie zrobi na żonie takiego wrażenia jak na Tobie samym. Skoro sam piszesz, że żona nie jest tak gorliwa w wierze to Twoje słowa mogą spowodować, że nie tylko Ty będziesz jej wrogiem ale i kościół. Osobiście nie mieszałabym wiary i swoich oczekiwań odnośnie nawrócenia współmałżonka w prowadzonych rozmowach. Twoja żona jedynie co wyczyta to to, że stawiasz się ponad nią i pokazujesz jaki jesteś dobry i wspaniałomyslny. Chcesz dobrze ale postaw się na jej miejscu.


To jest tylko świadectwo jak mnie szatan kusił, żebym zrobił być może niewybaczalną rzecz i zwyzywał żonę. Opamiętanie przyszło w ostatniej chwili. A jakie mi podsyła pomysły to nawet nie będę pisał. Ks Piotr Glas mówi, że szatan nienawidzi małżeństw. Modląc się o uzdrowienie małżeństwa Nowenną Pompejańską naprawdę odczuwam obecność złego.

Mam nadzieję, że nie bronisz :evil: bo przecież jakby nie on, to nie chodziłybyście do galerii się stroić, bo nie czułybyście, że jesteście nagie a to on sprawił podając Ewie jabłko. ;-)

Anonymous - 2015-04-25, 19:43

a ja Ci tylko piszę, że czasem szatan mydli oczy pozornym dobrem..Tobie wydaje się, że wygrałeś a jest dokładnie odwrotnie..
ale mogę się mylić..ja wolałabym nawet być zwyzywana przez męża, rozumiałabym, że miał prawo się wkurzyć niż odebrać mail z którego nic nie rozumiem poza tym,że mąż pokazuje mi w każdym zdaniu, że jest lepszy ode mnie,
to chyba nie czas i miejsce na nawracanie żony..módl się za nią, znoś, cierp..ale informowanie jej o swoich poczynaniach w ten sposób przyniesie więcej szkody niż pożytku..
Twoja żona, jeśli będzie chciała zmienić zdanie, wrócić to do męża, mężczyzny a nie księdza..i nie mówię tego w złej wierze..wiem czego oczekuję mój mąż..bycie żoną nie przeszkadza mi modlić się za niego..ale on wie, czuje że jestem z nim bo go kocham a nie dlatego, że przez cierpienie które mi fundował chciałam wyprosić łaskę wiary..oczywiście w tragicznych momentach to była prawda ale nie przyszłoby mi do głowy powiedzieć o tym mężowi..
ale ja to ja, jak wiadomo kobieta, która chodzi do galerii się stroić a Ty to mężczyzna, który chodzi do galerii kupować ubrania ;-)

Anonymous - 2015-04-25, 20:26

A mnie teraz zależy, żeby wróciła do Boga - jeśli wróci do Boga, to być może jak Bóg da to i do mnie.
,,Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu tam wszystko jest na swoim miejscu,, - już raz stworzyliśmy związek w którym Bóg nie był na pierwszym miejscu i nie było fundamentu na którym by można ratować związek.
Naprawdę jej tak napisałem, nie błagam, nie proszę o miłość.
A jeśli jej sprawia przyjemność, że nie pozwoli mi porozmawiać z dzieckiem to najnormalniej w świecie jej napisałem że oddam to cierpienie Bogu. Tak myślę, tak robię i tak jej napisałem.
A co ona z tym zrobi, nie wiem, wolna wola. Mogę się tylko modlić.

Anonymous - 2015-04-25, 20:45

im częściej mówisz żonie,że Ci na tym zależy tym większe prawdopodobieństwo,że zona zrobi wszystko żeby na złość Tobie odwrócić się od Boga..głupie? ano..działa na zasadzie "na złość mamie odmrożę sobie uszy"..
Anonymous - 2015-04-25, 20:52

Meg ma racje.
Zona moze pomyśleć że Ci odbilo na religijnym
punkcie i tylkp sie utwierdzi w przekonaniu
ze dobrze ztobila odchodząc.
To samo moze pomyslec o izolowaniu dziecka
od ojca, który przeżywa religijne uniesienia.
Smutne ale prawdopodobne

Anonymous - 2015-04-25, 21:11

Mnie na prawdę nie zależy co sobie żona pomyśli- tak przy okazji myślałem że tu jest forum katolickie.

Już nie wchodzę w polemikę, nie o tym post i nie ten dział. Jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam na priv.
Aha, tak jak przeglądałem forum to Grzesiu wybacz ale Ty tu jesteś bardziej ,,przyziemski,, a ja dewot i myślę raczej o zbawieniu, to raczej nie mamy o czym rozmawiać.

Anonymous - 2015-04-25, 21:23

joe napisał/a:
Mnie na prawdę nie zależy co sobie żona pomyśli


A szkoda.

Anonymous - 2015-04-25, 21:57

Żeby nie było niejasności- nie mam zamiaru nikogo z krucyfiksem w ręku gonić i nawracać.
Po prostu przez dwa miesiące od otrzymania pozwu i przestudiowaniu wielu kazań- zrozumiałem, że tylko przy pomocy Boga, widzę swoje błędy i spojrzałem całkiem z innej perspektywy na życie. I właśnie dlatego walczę o żonę (może nieumiejętnie), ale bez Boga pewnie już bym siedział w jakimś innym związku. Dlatego myślę, że jak żona nie odkryje tej samej drogi co ja to nie ma to sensu. Owszem zastosowałem Hitchcocka -,,najpierw trzęsienie ziemi..''- ale mam jeszcze na uwadze Woody Alena -,, jeśli chcesz rozśmieszyć Boga powiedz mu o swoich planach,, - kto wie czy się jutro obudzę albo żona ?

Wyrzuciła mnie z domu i tylko oczekiwałem żeby zgodziła się na separację i nie robiła mi problemów z kontaktem z dzieckiem.

ps. żeby nie było spekulacji dlaczego - nie zdradziłem jej, żadnej przemocy w domu (nawet słownej) przez 5 lat, nie jestem alkoholikiem

Anonymous - 2015-04-25, 22:21

joe napisał/a:
Grzesiu wybacz ale Ty tu jesteś bardziej ,,przyziemski,, a ja dewot i myślę raczej o zbawieniu, to raczej nie mamy o czym rozmawiać.


Jestem jak najbardziej przyziemny.
Ty Joe nie jesteś dewotem tylko wpadasz w religijne uniesienia.
Piszesz, że chodzi Ci tylko o zbawienie swoje i żony? Czy aby na pewno?
Chcesz wrócić do żony i jest to jak najbardziej naturalne, po co siebie oszukiwać ?
Jeśli żona jest "przyziemna" jak większośc ludzi to wybacz ale Twoje hasła nagrane na sekretarke wywołają uśmiech politowania, albo irytację.

Anonymous - 2015-04-26, 00:15

Joe jesteś w trudnej sytuacji - jesteś przed rozprawą. Chcesz zatrzymać zonę. Wykorzystaj rady wszystkich ludzi- oni piszą dla Ciebie.
Jesus powiedział oddajcie Bogu co boskie, a cesarzowi to co cesarza.
Nie mieszaj więc tego.
Gdybym poszła do straży miejskiej i powiedziała, żeby byli dla mnie tak miłosierni jak jest Jezus miłosierny i darowali mi mandat to wyrzucili by mnie pewnie z hukiem.
Daj więc żonie to co jej - autentyczny kontakt. mów co czujesz tylko bez wyzwisk
Pamiętaj też , że droga do BOGA JEST DLA KAŻDEGO CZŁOWIEKA INNA. Ona nie musi przebyć takiej samej drogi co Ty. Jest innym człowiekiem. Każdy ze Swiętych miał inną drogę,
Nie narzucaj jej swojej drogi.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group